delikatny, a zarazem chłodny wiatr tańczył pośród liści drzew przy tym tworząc cichy szum, który było można dobrze słyszeć poprzez panującą ciszę. ciszę, której jakby nikt nie chciał przerywać i była czymś potrzebna dla spokoju ducha i wyciszenia jak i różnego rodzaju rozmyśleni, lecz cisza była spowodowana tak wczesną godziną, o której tylko nienormlany człowiek wstaje kiedy ma jeszcze trochę czasu i może się wyspać na ciężki dzień. i do tej osoby należała młoda kobieta o kruczoczarnych krótkich włosach, które były lokami sięgającymi do połowy szyi, która już od parunastu minut była na nogach kiedy inni jeszcze smacznie spali. z jej bladych ust wydobyło się ciche westchniecie, a chwilę potem przeciągnęła się tak, że kości jej strzeliły od samego czynu, przez co na jej twarzyczce pojawił się cień grymasu. chwilę stała w bezruchu, by po chwili zabrać się za poprawienie pasków od mundurka by jakoś względnie one wyglądały, ale kto wymyślił takie głupie ustrojstwo? pewnie jakiś naćpany idiota, tak zdecydowanie tak, nie ma innej możliwości, że jest inaczej.

kiedy po długich kilku minutach męczenia się z tym w końcu udało jej się zwyciężyć z czego była niezmiernie dumna związała włosy w kitkę wychodząc ze swojego pokoju cicho zamykając drzwi by przypadkiem nikogo nie obudzić wtedy za ciekawie by nie było, naprawdę. rozejrzała się dookoła mrużąc nieco powieki by cokolwiek dostrzec, bo na korytarzach panował półmrok co jej się średnio podobało, lecz nic na to nie poradzi. rozejrzała się dookoła by następnie nieco po omacku ruszyć w głąb korytarza, a cel jej mniemanej podróży znalazł się tak naprawdę nie daleko, bowiem parę pokoi dalej.

nacisnęła na klamkę następnie sprawnym ruchem otworzyła skrzypiące drzwi na co się nieco skrzywiła słysząc ten jakże okropny dźwięk, który dużo osób bolał w uszy. spokojnym wzrokiem snuła po pomieszczeniu czy jest w miarę czystko jak i czy nie ma jakiegoś bałaganu. zamrugała parę razy, a po chwili podeszła do jednego z dwóch łóżek by nieco je poprawić i kiedy to zrobiła stwierdziła, że dopiero teraz jest naprawdę w porządku. dobrze wiedziała, że dopiero po śniadaniu owe osoby mają się pojawić, aczkolwiek wolała mieć wszystko dopięte na ostatni guzik. do teraz pamiętała ostatnią rozmowę z Erwinem.. masz ich mieć na oku przez cały czas.. te słowa utkwiły w pamięci błękitnookiej kobiecie. czyżby sam Smith do końca im nie ufał.

lecz z jej rozmyśleni wyrwał ją cichy stukot w drzwi przez co momentalnie odwróciła się, by po chwili zasalutować, lecz mężczyzna dłonią pokazał, że nie musi, a jej wyraz twarzy złagodniał.

"nie śpisz już Millie?"

"ciebie mogę spytać o to samo Smith." mruknęła obserwując blondyna nieco znudzonym spojrzeniem.

"ale to ja zadałem pierwszy pytanie." dodał uśmiechając się zwycięsko kiedy ta westchnęła zrezygnowana. "a więc?"

"jakoś tak wyszło. wzruszyła ramionami. nie potrzebuje dużej ilości snu, po za tym chce jeszcze zrobić parę rzeczy przed ich przyjazdem, a co z tobą?"

"chyba tak samo, że jakoś wyszło. po za tym prawdziwy dowódca nie śpi."

"idiota." mruknęła przewracając oczami.

"zważaj do kogo mówisz moja droga." rzekł cicho śmiejąc się.

"ah tak? do idioty, który jest moim dowódcą, a zarazem przyjacielem, wiesz?" uniosła brew ku górze.

"okropna jesteś, ktoś Ci to już mówił?"

