Ważne by przerwać pierwszy dzieÅ„, później bÄ™dzie już z górki...

Równo o siódmej rano pokoju dziewczyny rozlegÅ‚ siÄ™ dźwiÄ™k dzwoniÄ…cego budzika. MiÅ›ka otworzyÅ‚a oczy i chciaÅ‚a walnąć natrÄ™tne urzÄ…dzenie myÅ›lÄ…c, że leży na szafce nocnej tuz obok Å‚óżka. Kiedy to zrobiÅ‚a zdziwiÅ‚a siÄ™ bardzo, że go tam nie ma. Budzik jednak nadal dzwoniÅ‚. Po paru minutach ukrywania gÅ‚owy pod poduszkÄ™ Monika musiaÅ‚a jednak wstać wyrka, bo ten dźwiÄ™k stawaÅ‚ siÄ™ nie do wytrzymania. NatrÄ™tny budzik przestaÅ‚ dzwonić, kiedy stopy dziewczyny dotknęły podÅ‚ogi. - Na Merlina! Czy oni nie wiedzÄ…, że takie dźwiÄ™ki doprowadzajÄ… koty to szaÅ‚u?! - zapytaÅ‚ Tom przeciÄ…gajÄ…c siÄ™ na Å‚óżku. - Najwyraźniej o tym nie wiedzÄ…. - Moje biedne uszka... - Poinformuje ich o twoim pomyÅ›le zmianie melodii budzika. - powiedziaÅ‚a dziewczyna pochodzÄ…c do biurka.- Tak wÅ‚aÅ›ciwie to która jest godzina? - ParÄ™ minut po siódmej. - A lekcje zaczynajÄ… siÄ™ o...? - Punkt dziewiÄ…ta jak pamiÄ™tam z czasów, kiedy tu chodziÅ‚em. - DziÄ™ki Tom. IdÄ™ siÄ™ ubrać, a ty zostaÅ„ w pokoju. - Czemu mam znowu zostać w pokoju? - Bo nie chcesz spotkać siÄ™ z PaniÄ… Norris? - Ona tu nie wejdzie... Ta zwariowana kotka wÅ‚óczy siÄ™ tylko po szkolnych korytarzach. - W takim razie idź to pokoju wspólnego. - mówiÅ‚a szukajÄ…c swojego mundurka szkolnego, w który musiaÅ‚a być ubrana podczas lekcji. PamiÄ™taÅ‚a, ze jeszcze wczoraj wisiaÅ‚ on w szafie razem z szaro-zielonymi podkolanówkami. Teraz nie mogÅ‚a go znaleźć. W koÅ„cu po paru minutach znalazÅ‚a je w drugiej szafie.
Dziewczyna chwyciÅ‚a już za klamkÄ™ by wyjść z pokoju. Nagle coÅ› jÄ… zastanowiÅ‚o. Jeżeli wszyscy uczniowie majÄ… takÄ… pobudkÄ™, to najprawdopodobniej wszyscy zwalajÄ… siÄ™ do pokoju wspólnego, by później trafić do Å‚azienki. SpojrzaÅ‚a na swój strój. Chociaż byÅ‚a to Å‚adna piżama MiÅ›ka nie chciaÅ‚a pokazywać siÄ™ w niej przy wszystkich. OdÅ‚ożyÅ‚a mundurek i znowu zagłębiÅ‚a siÄ™ w szafie. ZnalazÅ‚a szlafrok, który natychmiast na siebie naÅ‚ożyÅ‚a. Teraz mogÅ‚a już wyjść ze swojego dormitorium.
Tak jak wczeÅ›niej podejrzewaÅ‚a w wspólnym byÅ‚o od groma Åšlizgonów. Wszyscy niemalże potykali siÄ™ o siebie w drodze do Å‚azienki. Tom, który jako pierwszy wydostaÅ‚ siÄ™ z jej dormitorium siedziaÅ‚ sobie cichutko przy kominku ogrzewajÄ…c sobie futerko. Chwile później dołączyÅ‚ do niego inny czarny kot. Tom miauknÄ…Å‚ coÅ› do niego, poczym tamten usiadÅ‚ obok Opiekuna dziewczyny. - Black Jack chyba polubiÅ‚ twojego kota.- powiedziaÅ‚ gÅ‚os za jej plecami. Dziewczyna odwróciÅ‚a gÅ‚owÄ™ i uÅ›miechnęła siÄ™ do Dracona stojÄ…cego za niÄ…. - Na to wyglÄ…da. - blondyn stanÄ…Å‚ obok niej. On również staÅ‚ jeszcze w swoim szlafroku. - Black Jack zazwyczaj laÅ‚ wszystkie nowe koty, jednak twojego nie tknÄ…Å‚. Może to kotka? -Nie... nie zapewniam ciÄ™, że Behemot to 100% kot. - zaÅ›miaÅ‚a siÄ™ MiÅ›ka, poczym odwróciÅ‚a siÄ™ twarzÄ… do chÅ‚opaka. - Sorry, ale musze siÄ™ ubrać. -Po co? A tak.. tak.. - poprawiÅ‚ siÄ™ szybko Draco. MiÅ›ka ominęła chÅ‚opaka i poszÅ‚a do Å‚azienki siÄ™ przebrać.
Kiedy Monika znalazÅ‚a siÄ™ w Å‚azience od razu zauważyÅ‚a Pansy Parkinson i jej Å›witÄ™. Trzy dziewczyny, z liderkÄ… na czele, byÅ‚y już ubrane i siedziaÅ‚y przy toaletkach robiÄ…c sobie makijaż. IdÄ…c do wolnej kabiny prysznicowej MiÅ›ka musiaÅ‚a zbliżyć siÄ™ do toaletki przy której siedziaÅ‚a dziewczyna o twarzy mopsa. Mimochodem spojrzaÅ‚a w lusterko dziewczyny i zobaczyÅ‚a makijaż, który ta sobie nakÅ‚adaÅ‚a. Monika nie wiedziaÅ‚a czy ma Å›miać siÄ™ czy może pÅ‚akać z efektu jaki wyszedÅ‚ z malowania siÄ™ Pansy. Nie chcÄ…c wdawać siÄ™ w jakaÅ› kÅ‚ótnie minęła ja bez sÅ‚owa i zamknęła siÄ™ w kabinie prysznica. Tym razem musiaÅ‚a siÄ™ streszczać z kÄ…paniem, gdyż inne Åšlizgonki, które przyszÅ‚y później, chciaÅ‚y skorzystać z prysznica. Gdy dziewczyna w koÅ„cu przestaÅ‚a siÄ™ myć, ubraÅ‚a siÄ™ w mundurek i podeszÅ‚a do wolnej toaletki. Nagle jakimÅ› magicznym sposobem na blacie pojawiÅ‚y siÄ™ różne kosmetyki. Monika skorzystaÅ‚a z okazji i lekko umalowaÅ‚a siÄ™. Nie chciaÅ‚a wzbudzać zainteresowania wÅ›ród nauczyciele z którymi dzisiaj bÄ™dzie miaÅ‚a lekcje. Przecież byÅ‚ to jej pierwszy dzieÅ„ w nowej szkole, a jak wiadomo w ocenie czÅ‚owieka liczy siÄ™ czÄ™sto pierwsze wrażenie.
