Epilog
Był śnieżny poranek. Kilka tygodni temu Diego i Shira wyznali sobie miłość. Dzisiaj, jak każdego ranka, leżeli w jaskini śpiąc wtuleni w siebie nawzajem. Na zewnątrz padał śnieg i było naprawdę zimno. Co prawda ich organizmy wytworzyły już zimowe futro, jednak Diego i tak postanowił mocniej niż zwykle przytulać Shirę.
W międzyczasie w krzakach przy jaskini coś zaczęło szeleścić.
- Naprawdę muszę to robić? – zapytał głośno męski głos. W dali słychać było jakieś szepty – W porządku, po prostu nie chciałem im przeszkadzać. Skąd wiesz, że już po wszystkim?
Zza drzew wyłonił się charakterystyczny mamut. Maniek podszedł wolnym, ciężkim krokiem do jaskini. Wiedział, gdzie iść, ponieważ to tutaj zostawili dwa tygrysy jakiś czas temu pod błahym pretekstem. Oczywiście chodziło tylko o danie im prywatności. Pewnie o tym wiedzieli ale lepiej powiedzieć jakąś głupotę niż „Powinniście być parą".
Niepewnie wszedł do jaskini zważając na to, że Diego, jako tygrys, może mieć jakieś odruchy obronne.
- Diego? Jesteś tu? – pytał idąc w głąb jaskini. Słysząc swoje imię Diego od razu obudził się. Powoli otworzył zaspane oczy i zauważył, że Shira dalej śpi. Zdziwiony podniósł głowę z jej szyi w celu rozejrzenia się po jaskini, cały czas mocno przytulając Shirę. Nie chciał jej obudzić bez powodu.
Maniek wszedł dalej i w końcu ujrzał głowę swojego przyjaciela.
- Diego… o tu jesteś… - zatrzymał się widząc śpiącą Shirę w jego objęciach.
- O co chodzi? – zapytał Diego szeptem.
- No… za 2 tygodnie jest rocznica mojego związku z Elą. Oczywiście jesteście zaproszeni. Przyjdziecie? – powiedział równie cicho co tygrys naprzeciwko niego.
- Raczej tak Maniek, chociaż nie wiem jak Shira. Przyszedłeś wcześnie i jeszcze śpi, więc…
- Jest prawie południe.
- O… No tak… Po prostu załóżmy, że przyjdziemy.
- W porządku, nie będę wam dalej przeszkadzał, widzimy się kiedy indziej.
Po tym Maniek zaczął wychodzić z jaskini. Diego wygodnie ułożył głowę wtulając się w szyję Shiry.
- Pójdziemy tam, prawda? – zapytała cicho. Lekko zdziwiony tym, że nie śpi szybko odpowiedział.
- Oczywiście, jeśli chcesz.
Odwróciła do niego głowę i polizała po poliku.
- Chcę… Miękki – powiedziała kpiąco. Diego tylko przewrócił oczami i zaczął ją pieścić. Po chwili usłyszał charakterystyczne, ciche mruczenie, co wywołało uśmiech na jego twarzy.
Maniek wyszedł z jaskini i napotkał czekającą na niego Elę.
- I jak? – zapytała szybko.
- Miałaś rację…, a poza tym raczej przyjdą.
- Widzisz mówiłam Ci, że tak będzie – powiedziała radośnie kierując się w stronę lasu – I pamiętaj o naszej rocznicy Maniek.
- A niby jak mógłbym zapomnieć o tak ważnym wydarzeniu? – zapytał zirytowany kierując się w swoją stronę.
Koniec
Mam nadzieję, że podobał Ci się mój pierwszy fanfik. Jeśli chcesz, zostaw recenzję, w której możesz wspomnieć o tym, co mogę poprawić, o czym mogę napisać dalej, bądź cokolwiek chcesz co jest zgodne z regulaminem strony. W całej historii starałem się mniej więcej zachować naturalność zwierząt, patrz zero pocałunków, czy rzeczy typowo ludzkich. Mam nadzieję, że mi się udało. Możesz jeszcze odwiedzić mój profil. Możliwe, że na razie nie ma na nim następnych historii, jednak niedługo powinny się pojawić. Pozdrawiam i życzę miłej reszty dnia/nocy.