"no tak, ty teraz." wzruszyła ramionami wymijając go by po chwili opuścić pokój. "po za tym robisz to głupie zebranie po śniadaniu, nie? by ogłosić tych nowych?"

"owszem, po prostu żeby reszta korpusu wiedziała."

pokiwała głową na jego słowa co miało oznaczać zrozumienie jego słów, a następnie kobieta skierowała się w głąb korytarza, by potem zejść po schodach na dół do stołówki oraz kuchni i zacząć po woli przygotowywać śniadanie, któro dziś ona oraz jeszcze parę osób miało robić. kiedy pchnęła drewniane drzwi od kuchni uderzyła ją fala rozmów i różnych innych dźwięków spowodowane już zaczętymi czynnościami. czarnowłosa zamrugała parę razy patrząc na kolegów, którzy w momencie kiedy ta weszła ucichli uśmiechając się w jej stronę.

"dzień dobry Millie!" powiedziała uradowana rudowłosa w dłoniach trzymając już czyste talerze.

"tak dobry. mruknęła. a co wy już na nogach?"

"wiesz, młoda uparła się by wstać nieco wcześniej i tobie pomóc. rzekł spokojnie jeden z mężczyzn. po za tym myśleliśmy, że jeszcze śpisz to dalibyśmy ci pospać jeszcze."

"oczywiście to był pomysł Petry." dopowiedział drugi.

"no bo.. mało Pani kapitan śpi i w ogóle i chciałam zrobić coś miłego.."

"miło z twojej strony, że tak pomyślałaś." odparła z nikłym cieniem uśmiechu zdejmując kurtkę wieszając ją na krześle by następnie podwinąć rękawy koszuli. aczkolwiek nie musisz się o mnie martwić. dodała biorąc od dziewczyny część talerzy stawiając je na niewielkim drewnianym stoliku." to co? bierzemy się do pracy?"

"oczywiście!" powiedzieli na raz od zabierając się do pracy.

i tak minęło im prawie półtorej godziny na wspólnym przygotowywaniu posiłku, wspólnych rozmowach czy też również śmianiu się z niektórych rzeczy, lecz jednak miło spędzili ten czas. nawet na głupim robieniu śniadania, co zawsze jest jakąś formą integracji z innymi, a szczególnie jeśli chodzi chodzi o integrację całego oddziału, nieprawdaż? i kiedy nastała godzina posiłku cały korpus zbierał się właśnie na stołówce biorąc swoją porcję posiłku by spokojnie w towarzystwie kolegów oraz przyjaciół zjeść. przy tym porozmawiać i pośmiać się co jest jakąś formą rozrywki nawet nawet przez chwilę aby uciec od tego tak brutalnego świata, który na każdym kroku niesie za sobą wiele niespodzianek i dziwnych zwrotów akcji.

mijały minuty, a tematów do rozmów nie kończyło się, aczkolwiek powili musieli kończyć swoje posiłki, bowiem za niedługo czaz miało odbyć mini zebranie na temat przybycia do korpusu nowych osób. a czy wszystko pójdzie po myśli dowódcy owego korpusu? tego już nikt nie wie co los ma dla nich w planach.

kiedy minął wolny krótki czas po śniadaniu wiele osób już zebrało się na placu treningowym razem ze swoimi dowódcami mniejszych oddziałów, lecz i tak musieli poczekać na Smith'a, który miał się zjawić lada moment na podejście, który specjalnie stał. nim minęła chwila cały korpus zebrał się tym samym Erwin wszedł na drewniany podest przez co wszystkie oczy zostały skierowane na niego i zapadła wręcz absolutna cisza.

"słuchajcie, nie zebrałbym was tutaj bez powodu." zaczął spokojnie, a zarazem poważnie kiedy wszyscy zasalutowali. "bowiem od dziś w nasze szeregi wstąpią trzy nowe osoby, które zostaną oddane w dobre ręce Nakahary."

nagle rozległy się szepty niepokoju jak i wzburzenia, a zarazem zainteresowania. no bo jak tak można? dlaczego do jej oddziału? skoro wszyscy wiedzą jaka kobieta jest, a może to oni dobrze jej nie znają? lecz ich szepty ucichły kiedy to im oczom ukazały się trzy sylwetki w cieniu..