Rozdział 3
Nastał kolejny poranek na wyspie. Diego znowu obudził się jako pierwszy i postanowił zacząć ten dzień tak samo jak poprzedni. Podszedł do Shiry i zaczął mówić:
- Shira, czas wstawać – oznajmił spokojnie.
- Nie chce mi się – odpowiedziała w pełni ożywionym głosem co lekko zdziwiło Diego, jednak postanowił wyjaśnić wszystkie wątpliwości jednym pytaniem:
- Kiedy się obudziłaś?
- Ja… Tak naprawdę to… nie spałam od czasu „pobudki" w środku nocy… - powiedziała Shira cały czas patrząc w łapy i wspominając to co się wtedy wydarzyło. Odwróciła się na chwilę w stronę, żeby go obejrzeć. Na jego ramionach było wyraźnie widać kilka cięć od jej pazurów. Szybko znowu stuliła głowę w łapach ze wstydu, jednak Diego widział całe zajście i postanowił wszystko wyjaśnić.
- Shira, naprawdę nic mi nie jest, jednak chciałbym się dowiedzieć co się wczoraj stało z Tobą. Zanim na mnie skoczyłaś cała się trzęsłaś, byłaś spięta i warczałaś. Wiem, że coś jest nie tak i chcę Ci pomóc ale musisz pozwolić mi to zrobić – kończąc swoją krótką przemowę, Diego odetchnął z ulgą i zaczął patrzeć wyczekująco na Shirę. Miał nadzieję, że udało mu się ją przekonać, jednak był przygotowany, że odmówi mu jakiegokolwiek podzielenia się uczuciami.
W tym samym momencie Shira zastanawiała się co robić. Nie mogła zostawić całej sytuacji bez słowa po tym jak zaatakowała go przez sen. Nie chciała też wylewać na niego wszystkich swoich emocji. Była szablą, musiała bronić swojej dumy tak samo jak on.
- Diego ja… naprawdę Cię przepraszam za to co Ci zrobiłam – powiedziała patrząc na jego rany – ale… nie wiem co Ci powiedzieć odnośnie wczorajszej sytuacji. Czy nie możemy pominąć tego tematu?
- Dobrze ale nie zmienia to faktu, że powinnaś wstać i coś zjeść – powiedział, lekko zawiedziony tym, że znów nie udało mu się nic osiągnąć.
- Naprawdę muszę wstawać? – zapytała prosząc go o zostawienie jej na chwilę.
- No… Jeśli chcesz mógłbym pójść dziś sam na polowanie i przynieść Ci coś do jedzenia – zasugerował.
- Mógłbyś to dla mnie zrobić? Naprawdę Ci dziękuję – odpowiedziała z uśmiechem i ułożyła się wygodniej w łapach. Diego udał się w stronę wyjścia myśląc o tym co mógłby dzisiaj dla niej przynieść.
Po chwili poszukiwań zauważył młodego jelonka. Stwierdził, że to będzie idealny posiłek dla nich i zaczął polowanie. Na początku obniżył całe swoje ciało i zaczął się skradać, a kiedy miał już cel w zasięgu, skoczył na niego i tym samym sposobem co zawsze zatopił kły w jego szyi. Polowanie było zakończone.
Diego dumnie ciągnął ciało do jaskini, w której znajdowała się Shira. Na jego szczęście znalazł jelonka w pobliżu jaskini dzięki czemu nie musiał go ciągnąć przez pół lasu.
Po około 10 minutach był już przy jaskini. Wszedł i położył śniadanie gdzieś po środku. Spojrzał na Shirę i lekko się zdziwił. Shira spała, udało jej się po całej, nieprzespanej nocy. Jednak Diego wiedział, że śniadanie nie może poczekać i powoli do niej podszedł. Chciał zrobić to samo co dzisiejszego ranka, podejść do niej i szybko ale też spokojnie ją obudzić, z tą różnicą, że po doświadczeniach z nocy, napiął całe ciało, gdyby chciała na niego skoczyć. Jednak kiedy na nią spojrzał z chęcią obudzenia jej, ujrzał, że jest naprawdę spokojna podczas tego snu. Postanowił zaryzykować i rozluźnić się.
- Shira, wróciłem ze śniadaniem, musisz wstać – powiedział spokojnie, cały czas obserwując jej reakcję. Shira przekręciła lekko głowę i sennie spojrzała na niego.
