Notka: fik napisany z okazji eventu na pisarskim serwerze na Discordzie. Wisi na AO3 od 22.07.2020. Dostępny też w wersji angielskiej.
Technicznie rzecz biorąc nie zaprzecza kanonowi.
Miłego czytania! :)
Natsuo często ogląda wiadomości i gdy tylko reportaż mówi o Przymierzu Złoczyńców, skupia się na Dabim. Nie wie czemu, ale coś przyciąga jego uwagę. Nie jest w stanie jasno stwierdzić co, ale coś wydaje mu się… znajome.
Natsuo nie przykłada do tego, mimo wszystko, zbyt dużo uwagi. Pełno jest ludzi, którzy z jakiegoś powodu przypominają innych. Nawet w świecie indywidualności, gdzie różnego rodzaju mutacje dają naprawdę unikalne cechy wyglądu. Ma zresztą ważniejsze rzeczy na głowie. Jak studia chociażby.
Wraca z uczelni pewnego wieczoru, bocznymi, pustymi o tej porze uliczkami, by było szybciej, po męczącym dniu nadzwyczaj trudnych wykładów i masy zapowiedzianych na przyszły tydzień kolokwiów. Z tego co się orientuje, jego współlokatorów nie ma w mieszkaniu. Jeden wrócił do domu na weekend, drugi poszedł "nocować do swojej dziewczyny, mrug mrug". Natsuo planuje zrelaksować się przy chińskich zupkach i najnowszym serialu na Netflixie. Jest tak padnięty, że w tej chwili już nic nie czuje. Ani nieprzyjemnie tnącego po twarzy wiatru, ani…
No dobra, czuje strach - dreszcze przebiegające mu po plecach, przenikający do samego szpiku kości chłód, jakby Shouto użył na nim prawej strony - gdy nagle słyszy zza rogu dziwnie znajomy głos:
- Myślicie, że możecie tak po prostu uciec? Po tym wszystkim, co zrobiliście? Tchórzliwe śmiecie.
A zaraz po tym krzyki przepełnione cierpieniem i bólem, i… czy to swąd dymu i palonego mięsa? Cholera, cholera, cholera.
Natsuo nagle uświadamia sobie, czyj głos przed chwilą słyszał.
Gdzie są bohaterowie? Dlaczego żaden nie ma tutaj patrolu? Cholera. Kurwa.
Zatrzymuje się gwałtownie, wstrzymuje oddech, usilnie stara się wtopić w ścianę.
Żałuje, że nie ma indywidualności, najlepiej niewidzialności, choć i lód, i ogień, na których odziedziczenie miał więcej szans, też by mu się przydały do ucieczki. Modli się do wszystkich bogów, o jakich tylko słyszał, by Dabi nie wyszedł z uliczki. By go nie zauważył.
Myśli o swojej dziewczynie, która zawsze go wspiera. O mamie, której nie będzie miał szansy więcej odwiedzić, jeśli nie wyjdzie cało z tej sytuacji. O Fuyumi, kochanej, opiekuńczej siostrze, która zastąpiła mu matkę, gdy ta się przez ojca załamała. O Shouto, młodszym bracie, którego tak słabo zna, z którym tak wiele ma wspólnych planów, by nadrobić stracony czas. O ojcu i o tym, jak nie miał szansy mu ostatni raz powiedzieć, żeby smażył się w piekle. O uczelni, a raczej o projekcie grupowym, który ze znajomymi ma następnego dnia kończyć. O ubraniach zamówionych w sklepie internetowym, których może nigdy nie odebrać.
Tak wiele myśli przewala mu się przez głowę, poważnych i błahych. Gonią jak stado spłoszonych antylop.
Natsuo zastyga w panice i choć pewnie to tylko zaledwie ułamek sekundy, ma wrażenie, jakby to była wieczność. Wieczność w akompaniamencie agonalnych wrzasków płonących żywcem ofiar jednego z najgroźniejszych przestępców w kraju.
Natsuo czuje kwas z tyłu języka i cudem tylko powstrzymuje odruchy wymiotne.
Przywiera do ściany i przesuwa się wzdłuż niej w stronę, z której przyszedł, z sercem walącym jak młot. Każdy krok wymaga od niego wielkiego wysiłku, nogi ma jak z waty, nie są w stanie utrzymać ciężaru jego ciała. Nieregularny oddech brzmi w jego uszach głośniej niż przelatujący tuż nad głową odrzutowiec, a rytm serca pulsuje mu w skroniach. Spocone ręce ślizgają się po nierównych, chropowatych cegłach budynku.
