Słysząc dzwonek do drzwi wejściowych, Litwa oderwał wzrok od regałów, które właśnie przeszukiwał i zmarszczył lekko brwi. Według zegarka stojącego na jednej z półek dochodziła dwudziesta.

– Spodziewałeś się kogoś dzisiaj?

Estonia, do tej pory krążący niespokojnie po małym mieszkaniu, zatrzymał się w pół kroku.

– Nie... – odparł z zastanowieniem, mrużąc mocno oczy. Jego twarz wyglądała zupełnie inaczej bez okularów. – Sprawdzisz, kto to? Ja niezbyt...

– Jasne – Litwa zerknął przez wizjer, a raczej przez kamerkę zamontowaną w drzwiach. – To Polska – powiedział, dostrzegając znajomą postać na klatce schodowej. – Mówiłeś mu?

– Nie, ale możesz go wpuścić, pomoże nam szukać...

– Cześć, stary, na pewno się nudzisz... O, Licia – Feliks uniósł brew na widok Taurysa otwierającego mu drzwi. – Balujecie? – zapytał, mrużąc podejrzliwie oczy. – Mówiłem, że jeszcze jedno piątkowe baltic party beze mnie, a się obrażę.

– Nie imprezujemy, dostałem telefon o sytuacji awaryjnej, więc przyjechałem – wyjaśnił Litwa, cofając się, by wpuścić Polskę do środka. – Poza tym, zawsze mówiłeś, że nasze spotkania są nudne.

– I dlatego macie mnie na nie zapraszać – odparł Feliks, mówiąc takim tonem, jakby wyjaśniał oczywistość. – Ktoś musi was rozruszać.

Litwa puścił to stwierdzenie mimo uszu.

– Dobrze, że jesteś, pomożesz nam – powiedział tylko, wracając do pokoju.

– W czym? – Feliks postąpił do przodu, a potem uniósł brew, widząc jak Estonia krąży po pomieszczeniu z telefonem komórkowym jakieś pięć centymetrów od oczu, omijając meble dość niepewnym krokiem. – Technologia weszła za mocno? – zapytał z uśmiechem rodzącym się na wargach. – Czy to jakaś budżetowa wersja VR? Też chcę pograć.

Taurys westchnął.

– Zgubił okulary. Przestań się nabijać i nam pomóż, przetrząsnęliśmy już wszystko...

– Technologia w służbie człowieka – Estonia zatrzymał się i posłał wyjaśniające spojrzenie Polsce. Biorąc pod uwagę to, że patrzył przez obiektyw telefonu, owe spojrzenie do celu nie dotarło, zablokowane plastikową obudową. – Tylko tak mam jakąś ostrość widzenia.

– Dobra – Polska westchnął i podwinął rękawy bluzy. – Zaraz wam je znajdę, a w potem, w zamian, zabieram was do baru. Nawet dobrze się składa, Licia, że tu jesteś – W jego oczach coś zamigotało psotnie. – Im więcej osób, tym lepiej...

Kilka minut intensywnego szukania później:

– A nie myślałeś nosić szkieł? – Polska wygrzebał się spod łóżka i przeczesał włosy palcami. Strzepnął z dłoni jedną pojedynczą pajęczynę i skrzywił się. – Ostatnio sobie kupiłem.

– Przecież nie masz wady wzroku.

– Ale chciałem sprawdzić, jak wyglądam w błękitnych oczach.

– Widziałem – Litwa zajrzał do szuflady biurka. – Zrobiłeś furorę na Twitterze.

– Masz Twittera? – zdziwił się Estonia, zatrzymując się pośrodku pokoju i lustrując aparatem otoczenie.

– Nie chciałem, ale mam.

– Prusak mu założył – pośpieszył z wyjaśnieniem Polska, rzucając się na pościel. Leżąc na brzuchu, zajrzał raz jeszcze za łóżko. – To jego hobby, zakładanie Licii społecznościówek, gdy ten nie widzi. Paskudny zwyczaj, nie?

– Tylko ty miałeś dostęp do zdjęcia, które ustawił mi na profilowym – Taurys posłał Polsce spojrzenie spode łba. – I oczywiście nie miałeś z tym nic wspólnego, nie?

– Jak ty mnie, kochany, dobrze znasz – odparł niewinnie Feliks, zerkając za monitor stojący na biurku. Pusto. – Ja tylko zakładałem ci Naszą Klasę, z pozostałymi portalami nie mam nic wspólnego.

– Pamiętam to – przypomniał sobie Estonia i uśmiechnął się lekko. – Pododawałeś nas wszystkich do jednej grupy, ale zdenerwowałeś się, że nie da się ustawić daty przed tysiąc dziewięćsetnym. Nawet mnie pytałeś, czy nie dam rady coś z tym zrobić... Macie je?

– Nieee – Feliks zanurkował pod biurko. Litwa w międzyczasie przeszedł do aneksu kuchennego i rozpoczął przeszukiwanie szafek. – A w ogóle, to tych soczewek się już pozbyłem – kontynuował spomiędzy kabli. – Prusy miał dziwną minę, jak mnie w nich zobaczył, wolę nie wiedzieć, co mu chodziło po tym białym łbie. Ale ty byś mógł ogarnąć sobie takie, Estonio...

– Nie produkują soczewek na moją wadę wzroku – westchnął Eduard z rezygnacją. – Co pół roku piszę e-maila do producentów i o to pytam.

– Szkoda – zauważył Litwa, z lekką rezygnacją zamykając szafki. Nic. – Na pewno zaraz znajdziemy twoje okulary. Gdzie widziałeś je ostatni raz?

– W łazience, poszedłem pod prysznic po pracy. Już tam sprawdzaliśmy, na samym początku.

– Sprawdzę jeszcze raz – postanowił Taurys. – A który z was zakładał mi Tindera? – zapytał z ciekawością, spoglądając na Polskę. – Mój telefon ma zwyczaj znikać w dziwnych okolicznościach na kilka minut, gdy wychodzimy wspólnie na alkohol – dodał do Estonii, który zwrócił smartfon w jego kierunku, by dostrzec wyraz jego twarzy.

– Gilbert – odparł Feliks bez wahania, zaczynając grzebać w szafie. – To było wtedy, gdy poszedłeś do kibla i zostawiłeś telefon w kurtce. Poprzedniego dnia namówiłem Nataszkę na założenie sobie konta. Zanim wróciłeś, zdążyliśmy zrobić wam matcha. Nie narzekaj, fajnie było.

– Wiem – Litwa uśmiechnął się pod nosem, znikając za drzwiami łazienki. – Raz się wam udało.

Polska posłał triumfujące spojrzenie Estonii, którego ten, niestety, nie zauważył.

– Technologia jest zajebista, nie? – Feliks rzucił pytanie w przestrzeń, a potem wyciągnął triumfalnie okulary spomiędzy eleganckich koszul. – Mam! Licia, mam!

Estonia z ulgą założył okulary na nos i westchnął, przypominając sobie, jak cudownie jest wyraźnie widzieć. Ostrość wzroku była niedocenianym darem.

– Musiałem je tu położyć, gdy się przebierałem. Dziękuję wam...

– Nie ma za co, stary – Polska machnął lekko ręką i zatrzasnął drzwiczki szafy, ignorując bałagan, jaki tam zostawił. – Dobra, a teraz dotrzymajcie umowy i towarzystwa mojej osobie. Idziemy w miasto. Wolicie piwo czy coś mocniejszego? Spokojnie, jakby się wam film urwał, to odholuję do domu bezpiecznie...

Spojrzeli po sobie.

– Wyszedł jakiś nowy portal społecznościowy, prawda?