Odcinek 2
Zdumienie Saiyanina nie mia³o granic. Przecie¿ jego matka zginê³a dawno temu ! Swoimi wyczulonymi zmys³ami dostrzeg³, ¿e postaæ zbli¿y³a siê do niego. Nie odczuwa³ strachu, najwy¿ej zainteresowanie. G³os matki by³ ciep³y, ale zmusza³ do pos³uszeñstwa, dlatego spe³ni³ jej rozkaz i uklêkn¹³ przed ni¹ na pod³odze. Nie pomyœla³, ¿e dawniej nigdy nie musia³ przed ni¹ klêczeæ. Damaris mówi³a dalej :
- Wróci³¹m, by pomóc ci odzyskaæ nale¿ne ci miejsce. Powiedz mi, synu, kim jesteœ ! - nakaza³a.
- Twoim synem i...i ksiêciem zniszczonej planety Vegeta - odpowiedzia³.
- Ksi¹¿ê bez tronu nie jest ksiêciem ! - s³owa smaga³y jak biczem. - Zawiod³eœ mnie, Veg ! Sta³eœ siê miêkki !
- Nieprawda, mamo ! - poczu³ siê ura¿ony. - Wiele razy ratowa³em Ziemiê i...
- Ziemiê ! - przerwa³a mu. - Co masz za to ? Czy ktoœ ci s³u¿y ? Czy to twoja planeta ? Po co siê ni¹ interesujesz, skoro czeka na ciebie twój rodzinny dom ? Ojciec powiedzia³, ¿e takiego zniewieœcia³ego Saiyanina jeszcze nigdy nie widzia³ !
- Ojciec ? - wykrztusi³ Vegeta. Wiele lat temu jego rodzic zosta³ zabity przez Freezera.
- S¹dzisz, ¿e król Saiyanów móg³ tak po prostu zgin¹æ ? ¯yje i oczekuje, ¿e oka¿esz siê godnym nastêpc¹. Straci³eœ wzrok, ale dziêki temu mogliœmy przekazaæ ci moc, jakiej nigdy byœ sam nie zdoby³. Dziêki niej bêdziesz móg³ udowodniæ, ¿e jesteœ godzien bycia jego synem.
Moc. Zawsze jej pragn¹³. Konkurowa³ z Son Goku o miano najsilniejszego. Teraz wreszcie mu siê uda³o.
- Podoba ci siê, prawda ? - powiedzia³a Damaris. - Bêdziesz móg³ dysponowaæ ni¹ zawsze i spotkaæ siê z królem pod jednym warunkiem. Musisz oddaæ mu ho³d w postaci kilku istnieñ...
Resztê wyjaœni³a szeptem. Vegeta na u³amek sekundy zamar³, ale s³ucha³ do koñca.
- Jeœli podejmiesz siê tego wyzwania, zabiorê ciê do domu ! Decyduj, synu !
Przez g³owê ksiêcia przemknê³o wspomnienie dawnej chwa³y, w³¹dzy, triumfów. Jak móg³by odzrzuciæ tak¹ ofertê ? Z szacunkiem uca³owa³ d³oñ Damaris i z³o¿y³ przysiêgê wiernoœci. Poczu³, ¿e matka k³adzie mu rêkê na g³owie.
- Otrzymasz teraz ode mnie drugi dar. Utrzymasz go w tajemnicy tak d³ugo, jak to bêdzie konieczne.
Fale z rêki przebieg³y mu przez skórê do oczu. Po chwili zas³ona opad³¹ mu z oczu. Widzia³ ! B³yskawicznie rzuci³ okiem na miejsce, gdzie sta³a Damaris. Nie zdziwi³ siê, ¿e nie by³o tam nikogo. Son Goku te¿ opanowa³ technikê Shunkanido, teleportowania siê z miejsca na miejsce. Nic dziwnego, ¿e Damaris zna t¹ technikê. Pochodzi z najlepszej rasy Wszechœwiata.
Wsta³. Rozejrza³ siê po pokoju. Czu³ energiê przep³ywaj¹c¹ przez jego cia³o. Uœmiechn¹³ siê szeroko; by³ gotów. Mia³ przewagê, poniew¿ widzia³,a oni o tym nie wiedzieli. Oni - marne istoty z planety Ziemia. Jedna z nich w³aœnie ¿egna Son Goku z synem. S³ysza³ ich g³osy. Ubra³ koszulê i zaczeka³, a¿ wyjd¹. Wiedzia³, ¿e zaraz zapuka tu Bulma.
