Cześć wszystkim, to moje pierwsze tłumaczenie, które zalega na moim komputerze od około roku. Jest to tłumaczenie „Midnight Meeting" autorstwa EmeraldSerpent5450. Tekst zawiera utwór All I Ask Of You z musicalu Upiór w Operze.

Jest to bardzo puszysty tekst, z happy endem i z tak dużą ilością miłości, że aż kapie, ale przyjemnie się go czyta i lekko tłumaczy dlatego wybrałam go na pierwszy ogień.

Nie został zbetowany, więc czujcie się ostrzeżeni. Wszelka krytyka, zarówno dobra jak i ta zła, jest mile widziana.

I co nie mniej ważne: Wszystkie postaci z ze świata HP należą do JKR a ja nie czerpię z tej historii niczego oprócz satysfakcji z możliwości jej przetłumaczenia.

Spotkanie o Północy

To było w środku roku szkolnego, po klęsce Voldemorta, Minerwa patrolowała korytarze, poszukując studentów, którzy „wygodnie" zapomnieli o godzinie policyjnej. Była absolutnie wyczerpana, więc oparła się o najbliższą ścianę, odchylając głowę do tył, jak również zamykając oczy.

Nie zdawała sobie sprawy, że oparła się na ścianie blisko tajnego przejścia, którym Ginny Weasley i Luna Lovegood skradały się do kuchni na przekąskę o północy. Obie dziewczyny zamarły, gdy zobaczyły Minerwę opierającą się o przeciwległą ścianę, zastanawiając się, czy je usłyszała. Przeklęły swoje szczęście gdy zobaczyły kolejną osobę wychodzącą z za rogu.

Znajomy dla Minerwy zapach zaczął unosić się z za rogu, cytryna i kakao, i wiedziała, że to Albus Dumbledore zmierza w jej stronę.

- Albus – szepnęła z wciąż zamkniętymi oczami – Jestem taka zmęczona.

Ginny i Luna zastanawiały się, skąd wiedziała, kto to był, a nawet, że ktoś był w korytarzu wraz z nią. Słuchały jak on odpowiedział:

- Dlaczego nie wrócisz do łóżka, moja droga. Byłaś tu wystarczająco długo.

Ginny i Luna były zaskoczone, sposobem w jaki to powiedział. Brzmiało to jakby ona miała wrócić do łóżka z nim, jeśli by się zgodziła.

Podszedł do niej podczas gdy mówił, a następnie oparł się lewą ręką o ścianę, o którą była oparta, tak że stali naprzeciw siebie. Westchnęła i otworzyła oczy, nie zaskoczona pozycją w jakiej stał, w przeciwieństwie do gryfonki i krukonki:

- Nie. Dziś jest moja noc aby łapać tych, którzy łamią reguły.

Ginny i Luna widziała jak Albus się uśmiechną.

- Pamiętam, że wiele lat temu, gdy byłem profesorem Transmutacji, był student który lubił lekceważyć zasady. Ona była mną zafascynowana i próbowała wszystkiego, aby dostać moją uwagę. Wiedziała, że jej intelekt i talent zwróciły moją uwagę na nią. A ponieważ była świadoma tego, postanowiła być nieco kłopotliwa.

Minerwa zrozumiała o czym on mówił od początku i posłała mu mały uśmiech, ale Ginny i Luna nie wiedziały i zastanawiały się kim był ten student i czy one ją znają.

Albus kontynuował: - Niegrzeczny dowcip. Bardzo dobrze pamiętam gdy przeklęła raczej … mało inteligentnego ślizgona aby tańczył na oczach całej Wielkiej Sali non stop. – uśmiechną się.

Obydwie dziewczyny zobaczyły jak Minerwa przewróciła oczami. – On zaczarował moje włosy na szaro, co miałam zrobić? Pozwolić mu żartować ze mnie jeszcze raz? - Ginny i Luna wymieniły zdumione spojrzenia; ich sztywna profesor Transmutacji łamała szkolne zasady?

Albus uśmiechną się szerzej niż kiedykolwiek: - Ty po prostu przyznałaś się do jednej z niewyjaśnionych zagadek Hogwartu.

Minerva zmarszczyła brwi, ale zaraz się uśmiechnęła. – Co masz zamiar zrobić dyrektorze? Dasz mi szlaban? Karzesz pisać zdania… „Nie wolno mi przeklinać moich kolegów".

