Rozdział 1: Pierwszy dzień w "The World" (Online)
Hmmm... Niech pomyślę wygląd postaci... o mam jasnobeżowa karnacja, ametystowe oczy, długie do ramion proste fioletowo-błękitne włosy z grzywką lekko przysłaniającą prawe oko. Wzrost tak mniej więcej 170 cm, szczupła, reszta sylwetki tak jak na 22 letnią dziewczynę przystało (wiadomo o co chodzi). Ubrana będzie w lekkie wąskie materiałowe granatowe spodnie, luźną białą koszulkę z krótkim rękawem, długi do ziemi płaszcz z kapturem w kolorze głębokiej czerni oraz ciężkie czarne buty przed kolana. Z dodatków niech będą czarne rękawiczki bez palców i czarna opaska na czole, która przechodzić będzie pod grzywką ale tak po za tym będzie widoczna. Po lewej stronie tej opaski dam czarno-fioletową różę i gotowe.
Klasa postaci, zobaczmy co tu mamy... Co się dzieje przed chwilą była dostępna cała lista a teraz jedynie jest Night Slayer. Nigdy nie słyszałam o takiej klasie ale może to jakieś wyróżnienie za wykupienie wersji premium... Szkoda by było nie skorzystać z takiej okazji. Zobaczmy czym tam walczy... no proszę na start mam aż trzy bronie ale wszystkie są w jednej nazwanej Transforming Double Styhe ciekawe. A na koniec imię dla mojej postaci, niech będzie Erinome. No to pora zacząć moją przygodę w "The World" R:2.5.
Lokacją startową było słynne miasto dla początkujących Mac Anu. Niczym ono się nie różniło od tego z wersji R:2. W sumie wersje te aż tak drastycznie się nie różniły nie licząc bardzo realistycznej grafiki, tysiącom nowych opcji, kilku nowych klas, masy nowych niebezpiecznych potworów i możliwością osiągnięcia maksymalnie (jak na razie zaznaczyło nowe CC Corp) 250 poziomu postaci. Uczucie przeniesienia samego siebie do świata gry było niesamowite, zupełnie jakby to był prawdziwy świat. W końcu mamy 2021 rok, to nic dziwnego, że postęp idzie aż tak do przodu.
- Hej ty świeżaku pomóc ci? - spytała mnie kobieta w biało-niebieskich szatach maga
- Nie dzięki sama dam sobie radę, a tak w ogóle zapoznałam się dokładnie z samouczkiem. - odparłam odwracając od niej wzrok
Już ja takich "pomocników" dla nowych graczy znam... Przeklęci PK'e żerują na biednych nowych graczach, którzy myślą, że tacy cwaniacy im pomogą.
- Jesteś pewna? - nie odpuszczała próbując za wszelką cenę postawić na swoim
- Tak nie potrzebuję twojej ani nikogo innego pomocy jestem samowystarczalną samotniczką.
- Jak tam sobie chcesz tylko potem nie płacz... - odparła odchodząc
- Hmpf... ja nigdy nie płaczę to dla mięczaków. - burknęłam pod nosem
Nie marnując ani chwili podeszłam do Chaos Gate by wybrać jakąś lokację odpowiednią dla mojego poziomu. Gdy to już zrobiłam przeniosłam się do miejsca, które złożone było z trzech polanowych wysepek na wodzie. Przede mną chodziła sobie grupka trzech goblinów, więc bez zastanowienia wykonałam precyzyjny atak z ukrycia. Moja srebrno-czarna podwójna kosa z ciemnofioletowymi refleksami zabiła wszystkie trzy gobliny przy jednym ciosie. Bardzo mnie to zdziwiło a jeszcze dziwniejsze było to, że od razu awansowałam na 5 poziom a na dodatek dostałam po jednej mocy do dwóch pozostałych nie znanych mi jeszcze broni. Coś mi się tu nie podoba... ale na szczęście idzie to na moją korzyść.