I wtedy słyszy:
- Ta. Zaraz będę. Nie nadawali się. - Chwilka ciszy. - Nie mów mi, co mam robić.
...o wiele głośniej niż wcześniej.
Nie wie, ile stał skamieniały ze strachu, ani ile pełzał wzdłuż ściany, ale nagle orientuje się, że krzyki ucichły, choć swąd dymu i palonego mięsa wciąż unosi się w powietrzu. Niemal czuje, jak smród przylega do niego, opatula niczym stary, zatęchły koc, co wywołuje u niego drugą falę odruchów wymiotnych.
Z wahaniem i z sercem podchodzącym do gardła, odwraca się. Stara się przy tym nie wydać nawet najmniejszego dźwięku, co jest trudne, wziąwszy pod uwagę, że jego płuca nagle odmawiają współpracy.
Nigdy wcześniej tego nie doświadczył, ale ma wrażenie, że jest na granicy ataku paniki.
Dabi stoi kilka metrów od niego, odwrócony tyłem. Chyba go nie zauważył. Rozmawia z kimś przez telefon.
Natsuo zastyga w bezruchu. Jak statua. Jak uwięziony w stopklatce. Obserwuje uważnie członka Przymierza Złoczyńców i aż robi mu się z natłoku emocji słabo, czarne plamy zaczynają tańczyć mu przed oczami. Łaskocze go spływający po plecach pot.
A Dabi stoi tam, gdzie stał i kontynuuje rozmowę. Parska śmiechem.
- Nikomu nie powiem, jeśli ty też tego nie zrobisz, młoda. Szkoda tylko, że nie widziałem jego miny.
Z jakiegoś powodu zaczyna się wykłócać, w końcu prycha sfrustrowany, rozłącza się i chowa telefon do kieszeni płaszcza. Rusza przed siebie.
Znika z alejki jakieś pół minuty później, ale Natsuo stoi jak wmurowany tam, gdzie się zatrzymał jeszcze kilka dobrych minut. Wie, że powinien był zerwać się do ucieczki w chwili, w której Dabi zniknął za rogiem, zadzwonić na policję, ale nie był w stanie. Jego ciało jest ociężałe, jakby zastałe, jak od lat nieużywana, zardzewiała maszyneria. Jakby cierpiał na paraliż senny, z którego nie może się uwolnić.
Dopiero wycie syren policji w oddali budzi go z tego letargu.
Natsuo zrywa się do biegu, pędzi przed siebie jak najszybciej, nie oglądając się za siebie. Okrężną drogą wraca do mieszkania, zmęczony, wystraszony, z echem ostatnich, przepełnionych bólem wrzasków nieznajomych ludzi odbijającym się w umyśle. W nozdrzach wciąż ma smród dymu i spalenizny, choć po sprawdzeniu okazuje się, że ubrania nie przesiąkły mu tym zapachem.
Bierze długą, ciepłą (ale nie gorącą, zawsze wolał niższe temperatury) kąpiel, by trochę ukoić nerwy, ale na nic się to nie zdaje. Nie może zasnąć. Cały czas w głowie powtarza mu się to, co się stało. Zapętlone, w kółko i w kółko, i w kółko.
I nie wiedzieć czemu, cały czas słyszy Dabiego.
"Nikomu nie powiem, jeśli ty też tego nie zrobisz, młoda. Szkoda tylko, że nie widziałem jego miny."
Natsuo wie, że powinien to kojarzyć. Ta fraza brzmi zbyt specyficznie, zbyt znajomo, ale czemu?
"Nikomu nie powiem, jeśli ty też tego nie zrobisz, młoda. Szkoda tylko, że nie widziałem jego miny."
To frustrujące. Wiedza, o co konkretnie chodzi, jest tuż poza jego zasięgiem, czuje to. Może tylko dotknąć, musnąć tę myśl palcami, ale nie może jej złapać. Umyka mu. Jak słowo, które ma się na końcu języka.
"Nikomu nie powiem, jeśli ty też tego nie zrobisz, młoda. Szkoda tylko, że nie widziałem jego miny."
I wtedy sobie uświadamia. Jakby dostał obuchem w głowę. Spływa na niego lawina wspomnień, a trzy wybijają się ponad inne.
Ma pięć lat i przez przypadek, podczas zabawy piłką, strąca ze ściany oprawiony wycinek gazety z artykułem o rankingu bohaterów, gdy Endeavor został bohaterem numer dwa.
