I tak to jest, jak siÄ™ o czymÅ› zapomni...

- MiÅ›ka wstawaj! ZapomnieliÅ›my o najważniejszej rzeczy! -budziÅ‚ ja Tom. - Tom... Å›rodek nocy... daj mi siÄ™ wystać... - Jaki Å›rodek? Po jedenastej godzinie jest już... Wstawaj.. Diuny'owie poszli do pracy wiÄ™c mamy trochÄ™ czasu... - Na co znowu mamy trochÄ™ czasu? - zapytaÅ‚a poczym ziewnęła i przetarÅ‚a zaspane oczy. - By kupić Ci różdżkÄ™... Wczoraj zapomnieliÅ›my o tym... - Znowu na PokÄ…tnÄ…? - ożywiÅ‚a siÄ™ Monika. - Za pięć minut bÄ™dÄ™ gotowa.
Pięć minut przerodziÅ‚o siÄ™ w dziesięć minut. Z kolei dziesięć w piÄ™tnaÅ›cie... A piÄ™tnaÅ›cie w dwadzieÅ›cia... Tom tupaÅ‚ już nogÄ… ze zdenerwowania. ZastanowiÅ‚ siÄ™ co ona może robić przez ten caÅ‚y czas. On w tym samym tempie zdążyÅ‚by dwa razy wziąć prysznic, ubrać siÄ™ w smoking poczym zmienić ubranie na dres. - Już jestem. Czemu na mnie tak Å‚ypiesz Tom? - MiaÅ‚o być pięć minut, a minęło prawie pól godziny... - Przesadzasz... ten zegarek siÄ™ Å›pieszy... - Dobra, nie czas na gadanie. Lecimy. - Lecimy. - poczym wziÄ™li trochÄ™ proszku Fiuu i parÄ™ chwil później byli już w magicznym pubie. Tym razem na ulicy byÅ‚ ogromny tÅ‚ok. Tom miaÅ‚ racje ze w przed dzieÅ„ wyjazdu do Hogwartu na PokÄ…tnej bÄ™dzie masa ludzi. Teraz wszystkie sklepy byÅ‚y przepeÅ‚nione czarodziejami robiÄ…cymi ostatnie zakupy przed wyjazdem do szkoÅ‚y. NajwiÄ™cej uczniów z rodzicami krÄ™ciÅ‚o siÄ™ koÅ‚o "Esów Floresów". Zaraz po tym najwiÄ™cej mÅ‚odych czarodziei przykleiÅ‚o siÄ™ do wystawy sklepu ze sprzÄ™tem do Quidditcha. Monika nie miaÅ‚a pojÄ™cia co mogÅ‚o być takiego pociÄ…gajÄ…cego w lataniu na miotle. Może dlatego, że jeszcze nigdy nie lataÅ‚a na żadnej? - To sklep Pana Olivandera MiÅ›ka. Tutaj znajdziesz takÄ… różdżkÄ™ taka jaka bÄ™dzie Ci najlepiej odpowiadać. -Tom wprowadziÅ‚ dziewczynÄ™ do Å›rodka. W tym momencie jakiÅ› pulchny piegowaty chÅ‚opak o bliżej nieokreÅ›lonym kolorze wÅ‚osów wypróbowywaÅ‚ swojÄ… nowÄ… różdżkÄ™ na kwiatkach rosnÄ…cych tuż przy szybie wystawowej, kiedy jego matka pÅ‚aciÅ‚a sprzedawcy za nowy zakup. - Albercie Korneliuszu Fransisie Bandy! Przecież kazaÅ‚am Ci siÄ™ grzecznie zachowywać! Na Merlina! Zobacz co zrobiÅ‚eÅ›... Przepraszam Pana, zaraz to naprawie... - powiedziaÅ‚a matka chÅ‚opca do wÅ‚aÅ›ciciela sklepu. Jej pociecha wÅ‚aÅ›nie rozbiÅ‚a doniczkÄ™ i caÅ‚a ziemia razem z kwiatem leżaÅ‚a rozrzucona na podÅ‚odze sklepu. Kobieta wypowiedziaÅ‚a jedno zaklÄ™cie i wszystko wróciÅ‚o do poprzedniego stanu.- Do widzenia panu. - ukÅ‚oniÅ‚a siÄ™ kobieta i wyprowadziÅ‚a ze sklepu nadpobudliwego chÅ‚opca. - DzieÅ„ dobry. ChcielibyÅ›my znaleźć jakaÅ› różdżkÄ™ dla Moniki. - powiedziaÅ‚ Tom podchodzÄ…c z wychowankÄ… do lady sklepowe. Dziewczyna również przywitaÅ‚a siÄ™ ze starszym panem.
