Rozdział 201: Te biodra
Gregory Lestrade był człowiekiem, któremu nie sposób było się oprzeć. To było absurdalne, żeby był tak rozpraszający… Szczerze mówiąc, to było mniej więcej tak daleko, jak mógł iść tok myślenia Mycrofta, gdy patrzył na starszego mężczyznę. Opierał się on o framugę drzwi do sypialni, ze skrzyżowanymi rękami, ubrany tylko w spodnie. Wspomniane spodnie spoczywały nisko na jego ciele, a uśmieszek na jego twarzy jasno wskazywał, że było to bardzo zamierzone.
— Niesamowicie utrudniasz koncentrację, Gregory — powiedział Mycroft.
Spojrzenie jego jasnych oczy wędrowało w górę i w dół po prawdziwie wspaniałym ciele jego partnera. Był prawie pewien, że zaczynał przygotowywać notatki na spotkanie z premierem, ale…
— W takim razie uznaję to za sukces — padła przebiegła odpowiedź starszego mężczyzny.
Mycroft nie mógł nic poradzić na to, że pozwolił, by kącik jego ust uniósł się w uśmiechu.
— Mmmm, mój drogi, zawsze osiągasz w tym sukces — odparł Mycroft, wstając i idąc przez pokój do miejsca, w którym stał Gregory.
Patrzyli sobie w oczy, żaden z nich się nie odezwał, dopóki Gregory nie oblizał warg. To złamało zaklęcie oszołomienia Mycrofta, który pochylił głowę, by złączyć ich usta w namiętnym pocałunku.
Z gorliwym pomrukiem Gregory przycisnął się do niego. Mycroft położył dłonie na gołej skórze, przesuwając je tuż nad paskiem spodni partnera. Poczuł, że ten zadrżał pod jego dotykiem, rozchylając wargi, by Mycroft mógł jeszcze bardziej pogłębić pocałunek.
Bez względu na to, że zaczęli się całować, albo że Gregory go dotykał, Mycroft nadal trzymał ręce na jego biodrach. Śledził gładką skórę i znajdujące się mięśnie, mapując je i zapamiętując. Przesunął opuszkami palców po krzywiźnie kości biodrowych. Był chętny do zbadania sposobu, w jaki wystawały, gdy Gregory wyginął się pod wpływem dotyku.
— To irytujące, jak zapierasz dech w piersiach — mruknął Mycroft w usta starszego mężczyzny. Poczuł, jak w odpowiedzi wykrzywiły się w uśmiechu.
— Irytujące? — powtórzył Gregory, śmiejąc się bez tchu.
Mycroft odsunął się, by znów na niego spojrzeć.
— O tak.
Bez słowa osunął się na kolana tak, że jego oczy znalazły się na wysokości pachwiny drugiego mężczyzny. Usłyszał westchnienie Gregory'ego i był to piękny dźwięk. Żałował, że nie może go umieścić w butelce, która pozwoliłaby mu utrzymać i słuchać tego bez końca, niezależnie jak irracjonalna i śmieszna była to myśl. Szybko zwrócił uwagę na kości biodrowe, których po prostu nie miał dość. Kontynuował pocieranie je kciukami, gdy pochylił się i musnął nosem skórę wzdłuż jego pasa.
— Myc — powiedział cicho Gregory, jego oddech był urywany pod wpływem dotyku.
Mycroft odetchnął głęboko, wdychając jego zapach i zdecydowanie zauważając sposób, w jaki stał się twardy w spodniach. Upewni się, że zdobędzie tyle uwagi, na ile zasługiwał, a nawet więcej, ale na razie…
Owijając ramię wokół swojego partnera i przyciskając dłoń do jego pleców, musnął ustami wyraźną linię kości biodrowej Gregory'ego. Oddychał przy jego skórze, czując dreszcz przebiegający przez jego ukochanego. Zauważył gęsią skórę, która zaczęła pokrywać ten obszar. Zdumiewający. Zaczął składać pocałunki na tym fragmencie, a także pozwolił, aby język wysunął się, by również posmakować go. Gregory jęknął.
— Mycroft — powtórzył, a jego głosie pojawiła się jeszcze bardziej wyraźna nuta desperacji.
— Cierpliwości, mój drogi — wyszeptał Mycroft, głaszcząc drugą kość biodrową, nadal całując tę, na której opierały się jego usta.
Całując ten obszar w górę i w dół, wrócił do jego boku. Mycroft przytknął usta do kości biodrowej Gregory'ego i zaczął ssać.
Gregory krzyknął cicho. Jedna z jego rąk szybko opadła na głowę Mycrofta i wślizgnęła się w jego włosy. Nie chwycił ich, nie szarpał, ale to wystarczyło, żeby mógł się uziemić. Mycroft uśmiechnąłby się, gdyby nie był tak bardzo skupiony na zadaniu. Kontynuował ssanie, zamierzając pięknie zaznaczyć opaloną skórę.
— Mycroft, proszę. — Starszy mężczyzna praktycznie błagał.
Wygiął się pod dotykiem, drżąc i wydając najsmaczniejsze dźwięki. Mycroft naprawdę nie mógł wymyślić bardziej doskonałego opisu.
— Bardzo dobrze — mruknął w już posiniaczoną skórę, delikatnie muskając ją nosem.
Przesuwając obie ręce, mocno ścisnął tyłek Gregory'ego, napierając na ich ciała. Wstał wystarczająco długo, by zaciągnąć swojego partnera do łóżka, aby mogli kontynuować i eskalować swoje działania w sposób, w jaki żaden z nich nie mógł się dłużej opierać.
