A ja miałem nadzieję, że choć trochę dorosłeś od piątego roku, ale jak widać ciężko porzucić stare nawyki.
- Syriuszu, możemy porozmawiać? - spytała Nessa Selwyn, gdy ten rozmawiał z nim.
Zauważył, że bezustannie nerwowo się rozglądała, była blada, miała sińce pod oczami, jakby od wielu nocy nie spała. Kolejnym na co zwrócił uwagę, były luźno zawiązane szaty wierzchnie. W tyle głowy przyznał, że od jakiegoś czasu Puchonka coraz rzadziej, jeśli nie w ogóle, nosi coś dopasowanego.
Syriusz spojrzał na niego, dwa razy zmrużył oczy i podniósł jedną brew.
Idziesz z nami?
Odwrócił wzrok w prawo, gdzie stała Narcyza, i spojrzał z powrotem na brata.
Zgarnę Cyzię i idę.
Gdy zobaczył, że brat zrozumiał, podszedł do kuzynki i jej towarzyszek. Rzucił spojrzeniem na Narcyzę, kiedy ona na niego spojrzała ten delikatnie uśmiechnął się z wyżej uniesionym prawym kącikiem.
Chodź za mną.
Kobieta ruszyła za nim uprzednio odprawiając znajome.
- Świetny żart, Ness. - Usłyszeli, gdy dogonili Syriusza, jednak w przeciwieństwie do niego dziewczyna się nie śmiała. - To, to nie żart? Ty mówisz na poważnie?
- Jaki by był sens w okłamywaniu ciebie? Myślisz, że ja tego chciałam? Nie, nie chciałam i w żaden sposób nie jest mi to na rękę. Niestety, ale stało się i oboje musimy wziąć za to odpowiedzialność.
- Nie będę brać odpowiedzialności, za coś czego nie zrobiłem. I nie, nie udowodnisz mi ,że jestem powiązany z, z tym czymś. A teraz żegnam. Widziałem, że Alicja i Dorcas są samotne więc pozwól iż dotrzymam im towarzystwa. - Powiedział Syriusz i zaczął odchodzić w kierunku ich kryjówki.
- Syriuszu, jesteśmy dorośli. A przynajmniej ty jesteś. Musimy brać odpowiedzialność za nasze czyny!
- Właśnie, że nie. Dopóki nie udowodnisz mi, że jestem ojcem ten fakt nic dla mnie nie znaczy. Pamiętasz, Nesso, dlaczego zerwaliśmy?
- Syriuszu, mówiłam-
- Nie interesuje mnie co mówiłaś! Dorcas nie raz widziała cię z tym Krukonem z roku niżej. Może to jego dziecko? Albo tego Puchona, jak mu tam było, ah pamiętam. Abbott, tak? Może to jednak jego?
W korytarzu rozniósł się głośny plask. Zdziwiony wyjrzał zza filara. Nessa stała z uniesioną dłonią, jej policzka były zaczerwienione, a oczy załzawione. Klatka piersiowa szybko się poruszała, gdy brała coraz to głębsze wdechy. Drugą dłonią podtrzymywała widoczny teraz delikatnie zaokrąglony brzuch.
- Nigdy więcej nie próbuj mieszać mojej rodziny w nasze kłótnie, Black. Nigdy.
Syriusz zbladł słysząc ton Nessy, co jeszcze bardziej uwydatniło odciśniętą dłoń na jego policzku. Po chwili jednak odzyskał fason i odwrócił się odchodząc na błonia.
Toczył wewnątrz siebie walkę: iść za bratem czy zostać i pocieszyć zrozpaczoną dziewczynę?
Ów konflikt rozwiązała Narcyza delikatnie ściskając jego ramię nie odwracając oczu od dziewczyny, jakby chciała mu przekazać, że ma iść za bratem i ogarnąć ten bałagan znany jako Syriusz Orion Black III. Ona się zajmie chaosem pod nazwą Nessa Maureen Selwyn.
