III


Czerwcowe słońce oświetlało cały taras. Wystawiła twarz w kierunku słońca i westchnęła. Kochała lato. Za ciepło, za przyjemne powietrze, za wiatr, który przynosił orzeźwienie. Dla niej przez cały rok mogłoby być lato. Ale to nie było możliwe.

- Co tutaj robisz o piątej rano?

Zaspany głos Luciusa spowodował, że się uśmiechnęła. Był to smutny uśmiech, ledwo zauważalny.

- Nie mogłam spać.

- Znowu miałaś koszmar?

Kiwnęła głowa ze smutkiem, a Lucius zacisnął wargi. Wszystko wracało.

- Hermiona, spójrz na mnie proszę. - Poprosił cicho wyczekujący tonem.

Ta stała z wpół przymkniętymi oczami starała się oddychać miarowo. Nie odpowiedziała od razu, ale po chwili powiedziała:

- Minął prawie rok od ostatniego ataku. Od ostatniego koszmaru. To dobry wynik. - Otworzyła oczy i spojrzała na niego. - Rok. - Podkreśliła. - Mogliśmy się domyślić, że to wróci. - Jej głos drżał. Widział, że panika narasta w jej oczach.

- Zamknij oczy, weź głęboki oddech. - Powiedział, odwracając od niej wzrok, a jego palce lekko muskały jej nadgarstek. Zaczął masować jej mięśnie.

- Boję się, Luciusu. Tak cholernie się boję.

Przytulił ją mocno. Czuł, jak jej serce łopocze, jak jej klatka unosi się w szybkim oddechu.

- Hayden się domyślił, że jestem w ciąży.

Lucius był delikatnie zaskoczony, ale daleki od szoku. Hayden był bardzo inteligentny i widział wiele.

Czasem dużo więcej, niżby chcieli.

- W jaki sposób? - Hermiona oparła ciężar ciała na nim i starała się uspokoić oddech. Lucius Widział, że jest w nienajlepszej formie.

- Zauważył, jak mnie zacząłeś traktować. Nie było trudnym dla niego zrozumienie co się dzieje. - Zesztywniał na te słowa i odparł:

- Po tylu latach obserwowania.

Niepowodzeń. Chcieli dodać, ale pozostało niewypowiedziane.

Hermiona postanowiła odwlec wizytę Haydena u jej rodziców. W zaistniałej sytuacji wolała, żeby Draco przetransportował swojego brata przy okazji wizyty w Oakshire.

Bardzo bała się o swoją ciążę, bo widziała, że jest coraz gorzej z jej zdrowiem psychicznym. Jeśli wróciły koszmary, to atak wydawał się być nieuniknionym.

- Draco ma dzisiaj nas odwiedzić. - Lucius zmienił temat. - Zostawił mi informację w dokumentach z firmy.

Hermiona skinęła głową i odpowiedziała:

- Oby nie był posłańcem złych wieści.


Hayden od samego poranka nie mógł doczekać Draco. Uwielbiał swojego brata bezgranicznie. Była to przedziwna relacja, biorąc pod uwagę różnicę wieku. Scorpius, syn Draco i Astorii, był jego równolatkiem. Ta dwójka również dogadywała się dobrze, ale była to zupełnie inna więź.

Hayden już jakiś czas temu zaczął zadawać pytania dlaczego między nimi jest tak duża różnica wieku. I kiedyś ze zdziwieniem odkrył, że właściwie mama i Draco są w tym samym wieku. Wprawiło go to w zdumienie.

W otaczającym go świecie nie było to częste zjawisko. Po odkryciu wieku mamy i brata, zdał sobie sprawę, że jego ukochany tata nie wygląda jak inni ojcowie. Był wyraźnie starszy i jakby bardziej doświadczony życiowo. Hayden nie do końca wiedział dlaczego ma takie wrażenie, ale tak było.

Same wizyty Draco w Oakshire stanowiły rzadkość i każda chwila, którą Hayden mógł z nim spędzić, była traktowana jak skarb.

W końcu kilkanaście minut po dwunastej z kominka wyłonił się Draco. Nie był sam, co lekko zaskoczyło Hermionę. Towarzyszył mu Scorpius.

- Hermiono, tato - Uśmiechnął się blado, gdy oboje pojawili się w salonie. - Scorpius, przywitaj się - Draco szturchnął syna, a ten zareagował momentalnie.

- Dziadku, Hermiono, miło was widzieć. - Scorpius z zaciekawieniem rozejrzał się po domu. To jego była pierwsza w Oakshire. Nigdy wcześniej Draco nie zdecydował się, aby go zabrać. To mogło oznaczać wiele i niewiele.

