Na poczatek chcialam bardzo przeprosic wszystkich (o ile ktos to w ogole czyta) za to, ze tak dlugo nie pisalam kolejnych czesci. Teraz, po swietach, mam troche wolnego czasu, ale pisze naraz kilka innych opowiadan wiec nie uda mi sie zbyt szybko tego nadrobic. Mam nadzieje, ze Wam sie podoba. Komentujcie, nie boje sie konstruktywnej krytyki!!!
Rozdzial 6
Hogwart
Gdy Sara obudzila sie bylo jeszcze ciemno. Powoli wysunela glowe spod koldry i zorientowala sie, ze jest w jakims obcym miejscu. Za oknem huczal wiatr w galeziach drzew. Wstala i wyjrzala na podworko. Z nieba zaczely powoli spadac olbrzymie platki sniegu. 'Ktorego dzisiaj mamy?' zastanawiala sie dziewczyna. Tak dawno nie widziala kalendarza, ze nawet nie zdawala sobie sprawy, jaki jest dzien tygodnia. Za oknem zaczelo sie robic jasno. Nagle drzwi skrzypnely. Sara podskoczyla, ale uspokoila sie gdy zobaczyla, kto wszedl.
-Dobrze spalas?- Spytal dobrodusznie Dumbledore.
-Tak.- odpowiedziala nagle oniesmielona dziewczyna.
-Wczoraj omowilismy twoja sytuacje. Postanowilem, ze jesli zechcesz bedziesz mogla sie uczyc w Hogwarcie.
-Naprawde?- spytala zaskoczona dziewczyna.
-Tak. Mysle, ze po tym jak odkrylas w sobie magiczne zdolnosci nie bedziesz chciala wracac do szkoly mugoli?- zasmial sie starzec. Po chwili jednak spowaznial- Niestety na razie nie mozesz tez wrocic do swojej rodziny.
-Co z nimi? Czy wszystko w porzadku? Nie widzieli mnie od wiekow, na pewno strasznie sie zamartwiaja!
-Nie mysl o tym. Tej nocy bylem u nich i wszystko wyjasnilem. Zgodzili sie na twoj pobyt w Hogwarcie, zabralem tez twoje rzeczy.- To mowiac wskazal na kufer stojacy pod sciana, ktorego wczesniej nie zauwazyla.
Dzieki temu mogla sie przebrac w swieze rzeczy. Zeszla na dol na sniadanie. Zastala tam tylko Snape'a.
-Dzien dobry. Glupio mi o to pytac, ale jaki mamy dzien tygodnia?
-Jest sobota. Od poniedzialku bedziesz chodzic do Hogwartu. Jutro dostaniemy sie tam za pomoca proszku fiuu.
Do kuchni wparowala Tonks. Zaraz za nia uslyszeli wrzaski pani Black. Minal kolejny rok, a oni nie zdolali jej odkleic od sciany. Tonks miala tym razem ogniscie czerwone wlosy. Sara spojrzala na pare lat starsza dziewczyne, zastanawiajac sie kto to moze byc. Tylko kolor wlosow nasuwal jej pewne przypuszczenie. Co prawda widziala ja już wczoraj, ale wtedy się nie przedstawila.
-Och, przepraszam was, znowu ja obudzilam. W tym domu ciagle cos wywracam.
Spojrzala na Snape'a i Sare i zamarla.- Hej myslalam, ze zastane tu... hmm, innych czlonkow Zakonu. Nie przedstawilam się wczoraj, prawda? Jestem Nimfadora Tonks. Ale proszę cie bys uzywala mojego nazwiska.
-Mi tam podoba się twoje imie. Ja jestem, jak już pewnie wiesz, Sara.
-Aha. Dumbledore wyjasnil mi wszystko.- powiedziala Nimfadora.
Sara nie zdazyla na to odpowiedziec, zreszta nie wiedziala jak miala zareagowac, w koncu wczoraj była wzieta za smierciozerce. Do kuchni wszedl Dumbledore.
-O Tonks, wlasnie mialem cie prosic zebys zabrala te dziewczyne na Pokatna, musi kupic szaty i reszte wyposazenia. Nie moge jej poslac z nikim innym.- westchnal dyrektor usmiechajac sie do obecnych.
