Czy jest cos gorszego od szlabanu?!

- Nie wytrzymam z nim kolejnego szlabanu! Dzisiejszy byÅ‚ koszmarem! - żaliÅ‚ siÄ™ Draco siedzÄ…cy na kanapie obok MiÅ›ki, która również dopiero wróciÅ‚a z lochów Snape'a

- U mnie tez nie byÅ‚o cudownie... MusiaÅ‚am czyÅ›cić kurze w tych wszystkich sÅ‚oików w laboratorium. I to bez użycia magii...

- Na pewno nie miaÅ‚aÅ› gorzej ode mnie. Ja musiaÅ‚em wynosić Å‚ajno spod jego paskudnych zwierzÄ…t, których nazw nawet nie znam, i podkÅ‚adać je pod plantacje dyÅ„, które Hagrid hoduje specjalnie na Å›wiÄ™to Halloween.

- To dlatego tak coÅ› tu zalatuje...

- Jeszcze nie zdążyłem się umyć... nie mam sił! Jestem wyczerpany!

- A ja zdegustowana... Ty wiesz jakie świństwa on ma w tych słoikach z formaliną?

- Nawet nie mam siły się domyślać.

- W jednym były czyjeś gałki oczne... Musiałam sobie wyczarować wiadro, bo bałam się, że nie wytrzymam i zwymiotuje na podłogę.

- To widzÄ™, ze to tez nie jest ciekawy szlaban...

- Tak..

- MówiÅ‚ ci już co bÄ™dziesz robić jutro?

- Nic nie wspominaÅ‚. Ale nie dokoÅ„czyÅ‚am odkurzania sÅ‚oików, wiÄ™c pewnie bÄ™dÄ™ znowu siÄ™ z nimi mÄ™czyć... Aż siÄ™ bojÄ™ co w nich jeszcze znajdÄ™.

- Mi powiedziaÅ‚, że jutro pójdziemy do Lasu. - powiedziaÅ‚ ciszej chÅ‚opak.

- To pewnie będzie fajne.

- Ty tam nie byłaś. Tam wcale nie jest fajnie. - Draco przypomniał sobie swoją ostatnią wizytę w Zakazanym Lesie. Wcale, a wcale nie było fajnie.

- Dobra, to ja idę odrabiać lekcje. Cześć Draco.

- Cześć.

Lekcje w piętek rozpoczynały Eliksiry. Miska zauważyła Pottera siedzącego na tym samym miejscu co podczas ostatniej lekcji. Chłopak, gdy ja zauważył udał, że szuka czegoś w książce. Jego kolega Ron łypał na nią groźnym okiem. Monika usiadła na swoim miejscu. Po chwili do klasy wszedł Snape i zaczął dyktować im notatkę na temat Berberysu.

- Berberys... bardzo pożyteczne... ziele... - pisaÅ‚a dziewczyna zasÅ‚uchana w to co mówi profesor nie zdaÅ‚a sobie sprawÄ™, że nie wszystko trzeba byÅ‚o notować.- Potter... szlaban... dzisiaj... czwarta... laboratorium... CO?! - krzyknęła na gÅ‚os dziewczyna. Wszyscy spojrzeli siÄ™ na niÄ… jak na wariatkÄ™. Nawet Snape odwróciÅ‚ swój wzrok od Pottera.

- Tak Panno White?

- Potter będzie mieć dzisiaj szlaban?

- Tak... - patrząc na nią wzrokiem jakby nie rozumiał o co chodzi Miśce.

- Dzisiaj o czwartej w laboratorium?

- Dokładnie... Cos nie pasuje Panno White?

- Nie... Wszystko gra...

Po lekcji, kiedy wychodzili z klasy Potter odważyÅ‚ siÄ™ i po raz pierwszy, od dnia w którym wylÄ…dowaÅ‚ przez niÄ… w skrzydle szpitalnym, spojrzaÅ‚ na dziewczynÄ™. UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ smutno. Miska wysÅ‚aÅ‚a mu olewajÄ…ce spojrzenie.