Hermiona czuła się mocno nieswojo. Jeśli Scorpius był tutaj, to głównie aby odciągnąć uwagę Haydena od Draco. A jeśli zostało to zrobione specjalnie, to…

Lucius złapał ją za rękę i potrząsnął. Widział, jak przerażenie pojawia się na twarzy żony. Otrząsnęła się od razu, ale nadal była uważnie obserwowana. Ten krótki gest nie umknął uwadze Draco.

W salonie pojawił się Hayden i od razu podbiegł do brata. Wtulił się w niego mocno, co rozbawiło zarówno Draco, jak i Scorpiusa. Dopiero po chwili Hayden zorientował się, że Scorpius jest w pokoju. Draco puścił go i popchnął w kierunku swojego syna.

- Może pobawicie się na zewnątrz, a ja zamienię kilka zdań z Hermioną i Luciusem? Hayden, musisz koniecznie pokazać swój domek na drzewie. Scorpius będzie zachwycony, w Malfoy Manor nie ma takich atrakcji.

Hayden wydawał się być niepocieszony zaistniałą sytuacją, ale z drugiej strony wiedział, że ton Draco był nieustępliwy. Brzmiał prawie tak samo jak tata, gdy nie był skory do negocjacji.

W końcu dwójka opuściła salon i wybiegła do ogrodu. W salonie zapadła niewygodna cisza, którą przerwał gest Draco.

W dłoniach trzymał kopertę. Hermiona zbladła i przyłożyła dłoń do ust.

- Scorpius otrzymał wczoraj list z Hogwartu. Myślę, że Hayden dostanie go lada dzień. Musicie być przygotowani na pytania.

Lucius zachowywał zimną krew, ale Hermiona wydawała się być mocno wytrącona z równowagi.

Z jednej strony doskonale zdawała sobie sprawę, że to się musi wydarzyć, nie było innego wyjścia. Ale z drugiej każdy moment był zły. Zawsze było za wcześnie.

- Astoria widziała ostatnio Ginny Potter, ich syn James jest w tym samym wieku co Hayden i Scorpius. Co oznacza, że też dostał list.

Hermiona nie wiedziała nic o życiu Ginny i Harry'ego. Ostatnie dwanaście lat były oddzielone wielką, czarną kreską. Kompletnie nie orientowała się, co się dzieje w magicznym świecie. Do tej pory ta wiedza nie była jej potrzebna. Lucius zapewne wiedział, ale trzymał to wszystko w sekrecie.

Zdrowie Hermiony było tak kruche, że wolał nie ryzykować.

- Mam też inną informację. Usiądźcie na sofie. - Te słowa nie mogły zwiastować niczego dobrego. Z wielkim wahaniem i Lucius, i Hermiona usiedli.

Draco wahał się chwilę, ale ostatecznie wyjął z kieszeni szaty gazetę. Zanim ją im podał, niepewnym tonem powiedział:

- Pojawiły się plotki. - Zaczął i urwał. - Które nie do końca są plotkami. Magiczny świat dowiedział się o Haydenie. Prasa podłapała ten temat i…

Hermiona poczuła, jak fala gorąca ogarnia całe jej ciało.

Nic dobrego nie może się wydarzyć.

Silny uścisk męskiej dłoni trzymał ją w ryzach.

- … I wszyscy wiedzą, że macie syna. Prawdopodobnie to poniekąd moja wina. Któregoś razu Scorpius wraz z Astorią dyskutowali o was i Haydenie w przestrzeni publicznej. - Draco zacisnął zęby, po czym zły, dodał: . - I ktoś musiał podsłuchać.

Lucius chciał coś wtrącić, ale Draco kontynuował: - Przepraszam was. Nie tak to miało wyglądać.

Lucius pokręcił głową i stanowczo oznajmił, że to nie jest niczyja wina. I tak w końcu ten fakt by został ujawniony. Ostatecznie Hayden miał pójść do Hogwartu we wrześniu, więc jego tożsamość nie mogła być wiecznie tajemnicą.

- To prawda. - Potwierdził Draco, nadal trzymając gazetę w dłoni. Bił się sam ze sobą. - Ale jest coś jeszcze…

Zimny dreszcz przeszedł Luciusa, a Hermiona poruszyła się niespokojnie.

Draco podał im gazetę otwartą na trzeciej stronie. Zmroziło ich w tej samej sekundzie, w której spostrzegli zdjęcie.

Hayden na ostatnim zorganizowanym przez nich pikniku. Hayden w uścisku Hermiony. Hayden, który coś krzyczy do Luciusa.

Zdjęcia zrobione z ukrycia, ich domu w Oakshire. Ich bezpiecznego miejsca na ziemi, ukrytego przed niechcianymi oczami.

I ten obrzydliwy, poniżej wszelkiej krytyki nagłówek, którego nawet Hermiona nie zdążyła doczytać.