Nowa Åšlizgonka po wyjÅ›ciu z Å‚azienki natknęła siÄ™ na Setha i Faith, którzy akurat szli do Wielkiej Sali na Å›niadanie. ChÅ‚opak spojrzaÅ‚ na niÄ… robiÄ…c wielkie oczy, najwyraźniej byÅ‚ zdziwiony nowym wizerunkiem MiÅ›ki. Faktycznie szkolny mundurek byÅ‚ bardzo dopasowany do ciaÅ‚a nastolatki. Nie tylko on patrzyÅ‚ na MiÅ›kÄ™ wielkimi maÅ›lanymi oczami. Dziewczyna staraÅ‚a siÄ™ tego nie zauważać, chociaż byÅ‚o to dość trudne. Faith szturchnęła go by tak siÄ™ nie zachowywaÅ‚. -Idziesz z nami na Å›niadanie? - zapytaÅ‚a w koÅ„cu Faith widzÄ…c, że jej kolega nie może nic powiedzieć. -ChÄ™tnie. Tylko poczekajcie musze odÅ‚ożyć swoje rzeczy do pokoju. - powiedziaÅ‚a i chwile później razem z pierwszoklasistami wszyÅ‚a ze Slytherinu. - Powiedzcie mi gdzie tu jest jakiÅ› plan lekcji? - Na Å›niadaniu zostanie rozdany wszystkim uczniom -powiedziaÅ‚ cos w koÅ„cu Seth. - Aha. -MiÅ›ka, czy to prawda, że ty masz wÅ‚asny pokój? - zapytaÅ‚a Faith. -Tak. A co w tym takiego dziwnego? -Tylko nieliczni maja wÅ‚asne pokoje. Ja Å›piÄ™ z czterema innymi dziewczynami w jednym dormitorium. -Ja Å›piÄ™ tylko z kotem w pokoju. CzegoÅ› mi w nim brakuje, ale jeszcze nie doszÅ‚am czego. Te Å›ciany sÄ… takie puste... -U nas porozwieszaliÅ›my plakaty Quidditcha. - włączyÅ‚ siÄ™ do rozmowy chÅ‚opak. -U nas Gloria Dasery zakleiÅ‚a caÅ‚y pokój plakatami z "Czarownicy". -W takim razie ja też coÅ› znajdÄ™.- powiedziaÅ‚a Monika i w tym momencie weszli do Wielkiej Sali.
Niebo nad sala byÅ‚o piÄ™kne. Nie widać byÅ‚o na nim ani jednej nawet najmniejszej chmureczki. Nieliczne magiczne Å›wiece wiszÄ…ce pod sufitem rozÅ›wietlaÅ‚y jeszcze bardziej ogromna SalÄ™, w której wczorajszego wieczoru odbywaÅ‚a siÄ™ uczta rozpoczynajÄ…ca nowy rok szkolny. Faith, Seth i MiÅ›ka ruszyli w stronÄ™ stoÅ‚y Åšlizgonów, przy którym siedziaÅ‚a już duża część uczniów z tego domu. StoÅ‚y pozostaÅ‚ych trzech domów również coraz szybciej zapeÅ‚niaÅ‚y siÄ™. -Tu sÄ… jeszcze wolne miejsca. Czemu idziecie dalej? - zdziwiÅ‚a siÄ™ dziewczyna, kiedy jej mÅ‚odsi koledzy nie zatrzymali siÄ™ przy wolnych miejscach, mniej wiÄ™cej poÅ›rodku stoÅ‚u. -To miejsca dla elity. - powiedziaÅ‚a Faith idÄ…c z Sethem dalej. Monika nie ruszyÅ‚a siÄ™ z miejsca. -Nie sÄ… podpisane. Ja siadam tutaj. -Dobrze, ale my usiÄ…dziemy na koÅ„cu stoÅ‚u. - mÅ‚odzi Åšlizgoni usiedli dopiero na dwóch ostatnich miejscach przy stole swojego domu.
W tym czasie MiÅ›ka usiadÅ‚a na miejscu, które wedÅ‚ug Faith i Setha byÅ‚o przeznaczone dla najbardziej poważanych Åšlizgonów. W porównaniu do wczorajszego wieczoru na Å›niadaniu nie byÅ‚o już tylu potraw, jednak i tak byÅ‚o dużo jedzenia. Trzy rodzaje kanapek, kawa, herbata i kakao i to i tak za dużo jedzenia jak na nastolatkÄ™ filigranowej budowy. - ZajęłaÅ› moje miejsce Stasia. - powiedziaÅ‚ znajomy dziewczÄ™cy gÅ‚os za plecami dziewczyny. Monika zamknęła oczy i przygryzÅ‚a wargi. DokÅ‚adnie wiedziaÅ‚a kto za niÄ… stoi. Ze sÅ‚odka minka odwróciÅ‚a siÄ™ do Pansy. - Nie zauważyÅ‚am, że jest podpisane Mopsi. - odgryzÅ‚a siÄ™. - Ale teraz już o tym wiesz. WiÄ™c zrób mi miejsce Stasia. - Mopsi zrozum, że ja tak Å‚atwo stÄ…d nie wyniosÄ™. ByÅ‚am tu pierwsza. - Pansy zrobiÅ‚a siÄ™ caÅ‚a czerwona na twarzy. Jej Å›wiata, która za niÄ… staÅ‚a, nie wiedziaÅ‚a jak siÄ™ zachować. Czy majÄ… udawać oburzone jak ich szefowa, czy patrzeć z podziwem na MiÅ›kÄ™. - Co tu siÄ™ dzieje? - zapytaÅ‚ Draco podchodzÄ…c do stoÅ‚u. - Ta wywÅ‚oka zajęła moje miejsce, Misiaczku. - Nie widziaÅ‚am, żeby te miejsca byÅ‚y podpisane. - powróżyÅ‚a Monika. - Ale sÄ…! - Zamknij siÄ™ Pansy i usiÄ…dź gdzieÅ› dalej na wolny miejscu. - powiedziaÅ‚ Draco przeskakujÄ…c przez Å‚awÄ™ by usiąść przy Monice. - Ale Misiaczku!? - mówiÅ‚a niemal caÅ‚a we Å‚zach dziewczyna o twarzy mopsa. - MówiÅ‚em ci już. Siadaj gdzieÅ› na wolnym miejscu. Nie bÄ™dziesz mi tu burd urzÄ…dzać. - powiedziaÅ‚ patrzÄ…c na dziewczynÄ™ spode Å‚ba. Kiedy z niÄ… rozmawiaÅ‚ nie podniósÅ‚ gÅ‚osu. Same jego spojrzenie robiÅ‚o swoje. Smutna Pansy odeszÅ‚a dalej. -A i jeszcze jedno. Nie jestem twoim Misiaczkiem. - Teraz zaczęła pÅ‚akać. Razem ze swoimi przyjacióÅ‚eczkami usiadÅ‚a jak najdalej do blondyna.
