UWAGA! Autorką opowiadania jest Wizards-Pupil, ja tylko tłumaczę na Polski. :)
„Ze snem budzą się marzenia." – Kopciuszek
Minuty szybko przelatywały, Hermiona nawet ich nie zauważała, była zajęta gapieniem się na ciało leżące na łóżku po drugiej stronie pokoju. To było dziwne, że pośród wszystkich ludzi w pokoju, pośród wszystkich ludzi z Hogwartu znajdujących się w pokoju patrzyła właśnie na niego.
Była tam, kiedy został przysypany, patrzyła jak upada i biegła do niego razem z resztą rodziny żeby próbować go ocalić. Byli pewni, że jest już martwy, ale nadzieja, ta denerwująca, ale niesamowita rzecz nie mogła ich zostawić w spokoju, więc go odkopali. Nadzieja poganiała ich, nalegając, żaby odkopali go spod gruzów. Zrobili to i znaleźli ledwo wyczuwalny puls.
Została uderzona przez klątwę natychmiast po tym, jak to się stało i została zaniesiona do skrzydła szpitalnego. Minęły trzy dni od tamtej nocy. Trzy dni od kiedy Voldemort został pokonany, a Harry zwyciężył pomimo wątpliwości pozostałych. Trzy długie dni leczenia, sprawdzania i bólu.
Ale on wciąż spał. Wszyscy już się obudzili i nikt nie mógł zrozumieć dlaczego on nie. Jego bliźniak nie odszedł od jego łóżka, nie patrzył na nikogo innego. Oboje byli przy sobie i nikt nie mógł wybudzić żadnego z nich. Leżał na skraju łóżka, a jego bliźniak odgradzał go od innych, jakby próbował go chronić. Wyglądali jakby spali, tylko bladość ich skóry wskazywała na to, ze coś jest nie w porządku. Naokoło łóżka stali pozostali Weasley'owie – Molly, Artur, Bill, Charlie, Percy i Ginny, którzy byli pogrążeni w głębokim szoku, ale w końcu ulegli pokusie i odpoczęli na tyle, na ile tego potrzebowali. Było już dobrze po północy i Hermiona wiedziała, że powinna pójść spać, ale po prostu nie mogła.
Wojna się skończyła, bitwa, którą toczyła przez całe swoje magiczne życie wreszcie dobiegła końca, powinna świętować – wszyscy powinni – ale wojna zostawiła po sobie ostatni mroczny znak.
- Obudzi się, nie martw się. – Hermiona usłyszała głos i przekręciła się, żeby zobaczyć osobę, która przemówiła. Znała ten rytm i delikatny ton głosu tak dobrze, że wiedziała kim jest osoba, nie musząc nawet na nią spojrzeć.
- Jestem pewna, że tak będzie Ron. – powiedziała cicho, chwytając jego rękę, która leżała na prześcieradle. Harry usiadł obok i spojrzeli na niego, uśmiechając się delikatnie widząc przekrzywione okulary i czarne włosy, rozczochrane jeszcze bardziej niż zwykle.
- Wszystko w porządku? – zapytała cicho Hermiona. Pokiwał głową, odwracając się w kierunku Freda i George'a zwężając zielone oczy, które teraz wypełniły się smutkiem.
Ron i Hermiona także zmarszczyli brwi martwiąc się o Freda i George'a i czując się winni widząc w smutku swojego najlepszego przyjaciela.
Wszystko będzie dobrze. Wciąż powtarzała sobie Hermiona. Może jeśli powtórzy to wystarczającą ilość razy to zacznie w to wierzyć. Na razie wiedziała, że nie może i nie zazna spoczynku dopóki Fred i George nie będą znów śmiać się z jakiegoś głupiego żartu.
- Myślisz, że on cierpi? – zapytał cicho Ron zmęczonym głosem. Pozwoliła, żeby jej wzrok spoczął na figurach Freda i George'a zwracając szczególną uwagę na spokojny wyraz twarzy Freda i pokręciła głową.
- Nie, jest spokojny. Nie sądzę, żeby czuł jakiś ból, wygląda jakby śnił mu się jakiś miły sen. – powiedziała szybko. Harry pokiwał głowa na zgodę i przesunął się na łóżku opierając się o jego tył. Trójka znowu pogrążyła się w ciszy, zastanawiając się nad różnymi rzeczami, szczególnie nad tym co stanie się teraz, kiedy bitwa się zakończyła. Powoli przenieśli wzrok na dwie osoby, w sekrecie zastanawiając się co trzeba będzie zrobić, żeby ich wybudzić.
- PIELĘGNIARKA! – krzyknął nagle George siadając i otwierając oczy po raz pierwszy od trzech dni. Hermiona podskoczyła słysząc niespodziewany krzyk spychając Harry'ego z łóżka i sprawiając, że Ron musiał przytrzymać się barierki, żeby nie spaść. Wszyscy Weasley'owie stojący na warcie obok łóżka obudzili się z niepokojem wymalowanym na twarzach i zwrócili głowy w kierunku George'a i Freda.
