(A/N) To moja pierwsz praca jaką udostępniam i chyba też pierwsza, z której jestem naprawdę zadowolona. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Konstruktywna krytyka mile widziana


W nocy Nico obudzi się z krzykiem. Znowu tam był. Znów śnił mu się Tartar. Bezkresne pustkowia pełne bólu, cierpienia, rozpaczy i potworów czyhających na każdym kroku by rozerwać cię na strzępy. Nieznośny ból i głód odbierające człowiekowi rozum. Pragnienie tak silne, że człowiek napiłby się nawet trucizny, albo lawy byleby tylko je czymś ugasić. Potwory raz po raz atakują znienacka odbierając ci i te żałosne resztki sił, które ci jeszcze zostały. Nie ma nadziei, nie ma pomocy. Nie ma nikogo na ziemi, dla kogo warto byłoby to znosić i Nico ma ochotę się poddać. Jest już od tego o krok...

Kiedy wreszcie udaje mu się wyrwać z tego koszmaru budzi się skrępowany. Coś go trzyma nie pozwalając się ruszyć. Chłopak szamocze się z całych sił próbując się wyrwać i zobaczyć coś przez załzawione oczy, ale na próżno. Coś trzyma go tak, że nie jest w stanie się ruszyć.

Uspokaja go dopiero znajomy kojący głos.

- Ćśśś... Już w porządku Nico. Jesteś bezpieczny. Ćśśś... Jestem tu - szepcze Will i całuje go w czubek głowy, po czym tuli jeszcze mocniej - Nic ci nie będzie

Brunet przestaje się szarpać i wybucha szlochem wtulając się w tors ukochanego. Jego serce rwie się jakby chciało wyskoczyć z piersi byleby być bliżej Willa. Odczuwa tak wielką wdzięczność... Uczucie wypełnia go całego od czubka głowy po końce stóp. I Nico dziękuje bogom za tego chłopaka, który teraz przyciąga go jeszcze bliżej do siebie, choć wydaje się to niemal fizycznie nie możliwe, za silne ramiona oplecione wokół jego pleców i smukłe delikatne palce gładzące go uspokajająco po plecach.

Łzy wciąż lecą ciurkiem wsiąkając w koszulkę Willa, ale rytm serca stopniowo zaczyna się już uspokajać.

- No już skarbie - powtarza Will kołysząc chłopaka delikatnie w ramionach. Znów całuje go w czubek głowy.

Nico pociąga nosem i wtula twarz w jego klatkę piersiową. Jest już niemal zupełnie spokojny.

- Dzięki - mówi półszeptem i tym razem to on przytula Willa.

- Nie ma, za co - pada odpowiedź i blondyn odsuwa go delikatnie, ale tylko po to by unieść jego podbródek i złączyć ich usta w długim, czułym pocałunku mówiącym obydwu jak wiele dla siebie znaczą.

Kiedy się od siebie odklejają Nico znów tuli się do Willa, ale już mniej rozpaczliwie i spokojnie, trzymając się nawzajem w ramionach zapadają z powrotem w sen.