- Ratunku! Czy ktoś może mi pomóc? - wołał delikatny dziewczęcy głosik
Szybko rozejrzałam się wokół siebie i od razu znalazłam źródło dźwięku. Pobiegłam ile sił w nogach przed siebie a następnie wskoczyłam w pole bitwy, w którym zaatakowana została prze PK'a mała dziewczynka z dwoma różowymi kucykami, ubrana w falbankową sukieneczkę podobną do tych, które noszą pokojówki. Posługiwała się ona magiczną laską o kształcie różowej kociej łapki.
PK był najprawdopodobniej Twin Blade'rem ponieważ używał on jak broni dwóch krótkich ostrzy. Na twarzy czerwono włosego chłopaka ubranego w lekką dwuczęściową zbroję pojawiło się drobne zakłopotanie. Nie spodziewał się, że ktoś się tutaj pojawi... a tu proszę taka niespodzianka.
- Kim ty u licha jesteś!? - spytał poddenerwowany
- Kimś kto zaraz sprawi, że przestaniesz dręczyć słabszych od siebie graczy! - odpowiedziałam szykując się do walki
- Sama tego chcesz! - oznajmił atakując mnie
Nigdy nie walczyłam z innym graczem... I pomyśleć, że to pierwsze minuty gry...
Taka walka może okazać się ciekawym doświadczeniem lub nauczką by nie wtrącać się w nie swoje sprawy.
Gdy w końcu zaczęliśmy powoli traciłam nadzieję na wygraną w tej potyczce. Nie ukrywam, że walka z kimś silniejszym od siebie z początku sprawiała mi kłopoty. Ale w końcu udało mi się jakimś cudem doprowadzić go do stanu, w którym uskutecznić mogłam Rengeki. Do wyboru miałam teraz trzy moce: Spirit Arrow, Moon Blades i Hell Blast. Najbardziej zainteresowała mnie ta pierwsza, więc bez zawahania postanowiłam ją użyć.
- Spirit Arrow!
Po tych słowach podwójna kosa zamieniła się w długi czarny łuk ze świetlistą fioletową magiczną cięciwą. Następnie z łuku wystrzeliła nienaturalnie duża ognista fioletowo-niebieska strzała lecąc w jego stronę z ogromną prędkością.
- Co to jest?! - spytał przestraszony PK próbując się jakimś cudem uwolnić
Chwilę po tym strzała przebiła go na wylot. O dziwo udało mi się go pokonać jednym ciosem. Po tym szybkim pojedynku awansowałam na szósty poziom... całkiem szybko jak na pierwsze minuty gry.
- Dziękuję za pomoc. - powiedziała dziewczynka - Jestem Minu. - dodała niepewnie ale mimo to uśmiechając się
- Nie ma za co, ja jestem Erinome. - odparłam odwracając się od niej
- Zaczekaj! - zawołała łapiąc mnie za płaszcz
- O co chodzi... przecież nic ci nie jest. - spytałam marudnie
- Chciałabym dać ci mój Member Adress. - odpowiedziała wesoło
- Na co mi on?
- Dzięki niemu zostaniemy przyjaciółmi i w każdej chwili będziesz mogła zaprosić mnie do swojej drużyny, pisać maile i swobodnie rozmawiać na prywatnym czacie. - wytłumaczyła z uśmiechem na twarzy
- No dobra niech ci będzie, dzięki. - powiedziałam idąc w swoją stronę
Mimo, że dałam Minu do zrozumienia, że nie mam ochoty dłużej z nią rozmawiać ta dalej szła za mną jak cień.
- Czy nie powinnaś wracać do miasta? - spytałam w końcu
- Wolę być z tobą w drużynie i zdobywać nowe poziomy ... A tak przy okazji już jesteśmy razem w jednej drużynie hihi. - oznajmiła ze słodką minką Minu... jak ona mnie denerwuje...
- Eee... Jak ty? Ech nieważne ... niech ci będzie. Lepiej trzymaj się na dystans i używaj czarów ofensywnych. - odparłam dla świętego spokoju
- Dobrze!