WÅ‚aÅ›ciciel sklepu przypatrzyl siÄ™ jej uważnie. WziÄ…Å‚ jej rÄ™kÄ™, dokÅ‚adnie jÄ… zmierzyÅ‚ i zniknÄ…Å‚ pomiÄ™dzy puÅ‚kami peÅ‚nymi opakowaÅ„ z nowymi różdżkami. Nie byÅ‚o go przez jakieÅ› pięć minut. Za to kiedy pojawiÅ‚ siÄ™ dźwigaÅ‚ w rÄ™kach kilka pudeÅ‚ek. PoÅ‚ożyÅ‚ je na ladÄ™ i zaczÄ…Å‚ sprawdzać ich zawartość. Pierwsze pudeÅ‚ko byÅ‚o puste, podobnie jak drugie. W trzecim znajdowaÅ‚y siÄ™ wióry, z trzeciego zalatywaÅ‚o starym spróchniaÅ‚ym drewnem. Dopiero siódme z kolei zawieraÅ‚o tÄ… zawartość o którÄ… chodziÅ‚o sprzedawcy. Delikatnie podaÅ‚ jÄ… dziewczynie. - Machnij kilka razy. Zobaczymy czy do ciebie pasuje. -powiedziaÅ‚ powoli. Monika wysÅ‚uchaÅ‚a jego polecenia. Kiedy wzięła do rÄ…k mahoniowÄ… różdżkÄ™ przeszedÅ‚ jÄ… jakiÅ› dreszcz. - Nie widziaÅ‚em CiÄ™ tutaj jeszcze... A zaopatruje wiÄ™kszość czarodziei z Anglii w ich różdżki... - To moja pierwsza różdżka. - poinformowaÅ‚a go Monika. Tom staÅ‚ obok i przypatrywaÅ‚ siÄ™ poczynaniom swojej wychowanki. Pan Olivander zdziwiÅ‚ siÄ™ na wieść, że jest to pierwsza różdżka dziewczyny. - Nie chodziÅ‚aÅ› wczeÅ›niej do Hogwartu? - Nie - A do Beuxbatons - Też nie... - A może chociaż uczyÅ‚aÅ› siÄ™ w Durmstagu? - Nie-e. WÅ‚aÅ›ciciel sklepu byÅ‚ tak oszoÅ‚omiony tÄ… wiadomoÅ›ciÄ…, że nie zwracaÅ‚ uwagi na to co wyprawia dziewczyna. Ta od czasu, kiedy Pan Olivander dal jej różdżkÄ™ uÅ‚ożyÅ‚a z pudeÅ‚ek dwumetrowÄ… piramidkÄ™. Kiedy Tom to zauważyÅ‚ nie wytrzymaÅ‚ i parsknÄ…Å‚ gromkim Å›miechem. Dopiero to obudziÅ‚o sprzedawcÄ™ z wielkiej zadumy. - A tak! Bardzo dobra różdżka. I dobrze siÄ™ Ciebie sÅ‚ucha. - powiedziaÅ‚ i wziÄ…Å‚ od Moniki różdżkÄ™, poczym spakowaÅ‚ jÄ… do oryginalnego pudeÅ‚ka. - Jak ma Panienka na nazwisko? - zapytaÅ‚ z ciekawoÅ›ci Pan Olivander. - Diu... - White... - powiedziaÅ‚ za dziewczynÄ™ Tom z uÅ›miechem na ustach. Monika nie wiedziaÅ‚a co to miaÅ‚o znaczyć. Jednak najwyraźniej Pan Olivander wiedziaÅ‚. - Nie możliwe... - wymówiÅ‚ wrÄ™czajÄ…c Tomowi pakunek. Mężczyzna zapÅ‚aciÅ‚ pieniÄ™dzmi, które wczeÅ›niej otrzymaÅ‚ od MiÅ›ki. - MiÅ›ka idziemy. - powiedziaÅ‚ mężczyzna poczym dziewczyna poÅ›piesznie wyszÅ‚a za nim ze sklepu wczeÅ›niej mówiÄ…c "do widzenia" starszemu sprzedawcy. - Czemu powiedziaÅ‚eÅ›, że nazywam siÄ™ White? Czy to nazwisko moich prawdziwych rodziców?- zaczęła wypytywać dziewczyna.
Dziewczyna dopiero teraz uÅ›wiadomiÅ‚a sobie, że od czasu kiedy dowiedziaÅ‚a siÄ™, że posiada magiczne moce, nie wypytywaÅ‚a siÄ™ wiÄ™cej o swoich prawdziwych rodziców. Monika byÅ‚a tak pochÅ‚oniÄ™ta nauka sztuk magicznych, że zapomniaÅ‚a o tym, że paÅ„stwo Diuny nie sÄ… jej biologicznymi rodzicami. Teraz, zanim jeszcze pojedzie do Hogwartu musi poznać wszystko co wiadome byÅ‚o o jej rodzicach. - Tak naprawdÄ™ nazywasz siÄ™ White. DokÅ‚adniej Monika Anastazja White. - Anastazja? Å