Chłopak skinął jej w podziękowaniu głową i ruszył za bratem.
Nessa stała tam kompletnie sama, niedawno skończyła płakać i była wyraźnie sfrustrowana, ale wciąż miała w sobie to piękno oraz wyrafinowanie jakich mało. Stojąc tam i kąpiąc się w ostatnich promieniach słońca nim skryje się ono ustępując swemu kochankowi miejsca. Jej ciemne kasztanowe włosy, zebrane z tyłu nad karkiem w misternego koka, zyskały czerwone refleksy. Jej oczy nawet z daleka błyszczały tak intensywnie jakby same gwiazdy chciały oddać im swój blask. Na ramionach miała narzuconą długą beżową szatę z szerokimi i długimi rękawami, które rozcięte były poniżej łokcia od wewnętrznej strony. Szata była rozpięta więc mogła zauważyć suknię jaką ubrała Nessa. Dekolt był w kształcie serca, góra była biała pokryta tego samego koloru delikatną koronką, która wznosiła się ku szyi i niknęła pod szatą. Poniżej biustu był cienki pasek zdobiony kamieniami szlachetnymi. Pistacjowy dół, który luźno opadał na ziemię podniesiony licznymi halkami od spodu sprawiał, że zaokrąglony brzuch był niemal niewidoczny. Selwyn wyglądała jak księżniczka i nie mogła temu zaprzeczyć.
Gdyby tylko Bellatriks mogła cię zobaczyć.
- Nesso? - Zawołała wychodząc zza filaru. Dziewczyna szybko otarła ostatni raz oczy i obróciła się do niej.
- Oh, wybacz Narcyzo, nie zauważyłam cię. Czy coś się stało?
- To nic takiego, może pójdziemy się przejść, co ty na to? - Nessa w odpowiedzi skinęła głową.
Im dłużej spacerowały po błoniach, tym więcej niepokojących oznak zauważała. Zaczerwienione i spuchnięte oczy mogły być spowodowane płaczem, tak samo jak drżenie rąk. Jednak ta chorobliwa bladość skóry, to w jaki sposób oddychała, jakby każdy oddech sprawiał jej ból, nieskupiony wzrok, cienie wokół oczu lub zapadnięte policzka. Takie objawy nie pojawiały się z dnia na dzień i nie zwiastowały nic dobrego.
Podczas przyjęcia tego nie dostrzegała, ale jak teraz o tym pomyślała, to musiała przyznać, że pomimo prób ukrycia tego, to każdy kto wiedział czego szukać powiedziałby, że brzuch Nessy był bardziej wypukły niż gdy ostatnio się widziały. Również zmieniła się jej postawa - była lekko odchylona w tył a jej dłonie zawsze znajdowały się w okolicy brzucha.
Po parominutowej przechadzce stwierdziła, że czas rozpocząć temat.
- Słyszałam część twojej rozmowy z Syriuszem. To prawda? Nosisz pod sercem dziecko Syriusza?
- Ja, - Nessa spojrzała niepewnie w jej oczy - to prawda. Proszę, chociaż ty jedna z tych cholernych Blacków mi uwierz. To dziecko jest jego. Nigdy go nie zdradziłam, ani nie zdradzę.
- Wiem o tym Nesso. - Powiedziała tylko i uśmiechnęła się delikatnie. Natomiast dla Nessy znaczyło to, że wszystko się jakoś ułoży, bo nie jest już sama.
Skierowały się do pobliskiej ławki. Nessa usiadła na niej z cichym stęknięciem obok przyjaciółki i zapanowała przyjemna cisza. Narcyza zaczęła się zastanawiać jak to jest spodziewać się dziecka. Co prawda miała wyjść za Lucjusz dopiero za miesiąc, ale nie potrafiła powstrzymać tych myśli. Inną kwestią jaka zaprzątała jej głowę, było to dlaczego Nessa jej o niczym nie powiedziała?
