Dostajesz drugą szanse. Przecież ten świat i tak już pęka w szwach, więc hej! Hulaj duszo! Tak, tak wiem, że nie jesteś do końca Córą Zła - ale w końcu w pewnym sensie jesteś, nie? Musisz tylko sprawić, że twój brat przeżyje i inne osoby. Ale to on jest dla ciebie najważniejszy, prawda? Znaczy, dla niej był najważniejszy. Ech, po prostu spełnij wasze życzenia. I nie dopuść, byście jeszcze raz w ten sposób się rozdzielili. Może najlepiej niech nikt nie ginie, dobrze?

Oczywiście, to to musisz być ty. Ona by się nie poradziła znowu z Demonem, zbyt długo była pod jego wpływem. I zbyt mocno jej historia jest ważna dla tamtego świata. A ty tylko, dzięki niemu, odzyskałaś wspomnienia poprzedniego wcielenia. No i, sławna jesteś bo zabiła cię seryjna morderczyni.

Wiesz co, Rin, po prostu postaraj się tego nie spartaczyć, dobrze?


To dziwnie uczucie, chodzenie po korytarzach, które się jednocześnie zna i nie zna. Czuła, że niegdyś, bardzo dawno przechadzała się nimi codziennie. A może wcale nie tak dawno? Albo to tak naprawdę się nigdy nie zdarzyło? Może dla niej, Rin tak właśnie było. W końcu urodziła się parę wieków później, nieprawdaż? I zresztą, jej dom w porównaniu do tego zamczyska... Nawet nie ma co mówić.

Riliane musiała być prawdziwą szczęściarą, tutaj mieszkając. Wszystko co chciała, było w zasięgu jej rąk. Oczywiście, lepiej by wyszła jakby tego wszystkiego nie zaprzepaściła, no ale... Nie wszystko musi być idealnie tak jak w bajce.

Jak mogła być tak głupią, by to zaprzepaścić? Czuła wstyd za swoje poprzednie wcielenie. Ze jej grzechy. Naprawdę księżniczka była taką idiotką?

- Hej, księżniczko! - szybko odwróciła się w kierunku głosu. Mężczyzna w czerwonej jak krew zbroi, stał całkiem niedaleko niej. Aż dziwne, że go nie zauważyła. Chociaż, może to dlatego, że nie zwracała uwagi na otoczenie. Machał do niej ręką i widać było, że siedział czy raczej stał jak na drutach. - Chciałbym ci przedstawić nowego sługę - gdy to mówił, zza niego wyszedł blondwłosy chłopak. - Nazywa się Allen Avadonia. - Blondyn wydawał się być jej wzrostu. Miał niebieskie oczy, bardzo podobne do jej i włosy spięte w kucyk. W jego wzroku nie widziała tamtego Allena. Ten tutaj musiał być całkiem...niewinny. Jego strój nie różnił się od ubrania sługi. Może prócz tego, ze marynarka została zrobiona ze złotego materiału. - Jest moim synem - w głosie Leonharta usłyszała coś na kształt dumy.

Szkoda tylko, że to nie twój syn - pomyślała. - Ty go po prostu adoptowałeś, nie musisz się tym tak chwalić.

Allen naprawdę był jej odbiciem. Ich rysy różniły się na tyle, by można było rozpoznać jakiej są płci. No i może w jego postawie było więcej niepewności. Sprawiał wrażenie kogoś, kto nie wie co się dzieje dookoła. Powodem pewnie była dawno niewidziana siostra. Tak, to musi być to.

To bez wątpienia brat Riliane. Ale nie, teraz był jej, Rin. To ona stała w tym momencie, wychowana przez parę sklepikarzy, a nie przez cały dwór. Nie stała tu osoba, która od początku mogła dostać tego co chciała. jej Rin.

Ale, czy w tym momencie to Rin nie była tą osobą?

Dotknęła twarzy, po której powoli spływały łzy. Nie rozumiała dlaczego. Przecież właśnie, po raz pierwszy w życiu, czuła, że odnalazła to na co czekała! Więc czy ta chwila nie powinna być radosna, bez łez na twarzy?

- Księżniczko, co się stało? - Zobaczyła jak jeden z Bohaterów, klęka koło niej i patrzy się na nią z troską. - Skaleczyłaś się?

No tak, bo nikt by nie podejrzewał Riliane o głębsze uczucia!

- Nie, nic mi nie jest - odpowiedziała, ocierając potok. No już, spokojnie. Może czas by użyć swojej pozycji. Spojrzała więc władczo na Allena. - Masz przyjść za trzy godziny do mnie! I nie masz prawa się spóźnić! - szybko odeszła, stukając obcasami. I jeszcze nieśmiały uśmiech wszedł jej na usta, kiedy pomyślała o ich minach.