Razem z Minu oczyściłam całą lokację z potworów oraz zebrałam wszystkie trzy fragmenty świętego symbolu z ołtarzy, które otwierały wrota do Świątyni Bestii. Wewnątrz była skrzynia, w której znajdowały się skarby. Nie marnując czasu podbiegłam do niej a następnie ją otwarłam. W środku była... niech to szlag magiczna laska na trzeci poziom i szata na ten sam poziom.
- Hej Minu chcesz te przedmioty? - spytałam próbując być uprzejma
- N...naprawdę chcesz mi je dać?
- Nie tak sobie żartuję... - odparłam głupkowato
- Nigdy nikt niczego mi nie dał, dziękuję
- Może to dlatego, że dopiero co zaczęłaś grać? - spytałam retorycznie
- Nie nie ja już gram od kilku miesięcy, tak dokładnie to od wtedy gdy została wprowadzona wersja R:2.5. - odpowiedziała
- Przecież to prawie osiem miesięcy! Co ty przez ten czas robiłaś? - rozumiem kilka dni ale nie miesięcy, ta dziewczyna mnie przeraża...
- Odwiedzałam różne lokacje, przyglądałam się potworom, szukałam zwierzaków przynoszących szczęście i pecha, podziwiałam tą cudowną grafikę i...
- Dobrze wystarczy mi tego. Aż boli mnie głowa od tych głupot. - przerwałam jej zdenerwowana
- Szkoda, że nie mogę czuć zapachów, powiewu wiatru, promieni słońca, kropel deszczu i wielu innych...
- PRZESTAŃ! Przecież to tylko gra! - wybuchłam
- Tak ale nie powiesz, że po części nie przenosimy samych siebie do tej cudownej gry. Możemy swobodnie się poruszać, widzieć wszystko oczami naszej postaci, rozmawiać z innymi a nasze usta będą poruszały się zgodnie z tym co mówimy... Tutaj jesteśmy naszą postacią. - dokończyła mimo wszystko powoli obracając się wokół własnej osi zupełnie bezsensownie
- W sumie to racja ale nie zmienia to faktu, że to gra i musimy robić jakieś przerwy na jedzenie, spanie i inne podstawowe czynności. - ta rozmowa przybrała bardzo dziwny charakter
- Są tu tacy gracze, którzy są online 24/7 i jakoś żyją. - odparła podirytowana
- Oni po prostu się nie wylogowują ale przerwy robią bo inaczej już dawno by się sami wykończyli.
- No tak o tym nie pomyślałam ale jeśli...
- Koniec rozmowy! Wystarczająco długo marnowałyśmy czas na gadanie o bzdurach. Już na pewno zdobyłabym nowe poziomy. - przerwałam jej ponownie idąc do Return Gate
- Zaczekaj na mnie!
Po powrocie do Mac Anu miałam chwilę czasu dla siebie. Od razu poszłam sprzedać niepotrzebne mi przedmioty i za zarobione GP kupiłam pełno miksturek uzupełniających HP i SP. Gdy skończyłam zakupy podszedł do mnie PK, którego całkiem niedawno pokonałam.
- Jesteś całkiem dobra jak na kogoś nowego w grze. - oznajmił chłopak - Chciałbym szczerze przeprosić za moje wcześniejsze zachowanie. Moja znajoma powiedziała, że to świetny sposób na łatwe punkty doświadczenia i dobre przedmioty.
- Co chcesz mi przez to powiedzieć? - spytałam niezainteresowana
- Dzięki tobie od dzisiaj kończę z zabijaniem słabszych graczy dla rozrywki. - odpowiedział lekko mi się kłaniając
- Bez takich scen! - warknęłam odsuwając się od niego - Wstydu mi narobisz idioto!
- Przepraszam chciałem ci w ten sposób podziękować. A tak przy okazji jestem Akiron i proszę... to mój Member Adress - oznajmił po czym się wylogował
Ten dzień zaczyna się robić bardzo dziwny, i pomyśleć, że to pierwszy dzień na domiar wszystkiego... Ciekawe co mnie jeszcze dziś czeka, no normalnie doczekać się nie mogę ...
Nawet nie zauważyłam, że temu wszystkiemu przyglądała się Minu. Ta dziewczyna jest jakaś dziwna...