Ojciec zauważa po powrocie do domu i jest wściekły. Zamyka się w swoim pokoju, a między wszystkimi pozostałymi mieszkańcami zapada ciężka, napięta atmosfera.
Natsuo jako jedyny wie, czemu połamana ramka leży na zasypanej kawałkami szkła podłodze, ale milczy.
Mówi tylko braciszkowi.
- Nikomu nie powiem, jeśli ty też tego nie zrobisz, młody - odpowiada Touya poważnie. Po czym uśmiecha się szelmowsko i konspiracyjnie zniża głos. - Szkoda tylko, że nie widziałem jego miny.
Natsuo ma siedem lat. Od kilku dni dokarmia bezpańskiego kociaka i postanawia zabrać go ze sobą do domu. Chowa go pod kurtką, a kotek jest na tyle zziębnięty, że tuli się do niego i zaczyna mruczeć.
Natsuo udaje się niepostrzeżenie przejść do swojego pokoju. Zostawia kotka na swoim łóżku, po czym udaje się do kuchni po mleko. Gdy wraca, zauważa, że zwierzątko zniknęło. W panice rozgląda się po całym pokoju, sprawdza każdy zakamarek, nawet pudełko pełne All-Mightowych długopisów. Parę minut później z korytarza dochodzi go głos mamy, rozmawiającej ze służącą.
- Wydawało mi się, że widziałam kota.
Służąca dopytuje o szczegóły, ale Natsuo już nie słucha, po kryjomu wychodzi z pokoju i szuka kotka w innych pomieszczeniach. Ma szczęście, bo gdy wchodzi do łazienki, od razu zauważa kociaka bawiącego się papierem toaletowym. Bierze go na ręce, głaszcze, by go uspokoić i przemyca z powrotem do swojego pokoju.
Gdzie czeka na niego Touya.
- Tak myślałem, że to twoja sprawka. - Uśmiecha się łobuzersko na powitanie.
- Przymknij się! - Natsuo ucisza go spanikowany, nerwowo domykając drzwi.
- Spokojnie! Nikomu nie powiem, jeśli ty też tego nie zrobisz, młody. Szkoda tylko, że nie widziałem miny mamy.
Natsuo ma dziewięć lat. Dostał od mamy trochę pieniędzy i postanawia zabrać Touyę ze sobą, by kupić trochę słodyczy. Kręcą się po pobliskim sklepie kilkanaście minut, dyskutując, które smakołyki wziąć. Ostatecznie ich lista jest na tyle długa, że przekracza ich możliwości finansowe. Natsuo patrzy z zawodem na Touyę, ale zanim zdąży zadać pytanie, z czego rezygnują, braciszek uśmiecha się nonszalancko i wyjmuje z kieszeni kartę kredytową z wytłoczonym nazwiskiem Todoroki Enji.
- Nie martw się, Natsu, bierzemy wszystko. - Dodaje po chwili gwoli wyjaśnienia: - Zabrałem ojcu.
Natsuo czuje, jak na twarzy wykwita mu szeroki uśmiech. Po chwili namysłu bierze jeszcze parę dodatkowych paczek żelków i kilka batonów. Touya dorzuca więcej czekolady i chipsów.
Podchodzą do kasy i wykładają wszystkie słodycze na blat.
Natsuo w oczy rzucają się wystawione przy kasie długopisy z All Mightem. Szturcha brata w bok łokciem i wskazuje rozentuzjazmowany na swoje znalezisko. Touya uśmiecha się przebiegle i szeroko, jak kot z Cheshire, i dorzuca do zakupów garść długopisów. Natsuo odwzajemnia uśmiech i sięga po pozostałe.
Kasjerka unosi w zdziwieniu brew, ale nic nie mówi, nabija wszystkie produkty na kasę i bez słowa przyjmuje podkradzioną kartę kredytową.
- Nikomu nie powiem, jeśli ty też tego nie zrobisz - obiecuje Natsuo.
- Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć jego minę - odpowiada Touya.
Nie są to jedyne z ich wybryków, ani nawet jedyne, gdy obiecali sobie milczenie, ale to te Natsuo z jakiegoś powodu pamięta najwyraźniej. Nawet jeśli - czego trochę żałuje - sprawa z kotkiem wydała się szybko i mama namówiła go, by znaleźć mu lepszy dom, a zakupy skradzioną kartą były jednorazową rzeczą. Choć jest pewien, że nigdy nie wydało się kto ukradł kartę, bo obciążenie na rachunku było po prostu ze sklepu, a z racji odległości od domu cała rodzina robiła tam regularnie zakupy, Endeavor zauważył, że zniknęła, Touya musiał ją więc po kryjomu podrzucić z powrotem. A byli tak blisko popełnienia zbrodni doskonałej!