Istotnie. Zapuka³a, a potem wesz³¹, kiedy nie odpowiedza³. Siedzia³ na ³ó¿ku, nie daj¹c po sobie poznaæ, ¿e j¹ widzi.
- Rozumiem, ¿e cierpisz, ale nie masz prawa tak traktowaæ naszych przyjació³ ! Oni chcieli ci pomóc i...
- Przestañ, Bulmo - poprosi³ cicho. W jego g³osie by³a udrêka. Natychmiast przerwa³a wymówki i rzek³a ju¿ spokojniej :
- Na pewno nie chcia³eœ byc niemi³y. Ta sytuacja nie jest ³atwa i dla mnie, ale poradzimy sobie z ni¹, zobaczysz.
Kucnê³a przy nim i po³o¿y³a g³owê na jego kolanach. Spojrza³ na ni¹ zmru¿onymi oczami. To ona by³a powodem jego s³aboœci. Przez ni¹ sta³ siê godnym pogardy domatorem. Móg³by ju¿ teraz to skoñczyæ, ale wtedy by siê zdradzi³. RozluŸni³ miêœnie i zmusi³ siê do pog³askania Bulmy. Przytuli³a siê jeszcze bardziej do mê¿a. Da³¹ siê nabraæ, bo jego oczy nadal by³y bia³e.
- Kocham ciê - szepnê³a. By³ jej wybrankiem. By³ te¿ jej œmiertelnym wrogiem.
Mimo szczerych chêci nie rozwi¹zali zagadki utraty wzroku przez Saiyanina. Nie poskutkowa³a te¿ fasolka Senzu, co bardzo zaniepokoi³o Bulmê. Nie wiedzia³a, ¿e Vegeta po kryjomu zgniót³ j¹ w palcach, a resztek siê pozby³. Pozostawa³a tylko maszyna lecznicza. Zamierza³a zaproponowaæ mu to po obiedzie.
Tymczasem Vegeta sta³ w miejscu, sk¹d kilka dni temu wystrzeli³o tamto œwiat³o. Patrzy³ przed siebie, choæ zbli¿aj¹cemu siê do niego Trunksowi wydawa³o siê, ¿e oczy ojca nadal nic nie dostrzegaj¹.
- Tato ? - zawo³a³ ch³opiec.
Ksi¹¿ê nie drgn¹³. Nie poruszy³ siê te¿, gdy Trukns podszed³ ju¿ ca³kiem blisko.
- Tato - ponowi³ Trunks. - Mam do ciebie proœbê. Mama jest bardzo zajêta, a ja mam na jutro napisaæ opowiadanie o w³asnej rodzinie. Czy móg³bym ci przeczytaæ to, co ju¿ napisa³em, ¿ebyœ mi to oceni³ ?
- Czytaj - rzek³ ponuro Vegeta.
Trunks odchrz¹kn¹³ i rozpocz¹³ czytanie.
- " Moja mama ma na imiê Bulma i jest bardzo m¹dra. Potrafi wymyœliæ ró¿ne wynalazki, zajmowaæ siê domem, a tak¿ê dbaæ o mojego ojca "...
- Dosyæ ! - przerwa³ mu Saiyanin. - Co za bzdury ! Wed³ug ciebie tylko ta Ziemianka cokolwiek umie, a ja jestem do niczego ? - ksi¹¿ê gwa³townie siê obróci³. Wœciek³oœæ ojca sparali¿owa³a Trunksa, sta³ tylko i s³ucha³.
- Zapamiêtaj sobie, ¿e jestem ksiêciem, ch³ystku ! - Vegeta ju¿ nie wytrzyma³ i z ca³ej si³y uderzy³ syna w twarz. Ten jeszcze przez chwilê sta³ bez ruchu, a¿ w koñcu pobieg³ do swojego pokoju ze ³zami w oczach.
Saiyanin tak¿e siê nie poruszy³. Skamienia³. Uderzy³ syna tak mocno, ¿e rozkrwawi³ mu nos i wargi. Nie móg³ siê otrz¹sn¹æ z widoku krwi Trunksa i jego oczu, wyra¿aj¹cych nieme zdziwienie. Uderzy³ go za nic...
- Nie chcia³em tego...-wyszepta³. - Co we mnie wst¹pi³o ?
Jego syn nie zd¹¿y³ dobiec do pokoju, bo zatrzyma³a go w kuchni Bulma. Od razu zorientowa³a siê, ¿e coœ siê wydarzy³o. Zapyta³a go, co siê sta³o. Syn prze³kn¹³ ³zy i powiedzia³ :
- Nic, mamo. Przewróci³em siê tylko przy æwiczeniach.
