Słówko od tłumaczki: Jesteśmy w połowie! yay! Z tej okazji prośba ogromna, błagam, jeśli ktoś to czyta, niech zostawi coś po sobie. Cokolwiek. Serduszko, buziaczka, niech chociaż napisze "jestem" :)) wszystko motywuje i wszystko za darmo ;)
Kiss me hard before you go
Summertime Sadness
Rozłożyła się wygodnie w rozświetlonym słońcem kąciku przy oknie, opierając czoło o chłodną szybę i rozleniwiona - jedynie po to, by zabić mijający uporczywie wolno czas - obserwowała rozmyte kształty, przesuwające się na zewnątrz. Gdzieś na kolanach walała się porzucona książka, zapomniana w geście zapomnienia o wszystkim i nie myślenia o czymkolwek. I wpatrywania się w falujące pod światłem drobinki kurzu.
Było idealnie. Było lato.
Zbliżał się koniec Sierpnia. Już wkrótce miała wyjechać, wrócić z rodzicami do domu na północy. I do szkoły. Co dziwne, tego lata pierwszy raz na samą myśl o pożegnaniu z tym miejscem, poczuła zimny dotyk lęku, a nie - jak przeważnie - ekscytację.
Potrząsnęła głową, odganiając tę naglą myśl. Nie chciała zrujnować jednego z niewielu leniwych momentów w księgarni - stanowiły przecież najlepszą część jej pracy.
Jej wzrok przeniósł się na ciemną postać niedaleko niej.
Cóż, może tylko jedną z najlepszych części...
Jeśli już musiała to przyznać, to on był prawdziwym powodem, dla którego nie chciała aby koniec wakacji kiedykolwiek nastąpił.
Pozwoliła sobie na jeszcze zaledwie kilka sekund przyjemnego leniuchowania zanim wreszcie się podniosła. Skóra nagle pozbawiona ciepła, pokryła się gęsią skórką, kiedy wślizgnęła się w ciemną alejkę, żeby odstawić książkę na miejsce. Kątem oka dostrzegła jakiś ruch. Kiedy zaś odwróciła się, jej współpracownica właśnie po raz kolejny zerknęła nerwowo na zegar.
No tak. Vicky ma dzisiaj randkę.
Adinę ciągle zżerały wyrzuty sumienia za ostatni raz, kiedy wprost wyfrunęła z księgarni, zostawiając starszą koleżankę samą na zmianie. Może teraz mogłaby jej to jakoś wynagrodzić...
- Wiesz, Vicky - zaczęła wesołkowato. - Możesz wyjść szybciej, jeśli chcesz. Tak w ramach przeprosin za to, że ja wyszłam w zeszłym tygodniu.
- Osz kurrrr...kurczaczki! Nie strasz mnie tak więcej! - Dopiero po chwili do Vicky dotarły słowa dziewczyny. - Czekaj, poważnie?
- Poważnie. Zostało tylko pół godziny.
- Ja...Dzięki, Adina. Serio. - Vicky zdążyła już chwycić torbę i dotrzeć do drzwi. Przystanęła na moment i odwróciła się. - To nasza ostatnia wspólna zmiana, prawda? Wyjeżdżacie w tym tygodniu?
Adina przytaknęła ponuro.
- Trzymaj się, Mała. Dobra z ciebie dziewczyna, wiesz? Momentami aż za bardzo. - Dzwonek przy drzwiach brzęknął i Vicky zawołała jeszcze przez ramię; - O, właśnie! Spóźnione wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!
Ledwo Adina odpowiedziała na pożegnanie, drzwi zatrzasnęły się z hukiem. Pokręciła rozbawiona głową. Ona i Vicky w żaden sposób nie mogły nazywać się przyjaciółkami. Ale pożegnanie sprawiło, że poczuła się dziwnie pusta. Czuła się, jakby to wszystko kończyło się przed czasem, za szybko uleciało. Zupełnie jak przesypywany w dłoniach piasek. Pusty sklep zdawał się jedynie podkreślać to co czuła.
Ale tak naprawdę wcale nie był zupełnie pusty - Adina obróciła się nieznacznie w prawo, tylko po to by ujrzeć Profesora - wciąż pochłoniętego czytaniem starej książki, którą sobie przytargał.
Zdała sobie sprawę, że - znowu - była z nim sam na sam. Przypomniało jej to o ich pierwszym spotkaniu. Jakże idealnie wpasowali się we wzór - to przecież miało być ich ostatnim. W tych samych okolicznościach...
O, ironio! Czysta poezja...
Ogarniał ją niepokój.Poczucie nieodwołalnie odebranych możliwości przeszyło ją na wskroś. Musiała coś zrobić.
Miała zamknąć księgarnię za mniej niż pół godziny. Jeśli nikt więcej nie przyjdzie - mogłaby to uznać za znak.
Czas płynął, minuty pędziły, tak jak ludzie na zewnątrz, zmierzający w pośpiechu gdziekolwiek, załatwiający to, co zostało do załatwienia zanim wszystkie sklepy będą zamknięte - ale nikt nie zaglądnął do księgarni.
Wybiła szósta. Zabrzmiało to niczym sygnał. T sygnał.