- Co byś chciała wiedzieć Narcyzo? - spytała przymykając oczy.
- Czy powiedziałaś o ciąży komukolwiek oprócz Syriusza?
- Tak - powiedziała nie otwierając oczu. - Wie tym panna Pomfrey. To ona mi powiedziała o ciąży jakieś dwa tygodnie po przerwie świątecznej. Powiedziałam też Ravelinowi, mojemu bratu i Charlesowi Abbottowi, mojemu kuzynowi-
Narcyza nie mogła powstrzymać i spytała:
- TEN Charles Abbott to twój kuzyn? Jeden z najprzystojniejszych, najmądrzejszych, najbardziej utalentowanych i najkulturalniejszych uczniów na roku, za którymi obracają się niemal wszystkie czarownice w Hogwarcie?
- Więc to przez to tyle dziewczyn było na mnie wściekłe, gdy z nim usiadłam podczas uczty! Najprzystojniejszy? - zaśmiała się i zmarszczyła nos. - Nie przypominam sobie aby wyglądał jakoś oszałamiająco gdy w wakacje go budziłam zaślinionego. Najmądrzejszy? Przecież przynajmniej trzy razy dziennie zapomina jak się liczy podstawowe tematy na numerologii. Najbardziej utalentowany? Lecąc na miotle po prostej trasie, bez wiatru, deszczu i innych takich potrafił nagle stracić nad nią panowanie i skończyć połamany. Najkulturalniejszy? Chyba nie słyszeli nigdy jak klnie na Snape'a, że ten znowu dostał wyższą ocenę z eliksirów, albo na twojego Malfoya, że ma lepszy blond od niego po każdym spotkaniu.
Nie potrafiła się powstrzymać od chichotu słysząc jak Nessa narzeka na kuzyna. W końcu pojawiły się oznaki, że wciąż jest tym samym pewnym siebie, roześmianym dzieciakiem, którego spotkała sześć lat temu w Hogwarcie, gdy Nessa próbowała przekląć Weasleya i jego gang by dali jej spokój. Nessa po chwili kontynuowała.
- Ale odeszłyśmy od tematu. On się dowiedział drugi i w przeciwności do Ravelina nie był zły na mnie lub zniesmaczony tym. Charles się mnie zapytał czy chcę urodzić, a gdy powiedziałam mu, że tak, to przytulił mnie i obracał się ze mną na rękach śmiejąc się. Był taki szczęśliwy, nie przejmował się tym, że ja mam dopiero szesnaście lat - zauważyła, że oczy Nessy błyszczały szczęściem, gdy o nim opowiadała. - Co jeszcze się wydarzyło podczas naszej nieobecności, Bello? - Nie pytał też kto jest ojcem. Powiedział tylko, że Malvina, będzie niesamowita. Spytałam się skąd wie, że to będzie dziewczynka. Charles stwierdził, że ma przeczucie. Nawet poprosił pannę Pomfrey by nauczyła go zaklęć, które mogą się mi przydać.
Na tym etapie opowieści Nessa przestała się uśmiechać, oczy straciły ten szczęśliwy blask i co było wyraźnym znakiem, że coś się stało.
