Zarówno łóżko, jak i pokój są wciąż ciepłe, kiedy Cullen się budzi. Myśli, że dobrze, iż jego pokój nie przylega do muru. Dorian śpi snem sprawiedliwego, co cieszy mężczyznę, zważywszy na to, jak spędzili noc. Koszmary przypominają, nawet po zaleczeniu ran, a on budzi się, spocony i przerażony. Dorian znajduje go takim pewnej nocy i przytula, odgradzając od niebezpieczeństw zarówno fizycznych, jak i psychicznych. Cullen powoli zasypia, kiedy słyszy przy swojej głowie szept Doriana:
- Jesteś silny. Wiem o tym.
Cullen śpi, spokojny, wolny od jakichkolwiek myśli. Przybliża się mocniej do ciała Doriana. Mężczyzna jest ciepły i wciąż pachnie cytryną, drewnem i innymi zapachami, które nos Cullena nie jest w stanie zidentyfikować. Zapach Doriana zawsze rozprasza. Wciąga go, cicho, chowając głowę w zagłębieniu szyi i barku Doriana.
- Wiesz, jestem szczęściarzem — Cullen kładzie dłoń na piersi Doriana, a on porusza się, rozciągając się nieśpiesznie.
- Upewnij się, że to zapamiętasz — Dorian całuje Cullena w czoło.
Cullen uśmiecha się. To dobry poranek.