- Nie k³am, Trunks. Mój syn nie p³aka³by z takiego powodu. Kto ciê uderzy³ ?
W tej samej chwili do kuchni wszed³ Vegeta.
- Co tu siê dzieje ? - zapyta³ ch³odno, choæ siê domyœla³.
- Trunks pobi³ siê z kimœ, nie chce powiedzieæ, z kim. Mo¿e ty go wypytasz - westchnê³a Bulma.
- I tak mi nie powie - wzruszy³ ramionami jej m¹¿, po czym zrobi³ krok w kierunku pokoju.
- Dok¹d idziesz ? Co z obiadem ? - zapyta³a Bulma, nadal zdezorientowana.
- Nie jestem g³odny - odpar³ zimno. - Zajmij siê tym mazgajem, swoim synem.
Wyszed³ po tych s³owach. W innej chwili zrobi³aby mu awanturê za okreœlenie " swoim synem ", ale teraz tylko zrobi³o jej siê przykro. Cebulowa zupa wystyg³a, nie zjedzona przez nikogo. Bulma zapomnia³a nawet zaproponowaæ Vegecie kapsu³ê lecznicz¹.
W pokoju wœciek³y Vegeta sta³ przy oknie ze skrzy¿owanymi rêkami.
- Nie potrafiê ! - mówi³. - Nie potrafiê zabiæ w³asnej ¿ony i dziecka ! To ponad moje si³y ! Kocham ich i wolê nigdy nie ujrzeæ ojca, ni¿ ich zabiæ ! Wybacz mi, mamo, ale...
Nie dokoñczy³. Poczu³ ostry ból w d³oni lewej rêki. Spojrza³ na ni¹ i zobaczy³, ¿e jego ¿y³y zmieniaj¹ kolor na zielony. W g³owie zaczê³o mu szumieæ, kiedy ból obj¹³ ka¿d¹ ¿y³ê w ciele. Chwyci³ siê praw¹ rêk¹ krawêdzi ³ó¿ka. Prawie mdla³ z bólu. Zaciska³ zêby, ¿eby nie krzyczeæ. Zaczê³o mu brakowaæ tchu. Bliski œmierci wykrztusi³ :
- Zrobiê to...
Ból natychmiast zel¿a³. Nie mia³ wyjœcia - albo zabije Bulmê i Trunksa, albo umrze w mêczarniach. Coœ kierowa³o jego ¿yciem, to samo coœ kaza³o mu uderzyæ dziœ syna, krzyczeæ na niego, a teraz ¿¹da³o œmierci dwóch najbli¿szych mu osób. By³ sam ze swoj¹ tragedi¹ - nikt nie móg³ mu pomóc.
Trunks w swoim pokoju otar³ ³zy. Wstydzi³ siê trochê, ¿e siê rozp³aka³. Coœ jest nie w porz¹dku z jego ojcem. Byæ mo¿e ma to coœ wspólnego z tamtym wybuchem. Musi rozwi¹zaæ t¹ sprawê. Poprosi o pomoc swojego przyjaciela. Podniós³ s³uchawkê telefonu i po³¹czy³ siê z Son Gotenem.
- Czeœæ, stary - rozpocz¹³ rozmowê. - Wpadnij do mnie zaraz. To pilne.
- Ale Trunks...Mama w³aœnie zabiera nas na zakupy do The Real...Tata i Son Gohan ju¿ siedz¹ w samochodzie - prostestowa³ szesnastolatek.
- Ch³opie, w moim domu dzieje siê coœ dziwnego. Ojcu coœ odbi³o, czyta³em mu wypracowanie na jutro i...
- Wypracowanie ?! - przerazi³ siê Son Goten. - Przypomnia³eœ mi, ¿e jutro mam sprawdzian z fizyki ! - tu przerwa³ na moment rozmowê, bo dobieg³y go poœpieszaj¹ce wrzaski Chi - Chi. - Ju¿ idê ! - odkrzykn¹³ jej i zwróci³ siê do coraz bardziej wkurzonego Trunksa, który ju¿ widzia³ w myœlach ogromny rachunek telefoniczny. - Jak wrócê, to wpadnê do ciebie z zeszytem, wyjaœnisz mi prawo Pascala ! Czeœæ ! - Son Goten od³o¿y³ s³uchawkê.