Monika przez ten caÅ‚y czas ewidentnej kÅ‚ótni Åšlizgonów wpatrywaÅ‚a siÄ™ uważnie w twarz Dracona. Od samego poczÄ…tku, kiedy siÄ™ pojawiÅ‚ w Wielkiej Sali, na jego buzi widać byÅ‚o smirkowaty uÅ›mieszek Kiedy już skoÅ„czyÅ‚ "spokojnÄ… rozmowÄ™" z Pansy zupeÅ‚nie nie patrzÄ…c na siedzÄ…ca obok niego dziewczynÄ™ naÅ‚ożyÅ‚ sobie na talerz kilka kanapek z masÅ‚em orzechowym i dżemem. Do popicia nalaÅ‚ sobie kakao. Kiedy chciaÅ‚ już odÅ‚ożyć dzbanek odwróciÅ‚ gÅ‚owÄ™ do Moniki. - Chcesz? - Nie dziÄ™ki. - Nie ma sprawy. - Wiesz co? Chyba za ostro potraktowaÅ‚eÅ› Pansy. Wiem, że to nadÄ™ta i pusta w Å›rodku dziewczyna, ale to twoja dziewczyna... - Pansy nie jest moja dziewczynÄ… - zaÅ›miaÅ‚ siÄ™ Draco maÅ‚o siÄ™ nie krztuszÄ…c ostatnim kÄ™sem kanapki. - Może jej siÄ™ coÅ› przywidziaÅ‚o, ale ja z niÄ… nie chodzÄ™. - Aha... - PrzynieÅ›li już plany lekcyjne, czy jeszcze nie? - Jeżeli już je roznosili to mnie ominÄ™li. - W takim razie jeszcze nie. - powiedziaÅ‚ i po raz pierwszy od czasu gdy obok niej usiadÅ‚ przyjrzaÅ‚ siÄ™ jej dokÅ‚adnie. ZakrztusiÅ‚ siÄ™. Monika odruchowo postanowiÅ‚a mu pomóc. Walnęła go w plecy kilka razu, aż ten wypluÅ‚ kawaÅ‚ek kanapki. - DziÄ™ki MiÅ›ka. Już drugi raz mnie uratowaÅ‚aÅ›... Nie wiem jak bÄ™dÄ™ mógÅ‚ Ci siÄ™ odwdziÄ™czyć... -Na poczÄ…tku mógÅ‚byÅ› przestać siÄ™ patrzeć na mój biust... -Co? A sorry... - udaÅ‚ speszonego i znowu nachyliÅ‚ siÄ™ swoim Å›niadaniem. - Monika White? - zapytaÅ‚ siÄ™ jakiÅ› chÅ‚opak, który podszedÅ‚ do ich stoÅ‚u. Na piersi miaÅ‚ przyczepiony emblemat z dużą literÄ… "P" i przeplatajÄ…cym siÄ™ pomiÄ™dzy jej brzuszkiem, a nogÄ… srebrnym wężem. - Tak, to ja. - Masz plan lekcji na to póÅ‚rocze. Draco to twój. - DziÄ™ki Nott. - powiedziaÅ‚ blondyn i odebraÅ‚ od chÅ‚opaka rulonik. ChÅ‚opak jednak jeszcze przez chwile staÅ‚ przy nim. - CoÅ› jeszcze? - A nie... Już nic... - powiedziaÅ‚ Nott i poszedÅ‚ rozdać innym uczniom ich plany zajęć. - PierwszÄ… lekcjÄ… jest Obronna przed CzarnÄ… MagiÄ…. Lekcja z Puchonami. - poinformowaÅ‚ dziewczynÄ™ Draco. -Potem podwójne eliksiry z Gryfonami - tu jego uÅ›miech znowu wygiÄ…Å‚ siÄ™ w smirkowaty sposób. - Potem Transfiguracja i Opieka nad Magicznymi Stworzeniami. Wiesz jak gdzie trafić? - Miska pokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ…, że nie wiem. - W takim razie, bÄ™dÄ™ ciÄ™ musiaÅ‚ wszÄ™dzie odprowadzać. - DziÄ™ki Draco. Może już pójdziemy? MuszÄ™ zabrać jeszcze książki.
Chwile po tym Draco i Monika wyszli z Wielkiej Sali wzbudzajÄ…c duże zainteresowanie wÅ›ród innych uczniów jedzÄ…cych jeszcze Å›niadanie. ByÅ‚o jeszcze okoÅ‚o póÅ‚ godziny do rozpoczÄ™cia siÄ™ lekcji, wiÄ™c Åšlizgoni nie Å›pieszyli siÄ™ z dojÅ›ciem do domu. Kiedy mijali różne obrazy część ich mieszkaÅ„ców uważnie przyglÄ…daÅ‚a siÄ™ MiÅ›ce. Jednak idÄ…c po Hogwarcie mijali nie tylko obrazy, ale również duchy. - Witam Draconie. - powiedziaÅ‚ grubszy duch, którego mijali bÄ™dÄ…c już w lochach. - Nowa ofiara? - Witam Baronie. - odpowiedziaÅ‚ chÅ‚opak. Na wzmiankÄ™ o ofierze wykrzywiÅ‚ siÄ™ zÅ‚owrogo. - Jestem Monika White. - przedstawiÅ‚a siÄ™ dziewczyna. Duch zdziwiÅ‚ siÄ™ na wypowiedziane przez niÄ… sÅ‚owa. - Córka Aurorów w Slytherinie? Co to siÄ™ wyprawia! - powiedziaÅ‚ duch, poczym odfrunÄ…Å‚ od Åšlizgonów. - Twoi rodzice sÄ… Aurorami? - Byli... zostali zabici przez sÅ‚ugusów Voldemorta. Od tego momentu Draco nie odezwaÅ‚ siÄ™ do dziewczyny do samego wejÅ›cia do pokoju wspólnego. TrochÄ™ to zdziwiÅ‚o MonikÄ™, ale nie narzucaÅ‚a siÄ™ z rozmowÄ…. - Weź książki i za pięć minut spotkamy siÄ™ przy kominku. - Ok. - MiÅ›ka co ty masz na sobie?! - zawoÅ‚aÅ‚ Tom kiedy dziewczyna weszÅ‚a do dormitorium w poszukiwaniu odpowiednich książek. - Przebieraj siÄ™ natychmiast! To strasznie wyzywajÄ…cy strój! - Tom nie przesadzaj... każda dziewczyna nosi taki mundurek... - Ale nie każda dziewczyna wyglÄ…da w tym tak dobrze jak ty! - To ma mnie przekonać bym siÄ™ przebraÅ‚a w inny strój? - uÅ›miechnęła siÄ™ do kota. - MiÅ›ka zrozum, ja tylko siÄ™ o ciebie troszczÄ™. - Tom, tu mi nic nie grozi... - Nie byÅ‚bym tego wcale taki pewien... - Nie mogÄ™ teraz rozmawiać. Zaraz zaczyna siÄ™ moja pierwsza lekcja i nie chce siÄ™ spóźnić. Trzymaj siÄ™! - krzyknęła i wybiegÅ‚a z pokoju.

KoÅ‚o kominka już czekaÅ‚ na niÄ… Draco wraz z dwoma przeroÅ›niÄ™tymi gorylami ubranymi w uniformy Slytherinu. Draco wyglÄ…daÅ‚ przy nich jak kruszynka, chociaż wcale maÅ‚y i wÄ…tÅ‚y nie byÅ‚. WiÄ™ksi chÅ‚opacy stali po obydwu stronach Malfoy'a. Najwyraźniej robili za jego ochroniarzy. Monika zbliżyÅ‚a siÄ™ do nich. ChÅ‚opak stojÄ…cy po lewej stronie blondyna wydaÅ‚ jakiÅ› odgÅ‚os, który przypominaÅ‚ trochÄ™ warkniÄ™cie. -Goyle uspokój siÄ™... -Przepraszam... -Idziemy - rozkazaÅ‚ Draco i caÅ‚a czwórka wyszÅ‚a z pokoju wspólnego w odpowiedniej hierarchii. Blondyn wyprowadziÅ‚ dziewczynÄ™ ze Slytherinu Tuz za nimi wyszli ochroniarze Malfoy'a. Monika uÅ›miechnęła siÄ™ do chÅ‚opaka, jednak ten nie odwzajemniÅ‚ uÅ›miechu. Dziewczyna zastanawiaÅ‚a siÄ™ dlaczego. Co chwilÄ™ ukradkiem spoglÄ…daÅ‚a na swojego towarzysza. Jego blond wÅ‚osy, które siÄ™gaÅ‚y mu prawie do ramion co chwilÄ™ opadaÅ‚y mu na oczy. Draco miaÅ‚ bladÄ… cerÄ™, czerwone usta i piÄ™kne niebieskie oczy. MiÅ›ka otrzÄ…snęła siÄ™. Czemu ona siÄ™ na niego patrzyÅ‚a takim wzrokiem? - Tu jest sala do Obrony Przed CzarnÄ… MagiÄ…. - powiedziaÅ‚ oschÅ‚ym tonem Draco gdy dotarli już na miejsce. - DziÄ™ki za odprowadzenie. - ten nie usÅ‚yszaÅ‚ już jej. OdszedÅ‚ razem z gorylami zaraz po tym jak powiedziaÅ‚ poprzednie zdanie. Miska zostaÅ‚a sama wÅ›ród nowych nieznanych uczniów. Zarówno Puchonów jak i Åšlizgonów. Nie kwapiÅ‚a siÄ™ by podejść do któregoÅ› z nich. Oni chyba wybrali takÄ… sama taktykÄ™, gdyż trzymali siÄ™ od niej z daleka.
