Panda"


Dla An~


Zdecydowanie za duże, orzechowe tęczówki od dłuższej chwili intensywnie się w niego wgapiały, co doprowadzało go pomału do szału. Haizaki użył tego przeklętego, niemal szczenięcego spojrzenia, dając mu tym samym jasno do zrozumienia, że wyraźnie czegoś od niego oczekuje. I naprawdę wszystko byłoby piękne i wręcz zajebiste, gdyby jeszcze, do ciężkiej cholery, Shuuzou wiedział, o co mu chodzi. Jak na złość nic nie przychodziło mu do głowy, przez co zaczynał odczuwać pewnego rodzaju dyskomfort. Na początku kompletnie to zlewał, jednak kiedy twarz tego zidiociałego idioty zaczęła niebezpiecznie przybliżać się do jego własnej, postanowił interweniować. Co prawda, już dawno było po treningu i teraz razem siedzieli w opustoszałej szatni, jednak w każdej chwili ktoś z drużyny mógłby tutaj zajrzeć, co nie byłoby im za bardzo na rękę.

Kapitan westchnął głęboko i szarpnął chłopaka za białe kudły, przez co wyrżnął czołem o drewnianą ławkę.

- Ałaaa, ałaaa, puuuść! – zawył głośno, wyszarpując się z żelaznego uścisku – Ranyyy, mogłeś to sobie darować! Na bank zdarłeś mi skórę!

- Przepraszam, moja ty przewrażliwiona księżniczko.

- Wal się – Shougo wymamrotał kilka przekleństw pod nosem, masując sobie bolące miejsce.

- Z tobą zawsze, ale może niekoniecznie tutaj – Nijimura pieszczotliwie założył mu za ucho kosmyk włosów – Więc? Czego ode mnie chcesz?

Haizaki zerknął na niego niepewnie, podrapał się nerwowo po policzku i spytał :

- Um, a ty nie chcesz mi czegoś dać?

- ...huh?

Shuuzou zmarszczył ciemne brwi, zupełnie nie ogarniając co się wokół niego dzieje. Co prawda, gówniarz miewał swoje humorki, wymagania i inne tego typu pierdolety niczym jakaś baba w ciąży, ale dzisiaj wydawał się być stuprocentowo poważny. I ewidentnie na coś wyczekiwał. I naprawdę on nie wiedział co to może być. I, kurwa, to się robiło naprawdę niebezpieczne.

- Aha, czyli nie – chłopak momentalnie zmarkotniał – A chociaż spędzisz ze mną resztę popołudnia?

- Czy ty mnie w ogóle słuchasz? Przecież ci mówiłem, że dzisiaj nie mogę, bo jestem zajęty!

Orzechowe oczy ostrzegawczo błysnęły, a pełne usta zacisnęły się w wąską linię. Shougo przez kilka minut wyglądał, jakby miał ochotę się rozpłakać - wprawiająca tym kapitana w osłupienie - jednak koniec końców zaklął tylko głośno pod nosem. Złapał swoją torbę - z rozmachem zakładając ją na ramię – i przeczesał białe kosmyki palcami.

- Ah, tak. No trudno. W takim razie nie będę ci już dłużej przeszkadzał.

Zanim Nijimura zdążył zareagować – co skończyłoby się najpewniej spraniem Haizakiego na kwaśne jabłko – drzwi od szatni z hukiem się zatrzasnęły. Mężczyzna patrzył się w osłupieniu przed siebie, nie do końca rozumiejąc, co się właśnie stało. Jeszcze w życiu nikt go tak perfidnie nie zlał, przez co jego męska duma, którą posiadał aż w nadmiarze, została dość mocno nadszarpnięta. Ten gówniarz musiał być naprawdę o coś mocno na niego wkurwiony – inaczej nie pozwoliłby sobie na takie zachowanie, za które mógłby nawet zginąć. Co prawda był popieprzonym masochistą, ale nawet on posiadał jakiś limit.

Tylko o co, do jasnej cholery, mógłby się na niego gniewać?


31/06/2014, 18:24

Od : Kise

Nijimuracchi! O(≧∇≦)O Co kupiłeś Shougo – kun!? Jeśli jesteście właśnie z nim na randce to sorki, że przeszkadzam (ToT)

31/06/2014, 18:38

Od : Nijimuracchi *≧▽≦

...że co?

31/06/2014, 18:41

Od : Kise

Przecież dzisiaj Shougo – kun ma urodziny! Jestem bardzo ciekawy, co mu kupiłeś z tej okazjiii! (◕.◕ )

31/06/2014, 18:46

Od : Kise

Zaraz, zaraz, chyba o tym nie zapomniałeś, prawda? ∑(O_O;)

31/06/2014, 18:49

Od : Kise

Nijimuracchi, odezwiiij sięęę! (。┰ω┰。)


Shuuzou patrzył się w otępieniu na ekran swojej komórki, nie dowierzając w to co właśnie przeczytał. Jego mózg efektownie się zaciął, a w głowie powstała przysłowiowa czarna dziura. A więc to o to chodziło. Pieprzony, białowłosy punk, jakby mu, kurwa, nie mógł od razu powiedzieć, a nie bawić się w jakieś durne podchody! Jeszcze tego brakowało, żeby zaczęły go męczyć przez niego wyrzuty sumienia.