Trunks o ma³o nie przeszed³ w SS1 z wœciek³oœci. PóŸniej mo¿e byæ ju¿ za póŸno ! Potrzebowa³ pomocy teraz ! Do Bulmy nie pójdzie, tylko by siê przejê³a i nic poza tym. Musi daæ sobie radê sam.
Bulma te¿ chcia³a byæ dzielna. Najpierw tragedia w kuchni, potem sytuacja z synem - te zdarzenia przeros³y j¹. Daleko jej by³o do ³ez, ale potrzebowa³a z kimœ porozmawiaæ. Zapuka³a do pokoju syna, ale ten wyszed³ chwilê temu. Pewnie do sali æwiczeñ, wy³adowaæ swoj¹ z³oœæ. Westchnê³a g³êboko, zaciskaj¹c piêœci. Owszem, porozmawia ! Z Veget¹.
Czu³ siê, jakby mia³ w sobie drug¹ osobowoœæ. Ta nowa podstêpnie wykorzystywa³a jego t³umione pragnienia, siêga³a do mrocznej strony jego duszy. Ba³ siê jej, ale jednoczeœnie po¿¹da³. Teraz zaatakowa³a silniej, jak wirus, który rozwija siê w organiŸmie nosiciela, czy te¿ zara¿onoego osobnika. Podda³ siê jej, pozwoli³, by zaw³adnê³a sercem i rozumem. Z ³atwoœci¹ osi¹gn¹³ SS1, potem w sekundê zmieni³ siê w SS2. Wygl¹da³ niesamowicie, stoj¹c na œrodku pokoju z faluj¹cymi w³osami i aur¹ wokó³ cia³a. Bez wysi³ku wszed³ w SS3, pozosta³ mu tylko ostatni stopieñ Super Saiyanina. Czwórka by³a jego marzeniem.Skupi³ siê i nagle zrozumia³, ¿e mo¿e o wiele wiêcej, ni¿ SS4. Poczu³, ¿e zaraz przemieni siê w SS5. Wtedy wesz³a Bulma.
KONIEC ODCINKA NR. 2
Zdumienie Saiyanina nie mia³o granic. Przecie¿ jego matka zginê³a dawno temu ! Swoimi wyczulonymi zmys³ami dostrzeg³, ¿e postaæ zbli¿y³a siê do niego. Nie odczuwa³ strachu, najwy¿ej zainteresowanie. G³os matki by³ ciep³y, ale zmusza³ do pos³uszeñstwa, dlatego spe³ni³ jej rozkaz i uklêkn¹³ przed ni¹ na pod³odze. Nie pomyœla³, ¿e dawniej nigdy nie musia³ przed ni¹ klêczeæ. Damaris mówi³a dalej :
- Wróci³¹m, by pomóc ci odzyskaæ nale¿ne ci miejsce. Powiedz mi, synu, kim jesteœ ! - nakaza³a.
- Twoim synem i...i ksiêciem zniszczonej planety Vegeta - odpowiedzia³.
- Ksi¹¿ê bez tronu nie jest ksiêciem ! - s³owa smaga³y jak biczem. - Zawiod³eœ mnie, Veg ! Sta³eœ siê miêkki !
- Nieprawda, mamo ! - poczu³ siê ura¿ony. - Wiele razy ratowa³em Ziemiê i...
- Ziemiê ! - przerwa³a mu. - Co masz za to ? Czy ktoœ ci s³u¿y ? Czy to twoja planeta ? Po co siê ni¹ interesujesz, skoro czeka na ciebie twój rodzinny dom ? Ojciec powiedzia³, ¿e takiego zniewieœcia³ego Saiyanina jeszcze nigdy nie widzia³ !
- Ojciec ? - wykrztusi³ Vegeta. Wiele lat temu jego rodzic zosta³ zabity przez Freezera.
- S¹dzisz, ¿e król Saiyanów móg³ tak po prostu zgin¹æ ? ¯yje i oczekuje, ¿e oka¿esz siê godnym nastêpc¹. Straci³eœ wzrok, ale dziêki temu mogliœmy przekazaæ ci moc, jakiej nigdy byœ sam nie zdoby³. Dziêki niej bêdziesz móg³ udowodniæ, ¿e jesteœ godzien bycia jego synem.
Moc. Zawsze jej pragn¹³. Konkurowa³ z Son Goku o miano najsilniejszego. Teraz wreszcie mu siê uda³o.