Po paru minutach klasa otworzyÅ‚a siÄ™ i wszyscy weszli do Å›rodka. MiÅ›ka weszÅ‚a ostatnia i musiaÅ‚a usiąść na pierwszej Å‚awce zaraz naprzeciwko katedry na której staÅ‚a ta sama maÅ‚a drobna kobieta, którÄ… wczorajszego wieczoru przedstawiaÅ‚ Dumbledore. Profesorka najwyraźniej byÅ‚a przestraszona taka dużą iloÅ›ciÄ… uczniów, bo przez pierwsze dziesięć minut lekcji nie odezwaÅ‚a siÄ™. - Przepraszam... jestem profesor Frida Balcony... BÄ™dÄ™ was uczyć Obrony... aÅ‚... proszÄ™ nie rzucać kredÄ…...
Nikt jednak nie zwracaÅ‚ uwagi na cichutkÄ… profesorkÄ™. Wszyscy zajmowali siÄ™ rożnymi innymi sprawami, byleby nie sÅ‚uchać nowej psorki. Tylko Miska czekaÅ‚a aż prof. Balcony cos powie. W koÅ„cu byÅ‚a to je pierwsza lekcja w nowej szkole. Niziutka profesorka usiadÅ‚a na swoim krzeÅ›le i zaczęła cichutko Å‚kać z powodu, że nikt jej nie chce sÅ‚uchać. Misce byÅ‚o jej trochÄ™ żal, wiÄ™c podeszÅ‚a do niej. -Pani profesor, wszystko w porzÄ…dku? -Oni nie cia... sÅ‚uchać! - rozpÅ‚akaÅ‚a siÄ™ kobieta. -Zaraz sobie z tym poradzimy - uÅ›miechnęła siÄ™ dziewczyna i wyjęła swoja różdżkÄ™. -Silenco! - krzyknęła w kierunku klasy. Wszyscy natychmiast ucichli. Kiedy zorientowali siÄ™, że pomimo iż ruszajÄ… ustami żadne sÅ‚owa nie wypÅ‚ywajÄ… z nich odwrócili siÄ™ w stronÄ™ nowej nauczycielki. Ta przestaÅ‚a już pÅ‚akać.
W tym momencie Miska siedziaÅ‚a już w swojej Å‚awce wiÄ™c caÅ‚e zajÅ›cie wyglÄ…daÅ‚o tak jakby to profesorka zaczarowaÅ‚a uczniów by nie rozmawiali. Teraz lekcja wyglÄ…daÅ‚a już prawie normalnie. Poza tym, że zaklÄ™cie cichy profesorka zdjęła dopiero na koÅ„cu lekcji. Kobieta przedstawiÅ‚a im to co bÄ™dÄ… robić w tym roku i, że przypomnÄ… sobie niektóre rzeczy potrzebne przy zdaniu SUM"W. Monika nie miaÅ‚a zielonego pojÄ™cia, co to sÄ… SUMY... PomyÅ›laÅ‚a, że musi siÄ™ o tym od kogoÅ› dowiedzieć. -Draco, gdzie teraz idziemy?- zapytaÅ‚ go kiedy wychodziÅ‚ z klasy. -Do lochów na Eliksiry.
Dziewczyna znowu podążyÅ‚a za chÅ‚opakiem i jego gorylami. KÄ…tem oka zauważyÅ‚a jak Pansy i jej przyjacióÅ‚eczki idÄ… za nimi. Mopsi, jak zaczęła jÄ… nazywać MiÅ›ka, nie miaÅ‚a zadowolonej miny, kiedy zauważyÅ‚a jak dziewczyna krÄ™ci siÄ™ koÅ‚o jej obiektu westchnieÅ„. Minęło parÄ™ cichych minut zanim doszli do lochu w którym odbywać siÄ™ miaÅ‚y podwójne Eliksiry z profesorem Snape'm, jak poinformowaÅ‚ jÄ… wczoraj blondyn. Tym razem klasa byÅ‚a otwarta wiÄ™c od razu mogÅ‚a od niej wejść i zajÄ…c wolne miejsce. Tym razem, podobnie jak w sali od Obrony Przed CzarnÄ… MagiÄ…, jedyne wolne miejsce okazaÅ‚o siÄ™ być naprzeciwko stoÅ‚u nauczycielskiego. - To ta która wpadÅ‚a na mnie na pokÄ…tnej! - powiedziaÅ‚ rudy chÅ‚opak do swojego przyjaciela z którym siedziaÅ‚ w Å‚awce. ChÅ‚opak siedzÄ…cy obok rudzielca miaÅ‚ krótkie roztrzepane czarne wÅ‚osy i okulary na nosie. - Od razu wiedziaÅ‚em, że to jakaÅ› Åšlizgonka. - Miska odwróciÅ‚a siÄ™ by popatrzeć na rudzielca. Gdyby powiedziaÅ‚ cos jeszcze na jej temat, nawet nie obraźliwego, dostaÅ‚by jakimÅ› zaklÄ™ciem ogÅ‚uszajÄ…cym. Jego gÅ‚os jÄ… irytowaÅ‚. -Ron uspokój siÄ™! - krzyknÄ…Å‚ na niego jego przyjaciel. Monika przyjrzaÅ‚a mu siÄ™ uważniej. ZauważaÅ‚a że pod tÄ… burzÄ… czarnych wÅ‚osów chowa cos co wyglÄ…da jak blizna. Nietypowa blizna, bo w ksztaÅ‚cie bÅ‚yskawicy. Monika zajęła wolne miejsce koÅ‚o jakiejÅ› dziewczyny z Gryffindoru. Dziewczyna odsunęła siÄ™ prawie na sam róg stoÅ‚u gdy ta przysiadÅ‚a siÄ™ do niej. Miska przewróciÅ‚a oczami, poczym rozejrzaÅ‚a siÄ™ dokÅ‚adnie po sali. Dwa stoÅ‚y dalej siedziaÅ‚a inna Gryfonka z szopÄ… na gÅ‚owie. To byÅ‚a ta sama dziewczyna, którÄ… spotkaÅ‚a na PokÄ…tnej. W takim razie, chÅ‚opak który siedziaÅ‚ z rudzielcem musiaÅ‚ nazywać siÄ™ Harry, wywnioskowaÅ‚a MiÅ›ka. - W tym roku nie bÄ™dÄ™ tolerowaÅ‚ spóźnieÅ„, ucieczek i wszelkiego rodzaju wykrÄ™tów by nie przychodzić na mojÄ… lekcje... - powiedziaÅ‚ jakiÅ› lekko syczÄ…cy mÄ™ski gÅ‚os. Miska rozejrzaÅ‚a siÄ™ by zobaczyć gdzie podziewa siÄ™ profesor. - Jest to rok SUM"W i... - teraz dziewczyna zauważyÅ‚a go. WszedÅ‚ do klasy przez gÅ‚ówne drzwi. Gdy to zrobiÅ‚ zamknęły siÄ™ z ogromnym trzaskiem. Dziewczyna rozpoznaÅ‚a go bez problemu. ByÅ‚ to ten sam nauczyciel na którego zwróciÅ‚a wczoraj najwiÄ™kszÄ… uwagÄ™ podczas Ceremonii PrzydziaÅ‚u. On najwyraźniej też jÄ… rozpoznaÅ‚ - Mamy nowÄ… uczennicÄ™. ImiÄ™? - Monika Anastazja White. - White? - spojrzaÅ‚ jej w oczy. MiÅ›kÄ™ przeszedÅ‚ dreszcz. - W szkole pojawiÅ‚a siÄ™ kolejna legenda... Potter bÄ™dziesz musiaÅ‚ odstÄ…pić trochÄ™ sÅ‚awy Pannie White. - powiedziaÅ‚ patrzÄ…c teraz ze zÅ‚owrogim uÅ›mieszkiem na chÅ‚opca z blizna na czole.