- Nie masz może niczego innego do roboty? - spytałam zdenerwowana
- Nie. - odparła radośnie
- Nie chcesz może zdobywać nowych poziomów jak każdy normalny gracz?
- Zabijanie potworów jest nudne i tak przy okazji się ich boję, dlatego wolę wszystko obserwować. - stwierdziła beztrosko się śmiejąc
- Ile ty masz lat co?
- Dziesięć.
- Nie jesteś może za mała na granie w gry online? - zapytałam zdziwiona
- Moi rodzice mówią, że mogę robić co chcę i grać w co chcę, dlatego wybrałam "The World".
- Masz bardzo dziwnych rodziców. - stwierdziłam drapiąc się po głowie
- Do zobaczenia muszę iść zjeść obiad. - powiedziała po czym zniknęła.
W końcu chwila spokoju, mogę bez obaw wrócić do tego co miałam zamiar robić przez cały dzień. Szybko wybrałam silniejszą niż powinnam lokację i rozpoczęłam zdobywanie wyższych poziomów.
W kilka godzin udało mi się osiągnąć 23 poziom a w dalszym ciągu nie potrafiłam znaleźć broni na swój poziom. Zaciekawiona zajrzałam do inwentarza i okazało się, że poziom mojej broni wzrasta wraz z moim poziomem. Jedynie musiałam zbierać nowe lekkie zbroje i dodatki co wychodziło mi na dobre, mniej zmartwień i zmian broni.
Chcąc wrócić do tego co wcześniej robiłam wybrałam losowo lokację i przeniosłam się tam. Jednak zamiast znaleźć się na odpowiedniej planszy Chaos Gate przeniosły mnie do bardzo dziwnego miejsca. Było tam podziemne jezioro otoczone przez turkusowe wysokie kryształy z ogromnym drzewem na jego środku, które lśniło błękitnym blaskiem. Nie miałam pojęcia gdzie jestem, więc odwróciłam się by wrócić do Mac Anu ale ku mojemu zdziwieniu nie było tam Chaos Gate co mnie zaniepokoiło. Na domiar złego z miejsca tego nie mogłam wysyłać wiadomości ani się wylogować. Cała ta sytuacja bardzo mi się nie podobała.
- Nie bój się Erinome jesteś tutaj sama. - oznajmił melodyczny męski głos, który jakby dudnił mi w głowie
- Jak to sama? A ty kim niby jesteś?! - spytałam rozglądając się wokół siebie
- Jestem częścią ciebie, twoją jakby drugą osobowością, z którą możesz porozmawiać. - odparł spokojnie
- Gdzie w takim razie jesteś? - dopytywałam poddenerwowana
- Nie możesz mnie od tak ujrzeć ale możesz podejść do tego jeziora i wtedy mnie zobaczysz.
Zaciekawiona podbiegłam do jeziora i delikatnie nachyliłam się nad nim. Zamiast swojego odbicia ujrzałam ponad trzy metrowego ubranego w ciężką fioletowo niebieską płytową zbroję stwora wyglądem przypominającego humanoidalnego smoka bez ogona ale za to z ogromnymi rogami, trzema parami złamanych czarnych anielskich skrzydeł, dwoma parami oczu, które podobne były do rozpalonych fioletowych kul ognia. Ręce i nogi były jak u człowieka jednak okuty w hełm smoczy łeb z dwoma rzędami ostrych kłów psuł jego "ludzki" wygląd. Po dłuższych oględzinach zauważyłam, że na plecach zawieszony ma potężny dwustronny kościany topór.
- Powtórzę moje pytanie kim jesteś? - spytałam z ledwością wierząc w to co przed chwilą zobaczyłam
- Na imię mi Regitsu, Bezwzględny Siewca Mroku. Jestem twoim Avatarem. - oznajmił dumnie
- Avatar? A co to niby jest? Nie czytałam o tym w samouczku. - ten dzień naprawdę jest dziwny
- Avatar to coś co wykracza ponad świat "The World" i nigdzie nie znajdziesz o tym informacji.
