Szczęka Adriena była mocno zaciśnięta przez całą lekcję.
Lila, jak to powiedział Max "miała stan załamania", spowodowanym zachowaniem Marinette. Cała klasa skakała dookoła niej jak próbując ją pocieszyć.
Adrien miał już tego dosyć.
Prawdziwym pokrzywdzonym była Marinette, która została bezpodstawnie zwyzywana i zapewne w tej chwili wylewa wiadro łez.
Realizacja przeszła Adriena jak zderzenie z ceglanym mur. Przecież w takim stanie mogła zostać kolejną ofiarą akumy. Miła, kochana i słodka Marinette pod władzą Władcy Ciem? Nie mógł sobie tego wyobrazić. Ale nie daj Boże, gdyby tak się stało nie byłby pewien, czy zdołałby chodźby położyć na nią palec, a co dopiero z nią walczyć. Na ten czas jego najważniejszym priorytetem było pocieszenie projektantki. Musiałby tylko namówić panią Bustier, aby zwolniła go do końca zajęć, bo nie był pewien, czy wytrzyma do końca szkoły.
Z myśli wyrwał go dzwonek sygnalizujący koniec zajęć. Jak strzała wystrzelił do biurka nauczycielki i wręcz ją błagał o zwolnienie bez powiadomienia o tym jego ojca.
- No niech ci będzie - poddała się z zrezygnowanym westchnieniem. Adrien miał już wybiec z klasy kiedy nauczycielka odezwała się ponownie - To pierwszy i ostatni raz Adrien. Mam nadzieję, że nadrobisz dzisiejszy dzień.
- Oczywiście! - pospiesznie wziął swoją torbę i pobiegł do wyjścia z klasy.
- Adrien.
- Tak?
- Proszę przekaż Marinette żeby była silna - uśmiechnęła się do niego lekko.
W zamian uśmiechnął się do niej promiennie i wybiegł z szkoły w stronę piekarni rodziców Marinette. Wszedł do środka, a jego obecność zasygnalizował dzwonek nad drzwiami. Z zaplecza wyszła matka jego przyjaciółki - Sabina.
- Witaj Adrien - przywitała się promiennie - Co cię tu sprowadza? To nie pora lanchu.
- Witam pani Cheng. Ja przyszedłem odwiedzić Marinette - odpowiedział również się uśmiechając - Jest u siebie?
Uśmiech Chinki nieco osłabł, co nie umknęło Adrienowi.
- Tak, jest w swoim pokoju - odpowiedziała odsuwając się na bok, dając mu niemy znak na wejście. Posłusznie poszedł w stronę schodów ale zatrzymała go ręka na ramieniu - Wróciła zapłakana, czy wiesz, co się stało?
Ból. To miała w oczach. Ból spowodowany widzeniem załamania swojej córki. Zobaczenie jak jej jedyne dziecko wraca do domu przed rozpoczęciem zajęć szkolnych na dodatek całe zapłakane musi być jak przykładanie rozpalonego metalu do serca. Może tylko zakładać, bo jak dobrze wiadomo jego ojciec nie jest znany z okazywania zbyt sporej dawki emocji.
Z bólem musiał ją okłamać, doskonale wiedząc, że skoro Marinette nic jej nie powiedziała musi znaczyć, że nie chce aby się dowiedziała, nawet jeśli intencje były szczere.
Po wymyśleniu wymówki niewiedzy na ten temat udał się na górę do jej pokoju. Kulturalnie zapukał do klapy czekając na odpowiedź. Po usłyszeniu cichego "proszę" wszedł do środka. Był w jej pokoju z cztery razy, z tego trzy były w postaci Czarnego Kota. Nic się w nim nie zmieniło. No, może tylko bałagan stworzony z skrawków tkanin i zgniecionych kartek papieru. Zobaczył ją. Siedziała przy biurku zgarbiona, wciąż szlochając.
- Hej Marinette - przywitał się.
Wspomniana dziewczyna podskoczyła na swoim miejscu obracając się w jego stronę. Po wyrazie jej twarzy podejrzewał, że nie jego się spodziewała. Nic dziwnego, w tej chwili zaczyna się kolejna lekcja, a on jest u niej w pokoju i patrzy jak płacze. Ciszę przerwała Marinette.
- A-adrien, c-co tu robisz? - wyjąkała z swoim charakterystycznym rumieńcem na policzkach.
- Przyszedłem cię sprawdzić - odpowiedział, powodując, że dziewczyna zarumieniła się jeszcze bardziej.
- Przecież nie trzeba się fatygi Adrien... Znaczy! N-nie trzeba było się fatygować Adr-rien - zarumieniła się jeszcze bardziej, ku zmieszaniu blondyna.
Dlaczego zawsze się stresuje gdy jestem w pobliżu?
- Nie mów głupot - odparł podchodząc do projektantki - Zawsze możesz na mnie liczyć - w zamian dostał nieśmiały uśmiech - Czy mogłabyś opowiedzieć, co się stało w klasie?
Z niechęcią skinęła głową i wskazała na drugie krzesło aby mógł usiąść. Z czasem z opowieść Marinette dowiedział się wszystkich szczegółów, które zataiła Lila.
Wczoraj w bibliotece Marinette pracowała nad nowym projektem kurtki i odeszła od stolika wtedy gdy ktoś ją zawołał, a gdy wróciła kartka z projektem została wyrwana z szkicownika. Dziewczyna powiedziała, że gdy przyszła do klasy Lila podeszła do niej i pokazała właśnie ten szkic. Marinette przyznała, że powiedziała to o co została oskarżona, ale tylko dlatego, że faktycznie zaczeła nowy projekt. I tak Lila zaczeła swoją szopkę. Dowiedział się nawet, że Alyi nie było w sali kiedy to się wydarzyło, ale i tak uwierzyła włoszczce.