Nikt w klasie nie wiedziaÅ‚ o co chodzi. Gryfoni popatrzyli na Åšlizgonów, to samo zrobili ludzie z domu węża. Snape zauważyÅ‚ to. UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ zÅ‚owieszczo i podszedÅ‚ do Å‚awki przy której siedziaÅ‚a MiÅ›ka. - Nie wiecie o czym mówiÄ™, tak? - odpowiedziaÅ‚a mu cisza. - Nawet Panna Granger? - dziewczyna z szopa na gÅ‚owie pokiwaÅ‚a gÅ‚owÄ…. - Zabieram 10 punktów Gryffindorowi za to, że nie wiecie nic o Pannie White.- w Klasie sÅ‚ychać byÅ‚o lekki szum od strony Gryfonów. Profesor ani trochÄ™ siÄ™ tym nie przejÄ…Å‚. - Za czasów kiedy Czarny Pan chciaÅ‚ przejąć panowanie nad magicznym Å›wiatem rodzice Panny White zostali zamordowani przez ludzi Czarnego Pana. Nie byÅ‚o by w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że wedÅ‚ug relacji wielu Å›wiadków również sama Panna White powinna zostać zamordowana. - przerwaÅ‚ na chwilÄ™ Snape, by zobaczyć reakcjÄ™ swoich uczniów. Wszyscy sÅ‚uchali go w ciszy. - Przez szesnaÅ›cie lat wszyscy myÅ›leli, że Monika White nie żyje. Jednak teraz pojawia siÄ™ ona w Hogwarcie. Po wielu latach nieobecnoÅ›ci w magicznym Å›wiecie powróciÅ‚a do nas wyciÄ…gniÄ™ta jakby z grobu. - takim dziwnym akcentem Snape skoÅ„czyÅ‚ swoja opowieść. MiÅ›kÄ™ aż zatkaÅ‚o. Podobnie staÅ‚o siÄ™ z innymi uczniami. - Dlatego bÄ™dziesz musiaÅ‚ siÄ™ podzielić sÅ‚awÄ… Potter.
Teraz wszyscy patrzyli siÄ™ na niÄ…. Nie czuÅ‚a siÄ™ z tym dobrze. - WstaÅ‚a z grobu? - zapytaÅ‚ jakiÅ› pucuÅ‚owaty chÅ‚opak z Gryffindoru. -On tak po prostu powiedziaÅ‚ Naville - odpowiedziaÅ‚a mu dziewczyna z szopa na gÅ‚owie. - Nie można stać z grobu. To nie możliwe... -A może ona jest duchem? - zastanawiaÅ‚ siÄ™ ktoÅ› inny. -Dość tych pomruków! - krzyknÄ…Å‚ Snape. Wszyscy umilkli i spojrzeli na niego. Wszyscy poza chÅ‚opakiem z bliznÄ…. - DziÅ› zrobicie wywar prawdy, czyli Veritaserum... - powiedziaÅ‚ profesor, który nadal staÅ‚ przy Å‚awce Miski. Mężczyzna w czerni machnÄ…Å‚ różdżka i na tablicy pojawiÅ‚y siÄ™ skÅ‚adniki, których trzeba bÄ™dzie użyć do wykonania eliksiru. KtoÅ› z tyÅ‚u zapytaÅ‚ siÄ™ sÄ…siada czy to przypadkiem nie jest nielegalny Å›rodek. Monika nie dosÅ‚yszaÅ‚ odpowiedzi. - Potter to również jest polecenie dla ciebie!
Monika odwróciÅ‚a siÄ™ w stronÄ™ chÅ‚opaka, który natychmiast zaczÄ…Å‚ przygotowywać sobie skÅ‚adniki do eliksiru. Ciekawe czym zasÅ‚użyÅ‚ siÄ™ ten Harry Potter, zastanawiaÅ‚a siÄ™, kiedy poczuÅ‚a na karku czyjeÅ› spojrzenie. To Snape wpatrywaÅ‚ siÄ™ w niÄ… ze zÅ‚oÅ›liwym uÅ›mieszkiem. -Do pracy Panno White... - powiedziaÅ‚ i wyszedÅ‚ z klasy.
PrzyrzÄ…dzenie tego eliksiru nie wydawaÅ‚o siÄ™ takie trudne, przynajmniej po przeczytaniu skÅ‚adników jakie byÅ‚y do niego potrzebne. MiÅ›ka jako pierwsza zrobiÅ‚a podstawy eliksiru. Kolejne etapy jego przyrzÄ…dzania należaÅ‚o wykonać dwa dni po zrobieniu podstawy. Dziewczyna wyjęła z jednej ze swoich książek plan lekcji. Jak siÄ™ okazaÅ‚o w Å›rodÄ™ nie mieli Eliksirów. Kolejna lekcja byÅ‚a przewidziana dopiero na piÄ…tek, a to byÅ‚o już za późno na ten eliksir. Miska zaczęła siÄ™ zastanawiać czemu prof. Snape kazaÅ‚ im robić eliksir, który i tak na nastÄ™pnej lekcji bÄ™dzie do wyrzucenia. Może przewidziaÅ‚ jakÄ…Å› niezapowiedzianÄ…, dodatkowÄ… lekcje w tÄ™ Å›rodÄ™?
W koÅ„cu dwugodzinna lekcja Eliksirów skoÅ„czyÅ‚a siÄ™. Wszyscy uczniowie wyszli z sali pozostawiajÄ…c swoje wywary na stole profesora. Tym czasem jego nigdzie nie byÅ‚o. Miska wyszÅ‚a jako jedna z ostatnich z sali. PozbieraÅ‚a swoje książki, lecz kiedy przechodziÅ‚a przez drzwi ktoÅ› jÄ… zaczepiÅ‚. - Eee... Moniko czy moglibyÅ›my porozmawiać? - To z tobÄ… mam siÄ™ podzielić sÅ‚awÄ…, tak? - zapytaÅ‚a patrzÄ…c na Harrego opartego o framugÄ™ drzwi. MiÅ›ka zatrzymaÅ‚a siÄ™ obok niego. - No wÅ‚aÅ›nie... ja wÅ‚aÅ›nie o tym chciaÅ‚em z tobÄ… porozmawiać... - Nie musisz mi odstÄ™pować żadnej sÅ‚awy. Nie bÄ™dÄ™ zabierać ci tych wszystkich zaszczytów, które pewnie masz. - powiedziaÅ‚a odchodzÄ…c od chÅ‚opaka. - Poczekaj! Mi nie o to chodziÅ‚o! - krzyknÄ…Å‚ za niÄ…. - A o co? - Ty też przeżyÅ‚aÅ› atak AvadÄ…... wiÄ™c chciaÅ‚em... - SÅ‚uchaj Harry... Ja nic nie pamiÄ™tam... - Ale wiesz... Tylko nam udaÅ‚o siÄ™ to zrobić... - Aha... - Nom... - rozmowa im siÄ™ strasznie kleiÅ‚a. - Chcesz cos jeszcze ode mnie? Bo nie wiem gdzie mam iść na lekcje, a moja klasa mi i tak już uciekÅ‚a. - Yyyy... A co masz teraz? - TransfiguracjÄ™. - To ja CiÄ™ zaprowadzÄ™ - zaproponowaÅ‚ chÅ‚opak. - Tak? DziÄ™ki... nie wiem czy siÄ™ kiedyÅ› poÅ‚apiÄ™ z tymi klasami... - Tez tak myÅ›laÅ‚em, ale po pierwszym tygodniu nauczyÅ‚em siÄ™ już jak dojść na lekcje bez pomocy mapy. - Hehe... dobre. - SÅ‚uchaj... jakbyÅ› chciaÅ‚a kiedyÅ› pogadać, to możesz w każdej chwili do mnie zajść... - DziÄ™ki za propozycje, pewnie skorzystam... Nie mam tutaj zbyt wielu przyjacióÅ‚... - A może chciaÅ‚abyÅ› pogadać dzisiaj wieczorem? -zapytaÅ‚ bardzo niepewnym gÅ‚osem Harry. - Nom chÄ™tnie. I tak nie mam nic do roboty. - W takim razie.. może o szóstej przy gÅ‚ównych drzwiach? - BÄ™dÄ™ punkt szósta. - powiedziaÅ‚a dziewczyna. - Już jesteÅ›my...- powiedziaÅ‚ pokazujÄ…c dziewczynie drzwi do sali do Transformacji. Uczniowie, którzy tam stali, obserwowali MiÅ›kÄ™ i Harrego z otwartymi szczÄ™kami. - W takim razie do szóstej. Cześć! - Cześć! - krzyknęła Miska do odchodzÄ…cego Harrego. - UmówiÅ‚aÅ› siÄ™ na randkÄ™ z Potterem? - zapytaÅ‚ Draco, kiedy Monika podeszÅ‚a bliżej swojej klasy. - Nie. - To o co chodziÅ‚o z tÄ… szóstÄ…? - Harry chciaÅ‚ pogadać, wiÄ™c siÄ™ zgodziÅ‚am. - ChciaÅ‚ pogadać, tak? - Nom. Czemu siÄ™ tak wypytujesz? - Bez powodu... - Aha...
