Rozumiesz młodzieńcze. Gdybyś częściej jadł rzepę nic takiego nie miałoby miejsca.
Mowa, nie zaistniałby nawet cień szansy, ale cóż... mało kto umie teraz
docenić prawdziwą wartość rzepy... och, to mi przypomina jak wuj
Podrapek użądzał swój nowy dom! Pech chciał,
że wcześniej mieszkał tam
pewien wstrętny czerwony mag. Uwierz mi Aryam, nie ma nic gorszego niż
złośliwy czerwony mag... no może złośliwy czerwony mag spokrewniony
z niejakim Edim, ale wracając do tematu - co ściana to pułapka! Biedny
wujcio Podrapek przez pierwsze dwa dni bunkrował się w piwnicy, kiedy
na parterze szalała burza śnieżna! Ale najgorsze było i tak dopiero
przed wujkiem... (a może raczej nad nim...) nawet sobie nie wyobrażasz
co siedziało na piętrze!
babcia Jansen z bandą kurczaków...
Bab-? Nie! Zostaw babcię! Babcia była dopiero na strychu! Ale za to ciotka Purnella-
Jan...
gotowała tego dnia polewkę rzepową! Gdyby nie kocioł z polewką gnom
jeden wie,
co by się stało z wujkiem Podrapkiem! Pewnie byłby teraz-
Jannnn...
czymś w rodzaju glutowatego, zielonego, niezbyt pachnącego ...o, w sumie, w przypadku wujcia nie miało by to większego znaczenia... Ale w każdym raz-
DOSYĆĆĆ! WEZMĘ JUŻ TE CHOLERNE LEKARSTWO!
no, jaki grzeczny chłopiec. Masz... - Jan wyraźnie z siebie zadowolony rzucił siedzącemu, na łóżku pod ścianą, mężczyźnie fioletową buteleczkę. Aryam, dygocząc jeszcze po zaistniałym przed chwilą napadzie histerycznej paniki, złapał lek lewą ręką prawie bezwiednie (patrz: korzyści wynikające z długiej obecności w branży...), wpatrując się w Jansena otumanionym wzrokiem naćpanego zabójcy...
a mówiłem Hendakowi, by nie dawał mu tych ziół...-zamruczał pod nosem
gnom, podchodząc do niewysokiej szafki, na której ktoś wcześniej
postawił miednicę z wodą.- ...musiał brać coś wcześniej... teraz mu się zmieszało i zamiast spać
świruje... jeszcze wizji jakichś dostanie...- dalej pomrukując podniósł
naczynie i przeniósł je na łóżko, kładąc na pościeli tuż obok Aryama.
Tym czasem złodziej przestał mierzyć gnoma morderczym spojrzeniem, a
zajął się wąchaniem podejrzliwie zawartości buteleczki...
- nic nie
brałem... - tym razem to Jan wykrzywił brodatą twarz w grymasie, nie
wróżącym nic przyjemnego.
- O patrzcie gnomy! Ledwo to-to się
przytomności trzyma, a jeszcze podsłuchuje!
Kiedyś cię ta ciekawość zgubi młody człowieku!-
dobra... -parskął Aryam, głosem mówiącym jedno - "jestem zmęczony, jestem zły, daj mi kurwa spokój".
Aryam, jakbyś zauważył nie nazywam się Ano i twoje humory na mnie nie
działają.
Jak mam ci coś do powiedzenie to i tak prędzej czy później to
ode mnie usłyszysz, więc?-Jan spojrzał wyczekująco na siedzącego
mężczyznę.
...wiadomość dotarła, młody człowiek zrozumiał przesłanie... -
tak? -
...że nie nazywasz się Ano...-
Aryam! - mag obrzucił złodzieja spojrzeniem wyrażającym jedno -
głębokie kondolencje
z okazji utraty mózgu. W pokoju zrobiło się cicho,
jeśli nie liczyć przytłumionych odgłosów zabawy na parterze. Ta dziwna,
pełna napięcia cisza trwała może 3 sekundy, kiedy obaj mężczyźni
wybuchnęli szaleńczym, przerywanym śmiechem.
Aryam trzęsąc się padł
plecami na łóżko, jedną ręką zakrywając usta drugą łapiąc się
za
brzuch, a przy okazji rozlewając wodę i oblewając się substancją z
odkorkowanej buteleczki.
shit...t-teraz bę-dę... jechał rzep-pą! - krzyknął, dalej się śmiejąc.
Dla Ano... to-i-tak... nie-ma... znaczenia! ...hahaha... i t-tak cię.. k-k-kocha! - Jan nie mogąc już stać zsunął się na krzywe krzesło przy szafce.
ooo bleee... ale w s-sumie.. t-to coś po-dejrze... -wałem... że to o-o-mnie... mu chodzi! T-te jego gadki ..hehe... jaki to on n-nie...jest... czego n-nie robił...a p-potem oo ...kwia-tkach d-dobrze-że była t-tam Viki!-
Tak! Viki t-to dziewucha... z jajami! Przy niej n-nawet babcia Jansen... w-wydaje się dobra i słod-ka niczym miód!-
Nie prze-sadzaj! Viki też jest słodka... t-tyle że na swój własny sposób...-
...to mówi facet, którego trzy razy wykopała z łóżka.-
I właśnie dlatego, że to mówi TEN facet, nie powinieneś tego
podważać! Z resztą sam widzisz - wykopała mnie tylko trzy razy! - Aryam
zrobił dumną minę, leżąc na boku
i próbując wytrzeć, zalane
rzepowym specyfikiem ręce o prześcieradło. Kiedy nie zaczęło to
przynosić porządanych efektów, zniecierpliwiony, ale ciągle rozbawiony
zanużył ręce, aż po łokcie w misce.