Jego oczy były rozszerzone ze strachu i wyglądał na przerażonego. Jego oddech spłycił się kiedy odwrócił się szukając rękami Freda. Hermiona zeskoczyła z łóżka tak szybko jak umiała, ciągnąc za sobą wstającego Harry'ego, żeby jej pomógł. Zachwiał się przez chwilę, a potem wyprostował obejmując ją ramieniem, żeby mogła się na nim wesprzeć. Jej noga została uderzona przez klątwę, przez co miała kłopoty z chodzeniem. Uzdrowiciele nie mieli pojęcia jak ją naprawić, ale byli pewni, że się uda. Teraz okropnie bolało ją biodro i nie mogła poruszać się za szybko.
- Co się dzieje? – zapytała pani Weasley, podchodząc do syna i chwytając go za rękę kiedy drzwi otworzyły się z hukiem. Uzdrowicielka wbiegła do pokoju, odpychając panią Weasley i chwytając George'a, ściągając go z łóżka, żeby lepiej mu się przyjrzeć.
Fred zatrząsł się w chwili, kiedy pielęgniarka odciągnęła George'a i pobladł jeszcze mocniej a jego usta przybrały sinawy odcień. George, z dzikim wzrokiem odepchnął pielęgniarkę i chwycił Freda za rękę. Fred przestał się trząść, ale nie zmienił koloru.
- Co się dzieje? – krzyknęła pani Weasley, brzmiąc na rozhisteryzowaną i chwyciła się męża, szukając u niego wsparcia.
- Nie jestem pewna. – krzyknęła uzdrowicielka podchodząc do Freda od drugiej strony żeby go przebadać.
- Tracimy go. – powiedział George załamanym głosem. Odwrócił głowę w kierunku trójki z szaleństwem w oczach. – Hermiono! Chodź tutaj!
- Co? – zająknęła się, zataczając się naprzód, kiedy Harry popchnął ją w kierunku łóżka. W głosie George'a słychać było nutkę rozkazu i Harry nie zamierzał zadawać pytań. Po chwili była przy Fredzie, a George chwycił jej drżącą rękę zmuszając ją, żeby dotknęła zaskakująco zimnego ramienia Freda. Poczuła szok, przepływający przez całe jej ciało i nie mogła się powstrzymać żeby lekko nie krzyknąć. Fred westchnął i zrelaksował się, odzyskując dawne kolory kiedy Hermiona wzięła głęboki, uspokajający oddech, próbując odzyskać kontrolę nad zmysłami. Czuła się jakby ktoś albo coś delikatnie poraził ją prądem. Nigdy tak się nie czuła kiedy kogoś dotykała.
Jednak nie miała czasu, żeby kogoś o to zapytać.
- Sir? – Zwróciła się uzdrowicielka do Charliego. – Mógłby pan pójść po uzdrowiciela Rosaka? Specjalizuje się w takich przypadkach. Proszę podejść do recepcji i powiedzieć, żeby tu przyszedł.
Charlie pokiwał głową i wybiegł na zewnątrz nawet nie czekając na dalsze instrukcje.
- Co się dzieje? – zapytała Hermiona trzęsącym się głosem przenosząc wzrok z Freda na George'a.
- Nie jestem pewien, po prostu wiedziałem, że potrzebuje twojego dotyku. – powiedział George, patrząc na Freda. Hermiona przygryzła wargę żeby powstrzymać natłok pytań, które miała ochotę zadać. To nie jest pora na pytania, powiedziała sobie, ale nie będzie mogła zbyt długo ich powstrzymywać.
George usiadł na krześle zwolnionym przez Charlie'ego i westchnął marszcząc zaniedbaną i bladą twarz. Wciąż trzymał Freda za rękę, a drugą dłonią delikatnie przejeżdżał po ramieniu Freda od góry do dołu. Hermiona wciąż trzymała się Harry'ego próbując zdjąć ciężar z nogi, która pulsowała bólem i namawiała ją do tego, żeby usiadła. Zacisnęła zęby i zignorowała ból skupiając się na czarodzieju, na którym trzymała rękę.
Drzwi otworzyły się z hukiem i uzdrowiciel, za którym podążał Charlie wbiegł do pokoju. Zatrzymał się przed Fredem i otarł pot z czoła. Potem sięgnął do kieszeni i wyciągnął różdżkę kręcąc kółka nad ciałem Freda. Robił tak przez jakiś czas, a potem uśmiechnął się.
- Niedługo się obudzi. – zakomunikował, zwracając się do pana Weasleya. George wydał z siebie cichy jęk i usiadł z powrotem na krześle, podnosząc wolną rękę do twarzy i zakrywając ją. Ginny i Charlie podeszli do niego i położyli mu ręce na plecach, żeby go uspokoić. George natychmiast się rozluźnił. Hermiona poczuła, że także się trzęsie, nie mogła uwierzyć, że on w końcu się obudzi, a wydawało się, że to niemożliwe. Był nieprzytomny przez ostatnie trzy i pół dnia, nie pokazując żadnych znaków życia, więc czy mógł tak po prostu się obudzić?
- Jednakże, jest coś bardzo ważnego, o czym musze wam powiedzieć, zanim to zrobi.
