Rozdział 213: Wakacyjne zamieszanie
Greg od ponad miesiąca nie mógł się doczekać weekendu z Mycroftem. Zdecydowali się pojechać do Sussex, gdzie rodzina Holmesów miała domek, w którym mieli spędzić weekend. Obaj potrzebowali przerwy, nawet jeśli miała potrwać tylko kilka dni. Czuł, że właśnie muszą to mieć, zwłaszcza że Mycroft był poza krajem w interesach od dwóch tygodni i nie byli w stanie spędzić ze sobą zbyt wiele czasu od jego powrotu. To byłoby idealne.
Wstali wcześnie rano, aby wyjechać. Pogoda była piękna, a do domu dotarli około godziny później. Po zabraniu bagażu z samochodu i zaniesieniu go do sypialni, w której mieli spać, usiedli przy stole, aby zjeść małe śniadanie. Greg już czuł się bardziej zrelaksowany. Po posiłki spacerowali po terenie trzymając się za ręce, podczas gdy Mycroft opowiadał Gregowi historie z jego dzieciństwa. Nie było ich wiele, ale i tak miło było je poznać i dowiedzieć się więcej o posiadłości.
Chociaż szczerze mówiąc, Mycroft mógł mówić o pogodzie i hasłach z encyklopedii, a Greg byłby zachwycony każdą sekundą tego.
Po spacerze wrócili do środka i przebrali się w bardziej wygodne ubrania. Greg założył dżinsy i zwykły t-shirt, a Mycroft ubrał spodnie, koszulkę z kołnierzykiem i sweter. Starszy mężczyzna uznał to za niezwykle udany wyjazd, kiedy Mycroft nie spakował żadnego ze swoich trzyczęściowych garniturów. Oczywiście nadal ubierał się nienagannie, ale chociaż Greg uwielbiał jego kamizelki, ekscytujące było również widzenie go w bardziej swobodnych strojach.
Greg ugotował lekki lunch, a po zjedzeniu weszli do salonu i razem wygodnie usiedli na kanapie. Włączyli film i przytulili się, dzieląc się powolnymi i delikatnymi pocałunkami, tylko połowicznie patrząc na film. Wtedy sprawy stały się… interesujące.
— Nie. — Rozległ się głos, którego żaden mężczyzna nie planował ani nie chciał usłyszeć w ten weekend. — Nie, wynoś się. To się nie dzieje.
— Sherlock, co ty…
Dobiegł drugi głos i podczas gdy Greg i Mycroft nie wstawali z kanapy obserwując, jak Sherlock stał sparaliżowany w progu, John zatrzymał się, gdy zauważył problem. Wszyscy mężczyźni gapili się na siebie w szoku. Najwyraźniej Sherlock i John wymyślili ten sam plan w tym samym czasie. Jakie były na to szanse?
— Wynoś się — warknął Sherlock, marszcząc brwi.
— Byliśmy tu piersi, bracie — powiedział Mycroft, wpatrując się w niego znacząco. — Wierzę, że to oznacza, że powinieneś być tym, który odchodzi.
Greg i John wymienili się spojrzeniami pełnymi beznadziejności, jakie często mieli, kiedy bracia Holmes zaczynali tak na siebie narzekać. Greg oblizał wargi, przesuwając się na kanapie, kiedy obaj usiedli nieco prościej. Westchnął i przeczesał palcami włosy. Nie była to najbardziej idealna sytuacja, ale można było ją uratować.
— Niech wasza dwójka wejdzie — powiedział po chwili. — Domek jest na tyle duży, że wszyscy możemy się nim podzielić.
Sherlock wpatrywał się w Grega, jakby urosła mu dodatkowa głowa.
— Chyba żartujesz — warknął młodszy Holmes, upuszczając torbę trochę mocniej, niż było to konieczne.
John westchnął.
— Greg ma dobry pomysł — powiedział, zerkając na Sherlocka. — Poza tym mieliśmy jutrzejszy dzień spędzić w mieście. Pokojów jest mnóstwo, bo to, że nazywasz tę rezydencję domkiem, to prawdziwy żart. Oni również chcieli odpocząć, Sherlocku, nie jest zbyt dobrze zmuszać ich do wyjazdu, czyż nie?
— Ale John… — zaczął Sherlock odwracając się, by popatrzeć na swojego chłopaka z irytacją.
Greg patrzył, jak John odwzajemnił spojrzenie z "nie walcz ze mną o to" i uśmiechnął się lekko, gdy zauważył moment, w którym Sherlock się poddał. To był genialny sposób, w jaki John mógł sobie poradzić z Sherlockiem. To był jeden z wielu powodów, dla których byli dla siebie idealni.
— W takim razie ustalone — powiedział Mycroft, ponownie przesuwając się i rozluźniając się nieco bardziej na kanapie.
Ponownie połączył swoją rękę z Greg'iem, który spojrzał na swojego partnera z delikatnym uśmiechem, po czym ponownie się do niego przytulił.
I tak byłoby miło, gdyby wszyscy spędzili razem trochę czasu. Może tego wieczoru ugotuje im wszystkim kolację, a on i John będą mogli w pewnym momencie napić się drinka. Jasne, on i Mycroft nie będą już zupełnie sami, ale nadal wystarczająco osamotnieni. Wszystko byłoby dobrze.
— Ale John i ja odbędziemy stosunek seksualny na tej kanapie — warknął Sherlock, łapiąc swoją torbę, idąc do miejsca, gdzie znajdowała się sypialnia, którą wybrali.
Greg prychnął, a John jęknął, odwracając się, by za nim pójść.
— Nie, nie zrobimy tego, Sherlocku — zawołał za nim. — Łóżko jest całkowicie w porządku do robienia tego.
— Mogło być gorzej — powiedział Greg, spoglądając na Mycrofta, gdy w salonie zapadła cisza.
Mycroft zanucił, zerkając na niego, zanim złożył delikatny pocałunek na jego czole.
— Tak, to byłoby możliwe. — Zaśmiał się czule, ściskając dłoń Grega i ponownie zwracając swoją uwagę na film.