- Albo: „ Nie wolno zaczarowywać włosów mojego profesora transmutacji na fioletowo", - Albus uśmiechną się – Może nawet „Nie wolno mi zaczarowywać całego piątego piętra aby błyszczało wszystkimi kolorami tęczy", albo jeden szczególnie humorystyczny: „Nie należy dolewać amortencji do kielichów całego personelu Hogwartu". Hmm… jakoś przegapiłem ten jeden. – Minerwa uśmiechnęła się. – Albo jako o „ Nie wolno mi wpychać moich kolegów do schowków na miotły"?

Ginny i Luna gapiły się na swoją profesorkę. Zrobiła wszystkie te rzeczy? Minerwa uśmiechnęła się – Nie zapominaj o „ Nie należy flirtować z moim profesorem Transmutacji".

- Cóż, to jedno się opłaciło. – Uśmiechną się, całując ją w czoło. Obie ukryte dziewczyny były zaskoczone, czekały aby odejść, ale nie mogły.

- Wciąż podziwiam , jak dobrze to zadziałało. – Minerwa westchnęła. – Jak się dowiedziałeś, że ten eliksir miłości to ja?

- Nie. – On uśmiechną się – Ja po prostu miałem nadzieję, że przyznasz się, tak jak z tym przeklęciem ślizgona.

- Przypuszczam, że dostanę wydłużony szlaban? – westchnęła drwiąco.

- Lepiej w to uwierz – powiedział z udawanym poważnym wyrazem twarzy.

- Więc, jak się dowiedziałeś o tęczowej podłodze? Jestem pewna, że to nie była pułapka abym przyznała się do popełnienia przestępstwa, bo byłam za to ukarana. Szorowałam podłogę w Sali Transmutacji, podczas gdy ty mnie obserwowałeś, ten obraz na zawsze zostanie w moim umyśle.

- Cieszyłem się z oglądania cię podczas pracy. Miałaś taki zdecydowany błysk w twoich szmaragdowych oczach, i piękne falowane włosy związane w koński ogon, coś co wydawało mi się dziwnie atrakcyjne. Ale szczególnie podobał mi się sposób w jaki dowiedziałem się o tęczowej podłodze. – Albus uśmiechną się – To było takie złe dla ciebie, że jeszcze nie nosiłaś swoich długich włosów związanych w kok. Widziałem niewątpliwe znaki twoich włosów znikających za rogiem korytarza na którym czar został rzucony.

- Ale wiele dziewcząt miało ciemne włosy – zauważyła, marszcząc brwi.

- Ale ty byłaś moją ulubioną uczennicą, mimo wszystkich kłopotów które sprawiałaś. Pamiętałem dokładnie, jaki odcień włosów miałaś, oraz że były nieco zakręcone u dołu. – uśmiechną się – Mimo, że nie powinienem się przyznawać, to bardzo źle świadczy o mnie, ale uważam, że pociągałaś mnie.

Minerwa uśmiechnęła się znowu – Na szczęście dla mnie. – Albus wyciągną różdżkę z kieszeni i machną nią. Jej szpilki zniknęły, powodując, że jej włosy się rozluźniły, ale nie opadły, bo jej głowa wciąż była dociśnięta do ściany.

Delikatnie pociągną ją z dala od ściany, powodując, że włosy opadły jej na plecy. Ginny i Luna wymieniły spojrzenia pod wrażeniem, gdy zobaczyły piękną rzekę hebanowych włosów z kilkoma smugami srebra tu i tam. To było więcej niż się spodziewały, i również wyglądały na grubsze. Zawijały się na dole, dokładnie tak, jak Albus to opisał. Minerwa zmarszczyła brwi.

- Albus

Przycisną czoło do jej: - Tak moja droga?

- Dlaczego rozpuściłeś moje włosy? – zapytała

- Są piękne, a ja nie widzę ich w ten sposób wystarczająco często. – odpowiedział Albus. Minerva westchnęła, ale nic nie powiedziała. – Więc, gdzie ja byłem? – zapytał – Och tak, Kłopoty Minerwy. Mogłabyś mi przypomnieć? – zapytał z uśmiechem, ale Minerwa mu przerwała.

- Och zamknij się, - wymamrotała zanim go pocałowała, aby upewnić się, że to zrobi. Ginny i Luna gapiły się jak Albus odwzajemnił pocałunek.

Ginny mamrotała cicho do siebie: - Nie chcę tego widzieć, nie chcę tego widzieć – ale żadna z dziewczyn nie mogła się ruszyć. To było jak oglądanie strasznego wypadku; chciałeś odwrócić wzrok bardziej niż cokolwiek innego, ale byłeś zbyt zafascynowany aby wykonać ruch.