Draco Malfoy wyraźnie nie był zadowolony ze spotkania Miśki i Harrego. Na lekcji co chwilę na nią zerkał, ale kiedy ta się odwracała ten chował się za swoimi osiłkami. Tranfiguracja minęła bardzo szybko. Profesor McGonagall znowu przypomniała im o SUMACH, co uświadomiło Miśce, że musi się wreszcie zapytać kogoś co to właściwie jest.
Na kolejnÄ… lekcjÄ™, ostatnia w tym dniu, Draco i jego goryle odprowadzili MonikÄ™. Opieka nad Magicznymi Stworzeniami byÅ‚a nawet fajna, jak na gust dziewczyny. Olbrzymi nauczyciel, który przedstawiÅ‚ siÄ™ jej jako Hagrid, zapoznaÅ‚ ich z jakimiÅ› Å›miesznymi stworkami, które podobne buÅ‚y do jaszczurki, jednak zamiast oÅ›lizgÅ‚ego ogona miaÅ‚y koÅ„ska kitÄ™ a z ich boków wyrastaÅ‚y Å‚abÄ™dzie pióra. Poza tym Lizadofiry ziaÅ‚y maÅ‚ym ogniem, o mocy takiej jak w zapalniczce.
W koÅ„cu zajÄ™cia lekcyjne skoÅ„czyÅ‚y siÄ™ i Monika mogÅ‚a wrócić do Toma by mu opowiedzieć to wszystko co dziaÅ‚o siÄ™ dzisiejszego dnia. WczeÅ›niej jednak Draco, który nie odstÄ™powaÅ‚ jej na krok, przypomniaÅ‚ jej o obiedzie. - Ale ja nie jestem gÅ‚odna... - Ale później zgÅ‚odniejesz. Kolacja jest o szóstej a ty wtedy bÄ™dziesz zajÄ™ta... - Draco wytÅ‚umacz mi jedna rzecz, ok.? WczeÅ›niej przez pierwsze trzy lekcje siÄ™ do mnie nie odezwaÅ‚eÅ› ani sÅ‚owem bo byÅ‚eÅ› na mnie za cos obrażony, a teraz przez caÅ‚y czas siÄ™ czepiasz Harrego. Jaki w tym sens? - Nie lubiÄ™ go... to nadÄ™ty bufon... - Mi wydawaÅ‚ siÄ™ caÅ‚kiem miÅ‚y... -Aż tak miÅ‚y by pójść z nim na randkÄ™? - TO NIE JEST Å»ADNA RANDKA! - Nazywaj to sobie jak chcesz. Dla mnie spotkanie siÄ™ chÅ‚opaka i dziewczyny jest randkÄ…. -Wiesz co Draco? - Co? - Odwal siÄ™! IdÄ™ do siebie! - krzyknęła do blondyna i ruszyÅ‚a w kierunku lochów. Wkurzony Draco poszedÅ‚ do Wielkiej Sali na obiad, chociaż straciÅ‚ już apetyt.
RozzÅ‚oszczona dziewczyna szybkim zdecydowanym krokiem szÅ‚a przez bÅ‚onia Hogwartu, by później skrÄ™cić i pójść do lochów, gdzie czekaÅ‚ na niÄ… od samego rana jej Opiekun. Kiedy szÅ‚a już zatÄ™chÅ‚ym korytarzem minęła ducha, którego Draco nazwaÅ‚ Baronem, jednak nie przywitaÅ‚a siÄ™ z nim tylko udajÄ…c, że go nie zauważyÅ‚a poszÅ‚a dalej. Duch zrobiÅ‚ wykÅ‚ad o niewychowanej dzisiejszej mÅ‚odzieży, ale ta byÅ‚a za daleko by to usÅ‚yszeć. - Potter to idiota! - krzyknęła do gobelinu, który odkryÅ‚ przed niÄ… przejÅ›cie do pokoju wspólnego. - Co za gÅ‚upie hasÅ‚o! - dziewczyna nie byÅ‚a w najlepszym humorze. - PrzyniosÅ‚aÅ› mi cos do jedzenia? - zapytaÅ‚ na progu pokoju Tom. - Nie... - CoÅ› siÄ™ staÅ‚o? - zapytaÅ‚ siadajÄ…c obok dziewczyny na Å‚óżku. - Nic szczególnego. Poza tym, że jestem nowÄ… atrakcja szkoÅ‚y - uÅ›miechnęła siÄ™ dziewczyna. ZÅ‚ość powoli jej przechodziÅ‚a, kiedy wyÅ‚adowywaÅ‚a swojÄ… agresje podczas gÅ‚askania Toma. - MiÅ›ka bo mi caÅ‚e futerko wyrwiesz! - Sorry... - Dobra to opowiadaj jak byÅ‚o. - kot bardzo chciaÅ‚ siÄ™ dowiedzieć co robiÅ‚a jego wychowanka podczas pierwszego dnia nauki w nowej szkole. - Po Å›niadaniu miaÅ‚am ObronÄ™ przed Czarna magia z jakÄ…Å› nauczycielkÄ…, która moim zdaniem nawet muchy by nie potrafiÅ‚a zabić. Potem byÅ‚y Eliksiry z Profesorem Snape'm... - Z Severusem Snape'm??

- Chyba tak, a co? - PamiÄ™tam go ze szkoÅ‚y... Dziwny typek.. ByÅ‚ kilka klas wyżej niż ja... - Aha... A później miaÅ‚am TransfiguracjÄ™ z prof. McGonagall i OpiekÄ™ nad Magicznymi Stworzeniami z Hagridem. - Czyli wszystko ok. tak? - No tak... - Dobra, to teraz przynieÅ› mi cos do jedzenia. - Black Jack nie podzieliÅ‚ siÄ™ z tobÄ… swoja karmÄ…? - On? On siÄ™ z nikim nie dzieli... Gbur jeden... - ZupeÅ‚nie jak jego wÅ‚aÅ›ciciel... - A wiÄ™c jednak cos siÄ™ zdarzyÅ‚o. - PokÅ‚óciÅ‚am siÄ™ Draconem, bo Harry Potter chciaÅ‚, że mnÄ… dzisiaj pogadać i jesteÅ›my umówieni na szóstÄ…... - IDZIESZ NA RANDKĘ?! MówiÅ‚em, żebyÅ› przebraÅ‚a siÄ™ w cos mniej wyzywajÄ…cego... - Co wy macie z ta randkÄ…? To nie jest żadna randka Tom! ChÅ‚opak chciaÅ‚ pogadać, bo obydwoje przeżyliÅ›my uderzenie tego samego zaklÄ™cia... - Aha... jeżeli przedstawiasz to w takim Å›wietle.. tak to wtedy nie jest randka... - Możesz siÄ™ nie nabijać? -Ale ja mówiÄ™ caÅ‚kiem poważnie... - Dobra mam dość kÅ‚ótni. Która godzina? - Zaraz trzecia. - W takim razie ja na chwile wychodzÄ™. MuszÄ™ siÄ™ ludzi wypytać co to sÄ… SUMY. - A co z moim jedzeniem? - JesteÅ› kotem, prawda? - No chyba tak. - To jest ogromy stary zamek. Na pewno znajdziesz tutaj peÅ‚no myszy na które bÄ™dziesz mógÅ‚ zapolować. - Ale MiÅ›ka! Ja nigdy nie polowaÅ‚em! - No to bÄ™dziesz siÄ™ musiaÅ‚ nauczyć. Jeżeli nie bÄ™dziesz siÄ™ ruszaÅ‚ przytyjesz. - Nie przytyje od kilku kÄ™sów kociej karmy. PrzynieÅ› mi cos... proszÄ™? - powiedziaÅ‚ najbardziej sÅ‚odkim tonem jakim tylko potrafiÅ‚. - Dobra.. może cos mi siÄ™ uda zdobyć.- powiedziaÅ‚a Miska i wyszÅ‚a z pokoju.