-Bardzo chetnie sie tam z nia wybiore. Po calym tygodniu ciezkiej pracy aurora nie ma to jak relaks w postaci rundki po sklepach, co nie, Sara?- zagadnela Tonks.- Ty chyba nie mozesz sie jeszcze teleportowac?
-Mozecie sie tam dostac za pomoca proszku fiuu.- rzucil zniecierpliwiony Snape, po czym wstal.
-Ja niestety nie mam tyle wolnego czasu, wiec wybaczcie mi ale wybede.
Jego czarny plaszcz poderwal sie do gory, kiedy przechodzil obok Sary. Dumbledore rowniez wyszedl i zostaly same.
-No, kiedy ten stary nietoperz wyszedl- szepnela Tonks.- Mozesz mi opowiedziec o sobie.
Sara opowiedziala Tonks mniej wiecej co jej sie wydarzylo. Od razu poczula sympatie do tej lekko szalonej dziewczyny. Kiedy juz nadeszla pora otwarcia sklepow, obie wstaly i podeszly do kominka.
-Dobra, ty pierwsza- powiedziala Tonks, podajac jej woreczek z proszkiem fiuu. Sara wziela go od niej i sypnela w plomienie, ktore staly sie zielone. Weszlo w nie i krzyknela:
-Ulica Pokatna!
Po pewnym czasie wirowania w plomieniach, wypadla na posadzke jakiegos sklepu. Kiedy wstala, okazalo sie, ze mozna tu kupic piora i pergaminy. Po chwili obok niej wyladowala Tonks. Gdy tylko sie podniosla, prychnela z niezadowolenia.
-Jak dawno tego nie robilam. Teraz wiem czemu tak tego nie lubilam. Mowie ci, jak najszybciej zdaj egzamin na teleportacje!
Otrzepala sie z sadzy i obie wyszly z tego sklepu. Uliczka byla nieco wezsza niz myslala Sara. W powietrzu czuc bylo zapach zimy, pomieszany z wonia, ktorej na ulicy mugoli nigdy by nie wyczula. Wonia magii. Rozgladala sie teraz dookola, gdyz za pierwszym razem gdy tu byla, nie miala za bardzo mozliwosci jej sie przyjrzec. Poza tym wtedy byla jesien, a teraz z nieba sypal sie bialy puch, ktory zupelnie zmienial wyglad uliczki. Tonks pociagnela ja do sklepu Madame Malkin, nie pozwalajac stac i rozgladac sie dookola.
-Jeszcze bedziesz miala okazje wszystko obejrzec- powiedziala do niej.- Nie mamy teraz zbyt duzo czasu, bo dzis sobota i wszystko zamykaja wczesniej.
Weszli do sklepu i natychmiast podeszla do nich przysadzista kobieta.
-W czym moge wam pomoc, kochaneczki?
-Chcialam... szaty do Hogwartu.- zajaknela sie Sara. Mysl, ze tam pojdzie nadal ja lekko oszolamiala.
-Stan na tym stolku, kochanie.
Dziewczyna tak zrobila i po chwili Madame Malkin zaznaczala szpilkami rozmiar jej szat. Kiedy byly gotowe, Sara zauwazyla, ze nie maja jeszcze emblematow z zadnego z domow. No tak, przeciez nie byla jeszcze do zadnego przydzielona. Miala tylko nadzieje, ze bedzie w Gryffindorze. Zawsze chciala tam trafic, ale z Mrocznym Znakiem na ramieniu, czy tiara ja tam przydzieli?
Zmartwila sie bardzo i smutna podazala za Tonks, ktora zmierzala wlasnie do apteki. Zauwazyla jej zatroskana mine i po kupieniu skladnikow poszly razem na ciastko.
-To na poprawe humoru.-dodala, kiedy usiadly przy stoliku.- Nie martw sie, wszystko bedzie dobrze.- Powiedziala wesolo Tonks.
