PREZNACZENIE
K.H: Bo to co robisz jest cholernie nie sprawiedliwe!
B.A: Tak?! To może mi powierz co ja takiego robie?!
Twarz Kurta jeszcze bardziej poczerwieniała ze wściekłości,
K.H: Nie widzisz najprostszych rzeczy!
B.A: Czego na przykład?! Może mi wytłumaczysz?!
Kurtowi już ręce opadły, nie miał już siły kłócić się z mężem, wstał z kanapy.
K.H: Jak chcesz! Ja nie mam siły ci 55 raz tłumaczyć tego samego.
Poszedł do sypialni i spakował kilka najpotrzebniejszych rzeczy, w drodze do wyjścia rzekł do małżonka stojącego w kuchni przy zlewie nad stertą brudnych naczyń,
K.H: Jadę na 2, 3 dni do ojca, musimy odpocząć od siebie na trochę.
Blaine chciał coś powiedzieć gdy za Kurtem zatrzaskiwały się drzwi, Anderson poczuł jak łzy napływają mu do oczu, został sam.
2 Dni później.
Dryń dryń, dryń dryń
Hhalo, odezwał się Blaine jeszcze zaspanym głosem,
B.H: Cześć Blaine tu Burt, tata Kurta.- Usłyszał w słuchawce głos teścia
B.A: Dzień Dobry tato, coś się stało?
B.H: Kurt wczoraj stracił przytomność, leży w szpitalu, w śpiączce. Wiem, że się pokłóciliście, ale wciąż jesteś jego mę…
Blaine przerwał mu szybką reakcją
B.A: W którym szpitalu?
B.H: Św. Sama, na Police Street
B.A: Dobrze, dziękuję tato
Blaine spakował najpotrzebniejsze rzeczy swoje i Kurta, wsiadł do samochodu i ruszył przed siebie, nie mógł pozbyć się myśli że to wszystko przez niego, mógł bardziej słuchać ukochanego. W końcu planowali wspólne życie, mieszkanie, może nawet dziecko, a on pozwolił żeby jego mąż miał wypadek i to przez kogo? przez niego.
Gdy dotarł na miejsce był już późny wieczór, w drodze do szpitalnego wejścia spotkał Finna i Rachel.
F.H: O, Blaine, dobrze że jesteś. My z Rachel musimy już jechać. Wierz, Rachel musi teraz dużo wypoczywać.
Mówiąc to pogłaskał Rachel po jeszcze płaskim brzuchu.
B.A: Ojej! Kurt mi nic nie wspominał, gratuluję,
R.B: Dziękujemy! Kurt też jeszcze nie wie, zamierzaliśmy to wam wszystkim ogłosić na niedzielnym objedzie bo wiedzieliśmy że przyjeżdżacie do Burta i Carol na weekend.
F.H: Szkoda że nie możemy obdarzyć nowiną obu wujków jednocześnie.
B.A: No właśnie my wczoraj… Blainowi przerwała nadchodząca Calor, macocha Kurta
C.H: Wiecie coś? lekarze coś mówili?
F.H: Zadzwonił do mnie Burt że znalazł nie przytomnego Kurta w salonie i jadą że do szpitala
C.H: A gdzie on jest?
F.H: Przy Kurcie
R.B: Auuuuuu, kochanie, źle się czuję!
F.H: Ok, zostańcie tutaj. Ja odwiozę Rachel do domu i do was wrócę.
Po 2 godzinach gdy Finn już wrócił z powrotem Burt wyszedł z sali w której leżał Kurt, i zaczął delikatnie budzić zięcia.
B.H: Blaine, Blaine
Blaine ockną się, rozejrzał się dookoła uświadamiając sobie gdzie jest.
B.A: Co, co się stało?
B.H: Kurt się ocknął
Obaj ruszyli wstanę łóżka Hummela, Blaine usiadł obok łóżka ukochanego
B.A: Skarbie, ale mnie wystraszyłeś
K.H: Kkochhaanie, pprze.. pprrzzeepprraasszzaamm.
Odezwał się z wielkim wysiłkiem.
B.A: Ciiiiiiiiiiiii, teraz wypoczywaj, musisz mieć dużo sił.
Powiedział Blaine delikatnie głaskając Kurta po jego bujnych włosach.
Po dwóch tygodniach Blaine mógł zabrać narzeczonego do domu, a po miesiącu para się pobrała i adoptowali małą dziewczynkę Elizabeth.