- Wytłumacz mi czym jesteś i czego ode mnie chcesz.
- Jak już powiedziałem jestem twoim Avatarem, wirtualnym potężnym tworem, który zdolny jest zmieniać cały system gry, niszczyć groźne wirusy. Możesz to robić mocą, która może czynić dobro bądź służyć egoistycznym czynom. Opanowanie tej mocy da ci ogromną wręcz niewyobrażalną przewagę nad wszystkimi normalnymi graczami, będziesz w stanie pokonać każdego na swej drodze. Pomogę ci w tym. - wytłumaczył
- Ile osób posiada swojego Avatara?
- Dotychczas było ich ośmioro, ten ostatni jest nie wiadomą lecz dziś przebudziłaś się ty, więc teoretycznie jest dziewięć Avatarów.
- Tylko dziewięć?
- Jedynie wybrani są w stanie opanować tę ogromną moc a same Avatary stworzone zostały wraz z grą i było ich dziewięcioro. - odpowiedział nieco tajemniczo
- Czym różnią się ci wybrani od zwykłych graczy? - spytałam nadzwyczaj zainteresowana
- Postaci tych wybranych przy tworzeniu obdarzone zostały specjalnymi umiejętnościami a ich użytkownicy byli naznaczeni nawet zanim zagrali w "The World"
- Mówiłeś przed chwilą, że była ich ósemka... od kiedy oni są w grze?
- Wszyscy pamiętają dobrze czasy R:2. Naturalnie powinno być osiem faz ale pojawiłaś się ty.
- Czyli jestem dziewiątą fazą?
- Nie, nie ma dziewiątej fazy, ty jesteś zerową. Powstałem zanim pozostałe Avatary stworzone zostały przez Morganę, pamiętam odległe czasy, w których nie istniała Aura. Stworzony zostałem w czasie planowania gry. Jednak wraz z pojawieniem się Aury zostałem przez nią zapieczętowany ponieważ byłem zbyt potężny a na dodatek nie chciałem służyć Morganie. Lecz w końcu po latach doczekałem się dnia swojego powrotu do „The World" – wytłumaczył dumnym głosem
- Jak mam użyć twojej... a raczej mojej mocy?
- Wystarczy, że się skupisz i wypowiesz z całej siły swojej duszy moje imię. Spróbuj...
- No dobrze... – powiedziałam biorąc głęboki wdech i wydech – Regitsu!
Chwilę po tym znalazłam się w ciele Regitsu, cała moja postać była w nim zupełnie tak samo jak on we mnie gdy rozmawialiśmy. Zaciekawiona rozejrzałam się dookoła siebie i zauważyłam, że znajduję się w jakimś dziwnym ciemnym miejscu, które trochę przypominało mi przestrzeń, w której graficy tworzą modele do wszelakich gier komputerowych. Obok mnie co pewien czas przelatywały dane żywcem wyjęte z oprogramowań służących do tworzenia gier, dane internetowe, kawałki tekstur czy też wycinki kodów binarnych.
- Co to za miejsce?
- Jest to przestrzeń, w której Avatar może swobodnie się poruszać i walczyć, z czasem nauczysz się to robić bez wchodzenia do tej przestrzeni ale to trochę potrwa. Zapomniałbym dodać, że w dowolnej chwili możesz opuścić moje ciało by osobiście wykonać jakiś atak, rozkazać coś mi zrobić lub po prostu porozmawiać lecz jest to możliwe tylko z innymi posiadaczami Avatarów. – wytłumaczył dokładnie i powoli
- Czy każdy Avatar ma zdolność swobodnego mówienia tego co chce?
- Nie, tylko ja mam tą zdolność... Cóż na dzisiaj wystarczy czas wracać. – oznajmił
Po tych słowach znalazłam się w Mac Anu jakby nigdy nic. Oszołomiona tym co mnie dzisiaj spotkało przez chwilę stałam w bezruchu. Wydarzenia z dzisiejszego dnia przerosły moje wszelkie granice dziwactwa. Może lepiej się wyloguję i odpocznę... tak to bardzo dobry pomysł.
