Rozdział 69: Siniaki

— Boże, ten cios był celny. — Greg westchnął, gdy wrócił do swojego mieszkania.

Jego głowa (a dokładniej oko) pulsowało jak szalone. Dobrze, że miał w zamrażarce jedzenie, które mógł do niego przyłożyć, ponieważ z pewnością miałby siniaki, jeśli już ich nie miał.

Niesamowite, jak spokojna noc w pubie, spędzona na oglądaniu meczu Arsenalu, mogła przekształcić się w coś tak szalonego. Oczywiście bójki w barach zdarzały się cały czas. Jako zwykły glina przerywał je dość często, więc nie było to dla niego nic obcego. Jednak od dłuższego czasu nie był uczestnikiem jednej z nich. Musiał mieć niewiele więcej niż dwadzieścia lat, kiedy ostatni raz był w jakąś zaangażowaną. Stawał się za stary na to gówno.

Skrzywił się, zapalając światło w kuchni. Było za jasno dla jego bolącego oka. Westchnął, gasząc je, by dać sobie chwilę na dostosowanie się, zanim podszedł do lodówki. Przeszukiwał zamrażarkę, aż znalazł torebkę mrożonej kukurydzy, która była idealna na jego obrażenia. Wyciągając ją, udał się do salonu i opadł na kanapę. Odchylając głowę do tyłu, trzymał kukurydzę nad zamkniętym okiem, pozwalając, by pochłonęło go zimno, tłumiąc ból.

A wisienką na torcie było to, że miał jutro randkę. Po prostu, kurwa, wspaniale. Był inspektorem, więc mógł odnosić obrażenia, ale to nie było związane z jego praca i było to trochę głupie. Poza tym mężczyzna, z którym się spotykał był najbardziej domyślnym człowiekiem w całej Anglii, więc nie można było wymyślić jakiegoś kłamstwa na temat przyczyny obrażeń i nie dać się złapać na kłamstwie. Greg westchnął. Po prostu cudownie.

To, co było nieznacznym siniakiem, przeistoczyło się następnego dnia w coś znacznie poważniejszego. Greg gapił się na siebie w lustrze w łazience, do której poszedł rano wziąć prysznic. Wpatrywał się w ciemnoczerwoną, purpurową i czarną plamę otaczająca jego lewe oko. Obrzęk zmniejszył się nieco od wczorajszego dnia, ale wciąż wyglądało to absolutnie okropnie. Wzdychając, potrząsnął głową i zaczął szykować się do pracy.

Później wieczorem znów się wpatrywał w siniaka, czekając aż przyjedzie po niego samochód. Obrzęk zniknął już całkowicie, po tym jak po raz kolejny trzymał mrożonki przy twarzy, ale przebarwienie wciąż było widoczne. W chwili paniki zaczął grzebać w łazienkowych szafkach, w poszukiwaniu CZEGOKOLWIEK, co mogłoby sprawić, że nie wyglądałoby to tak źle.

Wreszcie coś znalazł. Musiał być naprawdę zdesperowany, jeśli był gotów zrobić coś takiego, ale… Z westchnieniem wyciągnął buteleczkę z płynnym podkładem, który zostawiła jego najstarsza córka, podczas ostatniej wizyty. Wątpił, że istnieje jakiś sposób, który mógłby całkowicie zamaskować jego limo, ale jeśli podkład chociaż trochę mu w tym pomoże, to był gotów go użyć.

Zanim samochód podjechał, ostrożnie nałożył duża dawkę podkładu pod oczy. To… sprawiło różnicę. Czerń i purpura nie były tak widoczne jak wcześniej. To było najlepsze, co mógł zrobić. Wyprostował ramiona, zszedł na dół i wsiadł do pojazdu, zajmując miejsce obok mężczyzny, z którym jechał na randkę. Uśmiechnął się słodko.

— Hej, Myc — przywitał go, a serce zabiło mu mocniej.

Niezależnie od wszystkiego był podekscytowany widząc młodszego mężczyznę. Jego uśmiech został zwrócony, zanim szok pojawił się na twarzy Mycrofta.

— Dobry Panie, Gregory, co się stało z twoją twarzą? — zapytał, pochylając się.

Wyciągnął dłoń, by dotknąć policzka pod siniakiem. Niebieskie oczy wpatrywały się w Grega, bez wątpienia dedukując wszystko.

— To nic takiego. — Próbował się ukryć, spoglądając nieco w dół. — Wkrótce zniknie.

— Przestań, Gregory. Otrzymałeś go wczoraj — uciszył go polityk, głaszcząc jego srebrzyste włosy. — Podkład nie pokrył tego wystarczająco dobrze, żebym nie mógł tego zobaczyć.

Oczywiście, że nie mógł tego przegapić. Greg nie spodziewał się niczego innego. Z westchnieniem oparł się o siedzenie, wzruszając ramionami.

— To była głupia wieczorna walka w barze po meczu — przyznał, wiedząc, że nie było sensu kłamać. Zresztą i tak nie chciał.

Mycroft uniósł brew.

— Wierzę, że siniak to jedyne obrażenie? — zapytał zaniepokojony, znając już odpowiedź.

W tym momencie Greg nie mógł powstrzymać się przed dumnym uśmiechem i wypięciem nieco piersi.

— Tak, ale powinieneś zobaczyć tego drugiego faceta.