- Diego? Zaraz… Ja… chyba się zdrzemnęłam… - powiedziała mrużąc oczy, które nie były jeszcze przyzwyczajone do światła dziennego. Diego świadomy tego, że stało się dokładnie tak jak mówiła powiedział:
- Wiem Shira, przyda Ci się trochę sił po tej ciężkiej nocy ale dobrze wiesz, że jedzenie nie powinno czekać.
Shira wstała powoli, przeciągnęła się i podeszła bliżej Diego.
- Dziękuję – powiedziała z uśmiechem po czym powoli polizała bok pyska Diego i podeszła do śniadania, które przyniósł. Diego zaskoczony jej zachowaniem próbował sobie dać jakiś sensowny powód dla niego. W końcu stwierdził, że może po prostu była zmęczona i nie do końca wiedziała co robi. Szybko odwrócił się i podszedł do jelonka czekając na swoją kolej.
Po jakimś czasie Shira skończyła jeść swoją część i dopuściła Diego do posiłku, a sama zaczęła się czyścić. Po zjedzeniu Diego też się oczyścił i wspólnie wyszli z jaskini. Szli przed siebie bez celu do czasu aż jedno z nich przerwała ciągłą ciszę.
- Więc…, co chcesz dzisiaj robić? – zapytał niepewnie Diego. Shira spojrzała na niego kątem oka i zastanowiła się przez chwilę. Nudziło ją, że ten dzień wygląda praktycznie tak samo jak poprzedni, dlatego wymyśliła plan jak to zmienić.
- Nie mam dzisiaj planu, zdaję się na Ciebie – powiedziała z szerokim uśmiechem nie patrząc wprost na Diego, jednak obserwując jego reakcję. Diego, zaskoczony jej odpowiedzią, szybko próbował wymyślić jakiś plan dnia z Shirą. Po chwili rozmyślań nie zauważył, że automatycznie zatrzymał się przez natłok myśli. Shira spojrzała na niego z kolejnym uśmiechem, lekko przekręcając głowę.
- Diego? Wszystko w porządku? – zapytała kpiąco po chwili obserwacji. Diego spojrzał na nią i szybko zorientował się co się dzieje. Stał jak idiota pośrodku lasu i dalej nie miał pomysłu, jak kontynuować dzień.
- Chyba tak… Chcesz się przebiec? – palnął szybko w nadziei, że jeśli się zgodzi to podczas biegu coś wymyśli.
- W porządku… ale mam nadzieję, że nie masz w planie pójść ze mną na krawędź urwiska i oglądać zachód słońca – powiedziała prześmiewczo.
Diego zignorował jej żart i zaczął biec w losowym kierunku. Shira od razu pobiegła, jednak w jej głowie była ochota małej zabawy. Po chwili spokojnego biegu wyprzedziła Diego, a dla pewności, że zwróci na nią uwagę, biegła blisko przed nim lekko machając ogonem. Kiedy zauważyła, że skupił się na niej, a nie na rozmyślaniu, od razu przyspieszyła i zaczęła chaotycznie skręcać między drzewami. Diego, chociaż był niepewny, podążał za nią.
- Czy przypadkiem to nie ja miałem prowadzić? – krzyknął dalej spokojnym głosem dla pewności, że go usłyszy.
- Skoro tak mówisz… - odpowiedziała, jednak Diego wyraźnie czuł podstęp.
Shira gwałtownie się zatrzymała z uśmiechem na twarzy. Diego nie zdążył wyhamować podczas biegu i wpadł w jej tył. Przeturlali się przez kilka metrów, aż w końcu Shira zatrzymała się na nim. Znowu go przyszpiliła, nie raniąc go, i spojrzała mu prosto w oczy. Diego patrzył na nią zdziwiony ale czekał spokojnie aż Shira wytłumaczy mu o co jej chodzi. Po kilku oddechach zaczęła mówić:
- Więc chcesz dalej prowadzić, czy mogę Ci podsunąć pomysł? – powiedziała machając radośnie ogonem. Diego wiedział, że ma dobry pomysł, jednak musiał odpowiedzieć jej w taki sposób, żeby nie zatracić swojej dumy.