- Ktoś musiał ostro węszyć. - Wyszeptała słabo, czując co nadchodzi.

- Scorpius nie miał pojęcia gdzie mieszkacie. - Słowa Draco słyszała jak przez mgłę.

Poczuła zawroty głowy i jej serce zaczęło walić jak szalone. Było je bardzo gorąco, ale ręce miała lodowate. Odczuwała mrowienie wokół ust i na opuszkach palców. Była tak przestraszona, że nie mogła wymówić ani słowa.

Lucius od razu zorientował się, co się dzieje z Hermioną. Była szara na twarzy i wyglądała, jakby miała za sekundę zwymiotować. Dodatkowo zaczęłą się trząść i była na skraju przytomności.

Hermiona miała jeden z większych ataków paniki, jakie widział od dobrych kilkunastu lat. Wziął ją na ręce i bez słowa wyniósł z salonu, zostawiając w nim Draco.

Draco obrócił się w kierunku ogrodu i zobaczył, że na tarasie stoi Hayden. Widział, że młody jest zaniepokojony. Musiał ich obserwować przez jakąś chwilę. Draco miał tylko nadzieję, że krótką.

- Hayden. - Powiedział miękko do brata, a ten, niepewny, podszedł.

- Mama się źle czuje, prawda? - Zapytał, a Draco skinął.

- Ona czasami się czuje źle. Nie lubię tego. - Jego dziecinny głos był cichy, przerażony.

- Nic jej nie będzie. Tata się nią opiekuje. - Draco przytulił Haydena, a ten wtulił się w niego. - Nic jej nie będzie. - Powtórzył uspokajającym tonem, ale młody nadal wydawał się być zmartwiony.

- Mama jest w ciąży, Draco. - Wyszeptał, a Draco zmroziło.

- Musimy w takim razie trzymać to w sekrecie. Zgoda? - Hayden przytaknął, a on potarmosił włosy brata i przypomniał sobie, że gdzieś jest jeszcze jego syn. - Wyjdź na zewnątrz, Hayden. Będzie dobrze.

Chwilę później Draco obserwował jak chłopcy bawią się razem na podwórku.

Już się domyślił, dlaczego Hermiona miała ten potworny atak. Zrozumiał to w momencie, w którym Hayden powiedział mu o jej ciąży. Obawiała się o swoją ciążę. Obawiała się, że historia zatoczy koło.

Że wszystko, co się wydarzyło, wróci. I uderzy tak samo boleśnie, jak wtedy.


Hermiona leżała w sypialni, gdzie panował półmrok. Oddychała spokojnie, chyba zasnęła.

Lucius patrzył na nią i nie wiedział, co ma robić. On też się bał. Wyszedł z pomieszczenia i wrócił do synów.

Draco był gotowy do podróży, Scorpius przy jego boku i Hayden, z dużym plecakiem na plecach.

- Jesteśmy gotowi, tato. Będziemy w kontakcie.

Lucius wysilił się na uśmiech, ale nie próbował ukryć rozbicia. Ukląkł przed Haydenem i przytulił go mocno.

- Bądź grzeczny u babci i dziadka. Odpoczywaj. Czytaj książki. I nie martw się za wiele. - Ucałował go w czoło i wymówił jakieś zaklęcie szeptem.

Na wszelki wypadek.

Później pożegnał się ze Scorpiusem i Draco i obserwował ich, jak znikają.

Gdy w domu zapadła cisza poczuł dziwną pustkę. Wrócił na górę i sprawdził, czy Hermiona miarowo oddycha. Wyglądała przyzwoicie, ale potrzebowała wypoczynku. Szczególnie w jej stanie.

Kilka godzin później Hermiona znalazła męża w jej biurze. Widziała, że posegregował wszystkie listy od Ginny.

W międzyczasie wysłała patronusa do Draco z podziękowaniem za zajęcie się Haydenem. Nie robiła tego od lat. Od lat nie wyciągała swojej różdżki ze schowka. Trzymanie różdżki w dłoni było takie dziwne dla niej. Jakby zaczynała od nowa. Jakby uczyła się wszystkiego od początku.

Ze zdziwieniem zorientowała się, że jej patronus się zmienił. Już nie była to wydra.

- Hermiono - Ten głos poznałaby wszędzie. - Już czas.

Kiwnęła głową.

- Musimy się uporać z przeszłością. Powinnaś przeczytać listy.

- Wiem. - Jej głos był niewyraźny, bo jej umysł zalały wspomnienia.

Tama została przerwana. Już nic jej nie chroniło przed nimi.

Musiała przebrnąć przez nie jeszcze raz.

Poczuła, jak ciepła dłoń dotyka jej policzka.

Musieli przebrnąć przez nie jeszcze raz. A nie była to ani łatwa ani przyjemna podróż.