Rozdział 74: Witaj w domu
Greg był kłębkiem nerwów, nie dało się tego ukryć. Jego kochanek był na ważnej konferencji biznesowej z udziałem różnych narodów, która trwała prawie trzy tygodnie. Inspektor stawał się nerwowy, gdy Mycroft był tak długo nieobecny. Zawsze ich największym problemem było to, że podczas takich wyjazdów mieli ograniczony kontakt. Młodszy mężczyzna był tak zajęty, że zwykle mogli rozmawiać tylko co dwie lub trzy noce i nigdy za długo. To było frustrujące.
Telefon, który otrzymał dziś rano, był jednak o wiele bardziej ekscytujący. Mycroft wreszcie wracał do domu. Zaraz po tej wiadomości otrzymał informację, gdzie aktualnie znajdował się starszy z braci Holmes. Wynikało z tego, że powinien być w swoim domu w ciągu godziny.
Trochę za mało czasu, aby przygotować obiad, ale Greg chciał mieć coś na przywitanie. Myślał o tym przez cały dzień, bawiąc się pomysłem upieczenia czegoś słodkiego. Jednak nie zdecydował się na konkretną rzecz, więc odrzucił ten pomysł i spróbował pomyśleć o czymś innym. Kiedy w końcu wybrał, co ma zrobić, nie zastanawiał się długo.
Rozpalił kominek w salonie i wyciągnął jeden z ich dużych koców. Był bardzo puszysty i używali go najczęściej, gdy odpoczywali w wielkim pokoju. W międzyczasie chłodził butelkę wina, którą mogli wypić, kiedy Mycroft wróci do domu. Greg uśmiechając się do siebie, szykował wszystko, pilnując czasu i sprawdzając swoją komórkę.
Wreszcie, po prawie dwóch godzinach, Mycroft wrócił do domu. Greg niemalże pobiegł, by powitać go w drzwiach z szerokim uśmiechem na twarzy. Przyciągnął do siebie wyższego mężczyznę całując go, zanim ten jeszcze zdążył odwiesić płaszcz. Mycroft westchnął zaskoczony, po czym owinął ramiona wokół Grega i oddał z namiętnością pocałunek. Był to pocałunek, który wiele mówił o tym, jak bardzo obaj mężczyźni tęsknili za sobą i znaczył więcej, niż jakiekolwiek słowa.
— Witaj w domu — powiedział na wydechu Greg, kiedy w końcu odsunęli się od siebie.
Mycroft delikatnie ujął jego policzek i uśmiechnął się, znów delikatnie całując go, po czym pocałował również jego czoło.
— Witaj, Gregory. Miło cię widzieć. Tęskniłem za tobą, najdroższy.
Objęli się, przytulając się jeszcze przez chwilę. Greg w końcu zakończył to i pociągnął za sobą mężczyznę w głąb mieszkania.
— Chodź. W salonie płonie kominek. Możemy tam usiąść — zaproponował, przechylając głowę w stronę wspomnianego pokoju.
Mycroft przytaknął i przeszedł obok starszego mężczyzny, by wejść do pomieszczenia. Zamiast iść od razu za nim, Greg poszedł do kuchni, by nalać im wina.
Z kieliszkami w dłoni, skierował się do salonu, gdzie odnalazł Mycrofta wygodnie siedzącego na kanapie przed kominkiem. Podszedł do niego i usiadł obok, opierając się o jego ciało. Podał mu wino. Mycroft wypił łyk, nucąc z uznaniem na smak.
— Gregory, to jest cudowne — skomentował Mycroft po kilku chwilach spędzonych w wygodnej ciszy.
Dwaj mężczyźni siedzieli leniwie na kanapie, zwinięci naprzeciwko siebie, trzymając kieliszki z winem. Między kolejnymi łykami, dzieli się pocałunkami, uściskami i dotykiem palców na miękkiej skórze.
— Mogę to robić za każdym razem — wymamrotał Greg, pozwalając, by jego głowa opadła na ramię Mycrofta. Został nagrodzony serią pocałunków.
— Nie byłbym temu przeciwny — powiedział Mycroft z uśmiechem, który Greg czuł przy swojej skroni.
