DREAMtheDREAM
Noce stają się coraz krótsze, nadchodzi wiosna. Wiosna, która skróci nasze ciche nocne spotkania. Noce staną się jaśniejsze i, co paradoksalne, trudnej mi będzie Cię w nich dojrzeć, pułkowniku. Wiem, że potem, długo potem będzie lepiej, będzie ciemniej, ciszej i dłużej. Będzie jesień, a potem znowu zima, będą szalejące płatki śniegu, z których wyłonisz się, jak zawsze zdziwiony, pytając gdzie jesteśmy i dlaczego jesteśmy, dlaczego jesteśmy razem bo...
Och.
Jakoś jednak wydaje mi się, że noce, zamiast czernić się za zasłoną śniegu, rozjaśnią i skrócą się jeszcze bardziej, że w pełnym, gorącym słońcu już nigdy Cię nie dojrzę, że Ty nie dojrzysz mnie.
Zamiast cieszyć się kwitnieniem i ciepłem i słońcem, zasuwam ciężkie zasłony, wywlekam z walizek swetry i szaliki, chcę przedłużyć zimę jak najbardziej, jak najmocniej. Chcę, żeby noce były jak najdłuższe, najciemniejsze i najzimniejsze.
Bo wtedy pojawisz się Ty. Zdziwiony, jak zawsze. Zdziwiony, bo znów się spotkaliśmy. Zdziwiony, bo...
... bo mnie już nie ma tam, u Ciebie. Bo jestem... jestem tak bardzo, bardzo daleko, w świecie w którym Cię nie ma, świecie który budzi się do życia, który kwitnie i zieleni się, w świecie pełnym kolorów i dźwięków. W świecie bez Ciebie.
Niech więc trwa zima. Niech nasze światy w jedną noc staną. Niech to będzie jedna z tych śnieżnych, długich nocy, w której wyłonisz się z zadymki, znów starszy, znów zdziwiony i zostaniesz ze mną, tym razem już na zawsze, już długo, bo żaden poranek nie wygna nam z oczu naszego snu.
Więc śnijmy nasz sen, Roy. Śnijmy, bo noce stają się coraz krótsze.
KONIEC
imaginacja zadedykowana najwspanialszej na świecie sir Yan.