- Jak ci będzie przeszkadzał to daj znać.

- Nie trzeba Draco. Sama sobie poradzÄ™. A jak nie to Snape mi pomorze...

- Tak.. Też nie lubi tego głupka...

- Tez mi nowina... Gdyby go lubił nie dałby mu szlabanu...

Szlaban w laboratorium Mistrza Eliksirów niczym nie różniÅ‚ siÄ™ od tego, który odbywaÅ‚a wczoraj. Poza tym, że co chwile mijaÅ‚a siÄ™ z Potterem, który niby przypadkiem na niÄ… wpadaÅ‚. MiÅ›ka byÅ‚a już gotowa wyjąć różdżkÄ™ i powalić go kolejnym zajÄ™ciem, ale za każdym razem Snape pojawiaÅ‚ siÄ™ w pobliżu co psuÅ‚o caÅ‚y efekt. Teraz nie baÅ‚aby siÄ™ użyć Avady na tym szczurze, jak zaczęła nazywać Pottera.

- Potter jeszcze jeden raz, a zamienisz się w sztywnego trupa... - wycedziła, gdy po raz enty na nią wpadł.

- Sorry, ale to nie moja wina... Ty mnie po prostu do siebie przyciÄ…gasz... To tak jak z magnesem...

- Ja ci dam magnes Potter...

- Ty byś mi mogła dużo dać...

- W szczękę na przykład? - uśmiechnęła się słodziutko dziewczyna.

- Nie o to mi chodziło...

- Ale mi tak... odejdź wreszcie ode mnie natręcie jeden bo zaraz pewna część twojego ciała trafi do słoika z formaliną i inni uczniowie będą się uczyć na twoim przykładzie anatomii...

- Ależ ty wrażliwa... - powiedział Potter i odszedł do dziewczyny. Szlaban trwał jeszcze tylko dwie godziny...

Podczas kolejnych dni spÄ™dzonych ze Snape'm Monika nie odkurzaÅ‚a już w koÅ„cu sÅ‚oików. Teraz pomagaÅ‚a mu przy przygotowywaniu eliksirów, o które prosiÅ‚a go Madam Pomfey, szkolna pielÄ™gniarka. Draco tez przyzwyczaiÅ‚ siÄ™ do peÅ‚nienia obowiÄ…zków parobka Hagrida, chociaż za każdym razem kiedy wracaÅ‚ do wspólnego obiecywaÅ‚, że wiÄ™cej do niego nie pójdzie i nie bÄ™dzie już nawoziÅ‚ Å‚ajnem dyÅ„, zawsze wracaÅ‚ by odpracować swój szlaban.

W koÅ„cu nadeszÅ‚a Å›roda. Ostatni dzieÅ„ szlabanu. MiÅ›ka z entuzjazmem pobiegÅ‚a do laboratorium by pomóc w kolejnym eliksirze swojemu profesorowi. Kiedy już siÄ™ tam znalazÅ‚a nie zastaÅ‚a go jednak. Przynajmniej tak jej siÄ™ zdawaÅ‚o...

- Panie profesorze Snape? Jest pan tam?

- Odejdź!

- Źle się pan czuje? Czemu pan tak sapie?

- MówiÄ™ odejdź dziewczyno!

- Gdzie pan jest? Panie profesorze... - MiÅ›ka zaczęła szukać go po caÅ‚ym pomieszczeniu. W koÅ„cu zajrzaÅ‚a za biurko. Momentalnie odwróciÅ‚a wzrok.- O... To ja już może pójdÄ™... Do widzenia...

Szybko wypadÅ‚a z laboratorium profesora. Cala czerwona na twarzy nie wiedzÄ…c co myÅ›leć wróciÅ‚a do wspólnego. OszoÅ‚omiona usiadÅ‚a na sofie naprzeciw kominka i siedziaÅ‚a tam bez ruchy z dziwnym wyrazem twarzy do czasu aż przyszedÅ‚ Draco.

- Cześć Miśka! Czy to nie piękne, że skończył nam się szlaban?

- Eee...