Pocałunki Albusa przeniosły się do szyi Minerwy, a zarazem siódmoroczne nie mogły się ruszyć, mimo że czuły się coraz bardziej niewygodnie i były zdegustowane tym nowym obrotem sytuacji. Ginny poczuła jakby obserwowała jej ojca całującego się z jej matką. Słyszały jak Minerwa mruknęła: - A co jeśli ktoś nas zobaczy?

- Niech patrzy – mrukną z powrotem – Nie ma już zagrożenia. Możemy żyć razem w pokoju.

- Nigdy więcej ukrywania? – mruknęła zadowolona

- Nigdy więcej ukrywania. – powtórzył

- Nawet nie May, Adam, Anthony i Madison? – zapytała

- Nawet nie nasze dzieci. – odpowiedział

Ginny i Luna wymieniły spojrzenia czystego szoku. Oczy Luny były szerzej otwarte niż normalnie, wyczyn, który wydawał się nie możliwy.

Minerwa odezwała się znów: - Podoba mi się jak to brzmi.

- Mnie też Tabby – Albus uśmiechną się – Nigdy więcej Voldemorta.

- Nigdy więcej Grindelwalda, - Minerva powiedziała, ale dodała gdy się wzdrygną – Przepraszam.

- To nie twoja wina, ty nawet nie myślałaś o tym. – Albus mrukną. – Wierzę, że ty i Aberforth jesteście jedynymi ludźmi, którzy znają całą historię.

- Nie myśl o przeszłości, - zasugerowała – Pełna jest strachu i ciemności.

- Które nie są dobrymi rzeczami aby się ich trzymać. – Albus skiną głową. Uśmiechną się – Lęk i ciemność … przypomina mi to utwór z mugolskiego musicalu.

- Który? – zapytała cicho.

Uśmiechną się – Wziąłem cię abyś zobaczyła ten jeden o którym mówię.

Skrzywiła się i zmarszczyła brwi w głębokim zamyśleniu. Potem w jej oczach pojawiły się iskierki. – Ach, wiem dokładnie o której piosence mówisz.

- Pamiętasz słowa? – zapytał

- Tak – powiedziała – Myślę, że to wyszło dobrze w naszym związku. Zawsze chroniłeś mnie od mrocznych czarodziejów.

- Zgadzam się. – Albus uśmiechną się i ujął dłonie Minerwy. -Nie mów więcej o ciemności, zapomnij o tych strachach. Jestem tu, nic ci się nie stanie - Moje słowa cię ogrzeją i ukoją. Pozwól mi być twoją wolnością, pozwól światłu dnia osuszyć twoje łzy. Jestem tu, z tobą, przy tobie, by cię strzec i prowadzić... - Gryfonka i krukonka gapiły sięna swojego dyrektora, słuchając jego głosy, ale jeszcze bardziej zaskoczone były słodkim sopranem, który pochodził od ich surowej nauczycielki transmutacji.

- Mów, że mnie kochasz, w każdej chwili, zwróć moje myśli ku letniej porze... Powiedz, że mnie potrzebujesz, teraz i zawsze... Obiecaj, że nigdy mnie nie okłamiesz - Tylko o to cię proszę... – Nieznane dla czterech osób w korytarzu , Pomona Sprout, Rolanda Hooch, Septima Vector i Aurora Sinistra słyszały śpiew w swoich oddzielnych korytarzach i przyszły aby sprawdzić co się dzieje. Rolanda zatrzymała je wszystkie i obserwowały i gapiły się jak Albus zaczął śpiewać ponownie.

- Pozwól mi być twoim pancerzem, pozwól być twoim światłem. Jesteś bezpieczna: nikt cię nie odnajdzie, to czego się lękasz, zostało daleko...

- Pragnę tylko wolności, świata, w którym nie będzie już nocy... i ciebie zawsze przy mnie, by mnie objąć i schować... – Ani studenci ani czterej pracownicy nie mogli zaprzeczyć miłości emitującej od nich.

- Więc powiedz, że podzielimy jedną miłość, jedno życie... Pozwól mi ocalić cię od samotności... Powiedz, że mnie potrzebujesz przy sobie... Gdziekolwiek pójdziesz, pozwól mnie też pójść - Minerwo, tylko o to cię proszę... – Pozostali czterej pracownicy nie byli zaznajomieni z musicalem i powiedzieli bezgłośnie: - Czy on po prostu powiedział miłość?