- Ale dwa miesiące temu o-on, - Nessa wzięła głęboki oddech i zamknęła oczy. - Zdarzało się, że czasami, niby bez powodu opuszczał szkołę, ale zawsze wracał. Śmiałam się wtedy, że z kimś romansuje za moimi plecami. Ale tym razem nie wracał dzień, dwa, później tydzień. Po dwóch tygodniach odkąd zaginął dyrektor powiedział o jego czynnym udziale w wojnie jako członek Zakonu Feniksa. Tamtego dnia był atak śmierciożerców. Brakowało im ludzi, Mroczny Pan zaczął zwyciężać, a Dumbledore nie mógł poddać kolejnej wioski więc wezwał uczniów z siódmego roku, którzy mieli już doświadczenie w walce. Charles był jednym z nich. Był najlepszy z nich. Radził sobie świetnie, obezwładnił nawet kilku śmierciożerców i był w trakcie pojedynku z jednym z bardziej uzdolnionych, gdy zobaczył, że Potter sobie nie radzi. Pewnie o tym wiesz, ale się przyjaźnili, więc lojalność Charlesa wzięła górę nad zdrowym rozsądkiem i gdy śmierciożerca miał przekląć Pottera, ten gamoń zamiast ubezpieczać własne tyły rzucił klątwę na przeciwnika Pottera. To go na tyle rozproszyło, że nie zdążył uciec przed klątwą tnącą. Potter miał przynajmniej na tyle honoru by przekazać mi jego ostatnie słowa i poinformować o długi życia rodziny, który przeszedł na mnie.
Słońce już niemal w pełni oddało je we władzę swego srebrnego kochanka i jego gwiezdnych adoratorów. A Narcyza w końcu zobaczyła Nessę nie jako dziecko, które się do niej przypałętało na trzecim roku, a jako niemal dorosłą czarownicę doświadczoną przez życie.
- Ciekawi mnie jednak jeszcze jedna sprawa. Teoretycznie siedemnaście lat kończysz dopiero za dwa miesiące i teraz powinnaś być na szóstym roku, nie siódmym.
- A, no tak. Panna Pomfrey nalegała bym ukończyła wcześniej szkołę, żeby nie brać malucha do Hogwartu więc poszłyśmy do dyrektora. Staruszek niemal od razu się zgodził obiecując, że przyjrzy się zachowaniu Syriusza.
Nessa nagle się skrzywiła i zaczęła powoli masować brzuch delikatnymi okrężnymi ruchami. Po chwili zobaczyła zmartwione spojrzenie Narcyzy i uśmiechnęła się do niej aby ją choć trochę uspokoić. Widząc, że to nie pomogło, westchnęła i zaczęła tłumaczyć.
- U mojego malucha magia zaczęła się rozwijać wcześniej niż przypuszczano co oddziałuje na mój stan fizyczny i magiczny. Od prawie dwóch tygodni maleństwo tworzy swój rdzeń magiczny co, patrząc na mój wiek i stopień zaawansowania ciąży, jest zbyt szybkie i magia, która dotąd luźno przeze mnie przepływała, niemal w całości jest poświęcana na wytworzenie rdzenia magii i zaszczepieniu w nim stałej jej części by sama mogłaby się później rozwijać. Normalnie magia byłaby pobierana od obu rodziców, co nie obciążało by w takim stopniu organizmu matk,i ale Syriusz nie zaakceptował malucha więc nie ma dostępu do jego magii i może korzystać tylko z mojej.
Gdy w końcu dogonił Syriusza to spodziewał się wszystkiego - że będzie płakał, wrzeszczał czy też po prostu patrzył w dal. Ale nie robił nic z tych rzeczy. Syriusz zamiast myśleć nad tą sytuacją, był w trakcie rozbierania jednej z dziewczyn.
- A ja miałem nadzieję, że choć trochę dorosłeś od piątego roku, ale jak widać ciężko porzucić stare nawyki.
Syriusz słysząc chłód w jego głosie, jakiego jeszcze nigdy nie doświadczył, wzdrygnął się i oderwał od swojej towarzyszki. Dziewczyna tylko się do niego obróciła nic sobie nie robiąc z jego obecności. Przez chwilę nie umiał skojarzyć jej nazwiska, ale wiedział, że to była jedna z dziewczyn, które wiecznie się kręciły wokół jego brata.
W końcu się odezwał:
- Mogłabyś zostawić nas samych, Meadowes? - Spojrzała na niego butnie, ale po chwili odpuściła. Wstała z kolan Syriusza, poprawiła sukienkę i odeszła posyłając starszemu buziaka i machając na pożegnanie. Gdy Regulus upewnił się, że nie ma jej w pobliżu, zaczął mówić dalej: - Kolejnej chciałeś zrobić dziecko?