- Słucham? – zapytała pani Weasley, spoglądając nerwowo na syna. – Czy będzie cierpiał?
- Nie proszę pani, to nie to. – Westchnął i odsunął się przybierając poważny wyraz twarzy. – Popatrzmy, jakby to wytłumaczyć…
- Czemu nam pan po prostu tego nie powie? – zapytał pan Weasley zmęczonym głosem.
- No dobrze. Wasz syn nie obudził się przez ostatnie cztery dni, tak?
- Tak.
- Dla nas to były tylko cztery dni, ale dla niego znacznie więcej.
- Co ma pan na myśli?
- Mam na myśli to, że był zamknięty w swoim wymyślonym świecie, który pomagał mu zapomnieć o bólu i traumie jakich doświadczyło jego ciało. Żył w tym świecie od dłuższego czasu. Będzie wierzył, że jest prawdziwy, cokolwiek wymyślił, będzie uważał, że to zdarzyło się naprawdę. To tak jakby zmienił jakiś fragment swojej przeszłości. Zmienił coś tak, że wszystko potoczyło się tak, jak o tym marzył.
- Nie rozumiem, to znaczy że zmienił swoją przeszłość? – zapytała pani Weasley.
- Tak, dokładnie. – powiedział uzdrowiciel, wyglądając na podekscytowanego.
- Więc? – zapytała Hermiona, wyczuwając, że opuścił najważniejszą część.
- Więc, kiedy się obudzi, będzie zszokowany kiedy się dowie, że to się nie zdarzyło. Szok może być tak duży, że znowu zapadnie w śpiączkę.
- Co? – wykrzyknęli wszyscy zebrani wokół łóżka. Pani Weasley zachwiała się na nogach, a George zbladł jeszcze bardziej.
- Jeśli to, co wymyślił jest dla niego ważne, szok może sprawić, że powróci z powrotem do tego stanu. Może nie być w stanie poradzić sobie z rzeczywistością, jeśli dowie się, że to, cokolwiek sobie wymyślił nie zdarzyło się naprawdę.
- Więc, - powiedział George, odzywając się po raz pierwszy. Wyglądał na wyczerpanego, miał przekrwione oczy i bladą skórę. Bez wątpienia było to spowodowane bólem, które odczuwał przez ostatnie kilka dni. – Cokolwiek sobie wyobraził musimy udawać, że tak się zdarzyło. To próbuje nam pan powiedzieć, prawda?
- Dokładnie.
- A jeśli to jest coś, czego nie możemy podrobić?
- Wtedy sugeruję podać mu eliksir usypiający zanim nie wymyślicie jak to zrobić. – Hermiona uniosła brew i skrzywiła się.
- Czy mówi pan poważnie? To pana jedyna rada? 'Wymyślicie jak to zrobić?' Są rzeczy, których nie jesteśmy w stanie sfałszować i nie może tak żyć przez całe swoje życie. Nie ma jakiegoś sposobu żeby przekazać mu tę informację w sposób, który nie spowoduje szoku? – zapytała skupiając wzrok na uzdrowicielu. Doktor odwrócił się do niej marszcząc się skupiając wzrok na jej chorej nodze a następnie na ręce, która wciąż spoczywała na ramieniu Freda.
- Oczywiście, nie może tak żyć przez całe życie. – powiedział doktor z rozdrażnionym wyrazem twarzy. Spojrzał na Hermionę tak, jakby wydawała mu się nie taka inteligentna jak wszyscy mówią sprawiając, że Hermiona jeszcze bardziej zmrużyła oczy. – Jednakże muszę znaleźć jakiś sposób na uniknięcie jego powrotu do śpiączki zanim wy, lub ktokolwiek inny powiadomi go o tym, że jest lunatykiem o bujnej wyobraźni.
- Skąd będziemy wiedzieć co zmienił? – zapytał George, jeszcze raz spoglądając na bliźniaka. To było dobre pytanie, to mogło być cokolwiek, coś małego lub dużego, skąd mieli to wiedzieć?
- Powinien szybko sprawić, że to będzie oczywiste. Podświadomie będzie wiedział, że to nieprawda, więc będzie chciał udowodnić, że się myli poprzez potwierdzenie fałszywej rzeczywistości.
- Więc jeśli powie coś kompletnie zwariowanego, mamy udawać, że tak jest naprawdę? – podsumował Bill.
- Dokładnie! – wykrzyknął, spoglądając na Billa z uśmiechem i rozjaśnionym wzrokiem, jakby myślał, że jest jedyną mądrą osobą poza nim w pomieszczeniu. – Udawać, że tak jest naprawdę.
Odwrócił się do pana Weasleya i pochylił głowę.
- Muszę wrócić do biura, powinien niedługo się obudzić.
A potem uzdrowiciel odwrócił się i podążył w kierunku drzwi zostawiając wszystkich oniemiałych i zszokowanych.
N/A: No to zaczynam tłumaczyć nową historię! :D Postaram się wrzucać nowy rozdział w każdy poniedziałek, ale w wakacje pewnie będę to robić bardziej nieregularnie. Miłej lektury! :)
