Rozdział 197: Wspólny taniec
Greg leżał rozciągnięty na całej długości kanapy, czytając akta niektórych spraw i sporządzając notatki z procesu, w którym miał uczestniczyć za kilka tygodni. Jasne, mógłby odłożyć to na bok i nie martwić się o to przez jakiś czas, ale wolałby mieć wszystko załatwione i ukończone, zanim wyjedzie na tydzień za granicę. Nie było mowy, żeby podczas miesiąca miodowego skupiał się na czymkolwiek związanym z pracą.
Jego miesiąc miodowy. Mycroft i Greg mieli wyjechać na miesiąc miodowy. Czasami myślenie o tym wciąż było tak surrealistyczne, ale tak było. Pobierali się. Do ślubu zostało już tylko kilka dni i niewiele zostało do zrobienia poza czekaniem. To była ulga, ponieważ nie był tak bardzo obciążony pracą, a Mycroft nie musiał załatwiać tak wiele spraw, więc mogli po prostu spędzać czas i relaksować się, gdy obaj byli w domu.
Mycroft był w swoim gabinecie, kończąc kontaktowanie się z kilkoma osobami. Greg podniósł wzrok, gdy polityk wszedł do pokoju.
— Wszystko gotowe? — zapytał, przesuwając papiery i kładąc wszystko na stole przed sobą.
— Tak — przytaknął Mycroft, uśmiechając się delikatnie do narzeczonego, przechodząc przez salon.
Greg obserwował go z zaciekawieniem, spodziewając się, że podejdzie, aby dołączyć do niego na kanapie. Zamiast tego podszedł do ich telewizora oraz głośników. Co on robił?
— Miałem kilka rozmów z cateringiem i kwiaciarnią. Kilka ostatnich szlifów. Wszystko powinno być gotowe na czas — kontynuował, włączając głośniki i podnosząc małego pilota, który sterował iPodem, który tam ustawił.
Greg uniósł brew.
— Co ty robisz? — zapytał, przechylając lekko głowę na bok, próbując zajrzeć poza ciało Mycrofta, by zobaczyć, co się dzieje.
Nie mógł jednak niczego dostrzec. Jego uniesiona brew powędrowała jeszcze wyżej, gdy zaczęła grać muzyka, a Mycroft odwrócił się do niego z niezwykłym wyrazem twarzy.
— Podejdź — poprosił Mycroft, odkładając pilota, po czym wyciągnął rękę, machając kusząco palcami.
— Frank Sinatra? — zapytał Greg, śmiejąc się, gdy z głośników dobiegło Fly Me To The Moon.
Wstał jednak i podszedł do Mycrofta stojącego na środku salonu.
— Tak — przytaknął Mycroft. — Uznałem, że ty i ja możemy przećwiczyć nasz taniec.
Greg roześmiał się, a jego oczy błyszczały, gdy wyciągnęli do siebie ręce. Lestrade natychmiast położył dłoń na ramieniu wyższego mężczyzny, gdy ten położył swoją wolną na jego talii. Ich palce splotły się razem, gdy trzymali swoje ręce. Zbliżyli się do siebie. Greg przycisnął czoło do szczęki Mycrofta i zamknął oczy, gdy zaczęli się kołysać odrobinę do tyłu i do przodu.
— Wiesz, zwykle nie ćwiczy się wolnego tańca na własny ślub — wyszeptał z rozbawieniem, ale nie zrobił żadnego ruchu, aby się odsunąć. — Zatańczymy do Sinastry?
— Jeśli chcesz — powiedział Mycroft, głaszcząc Grega po boku. — Możemy tańczyć do czego tylko zechcesz, najdroższy.
— Poczekaj chwilę — powiedział po minucie, ściskając dłoń Mycrofta, odrywając się od niego.
Odwrócił się do stołu i odsunął go na bok, dając im więcej miejsca do poruszania się. Potem, uśmiechając się promiennie, cofnął się i ponownie sięgnął po rękę swojego partnera, przyciągając go do siebie. Oczy Mycrofta otwarły się szeroko, nie spodziewając się szybszego tępa i przez pozostałą część piosenki wykonywali różne ruchy taneczne, zanim Greg bezpiecznie objął ramieniem plecy Mycrofta, przechylając go nieco do tyłu.
— Gregory — zaśmiał się Mycroft, przytulając się do starszego mężczyzny nieco mocniej.
Greg pochylił się i pocałował go delikatnie, zanim obaj się wyprostowali.
— Mam dobry pomysł — powiedział Greg, gdy piosenka dobiegła końca.
Podszedł, żeby chwycić pilota i przerzucić piosenki. W końcu znalazł to, czego szukał i włączył muzykę. Powrócili do swoich początkowych pozycji. Greg owinął ramiona wokół szyi Mycrofta, by przytulić się nieco mocniej, gdy znowu kołysali się w tył i w przód oraz na boki.
— Never thought I'd fall, but when I hear you call I'm getting sentimental over you… — Greg zaczął śpiewać Mycroftowi do ucha, muskając nosem jego policzek.
Ta piosenka zawsze przypominała mu o braciach Holmes, z ich niechęcią do sentymentów. To było coś, czego nigdy nie przyznałby się głośno do słuchania, kiedy zakochiwał się w Mycroftcie, mając nadzieję, że pewnego dnia może będzie to prawda. Cóż, tak było. To było genialne.
Kontynuował śpiewanie, dzieląc się delikatnymi pocałunkami z Mycroftem pomiędzy zwrotkami, a pod koniec dołączył do niego młodszy mężczyzna i skończyli śpiewając wspólnie. To było absolutnie cholernie idealne, a Greg ledwo mógł powstrzymać swoją miłość i szczęście. Miał piekielne szczęście, żenił się z tym genialnym mężczyzną.
— Won't you please be kind, and just make up your mind, that you'll be sweet and gentle, by gentle with me. Cause I'm getting sentimental over you.
