Disclaimer: Batman Beyond (c) Warner bros. Animation
A/N: inspirowane własnymi doświadczeniami. Ło jezderkusie! Dlaczego na wszystko co robię musi być fafnoście papiórów który każdy muszę okrasić parafką?
Wymiar godzin
Your-biohazardous-friend
Terry nie miał nic przeciwko naderwanym mięśniom, pogruchotanym żebrom czy zmęczeniu materiału jak to nazywa Bruce. Ot, zastrzyk morfiny, filiżaneczka espresso, batonik, kilka przysiadów i młody Batman był jak nowo narodzony. Pomagały na to też sytuacje podbramkowe: lufa pistoletu zaraz przy jego twarzy czy ogłuszający wybuch samochodu-pułapki.
Adrenalina dystrybuowana przez jego organizm momentalnie uświadamiała mu jak bardzo chciało mu się żyć.
Terry zaklął pod nosem, zgniatając kartkę formularza i wyciągnął nowy wydruk z folderu. Jednym ruchem pękniętego nadgarstka kulka makulatury przeleciała przez pokój by wylądować na kupce jej podobnych. Trujący Bluszcz, gdyby jeszcze żyła, pocięłaby go na paseczki wiedząc, ile lasów tropikalnych ginie z jego nadwyrężonej ręki.
Młody Batman przygryzł końcówkę długopisu. Nienawidził zmęczenia psychicznego. To mógł uleczyć tylko sen – a snu Batman miał deficyt. Chroniczny. A więc Terry nienawidził papierkowej roboty z pasją a ona sama odwzajemniała nienawiść karząc wypełniać kolejne kolumny, druczki i wydruczki.
Nie samym ganianiem po dachach żyje Nietoperz, twierdził Bruce z uśmieszkiem na ustach.
Stary pierd!
Nie na to Terry się pisał. Znaczy nieoficjalnie, oczywiście. Oficjalnie młody McGinnies był właśnie od tego: Ścielenie łóżka, podawanie bawarki, administracja leków, witanie dygnitarzy i wypełnianie formularzy były jego chlebem powszednim.
Oficjalnie.
- jak tam, Terry? skończone? – głos Bruce'a zagrzmiał z ciemności.
Nie było w nim nic karcącego czy kpiącego. McGinnis zamknął oczy i rozmasował skronie.
- sumy się nie zgadzają. – bąknął Terry.
Gdy otworzył oczy Bruce już był przy jego boku. Postawił przy młodym Batmanie filiżankę. Kawa. Czarna. Terry nie cierpiał tej zabielanej padaki, którą pił jego przełożony.
- obliczasz z całego okresu? – Bruce pochylił się nad formularzami.
Terry kiwnął głową.
- nocki?
- nocki są… poza systemem, nie?
- masz elastyczny wymiar godzin pracy.
Batman spojrzał na swojego pracodawcę z ukosa, jego ręka bezwiednie powędrowała ku kawie.
- mam wpisać je wszystkie?!
- tylko te, za które ci płace.
- a za kogo mi płacisz? Za Blighta? Inque? Jokerzów?
- za żadnego z nich, to co jest nad kreską się wlicza, a co pod: nie.
- czyli mam w cholerę nadgodzin!
Bruce spojrzał z niesmakiem na swojego wychowanka. Terry wzruszył ramionami.
- Żartowałem przecież.
- masz szczęście, że nie zarejestrowałem cię jako wolontariusz.
- wiem, wiem. Grozisz mi tym przy każdej okazji.
