Tony nigdy nie rozumiał fenomenu śniegu. Był lepki, zimny, mokry i wsiąkał w materiał marynarki rujnując jej krój, zaś po wejściu do przyjemnie ogrzanej limuzyny spływał chłodnym strumykiem z włosów na kark wywołując dyskomfort.

Podobną awersję odczuwał do dzieci - jak dla niego, wszystkie poniżej szesnastego roku życia mogłyby zniknąć z powierzchni ziemi porwane przez kosmitów, i wrócić dopiero po osiągnięciu pełnoletności.

Jego niechęć do tych dwóch rzeczy była powszechnie znana, dlatego Pepper mało nie upuściła trzymanych w dłoniach dokumentów, gdy na nieśmiałe pytanie Kapitana, czy Tony mógłby mu towarzyszyć przy lepieniu bałwana z dzieciakami w centrum, dosłyszała jego rezolutne:

— Pewnie.