- Co ci jest Miśka?

- Eee...

- No dziewczyno uspokój siÄ™ i powiedz co siÄ™ staÅ‚o. Masz jakÄ…Å› dziwnÄ… minÄ™. Znowu Potter siÄ™ naprzykrzaÅ‚?! - zapytaÅ‚ Draco siadajÄ…c obok niej.

- Eee... - powiedziała Monika i pokiwała głową, że to nie chodzi o Harrego.

- No to co siÄ™ takiego staÅ‚o, że nie możesz mówić?

- On... Ona... Oni...

- WysÅ‚ów siÄ™ wreszcie...

- Oni... tam na podłodze...

- Wiadro szybko! - krzyknÄ…Å‚ chÅ‚opak, jednak nikt siÄ™ tym nie zainteresowaÅ‚. Sam wyczarowaÅ‚ jedno i podaÅ‚ dziewczynie, która byÅ‚a na skraju wytrzymaÅ‚oÅ›ci. Wszystko co dziewczyna zjadÅ‚a na obiad wyÅ‚adowaÅ‚o w wiadrze, które natychmiast w magiczny sposób siÄ™ opróżniÅ‚o. - Już w porzÄ…dku?

- Tak... chyba już tak...

- W takim razie, czy mogÅ‚abyÅ› dokoÅ„czyć to o czym przed chwila mówiÅ‚aÅ›, zanim puÅ›ciÅ‚aÅ› piÄ™knego kolorowego pawia?

- No więc... eee... Snape i Balcony... tam na podłodze jego laboratorium... oni się kochali jak przyszłam odrobić szlaban... - dziewczyna po raz drugi zwymiotowała do magicznego wiadra.

- Snape i Balcony?! Ja nie mogÄ™! - krzyknÄ…Å‚ na caÅ‚e gardÅ‚o Draco. - W jaki sposób? - zaciekawiÅ‚ siÄ™ chÅ‚opak.

- Weź przestań, bo zamiast do wiadra zrzygam się na ciebie...

- No już dobra, dobra... Ale oni tak długo?

- Draco skÄ…d ja to mam wiedzieć? Jak ich tak zobaczyÅ‚am to zwiaÅ‚am do wspólnego nabierajÄ…c takiego speeda, że nie wiem. Jeszcze nigdy tak szybko nie biegaÅ‚am...

- Nie mogę w to uwierzyć, że nasz kochany stary Snape i cichutka Panna Balcony... hehehe... Normalnie nie mogę...

- Ja też nie... Będę mieć koszmary w nocy!

- To może dotrzymać ci towarzystwa? W dwójkÄ™ zawsze raźniej...

- Spadaj Draco...

- No co... chciałem być uczynny...

- Dobra nie tłumacz się...

- Jesteś może głodna? Zaraz kolacja.

- Czy ty myślisz, że po tym co zobaczyłam jestem w stanie coś przełknąć?

- No wiesz... podobno to wzmaga apetyt...

- Ale nie mój... dziÄ™ki zostanÄ™ tutaj, a ty idź cos zjeść...

- Dobra, ale zaraz wracam...

Draco znikł z pola widzenia dziewczyny. Miska nie ruszała się z miejsca aż ktoś ją zawołał.

- Panno White, czy mógÅ‚bym na sÅ‚ówko?

Dziewczyna odwróciÅ‚a siÄ™. Tuż za niÄ… staÅ‚ prof. Snape z wyraźnie zmieszanÄ… minÄ…. Monika przytuliÅ‚a do siebie wiadro, które wyczarowaÅ‚ jej Draco.

- Chciałbym wyjaśnić z tobą jedna sprawę...

- Eee... nie trzeba...

- Owszem muszÄ™. Pójdźmy może do twojego pokoju...

- Eee... dobrze... - zgodziła się w końcu dziewczyna.

