Interludium: Dziesiąty list Wyzwolicielki
1 czerwca 1997
Drogi ministrze Scrimgeourze,
Tak strasznie mi przykro, że nie zdołałam podać panu odpowiednich wskazówek na to, gdzie tak naprawdę jestem! Słyszałam o najeździe na dom Cupressusa Apollonisa; rodzice byli tym tak oburzeni, że rozmawiali o tym przy mnie. Ojciec, oczywiście, zauważył, że podsłuchiwałam i rzucił mi jedno z tych swoich ponurych spojrzeń – wierzy, że musi mnie stale zastraszać i teraz nawet ma rację pod tym względem, podczas gdy kiedyś jedno czy dwa upomnienia wystarczały – ale nie był w stanie włożyć w to serca. Martwią się. Wydaje im się, że ministerstwo zwróciło się przeciw świetlistym czarodziejom i teraz mogą być następni w kolejce do jakiegoś rajdu, czy aresztu.
Cupressus Apollonis nie sprecyzował w wywiadzie dla gazet, o co właściwie został oskarżony, tylko że chodziło o maltretowanie dzieci, więc nie wiem, co takiego zaprowadziło pana właśnie do niego. Ale proszę, niech pan się o mnie nie martwi. Już jestem prawie gotowa do opuszczenia tego miejsca. Wydaje mi się, że już ustaliłam, jak trafić stąd do ministerstwa, bo udało mi się przypomnieć punkty aportacyjne, które matka obierała, jak mnie zabierała gdzieś ze sobą, jak byłam mała. Jeśli się nie mylę, to po opuszczeniu domu muszę udać się na zachód. A potem... cóż, mam magię. Mam różdżkę, choć zwykle nie wolno mi było jej używać. Ale skoro i tak uciekam na dobre, zaryzykuję zniszczenie klatki, w której matka zwykle ją przechowuje.
Tak wiele ryzyka zaczyna na mnie wpływać. Czuję się jak księżniczka Black, cały świat staje przede mną otworem. Ale w tym przypadku stało się tak nie przez utratę męża, ale strachu.
Ufam panu. Wiem, że mogę udać się do pana i otrzymać od pana schronienie. Udanie się w tej sprawie do Harry'ego byłoby nieco niezręczne, w dodatku nie wiem, gdzie właściwie znajduje się Hogwart. Ale za parę dni wyślę do pana kolejny list, jak już będę gotowa opuścić to miejsce.
Koniec jednak z podpowiedziami. Błagam pana, niech pan się już nie kompromituje! Tego rodzaju ryzyko może kosztować pana urząd. Świat czarodziejów potrzebuje pana u władzy. Harry potrzebuje pana u władzy. Ja potrzebuję pana u władzy. Wszyscy pana potrzebujemy, żeby przeżyć nadciągającą wojnę.
Jeszcze tylko kilka dni i wszystko się zmieni. Jestem tak nerwowa, tak podekscytowana, że serce podchodzi mi do gardła. Zaczyna się dla mnie nowa wiosna, mimo że kalendarzowa właśnie dobiega końca.
Z uszanowaniem,
Wyzwolicielka