- Ty naprawdę uwierzyłeś w te brednie? Każdy przecież przynajmniej raz widział jak się tuliła do tego cholernego Puchona, jak szczęśliwa z nim była. Skoro tak go uwielbiała to dlaczego z nim się nie umawiała. Dorcas słyszała jak raz rozmawiali o imieniu dla dziecka. Skoro to z nim o tym rozmawiała to znaczy, że to jego dziecko - Syriusz chciał dodać coś jeszcze, ale przerwał mu brat.
- Wy durni Gryfoni, nie pomyślicie i gadacie co wam ślina na język przyniesie. Charles to jej kuzyn, a Ravelin jest jej przyrodnim bratem. Nie przespałaby się z swoimi krewnymi.
- Ale nie zmienia to faktu, że mogła mnie zdradzić!
- Nie zrobiła tego! Kto jak kto, ale Nessa nie jest nawet do tego zdolna! To ty ją zdradzałeś na zmianę z Meadowes i Kamą! Bawiłeś się nią mimo sprzeciwu i zniesmaczenia niemal wszystkich wokół. Zdradzałeś ją, obrażałeś i wyśmiewałeś po pijaku, a ona ci za każdym razem wybaczała. To było tak oczywiste, że nawet Ślizgoni byli tym zniesmaczeni i z nią o tym rozmawiali! Ale nie, ta cholerna Puchonka tylko się uśmiechała i mówiła, że obiecałeś to był ostatni raz. Za każdym razem ci wybaczała, bo była w ciebie tak wpatrzona. A kiedy tylko przestała i w końcu zawalczyła o swoje, to z nią zerwałeś!
Syriusz nic nie powiedział stojąc z szeroko otwartymi oczami i uchylonymi ustami szczerze zaskoczony wybuchem brata. Starszy z braci przez chwilę się rozglądał, jednak jego złość powróciła.
- Dlaczego ty nigdy nie stoisz po mojej stronie?! Najpierw wybrałeś rodziców, potem trafiłeś do Slytherinu, a teraz bronisz tej rozpłodowej wywłoki?!
Miał już na to odpowiedzieć gdy do rozmowy włączyły się nowe głosy, których żaden z nich się nie spodziewał.
- Syriuszu Orionie Black. O kim wypowiadasz się w taki haniebny sposób? - Z twarzy Syriusza odpłynęła cała krew, gdy usłyszał głos Evans. - Czekamy na twoją odpowiedź.
- Właśnie, Syriuszu, chętnie się dowiemy o kim tak burzliwie rozmawialiście - oczy Lupina rozbłysły przez chwilę na złoto - czyżby kolejna dziewczyna, którą wykorzystałeś, zostawiłeś i chcesz przekonać do skrobanki?
Mugolaczka gwałtownie wciągnęła powietrze. Gdy na nią spojrzał, zobaczył jej szeroko otwarte oczy, w których zaczęły zbierać się łzy. Wilkołak wciąż patrząc na jego brata stanął przed przyjaciółką jakby wyczuwając jej chwilę słabości. Syriusz patrzał wszędzie tylko nie na nich.
- Więc? O kim rozmawialiście? I czym sobie zasłużyła ta osoba, że tak o niej mówisz, Syriuszu? - Evans spytała widząc, że żaden z nich nie kwapi się by odpowiedzieć. Westchnął i zaczął mówić.
- Nessa Selwyn, Syriusz zaczął się z nią umawiać jakoś w czerwcu rok temu - przyjaciele Syriusza kiwnęli głową na temat znajomych już faktów. - Zerwali niedługo po przerwie świątecznej. Dzisiaj Nessa powiedziała, że jest w ciąży z dzieckiem Syriusza. On oczywiście się tego wypiera, ale po co by miała kłamać?