- No wiesz… Co prawda ja miałem dzisiaj zaplanować dzień ale stwierdźmy, że jestem otwarty na wszelkie propozycje – powiedział odwzajemniając jej uśmiech.
- W takim razie przed nami jest duża łąka ze średniej wysokości trawą, małym jeziorkiem, a poza tym jest całkiem odosobniona. Co powiesz na spędzenie tutaj reszty dnia, Miękki? – zapytała uśmiechając się jeszcze bardziej do ostatniego słowa. Diego spojrzał na nią wyraźnie zirytowany. Chyba za często okazywał jej swoją słabość. Już prawie codziennie pozwalała sobie go przypinać i nazywała go miękkim. Co prawda nie przeszkadzało mu to aż tak bardzo ale nie mógł sobie pozwolić, żeby to stało się przy innych, ponieważ całkowicie straciłby swoją dumę.
- Mogłabyś ze mnie zejść? – zapytał spokojnym ale zirytowanym głosem. Shira natychmiastowo od niego odeszła i usiadła obok spuszczając głowę w dół. Diego wstał szybko i usiadł obok niej zostawiając odstęp między nimi. Przez jakiś czas żadne z nich się nie odzywało ale po chwili pewien głos przerwał niezręczną ciszę.
- Przepraszam… - powiedział Diego przytłumionym głosem. Shira ze zdziwieniem odwróciła się do niego.
- Co powiedziałeś? – zapytała widząc jak odwraca głowę w losowym kierunku.
- Przepraszam… Nie powinienem być dla Ciebie niemiły… - zatrzymał się na chwilę – Czy moglibyśmy już iść na łąkę? – zapytał nadal stłumionym głosem, jednak teraz patrzył prosto w jej oczy. Shira zdziwiła się z powodu jego przeprosin, jednak udowodniły one, że był jeszcze bardziej miękki niż myślała. Nie chciała się teraz z nim przedrzeźniać i udowadniać mu jaki naprawdę jest, dlatego krótko skomentowała.
- Tak… i nie martw się więcej.
W lekko niezręcznej atmosferze zaczęli się kierować w stronę łąki. Kiedy przekroczyli pierwsze wyższe trawy, Diego zapytał:
- Więc… Co dokładnie chciałabyś robić?
- Mmm… Nie wiem – powiedziała rozglądając się – jednak mam kilka pomysłów.
Po tym zdaniu Shira popchnęła Diego w kierunku trawy, a sama pobiegła w przeciwnym kierunku.
- Musisz mnie złapać – wykrzyknęła radośnie, kiedy oddalała się w szybkim tempie. Diego podniósł się powoli. Pierwszą jego myślą było to, że znowu dał jej urazić swoją dumę, jednak cieszył się, że do Shiry powrócił uśmiech, dlatego porzucając na chwilę wszystkie swoje wątpliwości, odnośnie resztek jego dumy, zaczął szukać Shiry między trawami.
Trawy były na tyle wysokie, że idealnie zasłaniały obie szable, kiedy się schyliły. Diego szybko ale jednocześnie bezszelestnie poruszał się, powoli przeszukując całą łąkę. Był świetnym łowcą, jednak wiedział, że Shira wcale nie jest gorsza od niego przez co złapanie jej nie będzie łatwe. Zatrzymał się na chwilę. Czemu Shira chciała cały czas się z nim bawić?
Jego chwila nieuwagi wystarczyła jej, żeby ustawić się w idealnym miejscu. Napięła swoje ciało i skoczyła na niego. Znowu była na nim tyle, że tym razem był bardziej zdezorientowany niż zirytowany.
- Ha… Mam Cię – krzyknęła uśmiechając się do niego.
- Yyy… W porządku. Widzę w tym tylko jeden problem – powiedział Diego, a uśmiech na jego twarzy wydawał się Shirze lekko inny niż zawsze. I miała racje, uśmiechał się z dwóch powodów. Pierwszym była oczywiście dobra zabawa z Shirą, a drugim był fakt, że była na nim ale go nie przypięła, dzięki czemu mógł zrobić pewną rzecz.
- O co chodzi Diego? – zapytała nie wiedząc co oznacza jego „zmiana". Diego użył wszystkich swoich mięśni i popchnął ją wstając przy tym dzięki czemu w końcu to on znalazł się na niej, jednak nie popełnił tego samego błędu co ona i szybko ją przypiął.
