Rozdział 218: Kontuzja podczas meczu

Uwagi: Alternatywa - Nastolatki

Gregowi opowiadano historie o tym, jak kiedyś w czyimś życiu wydarzyły się wielkie incydenty, które sprawiały, że człowiekowi wydawało się, że wszystko zwalnia. Nie dawało ci to szansy zmienienia czegokolwiek. Po prostu sprawiało, że wszystko stawało się bardziej oczywiste tuż przed…

Wszystko działo się tak powoli. Potem doszła do kolizji i znaleźli się na chłodnej trawie. Greg nie mógł oddychać, a ból przeszył jego ciało. Czuł się, jakby znalazł się w ogniu i nie mógł zaczerpnąć tchu. Ktoś go przenosił. Ludzie rozmawiali, ktoś sprawdzał mu źrenice, ale to wszystko bolało. Ból, który szybko odrętwiał jego nogę, powodował, że zapomniał o bólu głowy. To nie był dobry znak.

Mecz został wstrzymany. Został delikatnie obrócony na bok. Ktoś próbował podać mu wodę, pomóc mu usiąść. Ruch bardzo szybko wywołał u niego wymioty. Jęcząc, podniósł drżącą rękę, by zakryć oczy i cicho dyszał. Niedługo potem bardzo łagodny i zatroskany głos przedarł się przez gwar ludzi, którzy go przenieśli.

To był Mycroft. Młodszy nastolatek najwyraźniej zszedł z trybun i podszedł do niego, a Greg chciał tylko aby owinął go swoimi smukłymi ramionami. Ciągle próbował oddychać przez nos i wypuszczał powietrze przez usta, czego nauczył ich trener pierwszego dnia treningu, a które podobno miało kluczowe znaczenie dla przezwyciężenia wszelkich kontuzji związanych z grą. To pomogło. Nadal miał zawroty głowy, a jego czasy reakcji były powolne, ale po kilku minutach mógł mrugnąć otwierając oczy.

— Czy musimy go zawieść do szpitala? — ktoś zapytał i Greg ujrzał, że Mycroft patrzył na tę osobę. Widział, jak jego chłopak potrząsnął głową.

— Nie. Nie wierzę, że to konieczne — powiedział. Przynajmniej tak to brzmiało. Greg był zdezorientowany i zmarszczył brwi. — Powiedziałeś, że nie złamał nogi, zgadza się?

Greg przestał słuchać po tym. Nie złamana. Skupił się na tych chwalebnych słowach. Gdyby to posadziło go na ławce na resztę sezonu, byłoby to bardzo złe. W końcu był kapitanem i przeczekanie jednego lub dwóch meczów byłoby w porządku, ale nieobecność przez cały sezon byłaby zła dla morali zespołu.

Następne wydarzenia były zamazane. Prawie znowu zwymiotował, kiedy go podniesiona, a Mycroft pospiesznie wszedł pod jego ramię, żeby go wesprzeć, podczas gdy ktoś inny podawał mu kulę, którą włożył pod drugie ramie. Pamiętał, że pomyślał o tym, że nienawidził tak bardzo opierać się w tym momencie na Mycroftcie, ponieważ był spocony i pokryty trawą oraz błotem, co bez wątpienia zostawiło plany na ładnym ubraniu młodszego nastolatka.

Potem był w łóżku. Był w łóżku Mycrofta i miał na sobie tylko czyste spodnie. Nie był brudny? Pod jego zranioną nogą leżał stos poduszek. Zdziwiony próbował przypomnieć sobie, co się stało. Kiedy wziął prysznic? Zmarszczył brwi w zmieszaniu i ponownie spróbował wykonać ćwiczenia oddechowe, gdy poczuł nową falę mdłości narastających w jego klatce piersiowej. Nie chciał zwymiotować w pokoju Mycrofta.

— Gregory? — zapytał cicho Mycroft, podchodząc i siadając na krawędzi łóżka.

— Co się stało? — zdołał wykrztusić, próbując sobie przypomnieć… Nic nie pamiętał.

— Pamiętasz, że grałeś w rugby? — zaczął Mycroft. Greg zastanawiał się przez chwilę, ale potem skinął głową. Tak, zgadza się, to miał być ich trzeci mecz w tym roku. — Zderzyłeś się z innym graczem. Twoje kolano zostało skręcone i wierze, że masz wstrząśnienie mózgu.

Greg westchnął cicho, jęcząc i zamykając oczy. Smukłe palce przeczesywały jego włosy i czuł, jak Mycroft pocałował go w czoło.

— Sprowadziłem cię tutaj — kontynuował łagodnie, gdy Greg obrócił ciało w jego kierunku. — Wykąpałeś się i zostaniesz dzisiejszego wieczoru w moim pokoju. Zabrałem twój sprzęt do rugby z powrotem do ciebie i przyniosłem tę książkę, która kazano ci przeczytać na zajęcia z literatury angielskiej. Może trochę poczytamy.

— Chcę spać — westchnął Greg, kręcąc ostrożnie głową na myśl o przeczytaniu zadanej książki. Znowu zrobiło mu się niedobrze.

— Mogę ci ją przeczytać — stwierdził Mycroft, ponownie całując go w czoło. — Nie podoba mi się myśl, żebyś położył się już spać. Poczekajmy jeszcze godzinę.

— Ponieważ… moja głowa? — zapytał Greg, zerkając na swojego chłopaka z zakłopotaniem.

— Tak — potwierdził Mycroft, gładząc go po włosach i otwierając książkę. — Nie martw się Gregory, zajmę się tobą.

Gdy Mycroft zaczął czytać tym niesamowitym, gładkim głosem, Greg uśmiechnął się i oparł o niego. Wiedział, że młodszy nastolatek to zrobi. Zawsze tak było.