Na te slowa Sara sie usmiechnela. Nadal targaly nia obawy, ale to nie moglo przeciez popsuc jej dnia. Najwyzej pomeczy sie troche z Malfoyem w Slytherinie. No wlasnie, co bedzie kiedy sie z nim spotka? Kolejna rzecz do listy zmartwien. Sara spojrzala na Tonks cala umazana kremem i rozesmiala sie. Co bedzie to bedzie, a jak juz przyjdzie to wtedy bedzie sie tym martwic. Nie bez przyczyny czytala kazda czesc po 10 razy. Poczula sie jakby to Hagrid ja pocieszal i przestala sie przejmowac. Wkrotce kupili wszystkie potrzebne jej rzeczy i wrocili do Kwatery Zakonu. Sara chetnie by dluzej plotkowala z Tonks, ale kiedy tylko przybyly, jakis wysoki czarnoskory czarodziej, wyslal gdzies Tonks, sam rowniez z nia poszedl. Sara zostala wiec sama. Zaniosla wszystkie rzeczy do swojego od niedawna pokoju i zapakowala je do kufra.
Nastepnego dnia, poznym popoludniem, do jej pokoju zawital Snape. Przez caly dzien dziewczyna nudzila sie jak mops, dodatkowo martwiac sie co bedzie w Hogwarcie. Czas dluzyl jej sie niemilosiernie. Jak zwykle, kiedy czekala na cos czego sie bala, czas wydluzal sie najbardziej jak to mozliwe. W koncu jednak, do jej pokoju zawital nauczyciel i od razu zabral jej kufer, kazac isc za soba. W kuchni, na wielkim palenisku plonal ogien. Juz drugi raz od jej pobytu tutaj ktos podal jej woreczek z proszkiem fiuu. Tym razem to Snape byl pierwszy, razem z kufrem. Ledwo powiedzial Hogwart i juz go nie bylo. Sara odczekala pare sekund, niepewna, czy to wszystko dzieje sie naprawde i zrobila to samo. Wypadla na miekki dywan, ktory nieco zamortyzowal upadek. Dziewczyna w duchu przyznala racje Tonks. Rozejrzala sie i od razu natrafila na czujne spojrzenie profesor McGonagall, ktora stala obok Dumbledore'a w jego gabinecie. Pokoj byl rzeczywiscie niesamowity. Jeden z portretow na scianie usmiechal sie drwiaco. Reszta patrzyla na nia przyjaznie z lekkim zaciekawieniem.
-Witaj w Hogwarcie, Saro. Zanim spotkasz sie z innymi uczniami, musisz zostac przydzielona do ktoregos z domow.
Dyrektor spojrzal na przygotowany wczesniej stolek.
-Pomyslalem, ze przymierzysz tiare tutaj, zamiast przed wszystkimi, co byloby na pewno niezbyt przyjemnym przezyciem.- dodala Profesor McGonagall. Podniosla brudna tiare i podala ja dziewczynie. Teraz cala ich trojka wpatrywala sie w nia. Sara pomyslala, ze chyba wolalaby zrobic to na forum szkoly niz pod swidrujacym spojrzeniem Dumbledore'a, McGonagall i Snape'a. Usiadla jednak na stolku i zalozyla tiare. Ta natychmiast opadla jej na oczy. Uslyszala cichy glosik:
-Chyba nigdy jeszcze wybor nie byl dla mnie tak trudny... Tak, dziewczyno masz wielki talent. Pragniesz wiedzy, ale nie jest ona dla ciebie najwazniejsza. Cenisz przyjaciol, i masz odwage by ich bronic. Widze w tobie rowniez cos mrocznego, co jednak nie wiaze sie z Mrocznym Znakiem na twoim ramieniu.- Tiara umilkla na chwile, a w Sarze serce zamarlo. Och, jakby chciala trafic do Gryffindoru!
-Gryffindor? Tak sadze, ze to bedzie najlepszy wybor. GRYFFINDOR!- wrzasnela tiara, az dziewczynie zadzwonilo w uszach. Natychmiast zdjela kapelusz z glowy i wstala. Wszystkie jej obawy zniknely, miala wrazenie, ze teraz poradzi sobie ze wszystkim.
Natomiast Snape wymienial zdziwione spojrzenie z dyrektorem. Do tej pory oboje sadzili, ze trafi do Slytherinu. Albus jednak tylko sie usmiechnal.- Mysle, ze nadszedl juz czas kolacji. Zawolam zaraz pferkta, ktory zaprowadzi cie do Wielkiej Sali. Mysle, ze Hermiona Granger pokaze ci rowniez reszte zamku...