W każdym razie - Natsuo wie, że to głupie. Touya nie żyje, a Dabi może mówić, jak chce. To, że ma tę samą indywidualność i używa dokładnie tej samej frazy nie znaczy, że Dabi to Touya. Że Touya to Dabi. Ten wniosek jest bezsensowny, a ta nadzieja, którą Natsuo nagle czuje na myśl, że jego ukochany brat może jednak nie jest martwy - dziecinna i naiwna. Natsuo to wie .
A jednak nie daje mu to spokoju.
Wstaje z łóżka, odpala laptopa i wyszukuje w internecie wszystko, co tylko może o Dabim z Przymierza Złoczyńców.
Nie ma o nim żadnych konkretnych informacji. Jedynie wzmianki w artykułach i filmiki z kamer - przemysłowych i przypadkowych świadków.
Natsuo kontynuuje research mimo to. Ogląda wideo i słucha nagrań, przypatruje się zdjęciom, przeróżnym ujęciom ze wszystkich możliwych kątów. Bawi się programem graficznym i usuwa Dabiemu blizny, zmienia kolor włosów. Rozmyśla o wszystkim.
Jest piąta rano i Natsuo jest pewny, że Touya i Dabi to ta sama osoba. Nie ma żadnych dowodów - tylko wspomnienia, przypuszczenia, intuicyjne przekonania. Ale po prostu jest pewny .
I nie ma pojęcia, jak się z tym czuje.
Natsuo jest w stanie euforii. Jego brat żyje. Jego ukochany brat żyje , choć wszyscy myślą, że jest inaczej. Choć już od dawna są pogodzeni z jego śmiercią, choć przeżyli żałobę i z tęsknotą i bólem w sercu kontynuują normalne życie.
Natsuo jest wściekły i czuje się oszukany. Jego brat żyje. Jego cholerny brat żyje, choć wszyscy myślą inaczej. Choć przelali morze łez i z bólem i tęsknotą, i pustką w sercu starają się żyć normalnie. I Touya nie raczył dać znać, że nie jest martwy . Że jest cały i zdrowy.
Natsuo jest przerażony. Jego brat żyje. A jednocześnie chyba jednak nie, bo Touya… Touya jest niesforny, ale dobry i życzliwy. Psotny, ale nieszkodliwy. A Dabi jest jego kompletnym przeciwieństwem. Dabi jest mordercą, porywaczem, jednym z najgroźniejszych przestępców w kraju.
Natsuo jest zrozpaczony. Jego brat żyje. Pokryty bliznami od stóp do głów, regularnie używając indywidualności, która go rani, ścigany przez policję i bohaterów, najwyraźniej po przeżyciu sytuacji tak bliskiej śmierci, że przez wszystkich naokoło została za zgon uznana. Sądząc po artykułach i teoriach na r/AnalizaZłoczyńców, bez grosza przy duszy. Ogarnięty nienawiścią.
Natsuo jest skołowany i nie wie, co myśleć. Jego brat żyje, a jednocześnie wciąż jest martwy. Nigdy nie umarł, a jednocześnie od lat - odkąd Touya przestał być Touyą, a stał się Dabim - nie żyje.
Natsuo jest zawiedziony, choć sam nie wie, kim bardziej. Jego brat żyje, ale stał się potworem. Zszedł na złą ścieżkę i nie ma żadnych hamulców. Dawno przekroczył granice i pewnie nawet się nie oglądał. Natsuo cieszy się, że jego brat żyje (jak mógłby nie!) i ma wyrzuty sumienia - bo przecież tyle ludzi ucierpiało z powodu działań Dabiego! Ale też gdy tylko myśli, że może lepiej by było, gdyby jego brat pozostał martwy (czy raczej - gdyby rzeczywiście umarł wtedy, lata temu), gdy tylko to stwierdzenie przemyka mu przez głowę, zalewa go niewyobrażalne poczucie winy - to jego brat, wciąż go kocha, nie chce jego śmierci! Poza tym mnóstwo ludzi oddałoby życie, by tylko odzyskać utraconego bliskiego, a Natsuo ma czelność wybrzydzać, gdy życie daje mu w prezencie ten cud?
Natsuo, zmęczony jakby nie spał cały miesiąc, a nie tylko jedną noc, wpatruje się piekącymi, przekrwionymi oczami w widok za oknem. Przetwarza informacje. Emocje. Zwłaszcza wszelkich uczuć jest po prostu zbyt dużo i Natsuo się rozkleja. Szlocha, za siebie i za Touyę.
