Rozdział 2
Sen Shiry:
Obudziłam się wczesnym rankiem. Rozejrzałam się dookoła siebie i byłam lekko zdezorientowana.
(Czemu znajduję się na górze lodowej?)
Wychyliłam się nieco, żeby sprawdzić całe miejsce. Kiedy zobaczyłam, że góra lodowa, na której się znajdowałam, to tak naprawdę pływający statek, przeraziłam się i cofnęłam do tyłu.
(Co tu się dzieje? Dlaczego znowu jestem na statku i gdzie jest Diego?)
Lekko zarumieniła się z powodu ostatniej części jej pytania. Czy naprawdę nie mogła wytrzymać chwili bez obecności jej nowego przyjaciela? Myślała o tym przez chwilę, gdy nagle z myśli wyrwał ją całkiem znajomy głos.
- Shira, obudziłaś się? Musimy porozmawiać – powiedział ktoś za nią. Odwróciła się zdziwiona, jednak to kogo ujrzała zaparło jej dech w piersiach.
- Flak? Zaraz… Ty… - nie mogła znaleźć słów, żeby skonstruować jakiekolwiek zdanie. Małpa, która jakiś czas temu zginęła stała przed nią i nie wiadomo dlaczego znajdowali się na statku.
- Słuchaj, wczoraj bardzo mnie zawiodłaś. Jak mogłaś uratować tę bandę idiotów? Teraz muszę ci powiedzieć co zrobisz dalej – mówił, a jego głos stawał się coraz groźniejszy. Shira zaczęła się bać.
- Płyniemy na ich wyspę, a kiedy już tam będziemy zabijemy wszystkich. Ty będziesz miała tylko jedno zadanie. Kiedy ci idioci przypłyną do swojej rodziny, zabijesz tą głupią, pomarańczową szablę. Czy to jasne? – skończył wyraźnie podkreślając pytanie.
- Ale… Flak… - chciała coś powiedzieć ale nie dał jej dokończyć.
- Nie ma żadnego „ale", masz go zabić i przynieść mi jego zwłoki. Już ci mówiłem, niedługo jedna skóra tygrysa zawiśnie w moim statku. Daję ci ostatnią szansę – jej stary kapitan był coraz bardziej agresywny. Podczas tego jak jej przerwał, mocno uderzył rękami w ziemię prawie ją uderzając co spowodowało, że Shira cofnęła się i lekko skuliła. Jednak nie mogła mu pozwolić skrzywdzić stada, które ją uratowało.
- Ja nie… nie mogę go zabić – powiedziała przygotowując się na jego wybuch, jednak nie spodziewała się tego co zrobił. Flak podszedł do niej, chwycił za szyję i przybił do ściany. Ból przeszył całe jej ciało, gdy z wielkim trudem starała się złapać oddech.
Tymczasem w jaskini:
Diego obudził się przez dziwne dźwięki dochodzące do jego uszu. Powoli otworzył oczy i rozejrzał się, jednak nie zauważył niczego podejrzanego. Do czasu kiedy spojrzał na Shirę. Od razu się ożywił widząc ją całą spiętą, warczącą z kłami gotowymi do zanurzenia się w celu. Bardzo go zdziwił ten widok ale zdecydowanie nie był on niczym dobrym. Bez zastanowienia wstał i zaczął do niej powoli podchodzić.
Powrót do snu:
- Flak… - powiedziała ledwo łapiąc resztki powietrza – puść… mnie…
Jednak kapitan jej nie słuchał i przycisnął ją jeszcze mocniej po czym od razu zaczął mówić:
- Nie ma z ciebie żadnego pożytku. Jesteś bezwartościowym truchłem na moim pokładzie. Zapytam cię ostatni raz, zabijesz go czy wolisz zginąć?
Kiedy skończył mówić lekko przestał napierać na jej szyję dając jej możliwość odpowiedzi. Shira wykorzystała tę okazję i pod przypływem adrenaliny ugryzła go w rękę, którą ją trzymał. Jej plan zadziałał, ponieważ kapitan od razu ją puścił i wydał z siebie słaby okrzyk bólu. Shira przygotowała się do skoku chociaż wiedziała, że nie ma szans z nim wygrać.
Powrót do jaskini:
Diego bacznie obserwował Shirę podczas gdy ona coraz bardziej napinała swoje ciało. Nie wiedział za bardzo co zrobić w tym momencie, dlatego zrobił pierwsze co mu przyszło na myśl. Ustawił się przed nią, jakby był ranek, i spróbował ją obudzić.
- Shira, wszystko w porządku? – zapytał, jednak nic się nie zmieniło. Pomyślał, że może go nie usłyszała podczas warczenia ale nie chciał na nią krzyczeć, dlatego przybliżył się lekko do jej ucha i chciał zapytać jeszcze raz.
- Shira, czy… - nie skończył, ponieważ Shira w tym momencie obudziła się ze snu i pod przypływem emocji skoczyła na niego przyszpilając go. Przez jej sen zaczęła wbijać pazury w jego ramiona i biodra co wywołało u niego cichy jęk bólu. Diego poczuł jak gniew, spowodowany bólem, przepełnia jego głowę. Chciał po prostu wybuchnąć na Shirę, jednak opanował się, kiedy przypomniał sobie, dlaczego to się stało. Przecież chciał pomóc Shirze, a krzyk na pewno nic nie zdziała w tej kwestii. Próbując zachować spokój powiedział:
- Shira, czy możesz ze mnie zejść?
Po tym pytaniu dużo się zmieniło. Shira przestała warczeć i po jakimś czasie spojrzała na Diego. Nie wiedziała czemu się na nim znajduje, pamiętała tylko swój sen. Rozejrzała się i zobaczyła, że wbija pazury w jego ramiona. Przestraszyła się na ten widok i powoli z niego zeszła. Po tym od razu skierowała się do swojego kąta, a kiedy tam doszła skuliła się i starała w ogóle nie patrzeć w stronę Diego. Czuła się bardzo źle z tym co się stało, a jeszcze gorsze było to, że nie wiedziała co tak naprawdę się stało.
Diego podniósł się i powoli podszedł w jej stronę. Chciał wyjaśnić z nią wszystko co się stało ale jednocześnie wiedział, że nie może na nią naciskać, tym bardziej, że Shira dalej trzęsła się ze strachu.
- Shira, jeśli nie chcesz mi mówić, nie musisz ale chciałbym dowiedzieć się czy wszystko w porządku – powiedział powolnym, spokojnym głosem próbując jej nie stresować. Shira spojrzała na niego zdziwiona, że nie jest na nią zły ani nic z tych rzeczy. Zastanowiła się chwilę ale w końcu powiedziała:
- Diego… To trochę skomplikowane i… - próbowała coś wymyślić ale po jego twarzy widziała, że tego nie kupował – ja… ja po prostu nie chcę o tym rozmawiać – skończyła chowając głowę w łapach.
- Dobrze, rozumiem. Zatem mogę Ci jakoś pomóc? – zapytał z czystej troski o nią.
- Dziękuję Diego ale może porozmawiamy rano – odparła. Diego zrozumiał i poszedł się położyć. Po chwili znowu zasnął, jednak Shira nie mogła spać przez resztę nocy.
