Severusszedł aleją pełną wspomnień. Minęło wiele lat. Już sam nie wiedział ile. Pięć? Dziesięć?Po długich latach pierwszy raz
Idę jesienną tą aleją.
Jak mija czas, jak mija czas.Pożółkłe liście lip się chwieją
I drży na ścieżce modry cień.
Z dwu stron dwa rzędy pni czernieją.Na ławkę, o stuletni pień
Wspartą, rzuciłem nagle okiem...
Tutaj siedzieliśmy w ów dzień...Przeszedłem mimo szybkim krokiem.*Mistrz Eliksirów skręcił w prawo i znalazł się na niewielkim cmentarzu. Odszedł w najdalszy jego koniec i stanął nad niewielką, czarną płytą, na której był wygrawerowany złoty napis:
Hermiona Jean Snape (Granger)
19.09.1979 – 02.05.1998
Razem z nią zmarło jej nienarodzone dziecko.
„Ci, których kochamy, nie umierają, bo miłość jest nieśmiertelna"
Po raz kolejny Severusczytając te słowa, nie mógł powstrzymać łez. Drobne krople spływały po jego policzkach. Jego czarne oczy były przepełnione goryczą i smutkiem.
- Dlaczego?
Mężczyzna powtarzał to pytanie za każdym razem, kiedy pojawiał się na cmentarzu. Nie lubił tu wracać, ale też nie potrafił inaczej.
Hermionawyszła za niego dokładnie dwa miesiące przed ostatnią bitwą. Severusbył wtedy bliski śmierci, ponieważ Voldemortdowiedział się, po której stronie tak naprawdę stoi mężczyzna. Czarny Pan nasłał na niego swoje sługi, które nie zdołały go zabić, jednak poważnie go zraniły.
Mistrz Eliksirów był pewien, że nie dożyje wojny. Jednak dzięki opiece upartej Gryfonki, dość szybko wrócił do zdrowia. Kilka dni później byli już małżeństwem i mogli skonsumować związek. Hermionai Severusbyli ze sobą od roku, jednak Mistrz Eliksirów nie chciał uprawiać seksu, dopóki nie byli małżeństwem. Z kolei ślubu wziąć nie mogli, istniało zbyt duże ryzyko, że dowie się o tym Voldemort i odkryje niewierność Severusa. Dopiero gdy szpiegostwo Snape'a wyszło na jaw, mogli się pobrać, a niespełna miesiąc po nocy poślubnej okazało się, że Hermionajest w ciąży.
Severusstał nad grobem żony i ich nienarodzonego dziecka ze łzami w oczach. Bardzo dobrze pamiętał twarz Hermiony, gdy mówiła mu, że pod sercem nosi jego dziecko. Była taka radosna, pełna energii. Nigdy wcześniej i nigdy później Severusnie widział jej tak szczęśliwej.
A teraz… Już jej nie było. Nie było ani jej, ani ich dziecka. Został sam. Żył, mimo że jego zdaniem wcale na to nie zasłużył, to on powinien wtedy zginąć. Tamte wydarzenia wracały do niego, każdej nocy, gdy tylko zamykał oczy,próbując zaznać nieco snu.
- Idiotka… Coś Ty sobie wyobrażała?! Powinnaś ratować siebie i dziecko! – syknął, wspominając dzień bitwy.
Zaklęcia błyskały ze wszystkich stron. Severus był tak zaabsorbowany walką z Yaxley'em, że nie zauważył Rosiera mierzącego w niego różdżką z daleka. W momencie, gdy Snape wreszcie zabił Śmierciożercę, czas jakby przyspieszył, wszystko stało się w mgnieniu oka. Severus odwrócił się i zobaczył zielony promień mknący w jego kierunku. I wtedy zamiast poczuć uderzenie zaklęcia zobaczył te brązowe oczy, których nie dało się pomylić z żadnymi innymi i usłyszał głos Hermiony:
- Kocham Cię.Ta łza, co z oczu twoich spływa,
Jak ogień pali moją duszę,
I wciąż mnie dręczy myśl straszliwa,
Że cię w nieszczęściu rzucić muszę.Że cię zostawić tak znękaną
I nic z win przeszłych nie odrobię -
Ta myśl jest wieczną serca raną
I ścigać będzie jeszcze w grobie.Myślałem, że nim rzucę ziemię,
Twych nieszczęść szala się przeważy,
Że z ramion ciężkie spadnie brzemię
I ujrzę radość na twej twarzy.Lecz gdy los na to nie dozwoli,
Po cierniach w górę wciąż się wspinaj,
A choć winienem twej niedoli,
Miłości mojej nie przeklinaj!**Gdy dziewczyna upadała na ziemię, Severuszłapał ją jedną ręką, a drugą rzucił Avadę w Rosiera, który od razu padł martwy. Mistrz Eliksirów uklęknął i mocno przytulił ciało ukochanej. Głowę wtulił w jej włosy, a kilka łez spłynęło po jego policzkach na jej puszyste loki. Wtedy nie obchodził go już los bitwy, chciał umrzeć. Niemal modlił się, aby ktoś wykorzystał jego nieuwagę i po prostu zabił. Jednak jak na złość nikt go nie zauważył. Dopiero gdy bitwa się skończyła, podszedł do niego Potter i powiedział, że wygrali. On jednak zdawał się nie słuchać. Wziął ciało żony na ręce i zaniósł je do Wielkie Sali. Harry nigdy nie widział Snapew takim stanie. Rozpacz i bezgraniczna pustka były wymalowane na jego twarzy, przez co wyglądał na faceta koło sześćdziesiątki, nie czterdziestki jak było naprawdę.
Kolejna fala łez zalała policzki mężczyzny stojącego na cmentarzu. Tylko w tym miejscu pozwalał sobie na płacz. Mimo że na SpinnersEnd mieszkał sam, nie potrafił tam ronić łez. Jego stary dom był azylem, pracownią. Nigdy nie wrócił do Hogwartuani tam nie zajrzał, było tam za dużo wspomnień. Żył w pustym domu, eksperymentując z eliksirami oraz opracowując nowy podręcznik do Eliksirów dla szkoły. Z czegoś w końcu musiał się utrzymywać.
- Kocham Was, niedługo będziemy razem – powiedział, ocierając łzy i lekko się uśmiechając. Nikt nie wiedział, że przez te wszystkie samotne lata Severuspracował nad eliksirem, po którym jego śmierć wyglądałaby na naturalną. Nie mógł zginąć w niewyjaśnionych okolicznościach, ponieważ każdy zaraz doszukiwałby się spisku, a Snapenie chciał kolejnego skandalu wokół swojej osoby, nawet po śmierci.
Położył na płycie dwie białe róże i odszedł, znikając w wieczornej mgle, powiewając czarnymi szatami.
Dwa miesiące później na tym samym cmentarzu, w tym samym grobie złożono ciało czarnowłosego czarodzieja. Na czarnej płycie dodano złoty napis:
SeverusTobiasz Snape
09.01.1960 – 02.05.2008„Miłość – to wybór drogi miłości i wierność wyborowi"
* Leopold Staff „Po latach"
** Adam Asnyk „Ta łza"