- Na pewno zaszokowaÅ‚a ciÄ™ ta scena, która zastaÅ‚aÅ› w moim laboratorium... - powiedziaÅ‚ Snape, kiedy drzwi do dormitorium dziewczyny zamknęły siÄ™. Tom, który smacznie spaÅ‚ na Å‚óżku MiÅ›ki natychmiast siÄ™ obudziÅ‚ sÅ‚yszÄ…c jakiÅ› mÄ™ski gÅ‚os. Gdy zauważyÅ‚ Snape'a jego maÅ‚a szczÄ™ka opadÅ‚a o kilka centymetrów w dóÅ‚.

- Ja... no... eee... nie chciałam w niczym przeszkadzać...

- Tak to siÄ™ czasami zdarza Panno White, że czasami ptaszki i pszczóÅ‚ki lgnÄ… do siebie...

- Eee... panie profesorze nie trzeba...

- I wtedy dochodzi do pewnego rodzaju aktu...

- NaprawdÄ™ ja wszystko rozumiem...

- Aktu, który zostaÅ‚ zaprogramowany w każdym z nas po to byÅ›my przekazali życie nowemu pokoleniu...

- Zaraz puszczę pawia! - krzyknęła dziewczyna, jednak Snape bardzo się wczuł w role osoby uświadamiającej co to sex.

- Chociaż robi siÄ™ to również dla przyjemnoÅ›ci...

Monika nie wytrzymaÅ‚a. Dobrze, że wzięła ze sobÄ… wiaderko. Tom jednak nie dosiÄ™gaÅ‚ do wiadra. ZwymiotowaÅ‚ na podÅ‚ogÄ™ tuz przy nogach profesora. Ten dopiero wtedy wróciÅ‚ do realnego Å›wiata, a z twarzy znikÅ‚ mu wreszcie ten obleÅ›ny uÅ›mieszek zadowolenia.

- Twój kot chyba jest chory...

- Nie... wszystko z nim w poczÄ…tku, profesorze...

- Ty tez jakoś blado wyglądasz... Może potrzebne ci jej jakieś lekarstwo?

- Nie dziękuję...

- WracajÄ…c do sprawy Panno White... Mam nadziejÄ™, że po tym co zobaczyÅ‚aÅ› nadal bÄ™dziesz traktować w normalny sposób... W koÅ„cu profesorowie to też ludzie i majÄ… swoje potrzeby...

- Postaram się zachowywać normalnie...

- Jeżeli nie będziesz w stanie sobie z tym poradzić to przyjdź do mnie. Chętnie z tobą o tym porozmawiam..

- NIE!! - krzyknęła dziewczyna. - Znaczy się... nie trzeba profesorze...

- W takim razie zostawię cię teraz sama z kotem. On chyba naprawdę potrzebuje pomocy. Zgłoś się z nim do Hagrida. Do widzenia. - powiedział i wyszedł z pokoju dziewczyny.

- Miśka... Czy to co on powiedział jest prawdą czy po prostu mam przesłuchy?

- Niestety to prawda... Na Merlina! Ja już nie zasnÄ™ bez koszmarów...

- Biedne dziecko... - powiedział Tom i zeskoczył na podłogę. - Miau! Wpadłem we własne wymiociny... Będę teraz musiał to wszystko wyczyścić...

- Odsuń się na bok. Zaraz to posprzątam być znowu w to nie wpadł... - dziewczyna za pomocą magicznego zaklęcia spowodowała, że nieprzyjemna ciecz znikła z pokoju.

Nagle ktoś zapukał do drzwi.

- ProszÄ™!

- Słyszałem, że Snape tu był

- Niestety tak...

- Co mówiÅ‚?

- Uświadamiał mnie...

- WspóÅ‚czucia MiÅ›ka.... - powiedziaÅ‚ wchodzÄ…c do pokoju. - PrzyniosÅ‚em cos dla ciebie

- Å»elki? Przecież mówiÅ‚am, że nic nie przeÅ‚knÄ™.. szczególnie po tym... Aha... DziÄ™ki za wiadro.. przydaÅ‚o siÄ™ kiedy Snape ze mnÄ… rozmawiaÅ‚..

- Może jak ci wstręt do jedzenia przejdzie to skubniesz trochę.

- Ok.

- Å