Nocny Król wygrywał, ale oni wciąż nie tracili nadziei. Mimo, iż żywych pozostała jedynie garstka. Kilkoro bohaterów największej z bitew w historii Westeros. To właśnie te niedobitki armii Daenerys Targaryen walczyły za wszystkich ludzi kontynentu.

Lecz powoli i oni umierali.

Matka smoków dosiadająca Drogona krążyła nad Winterfell – ostatnim bastionem w walce z Innymi. Wśród popiołów pozostawionych przez smoki, oprócz trucheł wrogów widziała też ciała jej najlepszych ludzi – Szarego Robaka, Berica Dondarriona i setek Nieskalanych.

Mimo tylu ofiar, mogła odetchnąć z ulgą – przynajmniej na razie, dwóch jej najwierniejszych mężczyzn wciąż żyło. Z wysokości widziała ich obu.

Jorah Mormont walczył z hordą Innych nie zważając na swoje rany, z których obwicie lała się krew.

Strażnik Daenerys, ale też jej doradca i opiekun, człowiek, który przeszedł z nią przez całe Essos, aby wreszcie mogła zasiąść na tronie w Westeros jako władczyni Siedmiu Królestw.

Wierny Daenerys do końca.

Dalej, bliżej muru zamkowego, otoczony nieumarłymi walczył Jon Snow. Nie ufała mu na początku, ale teraz łączyła ich miłość, która zdawało się, mogła przetrwać nawet Długą Noc.

Teraz jednak ta bitwa zbliżała się do końca. Musiała uratować przynajmniej jednego z jej ludzi.

Bez wahania skierowała Drogona w stronę Johna.


Kiedy już Król Północy siedział razem z nią na Drogonie, wznieśli się ponad bitewną zawieruchę, w mroźne, szczypiące w policzki powietrze.

I stamtąd Daenerys dostrzegła Joraha. Półleżał na ziemi, otoczony tuzinami pokonanych Innych.

Jorah też ją zauważył. Podniósł w jej stronę okrwawioną dłoń. Daenerys zdawało się, że słyszy ochrypłe wołanie o pomoc. Chciała mu pomóc, naprawdę...

Ale w stronę Joraha zmierzał sam Nocny Król.

Daenerys usłyszała głos Jona.

- Musimy po niego polecieć!

Królowa Westeros przez chwilę wpatrywała się oczami pełnymi łez w okrwawionego Joraha błagającego ją wzrokiem o pomoc.

-Nie, John – pokręciła głową – Nie mogę ryzykować straty smoków, nie podlecę tak blisko. Nie mogę sama umrzeć. Muszę zasiąść na Żelaznym Tronie, choćby miało kosztować to życie setki takich jak on.


Ostatnią rzeczą, którą zobaczył Jorah Mormont była jego ukochana Daenerys, jego królowa. Ta, za którą walczył, zabijał i cierpiał, kierująca teraz smoka w stronę Królewskiej Przystani i pozostawiającego go na śmierć z ręki Nocnego Króla.


Wiem, że przedstawiłam Daenerys w niekorzystnym świetle, i w rzeczywistości, w momencie bitwy o Winterfell dbała ona jeszcze o swoich ludzi. Jest ona jednak postacią, którą można na zmianę kochać i nienawidzić, i tą historię napisałam właśnie w dniu, kiedy nie czułam zbyt wiele sympatii do Daenerys. Oprócz tego cała moja fabuła nie miałby sensu, gdyby Daenerys zachowała się inaczej. Mam nadzieję, że nie uraziłam nikogo przedstawieniem jej w taki sposób.