- To dlatego dołączyła do naszego roku po świętach. - Wymruczała do siebie dziewczyna. Lupin wyglądał za to jakby nareszcie wszystkie kawałki układanki zaczęły pasować do siebie. - Który to miesiąc?
Syriusz nie odpowiedział tylko zapalił papierosa.
- Siódmy. Albo końcówka szóstego - Lupin niespodziewanie się odezwał. Widząc nasze zaskoczone spojrzenia wyjaśnił. - Po świętach jej zapach zaczął się zmieniać, z czasem zaczęła pachnieć podwójnie, jakby obok niej stała jej kopia. Teraz zacząłem wyczuwać subtelne różnice. Myślałem, że testuje nowe perfumy, eliksiry czy inne badziewia z Hogsmeade - wzruszył ramionami. - I pewnie bym myślał tak dalej, gdyby nie zaczęła się zmieniać jeszcze bardziej. Coraz częściej była w skrzydle szpitalnym, jadła wcale lub do oporu, była blada, zapominała o naszych sesjach w bibliotece. Co się tak patrzycie na mnie? Przyjaźniliśmy się w dzieciństwie, ale z powodu moich częstych przeprowadzek urwał nam się kontakt.
Nic nie powiedział tylko patrzył na brata razem z Lupinem. Evans w międzyczasie przytuliła się do niego i spoglądała tępo na ziemię. Syriusz zapalał kolejnego papierosa.
- Patrzycie na mnie jakbym kogoś przynajmniej zamordował - powiedział Syriusz wypuszczając dym nosem - a przecież to tylko jedna z wielu panienek. Poza tym, gdyby wzięła ten cholerny eliksir to teraz nie byłoby tematu. Dorcas i Alice go biorą regularnie i na nic nie narzekają.
- Jaki znowu eliksir bracie? - Spytał budząc się z letargu, pogrążony w wymyślaniu barwnych epitetów na temat byłego dziedzica rodziny, przerażony.
- No antykoncepcyjny. Można go dostać w każdej aptece.
- Idiota - wyszeptała Evans. - Jaki z ciebie idiota! Przecież zażywany zbyt często grozi bezpłodnością w najlepszym wypadku! Czy ty wiesz do czego je zachęcasz?!
- Spokojnie Lily - powiedział wilkołak - są ważniejsze sprawy. Gdzie jest Nessa? - Syriusz niczego nie odpowiedział. - Na wszystkich bogów, w których wierzysz, błagam, powiedz, że nie zostawiłeś jej tam samej! - Syriusz zaciągnął się dymem. Brązowowłosy chciał kontynuować, gdy drugi z braci odpowiedział.
- Jest z nią Narcyza - widząc niepewny wzrok dwójki Gryfonów dodał: - Nic jej nie będzie. Gdyby cokolwiek się stało Nessie przez słowa Syriusza, Narcyza już by tu była rzucając w niego klątwami.
- No dobrze - powiedziała Lily. - Chodźmy już do środka. Może uda nam się porozmawiać z Nessą przed końcem balu.
Nie udało im się tej ani następnej nocy spotkać Nessy, która tej poprzedniej nocy z Narcyzą poszła do dyrektora zająć się formalnościami. Po podpisaniu góry dokumentów, odebraniu wyników owutemów i zrobieniu zdjęcia do Kroniki Hogwardzkiej opuściły szkołę i już do niej nie wróciły.
•
A/N: Hej, tak się zapowiada moje pierwsze opowiadanie tutaj. mam nadzieję, że was jakoś zachęciłam do niego i zostaniecie na dłużej c: jeśli możecie to zostawcie komentarz! Jestem otwarta na krytykę i byłabym wdzięczna za wskazanie wszystkich błędów. chciałabym wspomnieć jeszcze, że NIEREGULARNOŚĆ w aktualizacjach będzie na porządku dziennym.