...to miała być woda na ziółka... -powiedział Jan, rechocząc jeszcze
lekko i oglądając krzesło, na którym przed chwilą siedział - (
...Hendak powinien trochę zainwestować
w tą budę... hmm... to może być
niezły interes... zaraz... u kogo to ja zamawiałem meble kuchenne dla
Lisy... może by tak, większe zamówienie... wytargować niższą...
potem... tak, pośredniczyć ...umówić się z Hendakiem ...odpowiednią
stawkę... tak.. hehe...)
kolejne? miałbym odlecieć kiedy przyjdzie Imoen?-
tak... za dobrą stawkę...-( ...Jan w krainie marzeń...)
ŻE-CO! -
co? -ach, weź te ziółka, śmiało! Imoen zajrzy tu najwcześniej dopiero popołudniu.-
...? to która jest teraz godzina? - Aryam zrobił badawczą minę. Coś mu mówiło, że nie będzie zachwycony odpowiedzią.
Ha, pamiętało się, że stary, dobry Jan Jansen ma zawsze przy sobie, swój Niezawodny- Super-Dokładny-Naręczny-Czasomierz... Jest 2.23 w nocy! -
- Dzięki...a i zrób mi taki... i mój może nie być w kolorze rzepy... a-i może wymyśl inną nazwę...
A co ci się nie podoba w obecnej?- Jan poczuł, że traci nad sobą panowanie... tylko jedno małe zaklęcie... tak...
Eee! Stój! Odłóż Ten Pergamin! Nie! Nie-...komercyjna! - W tej chwili Aryam siedział już całkiem na łóżku ( załużmy, że zabłocone buty zdjął wcześniej - czysta pościel będzie później baaardzo ważna dop. Ala), przywierając plecami jak najbliżej do ściany i zasłaniając się rękoma.
Co powiedziałeś? -Jan przerwał rzucanie czaru tak nagle, jak zaczął. Słowo "komercja" ma wielką, magiczną siłę ...
Niekomercyjna... za długa... za trudna do zapamiętania... nie rzucaj
we mnie czarami... złe wspomnienia... - kiedy atak nie nadszedł, młody
złodziej postanowił, chwilowo porzucić pozycję ochronną i poszukać
czegoś do ewentualnej kontry...
Tym czasem gnom zdążył już wpaść w swój
indywidualny tryb - "biznes-berserk" charakteryzujący się dążeniem do
zysku za wszelką cenę, oraz jak najszybszym i jak najskuteczniejszym
likwidowaniu przeszkód (każdego rodzaju, żywych też...) stojących na
drodze do osiągnięcia dóbr materialnych. Wyrywanie maga z tego stanu
wymagało nie lada odwagi, a i tak zwykle kończyło się poważnymi
obrażeniami i zwróceniem się o pomoc do jego szanownej małżonki, która
jedyna wiedziała jak unieszkodliwić demona...(hehe)
Teraz jednak pani Jansen nie było na miejscu, a Aryam już i tak był ranny... więc co szkodzi spróbować...
JAN! RĄBNĄŁEM CI SAKIEWKĘ! - wrzasnął złodziej i na bosaka
wyleciał z pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi. - O... otwierają się na
zewnątrz - zdąrzył pomyśleć, kiedy rozległ się potworny huk i coś w nie
walnęło... bez większego efektu - ...uwielbiam zaklęcia ogłuszające...-
Aryam uśmiechnął się do siebie, ale chwilę potem zamarł.
Zacisnął zęby
i opierając się plecami o drzwi zsunął się po nich, aż usiadł na
podłodze.
- ...kurwa... zapomniałem o tym...- syknął z bólu obejmując
ręką brzuch - ...co jest do cholery...-prawie jęknął, zaciskając
powieki i chowając głowę między kolana.
Na to nie ma lekarstwa. Boli i trudno - trzeba to przeżyć... jak
wszystko - wyszeptał do siebie, ale jego myśli przybrały inny
kierunek-...wszystko... tak jak wszystko... ha mam tego wszystkiego
dosyć... ...smaż się w piekle suko... sch nie możesz... już nie
istniejesz... szkoda... poszedłbym tam i zabił jeszcze pare razy...
przeklęta dziwka... wszystko... wszyscy... wszyscy mówią ...że wszystko
jest ok... bzdura...- przełknął ślinę-...bzdura... ale nie będzie tak
zawsze... nie może być... coś musi się zmienić... ja muszę coś zmienić
...ona już coś podejrzewa... muszę zmienić...
muszę wykorzystać tą sytuację... heh...dzięki siostrzyczko...
Imoen...