Marinette ponownie się rozpłakała, a Adrien mógł tylko próbować ją pocieszyć, nie trzeba dodawać, że bezskutecznie. Nie nadawał się na pocieszyciela, zwłaszcza dziewczyn.
Zawsze myślał, że wyostrzony słuch, który dostał od mocy Czarnego Kota będzie bezużyteczny, ale teraz to cofa jak usłyszał zdanie, które wypowiedziała ciemno włosa.
- Lila dotrzymała słowa - wyszeptała prawie nie słyszalnie.
- Jakiego słowa? - zaniepokoiło go, że Marinette przestała płakać i spojrzała na niego zszokowana.
- Żadne...
- Nie kłam Mari - błagał przejeżdżając kciukiem po kłykciach jej dłoni - O co chodzi? Czy Lila coś ci powiedziała?
Odwróciła od niego twarz, starając się nie nawiązać z nim kontaktu wzrokowego gdy próbował spojrzeć jej w twarz. Była nieugięnta, tak jak on. Chwycił jej podbródek i zmusił by na niego spojrzała.
- Powiedz mi. Błagam.
Wziąła drżący oddech i cicho odpowiedziała.
- Gdy dowiedziała się, że nie wierze w jej kłamstwa... - zatrzymała się spoglądając na Adriena, mając nadzieję, że porzuci temat widząc jej dyskomfort. Myliła się. Jego dociekliwe spojrzenie wręcz jej kazało kontynuować, co z niechęcią zrobiła - Zagroziła mi, że odbierze mi wszystkich przyjaciół i znajomych, powiedziała, że dopilnuje aby cała klasa odwróciła się przeciwko mnie. Dotrzymała słowa - dodała szeptem.
W tej chwili Adrien wpadł w kontrolowany szał, na zewnątrz utrzymywał spokój, ale w środku gotował się ze złości. Kłykcie zrobiły mu się białe z siły zaciskania pięści. Starał się nie pokazywać gniewu Marinette, ale oczywiście zawiódł. Jakby wyczuwając jego złość Mari starała się go uspokoić, niestety nie przemyślała swoich słów i to tylko dodało oliwy do ognia.
- Nic się nie stało - szepnęła chwiejnym głosem.
- Jak to nic!? Jak to nic! Groziła tobie! - projektantka oderwała się od niego w szoku, ale teraz był zbyt pochłonięty gniewem by poczuć się zraniony - To jest poważna sprawa! Marinette!
Łzy ponownie zaczęły swobodnie spływać po jej twarzy. Co tylko podwoiło jego złość. Nie dość, że był zły na Lile za kłamstwa, to na dodatek chciał sam sobie przywalić w pysk za ponowne sprowokowanie jej do płaczu. Ale teraz był w amoku i błagać ją o wybaczenie będzie później.
- Zatłukę ją.
Zerwał się na równe nogi. Marinette w tej samej chwili złapała go za dłoń w żelaznym uścisku.
- Proszę nie.
Jego największym błędem było spojrzenie w jej twarz. Opuchnięte i załzawione oczy błagały go o wysłuchanie. Zamknął oczy i wypuścił powietrze. Po uspokojeniu się zbliżył się do niej.
- Marinette... przepraszam, naprawdę - szepnął kładąc dłoń na jej dłoni.
- Nic się nie stało - odpowiedziała nie patrząc na niego.
- Czy jest coś jeszcze, co powinienem wiedzieć? - spytał spokojnie, by jej nie wystraszyć ponownie.
- Nie.
Głowę przechyliła na maksa w bok aby uniknąć jego spojrzenia, co było tylko potwierdzeniem jego pytania. Coś ukrywała i to poważnego. Nie chciała mu powiedzieć tylko po to, żeby znów się nie zdenerwował, więc to było coś wspólnego z Lilą.
Adrien przykucnął obok niej, chwytając za oparcie krzesła i obracając ją twarzą do siebie. Marinette była zaskoczona intensywnością jego spojrzenia, ogniem w jego oczach i napiętymi mięśniami szczęki. Wyglądał prawie... wkurzony.
- Jesteśmy przyjaciółmi, prawda? - wyszeptał, walcząc o zachowanie delikatności i spokoju. Marinette jedynie głupio pokiwała głową - W takim razie nic przede mną nie ukrywaj, zrobiłbym wszystko, co w mojej mocy, by tobie pomóc. Więc niczego przede mną nie ukrywaj.
Marinette spuściła wzrok na swoje kolana. Dostrzegł kilka łez spływających po jej twarz.
- Kiedy Lila wyszła z ła-łazienki... - czknęła starając się powstrzymać szloch - Byłam bardzo zdenerwowana i... i... - rozpłakała się i ukryła twarz w dłoniach, ale nadal opowiadała - Władca Ciem wysłał do mnie akumę! Prawie zostałam zaakumanizowana!
Jedyne, co docierało do Adriena to płacz jego przyjaciółki i jedno zdanie: Lila sprawiła, że Marinette została prawie opętana.
- Zamorduje SUKĘ!
Wystrzelił z pokoju jak poparzony, nic do niego nie docierało tylko cichy krzyk Marinette. Jego jedynym zadaniem było znalezienie Lily i użycie na niej Kotaklizmu, za skrzywdzenie Mari. Wybiegł z piekarni i prawie wpadł pod koła samochodu, ale go to nie obchodziło, miał zadanie.
- Adrien! Czekaj!
- Nie! Marinette ona musi... - odwrócił głowę w jej stronę i zobaczył jak zaczyna się hiperwentylować - Marinette?
Nim zdążył do niej podejść padła na ziemię z szeroko otwartymi oczami i z trudem mogła oddychać.
- Marinette!