Dziewczyna nie odeszÅ‚a zbyt daleko od swojego pokoju. UsiadÅ‚a na kanapie tuz przez kominkiem i zaczęła wpatrywać siÄ™ w ogieÅ„. Wszyscy uczniowie byli na obiedzie, wiÄ™c MiÅ›ka nie miaÅ‚a siÄ™ kogo zapytać o SUMY i o kociÄ… karmÄ™ dla Behemota. Dziewczyna powiedziaÅ‚a okoÅ‚o piÄ™ciu minut na kanapie, poczym zdecydowaÅ‚a siÄ™ na maÅ‚y spacer po lochach. Monika wyszÅ‚a z pokoju wspólnego. StÄ™chÅ‚y zapach lochów nie przeszkadzaÅ‚ jej w przemierzeniu ciemnych korytarzy. Pochodnie rozwieszone co pewien czas na Å›cianach paliÅ‚y siÄ™ magicznym Å›wiatÅ‚em. Gdyby byÅ‚ to zwykÅ‚y ogieÅ„ szybko by zgasÅ‚y z powodu caÅ‚ej tej wilgoci. Monika zagłębiaÅ‚a siÄ™ coraz dalej w ciemne podziemia zamku. - Tam nie wolno wchodzić Panno White. - poinformowaÅ‚ ja znajomy gÅ‚os profesora Snape'a Tam zaczynajÄ… siÄ™ moje prywatne kwatery. - Przepraszam profesorze. - Nic nie szkodzi. Po prostu nastÄ™pnym razem nie zagłębiaj siÄ™ tak daleko w lochy zamku. To nie jest zbyt bezpieczne, o ile nie zna siÄ™ dobrze czarnej magii... - Aha, dobrze wiedzieć. - Czy to nie przypadkiem ty zostawiÅ‚aÅ› mi małą karteczkÄ™ pod jednym z eliksirów? - Eee... zależy co byÅ‚o na niej napisane.. -speszyÅ‚a siÄ™ dziewczyna. - "Veritaserum nie wytrzyma do piÄ…tku" - A tak to byÅ‚am ja... - Masz racje, nie wytrzyma do piÄ…tku. Dziesięć punktów dla Slytherinu za twojÄ… spostrzegawczość. - DziÄ™kujÄ™... - Jak to dobrze, że wreszcie pojawiÅ‚ siÄ™ ktoÅ› w Slytherinie kto chociaż trochÄ™ rozumie caÅ‚a tÄ… sztukÄ™ ważenia eliksirów. - Na pewno sÄ… inni, którzy chociaż trochÄ™ lubiÄ… Eliksiry. - Jeżeli tak to siÄ™ nieźle ukrywajÄ…... - stwierdziÅ‚ profesor prowadzÄ…c MiÅ›kÄ™ w stronÄ™ Slytherinu. Dziewczyna odruchowo zaÅ›miaÅ‚a siÄ™. Snape spojrzaÅ‚ na niÄ… marszczÄ…c brwi. - ZaÅ›miaÅ‚aÅ› siÄ™? - Przeprasza, to siÄ™ wiÄ™cej nie powtórzy... - Nie przepraszaj. Jeszcze żaden uczeÅ„ nie odważyÅ‚ siÄ™ zaÅ›miać z mojego żartu. - Dziwne... - Mam nadzieje, że spodoba ci siÄ™ w naszym domu. W razie jakiÅ› problemów z naukÄ… i ... kolegami... możesz w każdej chwili do mnie przyjść. - DziÄ™kuje profesorze. - Do widzenia Panno White. - Do widzenia. - powiedziaÅ‚ i weszÅ‚a do pokoju wspólnego. Snape zniknÄ…Å‚ gdzieÅ› w lochach. - Miska szukaÅ‚am ciÄ™ wszÄ™dzie! Gdzie siÄ™ podziewaÅ‚aÅ›? - zapytaÅ‚a siÄ™ Faith. - ZrobiÅ‚am sobie spacerek po lochach. Co ode mnie chciaÅ‚aÅ›? - A nic takiego... ChciaÅ‚am zobaczyć twój pokój... - Chodź pokażę ci go. Ale to nic szczególnego. - prowadziÅ‚a ja do swojego dormitorium. - Jak to nic szczególnego! Przecież to jest ogromny pokój! O jaki Å›liczny kociak! - powiedziaÅ‚ Faith i rzuciÅ‚a siÄ™ na Toma. Ten nawet nie zdążyÅ‚ odskoczyć na bok. Dziewczyna od razu wzięła go na rÄ™ce i zaczęła gÅ‚askać. - Moja kotka Dru ma brzydsze futerko.... - Faith masz może drugie imiÄ™? - Tak, Elmira. Czemu siÄ™ pytasz? - A tak z ciekawoÅ›ci - Elmirka... to wiele wyjaÅ›niaÅ‚o, przynajmniej MiÅ›ce. - A tak na marginesie.. Masz jakiÅ› pokarm dla kotów? Behemot jest gÅ‚odny. - Mam kilka paczek "Kociego Przysmaku". PrzyniosÄ™ mu trochÄ™ na kolacjÄ™. - DziÄ™ki Faith. Która godzina? - Za dziesięć szósta. Åšpieszysz siÄ™ gdzieÅ›? - Na Merlina! O szóstej jestem umówiona z Harrym! - Masz randkÄ™? - Co wy siÄ™ wszyscy uparliÅ›cie na ta randkÄ™... to już nawet Å›mieszne nie jest... - jacy my? - Ty, Draco i Tom. - Tom? - Nie ważne... MuszÄ™ siÄ™ poÅ›pieszyć... Zaraz wracam... - dziewczyna szybko pobiegÅ‚a do Å‚azienki, gdzie znowu skorzystaÅ‚a z magicznym kosmetyków i za pięć minut byÅ‚a z powrotem w swoim pokoju. - WrócÄ™ za jakÄ…Å› godzinÄ™. BÄ™dziesz siedzieć w moim pokoju? - Nie pójdÄ™ do siebie i zapoznam Behemota z Dru. - Miau! - miauknÄ…Å‚ do Miski, by ta przekonaÅ‚a swoja koleżankÄ™, by nie zmuszaÅ‚a go do odwiedzenia kolejnej kotki. MiaÅ‚ dość pÅ‚ci odmiennej przez wczorajsze ekscesy Pani Norris. Monika jednak nie zareagowaÅ‚a na jego bÅ‚agania. WybiegÅ‚a z pokoju i maÅ‚o co nie wpadÅ‚a na jakiegoÅ› pierwszoklasistÄ™, który szukaÅ‚ na podÅ‚odze szkieÅ‚ kontaktowych, które mu wypadÅ‚y. Dziewczyna usÅ‚yszaÅ‚a jakiÅ› cichy trzask. "w chÅ‚opak chyba tez to usÅ‚yszaÅ‚... - Moje szkÅ‚a kontaktowe! - Nie martw siÄ™... Na pewno da siÄ™ je naprawić... - powiedziaÅ‚ i znikÅ‚a za gobelinem. Zaczęła biec i dwie minuty później wyszÅ‚a z lochów. Harry już czekaÅ‚ na niÄ… przy drzwiach. Co chwilÄ™ zerkaÅ‚ na swój zegarek i oglÄ…daÅ‚ siÄ™ dookoÅ‚a w poszukiwaniu MiÅ›ki. - Sorry za spóźnienie - powiedziaÅ‚a caÅ‚a zdyszana. - Nie spóźniÅ‚aÅ› siÄ™, to ja przyszedÅ‚em za wczeÅ›nie. - No to gdzie idziemy? - ByÅ‚aÅ› już na bÅ‚oniach? Tam jest naprawdÄ™ Å‚adnie... - JakoÅ› jeszcze nie miaÅ‚am okazji. Chodźmy wiÄ™c.