- To ja miałem złapać Ciebie – powiedział poszerzając uśmiech. Shira lekko zawstydziła się, jednak odwzajemniła uśmiech. Przez chwilę nie robili nic poza wpatrywaniem sobie w oczy do czasu, kiedy Shira zaczęła się czuć niezręcznie.
- Więc… Co chciałbyś robić dalej, skoro już mnie złapałeś? – zapytała wręcz nieśmiało. Diego od razu zszedł z niej i usiadł obok zastanawiając się. Podczas tego Shira podniosła się i usiadła obok niego zważając na odpowiedni dystans między nimi – Diego?
- Mówiłaś, że jest tutaj małe jeziorko? – zapytał spoglądając na nią.
- No… Tak, tam – odpowiedziała wskazując wzrokiem w kierunku jeziorka.
- Co powiesz na pójście i spędzenie tam reszty dnia? – kontynuował swoje pytania.
- Chętnie… To znaczy… W porządku, chodźmy tam – odpowiedziała kuląc się. Zastanawiała się czy nie powiedziała zbyt dużo albo czy nie zdradziła swoich uczuć. Diego patrzył na nią zastanawiając się nad czymś, jednak po chwili zaczął iść w kierunku, który wskazała wcześniej. Shira od razu podążyła za nim starając się nie wzbudzać jego podejrzeń.
Po chwili przed nimi ukazało się małe jeziorko. Było w większości otoczone przez średniej wysokości trawę, taką jaka znajdowała się na większej części łąki. Sama woda wyglądała na bardzo czystą, a obie szable, po podejściu do niej, mogły zobaczyć swoje lekko zniekształcone postacie. Na części jeziorka położonej naprzeciwko nich znajdował się średniej wielkości, wyrzeźbiony przez wodę kamień. Poziom wody nie wydawał się zbyt wysoki, jednak na samym środku na pewno nie można było spokojnie stać. Diego patrząc na cały ten widok przypomniał sobie jak nauczył się pływać podczas jednej z przygód ze stadem. Zastanawiał się jednak czy Shira potrafiła pływać. Co prawda była kiedyś piratką ale przecież kiedy Maniek zatopił łódź Flaka, a ona wylądowała w wodzie, prawie się utopiła. Nie mogąc dłużej znieść całego natłoku myśli, które pojawiły się u niego w tamtym momencie, postanowił ją zapytać:
- Potrafisz pływać?
- No… Nie – powiedziała uśmiechając się do niego – Dlaczego pytasz?
- Wiesz… Skoro jesteśmy przy jeziorze to raczej nie będziemy siedzieć obok niego – rzekł odwzajemniając jej uśmiech – Co prawda woda na brzegu jest nawet płytka ale im dalej tym głębiej.
- Więc co robimy? – zapytała próbując nie okazywać żadnych swoich emocji, które były bardzo różne. Diego zamiast odpowiedzi po prostu wszedł do wody, usiadł i wskazał głową miejsce obok siebie. Shira nie chciała ukazywać strachu, dlatego weszła do wody, jednak jej ruchy były powolne i niepewne. Diego, który przez cały czas uważnie ją obserwował, zauważył jej stan i próbował ją pocieszyć:
- Nie denerwuj się Shira, jestem tutaj, potrafię pływać, jesteś bezpieczna.
Uśmiechnęła się do niego nerwowo i powolnym krokiem usiadła obok. Woda wręcz kojąco schładzała całe jej ciało, kiedy usiadła i zanurzyła się do szyi. Spojrzała na Diego, który dalej ją obserwował. W tym momencie patrzyli sobie prosto w oczy nic nie mówiąc. Oboje zastanawiali się nad swoimi uczuciami. Wiedzieli, że bardzo się lubią, w końcu co innego miałoby wytłumaczyć, że spędzają ze sobą praktycznie cały czas, martwią i troszczą się o siebie nawzajem, ale żadne z nich nie umiało wyrazić swoich emocji słowami ani nie miało pomysłu jak to zrobić w jakikolwiek inny sposób.
Diego rozejrzał się nerwowo. Co prawda lubił patrzeć w stronę Shiry ale zawsze sprawiało to u niego obawy przed jej reakcją. Podczas rozglądania się dookoła jego wzrok utknął na skale znajdującej się na południowej części jeziora. Próbował coś wymyślić i po krótkim czasie wpadł na pomysł.
