Rozdzial 5
Ucieczka
Podczas nastepnych dni mroczny znak zbladl i byl juz o wiele mniej widoczny. Przestal tez ja piec. Dalej miala lekcje ze Snape'm w podziemiach dworu Malfoyow. Eliksiry stawaly sie coraz trudniejsze, ale ona odkryla w sobie talent. Potrafila je robic bezblednie nawet jesli wczesniej nie znala przepisu. Snape staral sie byc opryskliwy, ale nie mogl nie polubic Sary. Dziewczyna rowniez zapalala do niego sympatia, i zastanawiala sie dlaczego Gryfoni tak go nie lubia. Dlugo sie zastanawiala czy zdradzic sie z tym ile wie. Bala sie, ze mogli ich podsluchiwac, albo, ze Snape tak naprawde jest smierciozerca. Nie wiedziala jak poruszyc temat ucieczki, a Mistrz Eliksirow nie sprawial wrazenia, jakby chcial poruszyc ten temat. Sara rozmyslala nad ucieczka na wlasna reke, ale po 1) byla zbyt dobrze strzezona, a nawet posiadajac rozdzke bala sie zaatakowac doroslego i bezwzglednego Smierciozerce. Teleportowac sie nie umiala, wiec musialaby jakos inaczej wydostac sie z Anglii.
Dumbledore byl zdenerwowany, po tym jak Snape zrelacjonowal mu przebieg spotkania smierciozercow. Czy to oznaczalo, ze juz ja stracili? Snape na razie postanowil nie pytac sie jej o ucieczke, bo co jesli byla wierna Lordowi? Wtedy wystawilby na szwank cala swoja misje i zakon. Na to Dumbledore nie mogl pozwolic. Teraz wyslal Snape'a na Grimmauld Place. Byli tam w tej chwili rowniez inni czlonkowie Zakonu, wiec bedzie mogl sie z nimi naradzic. Wiedzial, ze ona raczej nie przeszla na ciemna strone, ale jak zdola o tym przekonac Moody'ego, po tym jak slyszal relacje Snape'a.
To co wydarzylo sie podczas spotkania smierciozercow widzial rowniez Harry. Znowu mial jeden ze swoich jasnowidzacych humor Voldemorta snow. Tylko, ze tym razem byla w nim ta dziewczyna. Dowiedzial sie z tego snu, ze ona jest wsrod smierciozercow. To mu sie wcale nie podobalo, bo poprzednio wydawalo mu sie, ze ona jest dobra. W dodatku w tym snie byl tez Malfoy. Ale Snape na pewno byl na tym potkaniu, wiec Harry postanowil nic nie mowic o swoim snie. Tylko jego podkrazone oczy zwrocily uwage Rona i Hermiony.
Draco w Hogwarcie czul sie bardzo nieswojo odkad zostal smierciozerca. Wiedzial, ze to sie kiedys stanie i nawet tego chcial. Ale teraz wszystko bylo inne. No i ta dziewczyna. Mieszkala u niego w domu. Odkad pierwszy raz ja zobaczyl, nie mogl przestac o niej myslec. Nie wygladala na zadowolona z faktu, ze ma sluzyc Czarnemu Panu. Zaraz po powrocie ze spotkania smierciozercow, slyszal jak plakala w swoim pokoju. Wtedy nie zwrocil na to uwagi, bo byl zbyt zajety wlasnym upokorzeniem. Ale pozniej zaczal sie zastanawiac. Ona wygladala mu na kogos z jasnej strony. Tydzien pozniej, w sobote, kiedy zastanawial sie nad tym, doszedl do wniosku, ze nie moze tego tak zostawic. Wstal z kanapy i poszedl do dormitorium. Tam zaczekal az wszyscy znikna z pokoju wspolnego. Zabral swoja peleryne niewidke, ktora dostal z okazji przystapienia do smierciozercow od ojca i zalozyl na siebie. Wyjal z woreczka troszke proszku fiuu i rzucil do ognia w kominku.
-Malfoy's Manor.- krzyknal i zniknal w plomieniach...
Sara obudzila sie w srodku nocy z dziwnym przeczuciem. Jakby cos mialo sie wydarzyc. Wstala i ubrala sie w swoje mugolskie rzeczy, w ktorych tu przybyla. Wziela rozdzke i wyszla ze swojego pokoju na korytarz. Z wyciagnieta przed siebie rozdzka zaczela powoli schodzic po schodach, ale sie potknela. 'Och, ale jestem glupia'
-Lumos.
W niklym swietle rozdzki zeszla na dol do przestronnego holu. Nikogo tam nie bylo, ale wydawalo jej sie jakby wyczul czyjas obecnosc. Gdyby ktos tu ja spotkal, nie miala zadnego wytlumaczenia, co robi w nocy w pelni ubrana i z rozdzka. Postanowila pojsc do kuchni i sie czegos napic. Dziwne przeczucie jej nie opuszczalo. Weszla do przestronnej kuchni i podeszla do zlewu chcac nalac sobie szklanke wody. Nagle owial ja chlod. Rozejrzala sie przerazona. Okna byly zamkniete. Nagle uzmyslowila sobie, ze na wielkim drewnianym stole, ktory stal przed olbrzymim kominkiem lezy rozwiazany woreczek. Szybko podeszla do niego nie wierzac wlasnym oczom. Podniosla go i zajrzala do srodka. Nawet w ciemnosci, proszek skrzyl sie na zloto. 'Proszek fiuu! Jak to mozliwe?' Przeciez proszek fiuu byl najbardziej chowana przed nia rzecza. Jesli ktos z nich zostawil woreczek na wierzchu i dzieki temu ona ucieknie Tom sie niezle wscieknie!!!
Nie czekajac az ktos ja tu znajdzie i przylapie na probie ucieczki zapalila rozdzka ogien na palenisku i sypnela w niego proszkiem. Weszla pomiedzy zielone plomienie, i bez zastanowienia, krzyknela:
-Grimmauld Place!- nie pomyslala, ze nie powinna wogle znac tego adresu!