Harry i Miska wyszli z zamku na hogwardzkie bÅ‚onia. Na dworze byÅ‚o jeszcze jasno, jako że byÅ‚ to dopiero drugi dzieÅ„ wrzeÅ›nia. ChÅ‚opak prowadziÅ‚ dziewczynÄ™ na otwarta przestrzeÅ„ koÅ‚o jeziorka. Monika wiedziaÅ‚a już dlaczego wczoraj czuÅ‚a zwiÄ™kszona wilgotność w powietrzu. - Może tu usiÄ…dziemy. - zaproponowaÅ‚. - Ok. Å‚adny widok. - Tak... - powiedziaÅ‚ rozmarzonym tonem. - Jak to siÄ™ staÅ‚o, że masz tÄ… dziwnÄ… bliznÄ™ na czole? - zapytaÅ‚a siÄ™ MiÅ›ka. - To jedyna pamiÄ…tka po tym, że przeżyÅ‚em AvadÄ™... - Ja nie mam żadnego znamienia... - Ciesz siÄ™. Przynajmniej nie pokazujÄ… na ciebie palcem kiedy tylko pojawisz siÄ™ na PokÄ…tnej. - Jak ty to znosisz? - JakoÅ› muszÄ™ sobie radzić... Masz cos na wÅ‚osach - Tak, gdzie? - Zaraz to zdejmÄ™. - Eee.. Harry co ty robisz? - WÄ…cham twoje wÅ‚osy? - Aha... eee... mógÅ‚byÅ› wreszcie przestać? - Nie podoba Ci siÄ™ to? - Nie... - chÅ‚opak przestaÅ‚ obwÄ…chiwać jej wÅ‚osy. - Harry Co ty najlepszego robisz! - CaÅ‚uje ciÄ™ po szyi... - Tego już za wiele! Experialmus! - krzyknęła dziewczyna i wycelowaÅ‚a różdżkÄ… w Harrego. ChÅ‚opak odleciaÅ‚ kilka metrów do tyÅ‚u i walnÄ…Å‚ z hukiem o ziemiÄ™. StraciÅ‚ przytomność. - To nauczy ciÄ™ trzymać siÄ™ zdaÅ‚a ode mnie! - powiedziaÅ‚a i zaczęła wracać do zamku pozostawiajÄ…c nieprzytomnego nastolatka na bÅ‚oniach. - Nigdy, przenigdy nie pójdÄ™ na żadne spotkanie z żadnym chÅ‚opakiem! - mówiÅ‚a pod nosem Miska przez caÅ‚a drogÄ™ do Slytherinu. - I jak tam Potter? - zapytaÅ‚ Draco na samym wejÅ›ciu do pokoju wspólnego. Monika spojrzaÅ‚a na niego spode Å‚ba. - Leży nieprzytomny na bÅ‚oniach. - O... widzÄ™, że ostra dziewczyna z ciebie... - gÅ‚os mu siÄ™ zaÅ‚amaÅ‚. - MyÅ›laÅ‚am, że go normalnie zabije, kiedy zaczÄ…Å‚ siÄ™ do mnie dobierać. Ale powstrzymaÅ‚am siÄ™ przed rzuceniem Avady i zaÅ‚atwiÅ‚am go zwykÅ‚ym Experialmusem. - Tak?! - ucieszyÅ‚ siÄ™ Draco. - Tak! I nie zbliżaj siÄ™ do mnie przez najbliższe dwadzieÅ›cia cztery godziny bo mam agreche w stosunku do wszystkich mężczyzn chodzÄ…cych po ziemi! - Nawet nie zamierzaÅ‚em... - Ssssss! - syknęła na niego dziewczyna. Przynajmniej to usÅ‚yszaÅ‚ Draco i pozostali uczniowie znajdujÄ…cy siÄ™ w pokoju wspólnym. W gÅ‚owie dziewczyny jednak ten syk oznaczaÅ‚ "Jak podejdziesz to zabijÄ™!".
MiÅ›ka trzasnęła drzwiami do pokoju. Później jednak byÅ‚o sÅ‚ychać jakieÅ› syki dochodzÄ…ce z jej dormitorium. Od tamtej pory tylko nieliczni uczniowie zbliżali siÄ™ do drzwi prowadzÄ…cych do jej sypialni. - Potter to idiota! - krzyczaÅ‚a dziewczyna. - Już wiem dlaczego mamy takie hasÅ‚o do domu! - Miska uspokój siÄ™! Nie rozumiem w ogóle co mówisz! - mówiÅ‚ przerażony Tom siedzÄ…cy na jej Å‚óżku. - Kiedy nie mogÄ™ siÄ™ uspokoić! To buc... kulfon jeden! - Dziewczyno nie sycz tak! Ja na prawdÄ™ nie rozumiem mowy węży. - powiedziaÅ‚ Tom, który po raz pierwszy od wczoraj zamieniÅ‚ siÄ™ w ludzka postać. ChciaÅ‚ ja objąć ramieniem by ta siÄ™ uspokoiÅ‚a, jednak gdy Miska zobaczyÅ‚a stojÄ…cego w jej pokoju mężczyznÄ™ jej oczy zaÅ›wieciÅ‚y siÄ™ na czerwono. Opiekun natychmiast przybraÅ‚ kocia postać.
W trakcie tego caÅ‚ego syczenia z biegiem czasu Animag mógÅ‚ już rozróżnić dwa sÅ‚owa, które mówiÅ‚a dziewczyna. Pierwszym byÅ‚o "Potter" drugim natomiast "zabić". Dziewczyna uspokoiÅ‚a siÄ™ dopiero po okoÅ‚o godzinie i dopiero wtedy zaczęła mówić po ludzku. - Nie mam już siÅ‚ siÄ™ wydzierać... - Miska co zrobiÅ‚ ci ten chÅ‚opak? - WÄ…chaÅ‚ moje wÅ‚osy i zaczÄ…Å‚ caÅ‚ować po szyi. - CO?! - wkurzyÅ‚ siÄ™ Tom. Teraz również on miaÅ‚ ochotÄ™ zabić nastolatka. - Zaraz potem rozÅ‚ożyÅ‚am go na Å‚opatki zaklÄ™ciem i wróciÅ‚am do Slytherinu. - Pokaż mi tylko który to a bÄ™dzie mieć blizny na twarzy, że żadna dziewczyna go już nie zechce. - Już ma bliznÄ™ na czole... - WiÄ™c jakiÅ› inny Opiekun mnie ubiegÅ‚... - To pamiÄ…tka po Avadzie... Tylko tyle siÄ™ dowiedziaÅ‚a, zanim zaczÄ…Å‚ siÄ™ do mnie przystawiać... Ale skoÅ„czy o nim mówić... - wycedziÅ‚a przez zÄ™by Monika. - Dobrze... Wiesz, że podczas tego ataku furii mówiÅ‚aÅ› jÄ™zykiem węży? - SyczaÅ‚am? - Tak... I to przez caÅ‚y czas odkÄ…d weszÅ‚aÅ› aż do teraz - Nie zauważyÅ‚am tego... - Za to ja tak. I ci z pokoju wspólnego również... Dziwne, nigdy wczeÅ›niej u ciebie tego nie zauważyÅ‚em... - Bo jeszcze nigdy wczeÅ›niej nie byÅ‚am tak na nikogo wkurzona. - To rzadki dar... Pewnie jesteÅ› jedyna dziewczynÄ… w szkole, która jest wężousta. - Wiesz co Tom? JakoÅ› nie mam gÅ‚owy by siÄ™ nad tym teraz zastanawiać... Chyba siÄ™ już poÅ‚ożę... - Ale jest jeszcze wczeÅ›nie... - Dobranoc... - powiedziaÅ‚a Monika i poÅ‚ożyÅ‚a siÄ™ na Å‚óżku nadal ubrana w mundurek. - Branoc MiÅ›ka...