Witajcie

Nazywam się Cecyli, a to moja młodsza siostra Audrey. Różnica naszego wieku jest tak mała, że razem chodzimy do ostatniej klasy. Jesteśmy dumnymi, czystokrwistymi Ślizgonkami. Uwielbiamy Eliksiry i jesteśmy z nich świetne, tak samo jak w Obronie przed Czarną Magią (w końcu tą gałąź magii praktykujemy od dziecka, więc dziwne by było gdybyśmy nie umiały się bronić. (Ta, dziwne, po prostu obie już dawno byśmy się pozabijały podczas naszych pojedynków. dop. Audy)). Pochodzimy z dość bogatej rodziny. Nasze nazwisko nie jest tak znane i wpływowe jak Malfoy ale dla nas wystarczy. To może teraz kilka słów o nas i naszej rodzinie?

Matka- wyniosła, piękna kobieta. Nie wiemy czy wie, co to miłość, ale na pewno wie co to potęga, i że odpowiednie eliksiry mogą załatwić wszystko. To ona od najmłodszych lat szkoliła nas w ważeniu trucizn i innych mikstur jesienią, zimną i wiosną. A wakacje spędzała i nadal spędza z koleżankami na ciągłych dwu- a czasem trzymiesięcznych imprezach, po których ledwo co pamiętają. A my już od dawna umiemy to wykorzystać. Jak? Dowiecie się później.

Ojciec No. 4 lub 5 (nie no, chyba 6. dop. Audy)- kolejny mężczyzna z średniozamożnej rodziny. Głowa jakiegoś rodu. Znowu jakiś starszy facet, który nie wytrzyma tempa imprez ( lub tych trucizn, którymi uczestnicy tych spotkań się raczą). Po drugim mężu nauczyłyśmy się nie zwracać na nich uwagi bo i tak za długo nie zostaną. Jedyne na co zwracamy uwagę to to, czy mają coś interesującego i przydatnego w bibliotekach rodzinnych.

Audrey- tu się dopiero zacznie robić ciekawie. Moje Maleństwo, Słońce, Kochanie. Jest młodsza ode mnie o 8 miesięcy (Matka nie próżnowała). Obchodzi urodziny 13 września. Ponieważ przyszła na świat trochę za wcześnie wszyscy bardzo się nią opiekowali, a zwłaszcza ja. Krótko mówiąc: nieźle ją rozpieściłam i teraz mam za swoje. Wygląda trochę jak, naprawdę piękna, porcelanowa lalka. Ma bardzo delikatny typ urody, niewinne rysy i słodki uśmieszek. Normalnie anioł, tyle że z piekła rodem. Jest tą, po której raczej nie spodziewa się czegoś złego czy nieodpowiedniego. No bo jak dziewczę o dużych, czekoladowych oczach i rumianych policzkach mogłoby komukolwiek zrobić krzywdę, no jak? W każdym razie ma falowane, sięgające do polowy pleców, ciemno brązowe włosy. Chyba bardziej wrodziła się wyglądem w ojca, chociaż kto ją tam wie. Z nas dwóch jest tą, którą trudniej do czegoś zmotywować. Zawsze znajdzie jakąś sensowną wymówkę, byleby ktoś inny odwalił za nią brudną robotę. Manipulantka, która wie jak dyskretnie rozstawiać wszystkich tak, by działali na jej korzyść.

Ja (tu głos oddam siostrze)- urodziła się 13 stycznia i w zasadzie, gdyby nie kilka drobnych różnic można by było nas spokojnie wziąć za bliźniaczki. Mamy niemal identyczne rysy twarzy i w charakterystyczny sposób mrużymy oczy, gdy ktoś nas zirytuje. Cecyli jednak jest ode mnie wyższa o te nieszczęsne kilka centymetrów, ma dłuższe bo sięgające pasa, czarne włosy i tego samego koloru oczy. Nie muszę chyba wspominać, że jest śliczna prawda? Zresztą jeśli ktoś ma jeszcze wątpliwości, niech spojrzy na jej piersi czy tyłek. Idealne proporcje i kształty. Rozumiem, że musicie już zbierać szczęki z podłogi. No ale przecież moja siostrzyczka ma znacznie więcej do zaoferowania niż tylko ciało. Jest piekielnie inteligentna i niesamowicie uparta. Jak się zaweźmie to nie ma innej opcji jak po prostu jej ulec (szkoda że nie działa na moje Słońce, od 3 miesięcy ją o coś proszę. dop. Cess) No i trzeba przyznać, ma dziewczyna charakterek. Nie pozwoli sobie wejść na głowę i lepiej jej się nie narazić. Przeklnie człowieka bez mrugnięcia okiem. Moja kochana siostrzyczka!

Pomimo różnicy wieku zachowujemy się jak bliźniaczki. Kończymy za siebie zdania, rozumiemy się bez słów a nasze odruchy i gesty są niemal identyczne. Tylko styl pisania mamy inny, co zauważycie dalej. Jesteśmy praktycznie nie rozłączne i trudno nas spotkać gdziekolwiek osobno. Nawet tu, w szkole, mamy oddzielną sypialnię (z własną, nieźle wyposażoną łazienką), ponieważ nie chciałyśmy spać w osobnych łóżkach.

Wojna? Stoimy po stronie Severus'a Snape'a. Jak wszyscy Ślizgoni nie znosimy Lwiątek. A ten przesłodzony dyrektorek- Albus Dumbledore, przyprawia nas o mdłości. Nie znosimy Świętej Trójcy, na szczęście są dopiero w 5 klasie i nie musimy mieć z nimi zajęć.

Postanowiłyśmy, iż w tym roku będziemy spisywać na papier co ciekawsze przeżyte przez nas przygody, tak by kiedyś ktoś może je poznał, lub byśmy my na starość miały co wspominać. Czasem będę notować je ja, czasem Audrey, a czasem będziemy opisywać tą samą historię z dwóch rożnych perspektyw, jeśli coś nas podczas niej rozdzieli.

Tyle wystarczy na wstęp. Poznacie nas i nasze charaktery dokładniej podczas czytania tego dziennika. Lecz od razu mówimy iż nie będziemy pisać grzecznych bajek na dobranoc. Nasze historie będą przeznaczone tylko dla pełnoletnich, i lepiej by nie czytały ich cnotki lub homofobi.