- Nie chciałabyś… nauczyć się pływać? – zapytał próbując schować onieśmielenie wywołane przed chwilą. Shira zastanowiła się przez chwilę. Był to świetny sposób na zabawę z Diego, do tego nauczyłaby się czegoś nowego, a poza tym podobno umiał pływać, więc była bezpieczna. Widziała w tym same plusy, jednak coś cały czas ją hamowało. Zignorowała to i odpowiedziała wesoło:
- Ok… Więc od czego chcesz zacząć…, nauczycielu?
- W takim razie…, uczennico, odrywasz łapy od podłoża, nabierasz powietrza, żeby utrzymać się na wodzie i robisz dwa proste ruchy: pazur i kopnięcie – powiedział Diego po czym powoli starał pokazywać jej wszystkie ruchy, gdyby miała jakieś wątpliwości – Teraz ty spróbuj.
Shira, w głębi lekko przestraszona, starała się wykonać wszystko tak jak powiedział. Diego po zauważeniu, że nawet dobrze jej idzie, postanowił przejść dalej.
- W porządku, teraz proponuję, żebyśmy spróbowali podpłynąć do tamtej skały – rzekł odwracając się do wypowiedzianego miejsca po czym spojrzał na Shirę. Widział lekki strach i brak pewności u niej, dlatego spróbował ją pocieszyć – Spokojnie, jestem tutaj, pamiętasz? Powoli tam podpłyniemy i wszystko będzie dobrze.
Shira wiedziała, że mówił to wszystko tylko dla pocieszenia jej, jednak postanowiła, że mu zaufa. Zaczęła płynąć w stronę skały. Widziała, że dno jeziora jest coraz głębsze i powoli jej ciało zaczął przeszywać stres. Po chwili zobaczyła kątem oka, że Diego spokojnie płynie obok niej. Zdenerwowana wypuściła szybko powietrze próbując opanować stres, jednak ta czynność spowodowała tylko, że jej ciało zaczęło opadać w wodę. Kiedy poziom wody doszedł do jej pyska, nieświadomie zaczęła wdychać powietrze, którego zaczynało jej brakować. Od razu zachłysnęła się wodą i zaczęła spadać coraz niżej.
Diego zauważając podejrzane zachowanie Shiry, spojrzał na nią i zauważył, że sobie nie radzi. Szybko zanurzył się i podpłynął pod nią po czym starał się z nią wypłynąć na skałę obok.
Po zakończeniu całej akcji, Diego wypchnął Shirę na skałę, a sam został w wodzie ciężko dysząc i opierając się dla odpoczynku. Shira po chwili zaczęła głośno kaszleć, a trochę wody wypłynęło z jej pyska. Następnie zaczęła ciężko oddychać leżąc skulona na skale. Diego po odetchnięciu zaczął mówić zmartwionym głosem:
- Wszystko w porządku Shira?
- Tak… Już… Tak… - mówiła próbując uspokoić swój oddech. Odczekali jeszcze chwilę do czasu, kiedy Shira znów się odezwała – Dziękuję Ci Diego… robi się już ciemno, chyba powinniśmy wracać – rzekła zawstydzona całą sytuacją.
- Masz rację… Pomóc Ci dopłynąć do brzegu? – zapytał z troski o nią i strachu przed następną podobną sytuacją.
- Może troszeczkę… - powiedziała bardzo cicho, patrząc na niego kątem oka, powoli schodząc do wody. Diego podpłynął do niej i podtrzymał, kiedy zanurzała się. Następnie powoli, wspólnie płynęli do brzegu nie rozmawiając ze sobą, jednak oboje w środku siebie czuli wiele przyjemności z przebywania tak blisko siebie.
Po wyjściu na brzeg, osuszyli się, chwilę odpoczęli i poszli w stronę jaskini. Kiedy doszli do jaskini spojrzeli po sobie i weszli do środka po czym położyli się na swoich miejscach do spania.
- Dobranoc Diego – powiedziała Shira próbując wygodnie ułożyć głowę w swoich łapach.
- Dobranoc – odpowiedział i zasnął chwilę później. Shira zastanawiała się przez krótką chwilę nad całym dniem spędzonym z Diego ale po chwili też zapadła w długi, niespokojny i taki sam sen jak noc wcześniej.
