Rozdział 1

W Londynie już dawna zapadła ciemna, mglista noc. W bloku na Newblack Street 8 spali już wszyscy w swoich miękkich, wygodnych łóżkach, z jednym wyjątkiem.

Jedna dziewczynka nie spała. Przerażona, prędko liczyła do siebie przykryta kołdrą aż za głowę do dziesięciu, aby siebie uspokoić, ponieważ tak uczono ją w szkole, ale to nie pomagało.

Jej blada twarz była cała spocona, ponieważ przykryta grubą narzutą było jej gorąco.

- To był tylko koszmar... - powtarzała sobie pod nosem, prawie płacząc. - Pod moim łóżkiem niczego nie ma.

Jej rude, kręcone włosy rozrzucone na wszystkie kierunki były rozczochrane, a duże oczy zielonego koloru patrzyły się pusto w jej stopy.

Miała koszmar, a potem... Potem się obudziła i usłyszała czołgającą się po podłodze w jej pokoju.

- Obawiam się, że jednak coś jest pod twoim łóżkiem.

Obcy głos i dotyk dłoni na jej prawym ramieniu sprawił, że zastygła w bezruchu, wydając z siebie zduszony okrzyk przerażenia. W jej pokoju znajdował się jakiś kompletnie obcy mężczyzna.

- Nie musisz się mnie bać, niczego ci nie zrobię. Jestem Doktor - powiedział, starając się brzmieć jak najbardziej kojąco.

- Doktor...Jaki? - spytała się śmielej niż wcześniej. Może przez jego kojący głos, może przez to, że się przedstawił. Z dorosłym poczuła się bezpieczniej.

- Bez imienia, po prostu jestem Doktor. Tak mnie możesz nazywać. A ty jak masz na imię, dziewczynko? - zapytał, wciąż trzymając jej prawe ramię.

- Sally... Sally Parks - odparła.

- Śliczne imię. Teraz posłuchaj, Sally, bo to ważne. Musisz zdjąć ze swojej głowy ten koc i zajrzeć pod łóżko. Ja tego nie mogę zrobić, bo to ty wytworzyłaś to w swoim umyśle.

Słowa Doktora brzmiały niepokojąco, to było dla niej za dużo, nie mogła tego zrobić! Nawet on sam powiedział, że pod łóżkiem czai się potwór. I ona teraz miała tam zajrzeć?

W jej głowie pojawiły się sceny, jak coś wciąga ją pod łóżko lub rozszarpuje twarz.

Nie ufała temu mężczyźnie tak mocno.

- Nie mogę... - wyszeptała cicho.

- Możesz, uwierz mi! Wiem, że to niemożliwa sytuacja abyś mi uwierzyła, ale obiecuję ci to, że włos ci z głowy nie spadnie. Możesz zerknąć tylko na sekundę i wrócić spowrotem do swojego bunkra z kołdry. Jeżeli chcesz się pozbyć tego kosmity, musisz na niego spojrzeć.

To był dość silny powód, aby wyjść spod kołdry i zrobić co każe. Sally chciała jak najszybciej pozbyć się potwora i odesłać go tam, skąd przyszedł.

Ostrożnie i wolno wyjrzała na zewnątrz i powoli rozejrzała się po pokoju. Jej serce biło tak mocno, że zdawało się wyskoczyć z klatki piersiowej, a jej dłonie drżały.

Wtedy zobaczyła osobę z którą rozmawiała.

Był to szczupły, młody mężczyzna o ostro zarysowanej twarzy, inteligentnych oczach i dużym podbródku. Ubrany był w marynarkę, a tuż przy szyi miał przywiązaną czerwoną muszkę. W dłoni trzymał dziwnie wyglądający śrubokręt, który celował pod łóżko, jakby śrubokręt miał powstrzymać to, co kryło się pod łóżkiem.

- Pamiętaj, nie bój się - rzekł, posyłając jej łagodny uśmiech.

Sally poczuła się śmielej niż kiedykolwiek, dlatego postanowiła wykonać tą okazję i prędko przytrzymała materac łóżka i prędko pochyliła się i zajrzała pod łóżko.

Wtedy zobaczyła przed sobą, ukrytą w cieniu, dziwną istotę o długich szponach, maziowatej skórze i czterech parach skośnych oczu. Sally zszokowana nie mogła uwierzyć w to, co widzi. O dziwo nie była przerażona, tylko zszokowana.

Gdy tylko potwór ją zobaczył, nienaturalnie wygiął swoje ciało i wybuchł, zostawiając po sobie tylko zieloną mgłę.

- Uff, zniknęło! - Sally była naprawdę szczęśliwa i dumna z siebie. Usiadła na łóżku, patrząc na Doktora, który także podzielał jej emocje. - Dziękuję za pomoc, Doktorze. Nigdy nie sądziłam, że potwory istnieją naprawdę.

- Istnieją? - mężczyzna z muszką spojrzał na nią zdziwiony.

- Tak, właśnie widziałam jednego pod łóżkiem! Zresztą to ty mi powiedziałeś, że on tam jest. One istnieją!

- Cóż... Skąd możesz wiedzieć, czy to aby nie był sen?

- Ja... Ja... Nie wiem. Nie jesteś prawdziwy?

- To zależy od ciebie. Zadaj sama sobie pytanie, czy wierzysz w prawdziwość śmiesznie ubranego mężczyzny, który włamał się do twojego mieszkania twierdząc, że masz pod łóżkiem potwora, pomimo, że typowy dorosły by wpajał ci do głowy, że niczego takiego nie ma.

Sally nie wiedziała co o tym myśleć. Czy to napewno było prawdziwe? Jej mama zawsze mówiła, że potwory nie istnieją i czemu niby miałaby się mylić? Co jeżeli tego dziwnego mężczyznę zobaczyła w jakiejś kreskówce, jej mózg go sobie zapamiętał i teraz go pokazuje we śnie?

Wtedy wpadła na pomysł.

Prędko zerwała się z łóżka i pobiegła do szafki, gdzie trzymała lusterko, które otrzymała od swojego wujka na urodziny.

Słyszała o tym, że jeśli nie da się czegoś zbić, pomimo że powinno, to oznacza, że jest się we śnie.

Sally złapała lustro i zobaczyła w nim swoją zapłakaną, okrągłą twarz posypaną piegami oraz włosy, które w tej chwili wyglądały jak rude, nieułożone afro.

- Doktorze, mam już po... - gdy była w trakcie odwracania się w jego stronę, spostrzegła się... że go nie ma.

Zniknął.

Zupełnie jak coś, co znika we śnie.

CDN