- Powiedz, że podzielimy jedną miłość, jedno życie... Powiedz jedno słowo, a pójdę za tobą...- Minerwa śpiewała, uśmiechając się jak uniosła ręce Albusa pod swoją brodę.

- Dziel ze mną każdy dzień, każdą noc, każdy ranek... – śpiewali razem.

- Powiedz, że mnie kochasz… - Pozostali pracownicy wstrzymali oddech.

- Wiesz, że tak… - Minerwa uśmiechnęła się i skinęła głową.

- Kochaj mnie - tylko o to cię proszę... – wydawało się że skończyli; Albus pocałował ją, powodując, że wszyscy czterej nauczyciele, którzy się na nich gapili, zakryli usta dłońmi lub wytrzeszczyli oczy. Rolanda zrobiła oba, Aurora się gapiła, Pomona zakryła usta dłonią i Septima wytrzeszczyła oczy.

Kiedy odsunęli się od siebie, wzięli głęboki oddech i zakończyli piosenkę: - Gdziekolwiek pójdziesz, pozwól mi pójść za tobą. Kochaj mnie - tylko o to cię proszę...

Luna podniosła ręce aby klaskać, więc Ginny chwyciła jej dłonie. Ale oklaski nadeszły z drugiego końca korytarza, jednocześnie Minerwa i Albus odwrócili się do nich plecami, uczennice podkradły się bliżej aby zobaczyć kto tam był. Szybko wróciły z powrotem do ich kryjówki, gdy zobaczyły czterech więcej pracowników Hogwartu.

Minerwa zarumieniła się i zapytała: - Jak długo tam stoicie?

- Wystarczająco aby usłyszeć twój śpiew. – Pomona odpowiedziała.

- Masz piękny sopran, Minerwo. – Aurora uzupełniła.

- Masz niesamowity tenor Dyrektorze. – Septima dodała.

- I ten pocałunek! – wykrzyknęła Rolanda.

Minerwa uśmiechnęła się: - Wierzę, że mam pełne prawo aby pocałować mojego męża.

Trzy szczęki opadły, - męża? – wykrzyknęły wszystkie trzy jednocześnie.

- Wow, to prawie zabrzmiało jak zaplanowane. – Minerwa przewróciła oczami.

- Minerwa zgodziła się zostać moją żoną czterdzieści lat temu, - Albus uśmiechną się, owijając ramiona wokół jej szczupłej talii.

- Ale Minerwa… uczysz tu od czterdziestu jeden lat. – Pomona zauważyła.

Minerwa wzruszyła ramionami, - Do czego zmierzasz?

- Macie dzieci? – zapytała Setima.

- Albus uśmiechną się, - Czworo.

- May, Adam, Anthony i Madison, - Minerwa dodała.

- Ile mają lat? – zapytała Rolanda.

- May ma trzydzieści siedem, Adam trzydzieści trzy, Anthony ma trzydzieści jeden, i Madison ma dwadzieścia siedem lat. – odpowiedział Albus. Potem odwrócił się do żony i mrukną: - Chodź Minerwo, Wracajmy do łóżka… Miałaś długi dzień.

- W porządku – ziewnęła – Naprawdę jestem wyczerpana. Myślę, że powinnam spać tutaj.

- Nie, nie pozwolę Ci spać na zimnej podłodze, - zachichotał. – Jeśli naprawdę jesteś tak zmęczona, mogę cię zanieść.

Znów ziewnęła – Naprawdę? – Owinęła ręce wokół jego szyi, gdy podniósł ją w ślubnym stylu, tuląc głowę do jego piersi i brody. Zasnęła tam, dowodząc jej wyczerpania.

Aurora, Pomona, Rolanda i Septima gapiły się jak stu piędziesięcioletni mężczyzna z łatwością niósł dorosłą kobietę. Nie spodziewały się, że był tak silny; Zerkając jednym okiem w kierunku Ginny i Luny, zasugerował:

- Myślę, że nadszedł czas na panie, aby wrócić do swoich łóżek, z lub bez przekąski o północy.

Ginny i Luna gapiły się, ale wycofały się w dół tajnego przejścia i wróciły do swoich osobnych wież. Cztery kobiety spostrzegły swoje ewentualne wybory jako dziwne, ale oczekiwały od niego czegoś w tym stylu, więc zignorowały jego dziwną wypowiedź. Wróciły do swoich prywatnych kwater, a Albus wraz z Minerwą do swoich.

Koniec