Miasto żyje pełnią życia, w pełni wybudzone ze snu, gdy Natsuo w końcu się uspokaja. Trąbienie i warkot samochodów, gwar tłumów i sporadyczne ćwierkanie ptaków wydają mu się nierealne w świetle tego kolosalnego odkrycia dzisiejszej nocy, które teraz ciąży mu na barkach. Zmienia się wszystko, a jednocześnie nie zmienia się absolutnie nic.
Natsuo wciąż nie ma pojęcia, co z tym zrobić. Komu powiedzieć? Kto w ogóle mu uwierzy? Czy nie oskarżą go, że ma urojenia? Czy udałoby mu się jakoś to udowodnić? A jeśli tak, to co wtedy zrobią inni? Fuyumi? Shouto? Mama? Ojciec? Czy nie złamie im to serc? Czy dadzą Touyi-Dabiemu odejść, czy może jeszcze bardziej spróbują schwytać? Co jeśli zaangażuje się w to Komisja do spraw Bohaterów? Co jeśli będą chcieli wyeliminować Dabiego?
W końcu Natsuo podejmuje decyzję. Zachowa to w sekrecie. Nawet przed najbliższymi. Próbuje ten wybór sobie logicznie wytłumaczyć, racjonalnymi argumentami usprawiedliwić przed samym sobą, ale w głębi duszy zdaje sobie sprawę, że kieruje nim głównie samolubne pragnienie…
…utrzymania złudzenia, że jego brat jednak żyje, nawet jeśli jakimś cudem Dabi nie jest Touyą.
…posiadania ostatniej tajemnicy, tak jak kiedyś we dwóch robili to cały czas.
…uratowania Touyi przed tymi, którzy będą chcieli się go pozbyć.
Natsuo wie, jakie to uczucie stracić brata. Gdy go teraz odzyskał
w pewnym sensie
nie do końca
nie, tak naprawdę nie
nie ma zamiaru stracić go ponownie. Nawet jeśli oznacza to, że musi utrzymać Dabiego z Przymierza Złoczyńców przy życiu.
Bonus:
Wpadają na siebie parę dni później. Natsuo myśli, że to przeznaczenie, ale ta logiczna część jego mózgu podpowiada, że Dabi pewnie miał po prostu niezałatwioną sprawę. Nie ma to większego znaczenia. Co ma znaczenie to to, że jeśli teraz Natsuo nie wykorzysta okazji, szansa na to może się już nie powtórzyć.
Dabi idzie pustą ulicą w tym samym kierunku co Natsuo, jest więc odwrócony do niego tyłem.
Przez ułamek sekundy rozsądek i instynkt samozachowawczy Natsuo krzyczą na niego, że to tragicznie zły pomysł, najgorszy, jaki kiedykolwiek miał. Ale Natsuo ufa Touyi i jest w stanie zawierzyć mu swoje życie.
- Touya! - woła i z zapartym tchem czeka na reakcję Dabiego, który się zatrzymuje. - Wiem, że to ty, Touya - powtarza.
Przestępca Brat Morderca Dabi w końcu odwraca się.
- Chyba mnie z kimś pomyliłeś, Todoroki Natsuo.
Jego spojrzenie jest tak przeszywające, że pali jak ogień, ale prawdziwe płomienie (jeszcze) nie idą w ruch. Natsuo uznaje to za sukces.
Fakt, że jeszcze nie zginął, również umacnia go w przekonaniu, że ma rację. No i…
- W takim razie skąd znasz moje imię?
Natsuo widzi, jak przez twarz Dabiego w ułamek sekundy przemyka panika, potem świadomość, że spieprzył sprawę, aż w końcu mężczyzna znów przybiera neutralną maskę.
- Nikomu nie powiem, jeśli ty też tego nie zrobisz - Natsuo przysięga z większą pewnością siebie.
Dabi… Touya obserwuje go w milczeniu. Waha się.
Natsuo z wytęsknieniem wyczekuje odpowiedzi, tak jak rośliny na pustyni wyczekują deszczu.
Nim może się jakiejś doczekać, z sąsiedniej alejki rozbrzmiewa obcy głos:
- Dabi, co się tak ociągasz?
- Mr. Compress. Już idę, wyluzuj - odpowiada Touya.
Potem znowu zerka na niego, z czymś w oczach, czego Natsuo nie potrafi rozszyfrować, uśmiecha się kącikiem ust, macha mu na pożegnanie i rzuca:
- Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć minę Endeavora.
