Oryginał: Entre la espada y la pared (link w moich ulubionych)
Autor: Mica Salazar
Beta: Elnath
Zgoda na tłumaczenie: Jest
Rating: K+
Od autorki:
Już dawno nie pisałam, ale dziś spłynęło na mnie światło i w związku z tym przedstawiam coś nowego... opowiadanie o Remusie i Tonks. Choć nie są razem, to właśnie przez nią Remus czuje się tak zdezorientowany... Mam nadzieję, że się wam spodoba!
Jak zawsze, bohaterowie są jedynie "zapożyczeni", moja jest tylko fabuła. Wielkie dzięki tej, która stworzyła Harry'ego Pottera!
Życzę przyjemnej lektury.
Tchórz i hipokryta
Między młotem a kowadłem... Chociaż lepiej powiedzieć: między nią a kowadłem. Nigdy nie myślałem, że w moim wieku będę musiał przechodzić przez coś podobnego i że będę zmuszony do podjęcia takiej właśnie decyzji. W moim wieku! Chociaż to wydaje się naprawdę niesamowite, właściwie nie wiem, dlaczego aż tak mnie to zaskoczyło. Przecież ona zawsze taka była: egzotyczna. Tak, to słowo dobrze do niej pasuje. Szczerze mówiąc, jestem zły na samego siebie. Zawsze cierpiałem z powodu mojego wyglądu i bycia dyskryminowanym. Uważano mnie za gorszego, ponieważ jestem wilkołakiem, jednak teraz jestem dla ludzi równie okrutny, jak oni dla mnie.
Zawsze też zadawałem sobie to samo pytanie: co zrobiłem, by na to zasłużyć? Narzekałem na pecha w miłości, a teraz, kiedy ją znalazłem, nie chcę jej, odrzucam ją. I to dlaczego? Przez przeklęty strach.
Może spróbuję to wyjaśnić, żebyście mnie lepiej zrozumieli.
Poznałem dziewczynę. Młodą, radosną, piękną, troszkę niezgrabną, ale z ogromnym sercem. Ma w sobie coś bardzo krzykliwego i osobliwego, co jest nieodłączną częścią jej osobowości. Wiele lat temu obiecałem sobie, że będę zwracał uwagę na wnętrze człowieka, czego nigdy nie robiono w stosunku do mnie. Teraz, kiedy wreszcie ktoś - jak widać - zwrócił uwagę na moje wnętrze, ja odwracam się plecami, twierdząc, że jestem za stary, zbyt biedny i jestem wilkołakiem. Początkowo myślałem, że podczas gdy dla mnie to sen, dla niej to tylko zabawa, ale z biegiem czasu zauważyłem, że ten szalony flirt zaczął przeradzać się w coś bardziej poważnego i - jak każdy człowiek, który całe życie czuł się gorszy od reszty - stchórzyłem. Ona jest dobrą przyjaciółką, jest lojalna i miła, jest po prostu doskonała. Nie mogłem zrobić nic, by oprzeć się jej urokowi. Pogrążyłem się w niej. Dlaczego więc nie przestaję się jej opierać? - Nie wiem.
Sam siebie nie rozumiem. Może to dlatego, że ona jest najlepszym, co mi się w ostatnich czasach
przytrafiło. A może dlatego, że tchnęła we mnie trochę życia. Czy też moja wymówka, że jestem stary, biedny i chory, jest tylko oznaką tego, czego się naprawdę obawiam - bycia skrzywdzonym i tego, że pewnego dnia ona się mną znudzi i zostawi mnie ze wspomnieniami i tęsknotą do końca życia.
Naprawdę nie wiem, co zrobić. Mam dwa wyjścia: pierwsze to nie zaakceptować tego, że ją kocham, zostać z tymi szalonymi słowami na ustach i próbować zapomnieć, po to, aby najprawdopodobniej pewnego dnia pożałować swojej decyzji. Druga opcja to powiedzieć jej, że ją kocham, że umieram bez jej pocałunków. Korzystać z każdej sekundy z nią, aby ją chłonąć i czekać na dzień, w którym ona znudzi się mną i moimi czułymi słowami.
Co powinienem zrobić? Zostawić ją i patrzeć, jak moja dusza odchodzi razem z nią, czy mieć ją w ramionach i pozwolić, by stała się mi potrzebna do życia jak tlen? Rozum podpowiada, że powinienem pozwolić jej odejść. Tak, ona definitywnie zasługuje na kogoś lepszego niż ktoś taki jak ja. Ostatecznie, zapomnienie o tej ślepej miłości zajmie jej zaledwie kilka dni. Jest inteligentna i szybko zauważy, że to, co do mnie czuje, to jedynie kaprys, coś przelotnego. Przez ten czas, który dała mi na podjęcie decyzji, zauważyłem, że jestem tchórzem, że wszystkie moje słowa nie są niczym więcej, jak tylko słowami, a moja pozorna siła w tym wojennym czasie, to nic więcej, jak tylko hipokryzja. A przecież nawet nie mogę być pewien, czy przeżyję.
Nie mogę uwierzyć, że doszedłem do tak żałosnego stanu. Gdyby moi przyjaciele wciąż żyli, jestem pewien, że wstydziliby się za mnie i za moje decyzje. Jednak nie mogę tak po prostu przyjść i rzucić się w wir życia, nigdy tak nie robiłem, a w tej sytuacji tym bardziej bym tak nie zrobił. Nawet jeśli wizja wspólnego życia byłaby najpiękniejsza, nie może się spełnić. Moje życie przynosi mi wiele cierpienia. Przeżyłem już w nim wiele ciężkich chwil. Nie wiem, czy moja decyzja jest prawidłowa, czy też jest błędem, którego będę żałował przez resztę mojego życia. Teraz muszę jeszcze pomyśleć, jak powiedzieć jej, słodko wrażliwej i szczerej, że to, co mogłoby istnieć, nie zdarzy się nigdy. Jestem pewien, że poprosi o wyjaśnienie i wtedy będę musiał skłamać, być hipokrytą, być tym, kim naprawdę jestem - tchórzem.
Teraz wiem, co powinienem zrobić.Kocham ją i nie pozwolę, by cierpiała. Byłbym szczęśliwy, gdybym pewnego dnia wrócił, może nawet w innym życiu. Bylibyśmy razem, a nasze wady nie byłyby dłużej istotne. Przede wszystkim nie byłby dla mnie ważny mój wiek, wygląd czy pieniądze. Jestem pewien, że bylibyśmy szczęśliwi, bo wtedy już bym się nie bał, nie byłbym idiotą i – co najważniejsze - tchórzem. Tymczasem dzień po dniu będę myślał, co zrobić ze swoim życiem. Potrzebuję czegoś, co wypełniłoby pustkę w moim sercu, a jedyne, co mi pozostało, by jej nie widzieć, to myśl, że w innym życiu będę z Tonks.