- Ja pierdolę, zjebałem – podsumował szalenie inteligentnie.

Z ciężkim westchnieniem sięgnął po kurtkę leżącą na łóżku, mając ogromną nadzieję, że uda mu się jeszcze zdążyć przed zamknięciem sklepu.


Haizaki patrzył się tępo na biały sufit w salonie, robiąc od niechcenia balony z owocowej gumy do żucia. To były jedne z jego najgorszych urodzin. Co prawda, wyszalał się z kolegami na mieście, podostawał masę życzeń i prezentów, a na dodatek miał cały dom tylko dla siebie, bo matka wraz z najukochańszym, kurwa, braciszkiem gdzieś wybyli - jednak jakoś nie sprawiało mu to żadnej radości. Zamieniłby to wszystko w mgnieniu oka, byleby tylko móc spędzić ten czas z osobą, na której najbardziej mu zależało.

Zagryzł ze zdenerwowaniem dolną wargę, zganiając się w myślach za własną głupotę, kiedy machinalnie stanęła mu przed oczami wysoka postać z czarnymi włosami, pogardliwym uśmieszkiem i tymi, cholernie głębokimi jak jakieś pieprzone morze, stalowymi oczami. Nadal nie pojmował jakim cudem mógł przywiązać się tak bardzo do jednej osoby. Zawsze przecież uważał, że jest samowystarczalny i nikogo nie potrzebuje do szczęścia. Dopiero pojawienie się w jego życiu Nijimury pokazało mu w jak dużym był błędzie. Wkurwiające.

Jęknął, słysząc pukanie. Przymknął powieki, przekręcając się na drugi bok i starając zignorować denerwujący dźwięk.

- Kurwa mać, już idę! – krzyknął, kiedy natręt po kilku sekundach zaczął dosłownie molestować ich domofon.

Z wściekłością otworzył drzwi i wydał z siebie zduszony jęk, kiedy coś miękkiego zaatakowało jego twarz. Przez chwile gapił się zszokowanym wzrokiem na dość sporych rozmiarów, pluszową maskotkę pandy, a potem przeniósł go na Shuuzou, który bez zbędnych ceregieli wpakował się już dawno do środka mieszkania i właśnie zdejmował buty.

- Sory za spóźnienie, były korki.

Chłopak powiesił kurtkę na wieszaku, odwracając się w stronę kompletnie zbaraniałego Shougo – w sumie to mu się nie dziwił. On sam, by w życiu nie przypuszczał, że zrobi dla niego coś tak idiotycznego. Westchnął cicho, podchodząc bliżej i mierzwiąc mu białe włosy.

- Co cię tak wmurowało?

- Eh...? – wydukał z siebie, mocno ściskając pluszaka w dłoniach.

- Chyba ktoś tutaj obchodzi urodziny, nie? No chyba, że mi się coś popierniczyło – Nijimura chrząknął lekko, próbując ukryć lekkie zażenowanie – Przepraszam za dzisiaj. Zachowałem się jak ostatni debil.

Haizaki zerknął na niego z niedowierzaniem, ledwo ukrywając rosnące podekscytowanie. Nie mógł pozwolić, żeby emocje wzięły nad nim górę – to był dość przełomowy moment i chciał wykorzystać go do maksimum.

- Wcale się nie gniewam – zaprzeczył żywo, posyłając mu złośliwy uśmiech – Nie jestem jakąś babą, żeby przejmować się takimi bzdurami.

- Przede mną nie musisz udawać kogoś kim nie jesteś. Wiem, że bardzo ci na tym zależało, Shougo...

Chłopak zadrżał, słysząc swoje imię, które kapitan dosłownie wymruczał niskim, gardłowym głosem. Jakie było jego zdziwienie, kiedy chwilę po tym został obsypany namiętnymi, niemal żarłocznymi pocałunkami, po których jeszcze przez kilka dobrych minut piekły go usta. Jęknął cicho, z zadowoleniem zarzucając mu ręce na szyję i przyklejając się do niego całym ciałem.

Właśnie tego dzisiaj najbardziej potrzebował. Poczuć ciepło człowieka, na którym mu kurewsko zależało. Wyszczerzył się szeroko, pozwalając nawet bezkarnie macać zniecierpliwionym dłoniom swoje pośladki - po prostu Haizaki w tym momencie był cholernie szczęśliwy, ale w życiu nie przyznałby się do tego na głos.

A pluszowa panda zajęła honorowe miejsce na jego łóżku tuż obok skrytki, gdzie trzymał zapas prezerwatyw.