-Paniczu Alexandrze, jak tam poszukiwania?
Alexander, czternastoletni anglik-arystokrata z błąd włosami, błękitnymi oczami oraz z dość zniewieściałą urodą spojrzał na swojego czterdziestoletniego, łysego z spiczastą bródką lokaja Alfreda. A następnie wrócił do kuferka. Chciał go otworzyć, ale jakoś nie udawało mu się to...
Ale musiał go otworzyć!
Jack siedział w swojej mrocznej kryjówce. Nudził się. Od tygodnia nie było żadnego Shen Gong Wu do... Przegrania. Przynajmniej Wuya dała mu spokój i przestała jęczeć. Miał zamiar odpalić sobie jakaś grę, na przykład Diablo 2, ale przypomniał sobie, że płyta eksplodowała mu w komputerze...
-Niech się w końcu coś zacznie dziać!- Wrzasnął.
Odpowiedziała mu cisza. Po chwili jeden Jack-botów z defektem walnął w ścianę i eksplodował.
-Brawo...-Powiedział Młody Geniusz Zła i zaczął się brać do napraw.
Tymczasem w klasztorze Omi...
Według siebie samego trenował równowagę i spokój.
Według Claya stał na jednej nodze na małym kamyczku z wiadrem na głowie.
Według Kimiko przepracowywał się, jak zwykle.
Według Raimundo aż się prosił, by go przewrócić.
Dojo nie miał zdania, właśnie spał. Nagle smok wyprostował się i wrzasnął.
-Shen Gong Wu!
Omi stracił równowagę i się przewrócił.
Alexander niemalże otworzył skrzynkę, ale ta nagle rozbłysła czysto białym, oślepiającym światłem. Alfred szybko założył mu i sobie okulary przeciwsłoneczne.
-Komputery, telewizory i tego typu żarówki psują wzrok, paniczu- Powiedział.
Alexander zakląłby, gdyby nie był dżentelmenem. Otwarcie zamka było skomplikowane, a opuszczenie skrzynki od razu sprawiało, że wszystko trzeba było zacząć od nowa...
Mistrz Fung spojrzał na zwój. Rysunek przedstawiał małą skrzynkę.
-Skrzynia Mędrców to szkatułka, w którą można schwytać duchy i je tam uwięzić.- Powiedział spokojnie, jak zawsze.
Dojo uśmiechnął się od ucha do ucha. To mu się podobało.
-Można by było schwytać w to Wuyę...- Powiedział rozmarzonym głosem.-I po problemie.
Mistrz Fung pokręcił głową powoli.
-Niestety, w Skrzyni już jest uwięziony pewien duch a próba złapania Wuyi mogłaby go uwolnić...
Omi zrobił zdziwioną minę.
-Jaki
to duch?
-Jack!
Jack!- Wuya krzyczała, że aż Jacka rozbolały
uszy. Co on musi znosić, by móc zapanować na światem?
-O co chodzi?- Zapytał znużonym głosem. Znowu miał przegrać?
-Jest Shen Gong Wu, musimy się pospieszyć!- Wrzasnęła.-Zabierz wszystkie swoje roboty, jakie masz gotowe! Musimy szybko dostać się do Anglii!
Jack po raz pierwszy widział, żeby Wuya była aż tak przestraszona. To go zdziwiło, myślał, że tej wiedźmy nic nie przerazi.
-Co to za...-Zaczął.
-Nie teraz!
-Ale...- Spróbował raz jeszcze.
Wuya się zdenerwowała. Wrzeszczała trochę a następnie wykrzyczała prosto do ucha Jacka.
-O więzienie mojej siostry, rozumiesz! O mojej siostry! Siostry, która jest jeszcze gorsza niż ja!
Jackowi szczęka opadła na ziemię.
