Disclaimer: setting mój, postacie nie moje. Rozpoznawalne imiona, nazwiska i zachowania należą do Jej Książkowej Wysokości J.K. Rowling.


Przychodziła w zasadzie codziennie. W okolicach jedenastej zjawiała się w progu kawiarni, zawsze zdyszana i z włosami związanymi w nieporządny kok, z którego umykały pojedyncze kosmyki. Zamawiała karmelowe frappucino oraz ciastko marchewkowe i zawsze siadała gdzieś w rogu. Z torby wyjmowała jakieś wielkie książki i pogrążała się w lekturze, czekając na kawę.

Podawała imię „Hermiona". Kubek na napiwki uważał to za urocze.

Historia zaczęła się porządnie pewnego chłodnego, wrześniowego popołudnia. „Hermiona" wpadła do kawiarni, ociekająca deszczem i jak zwykle obładowana torbą z książkami. Cisnęła przemoczoną czapkę i torbę na pierwsze z brzegu wolne krzesło i podeszła do lady. Kubek na napiwki z przyjemnością obserwował jej zarumienione od chłodu policzki. Mimo, że ładna w zasadzie nie była, miała w sobie coś wdzięcznego. Jej głowę otaczała burza brązowych włosów, obecnie nieco wilgotnych; oczy miała lśniące, a w zarysie ust i podbródka wyraźnie widać było stanowczość i uparty charakter.

Rzuciła swoje zwykłe zamówienie, jednocześnie grzebiąc w portfelu w poszukiwaniu drobnych.

- Się robi. - powiedział nowoprzyjęty barista kwaśnym tonem. Dziewczyna poderwała głowę, jakby ktoś ją ukłuł szpilką.

- To pan! - krzyknęła, wyraźnie zaskoczona. Nowoprzyjęty barista - który, o ile kubek na napiwki czegoś nie pomieszał, przez jakiś czas wykładał coś w jakimś liceum - wykrzywił się cynicznie. Kubek na napiwki wyczuł nagłe zmieszanie „Hermiony", której twarz pokrył jeszcze ciemniejszy rumieniec.

- A co ty tu robisz? - zapytał nowy, głosem mrocznym i ponurym jak cmentarz w bezksiężycową noc.

- Studiuję. - burknęła „Hermiona". Wyraźnie usiłowała wziąć się w garść. Udało jej się wydłubać z portfela zapłatę i teraz kładła monety na ladzie. Nie spuszczała wzroku z nowego, który wziął się do przygotowywania kawy. Z wyjęciem ciastka sobie poradził. Z obsługą ekspresu nieco mniej. Kubek na napiwki widział frustrację, emanującą z całej jego postaci, podczas gdy wajchy i pokrętła jakby odmawiały posłuszeństwa. „Hermiona", wciąż tkwiąca przy ladzie, milczała. Nie spuszczała wzroku z nowego, a na twarzy jasno miała wypisane niedowierzanie.

Wreszcie otrzymała i kawę. Wzięła kubek do ręki, ale nie odeszła do stolika.

- Coś jeszcze? - zapytał nowy cynicznie.

- Nie. - odparła dziewczyna niepewnie. - Eee… dziękuję.

Nowy tylko skinął głową i wziął się do wycierania półki. „Hermiona" stała jeszcze chwilę, z kubkiem i talerzykiem w rękach, a minę miała cokolwiek głupią. Wreszcie wzruszyła ramionami i poszła do stolika, przy którym ociekała z deszczówki jej torba książek.

Kubek na napiwki był pewien, że przestanie przychodzić. Nie przestała. O ile wcześniej zdarzało jej się nie wpaść przez kilka dni pod rząd, tak teraz przychodziła naprawdę codziennie. Objuczona stertą książek, z jakby złośliwą satysfakcją zaczęła zamawiać kolejne, coraz dziwniejsze kombinacje z menu.

Kubek na napiwki był zaintrygowany.