Z dziwnym spokojem, Adina ruszyła w stronę mężczyzny. Otworzyła usta.
- Właśnie zamykamy, proszę pana. Gdyby mógł pan... zacząć się zbierać?
Posłał jej pełne niezadowolenia spojrzenie, ale wstał i podniósł książkę ze stołu. Adina desperacko próbowała raz jeszcze zebrać się na odwagę.
Miała w końcu szesnaście lat! Powinna móc przeżyć jakiś nastoletni sen. (Miała przecież tak niewiele okazji do odrobiny szaleństwa)(...czy to naprawdę mogło zakończyć się tylko czymś, czego później już zawsze by żałowała?)
- To mój ostatni dzień tutaj. - Wypaliła. Profesor obrócił się w jej stronę na to nagłe wyznanie. Zakręciło się jej w głowie od płynącej w żyłach adrenaliny.
- Będzie mi brakować pana widoku. - Powoli wyciągnęła dłoń w jego stronę. Przesunęła palcami po jego klatce piersiowej. Nosił metalowe guziki. - Zawsze był pan moim ulubionym klientem.
Odsunęła się. Profesor wpatrywał się w nią ogłuszony, ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Nie sądziła, że kiedykolwiek takiego go zobaczy. Uśmiechnęła się słabo i odwróciła. Pora na ucieczkę.
Ale wtedy poczuła jego dłoń na swoim nadgarstku. Pociągnął, zmuszając ją do obrócenia się, zanim znalazła się kilka cali od przeszywających czarnych oczu.
Przełknęła głośno ślinę.
- Flirtujesz ze mną. Dlaczego? - Zapytał mężczyzna. Serce Adiny zadrżało. Była w stu procentach pewna, że to nie tak miało być. Nie mniej, nie powstrzymało jej to od wybełkotania całej prawdy pod wpływem szoku.
- Na pewno zorientowałeś się, że mi się podobasz...
Profesor wciągnął gwałtownie powietrze, mocniej zaciskając palce na jej ręce.
Było źle. Bardzo, bardzo źle. Ale Adina stała wryta w podłogę, patrząc bezbarwnie to w dół, na mężczyznę znowu siedzącego przed nią.
- Podobam... - powtórzył jakby pierwszy raz słyszał takie słowo. - Doprawdy, Panienko?
Poczuła jego oddech na swoich ustach.
- Owszem - szepnęła.
Profesor uniósł się nieco i...skradł jej pierwszy pocałunek.
Zawirowało jej w głowie. Świat właśnie przewrócił się do góry nogami.
Jego usta, choć chłodne i sztywne na początku, sprawiły, że poczuła iskry na całym ciele. Całował ją powoli, stopniowo. Nie mogła się oprzeć spojrzeniu na jego twarz, okrytą teraz czymś, co mogło równie dobrze być skupieniem i bólem jednocześnie.
Moje pierwsze romantyczne doświadczenie... i nawet nie z chłopcem... on jes ą. O mój Boże, mężczyzną! To jest niebezpieczne. Ryzykowne. Absolutnie niewyobrażalne-
Przygryzł jej dolną wargę i westchnęła zaskoczona. Skorzystał z okazji, by znowu dopaść jej ust.
Jej uda zderzyły się z wnętrzem jego rozchylonych nóg. Oderwał się od niej, z wciąż rozchylonymi ustami i rumieńcem na policzkach. Absolutnie czarujący.
Przez mgłę dolatywały do niej własne myśli. Zastanawiała się, czy też tak wygląda. To by wyjaśniało dlaczego tak się jej przygląda.
- Rozpraszasz mnie - mruknął, rozglądnąwszy się na boki. - Oni wciąż tu są.
- Słucham...?
Drzwi księgarni otworzyły się ze skrzypnięciem. Odskoczyli od siebie, dokładnie jak dwoje ludzi złapanych na robieniu czegoś, czego absolutnie nie powinni.
- Halo? - Zabrzmiał głos jej młodszego brata z głębi sklepu.
Profesor wstał. Zimna powłoka wróciła na swoje miejsce.
- Pójdę już - oznajmił. Przecisnął się przez alejki, minął jej brata i wyfrunął na zewnątrz.
Chłopak odwrócił głowę od drzwi i spojrzał na nią.
- Tata chciał, żebym po ciebie przyszedł. Słyszał, że ostatnio kręci się tu sporo podejrzanych typów.
- Ja... Um, w porządku, chodźmy.
Weszli na promenadę i skierowali się na zachód. Wieczorne, ostatnie promyki słońca raziły ich w oczy.
- Adina? Kto to był?
- Co? Oh, musiałam go wyprosić, żeby móc zamknąć sklep. - Bo potrafiła kłamać, kiedy musiała.
- Mhm.
Nie mówił już nic więcej przez resztę drogi do domu, a Adina postanowiła odsuwać od siebie wszelkie myśli o tym co zaszło, dopóki nie zamknęła się w swoim pokoju, owinęła w koce i skuliła się na łóżku.
Dotknęła palcami swoich ust.
Co się właśnie wydarzyło?
Jej lato zdecydowanie jeszcze się nie skończyło.
"Summertime sadness" Lana Del Rey