- Podoba ci siê, prawda ? - powiedzia³a Damaris. - Bêdziesz móg³ dysponowaæ ni¹ zawsze i spotkaæ siê z królem pod jednym warunkiem. Musisz oddaæ mu ho³d w postaci kilku istnieñ...
Resztê wyjaœni³a szeptem. Vegeta na u³amek sekundy zamar³, ale s³ucha³ do koñca.
- Jeœli podejmiesz siê tego wyzwania, zabiorê ciê do domu ! Decyduj, synu !
Przez g³owê ksiêcia przemknê³o wspomnienie dawnej chwa³y, w³¹dzy, triumfów. Jak móg³by odzrzuciæ tak¹ ofertê ? Z szacunkiem uca³owa³ d³oñ Damaris i z³o¿y³ przysiêgê wiernoœci. Poczu³, ¿e matka k³adzie mu rêkê na g³owie.
- Otrzymasz teraz ode mnie drugi dar. Utrzymasz go w tajemnicy tak d³ugo, jak to bêdzie konieczne.
Fale z rêki przebieg³y mu przez skórê do oczu. Po chwili zas³ona opad³¹ mu z oczu. Widzia³ ! B³yskawicznie rzuci³ okiem na miejsce, gdzie sta³a Damaris. Nie zdziwi³ siê, ¿e nie by³o tam nikogo. Son Goku te¿ opanowa³ technikê Shunkanido, teleportowania siê z miejsca na miejsce. Nic dziwnego, ¿e Damaris zna t¹ technikê. Pochodzi z najlepszej rasy Wszechœwiata.
Wsta³. Rozejrza³ siê po pokoju. Czu³ energiê przep³ywaj¹c¹ przez jego cia³o. Uœmiechn¹³ siê szeroko; by³ gotów. Mia³ przewagê, poniew¿ widzia³,a oni o tym nie wiedzieli. Oni - marne istoty z planety Ziemia. Jedna z nich w³aœnie ¿egna Son Goku z synem. S³ysza³ ich g³osy. Ubra³ koszulê i zaczeka³, a¿ wyjd¹. Wiedzia³, ¿e zaraz zapuka tu Bulma.
Istotnie. Zapuka³a, a potem wesz³¹, kiedy nie odpowiedza³. Siedzia³ na ³ó¿ku, nie daj¹c po sobie poznaæ, ¿e j¹ widzi.
- Rozumiem, ¿e cierpisz, ale nie masz prawa tak traktowaæ naszych przyjació³ ! Oni chcieli ci pomóc i...
- Przestañ, Bulmo - poprosi³ cicho. W jego g³osie by³a udrêka. Natychmiast przerwa³a wymówki i rzek³a ju¿ spokojniej :
- Na pewno nie chcia³eœ byc niemi³y. Ta sytuacja nie jest ³atwa i dla mnie, ale poradzimy sobie z ni¹, zobaczysz.
Kucnê³a przy nim i po³o¿y³a g³owê na jego kolanach. Spojrza³ na ni¹ zmru¿onymi oczami. To ona by³a powodem jego s³aboœci. Przez ni¹ sta³ siê godnym pogardy domatorem. Móg³by ju¿ teraz to skoñczyæ, ale wtedy by siê zdradzi³. RozluŸni³ miêœnie i zmusi³ siê do pog³askania Bulmy. Przytuli³a siê jeszcze bardziej do mê¿a. Da³¹ siê nabraæ, bo jego oczy nadal by³y bia³e.
- Kocham ciê - szepnê³a. By³ jej wybrankiem. By³ te¿ jej œmiertelnym wrogiem.
Mimo szczerych chêci nie rozwi¹zali zagadki utraty wzroku przez Saiyanina. Nie poskutkowa³a te¿ fasolka Senzu, co bardzo zaniepokoi³o Bulmê. Nie wiedzia³a, ¿e Vegeta po kryjomu zgniót³ j¹ w palcach, a resztek siê pozby³. Pozostawa³a tylko maszyna lecznicza. Zamierza³a zaproponowaæ mu to po obiedzie.
Tymczasem Vegeta sta³ w miejscu, sk¹d kilka dni temu wystrzeli³o tamto œwiat³o. Patrzy³ przed siebie, choæ zbli¿aj¹cemu siê do niego Trunksowi wydawa³o siê, ¿e oczy ojca nadal nic nie dostrzegaj¹.
- Tato ? - zawo³a³ ch³opiec.
Ksi¹¿ê nie drgn¹³. Nie poruszy³ siê te¿, gdy Trukns podszed³ ju¿ ca³kiem blisko.
- Tato - ponowi³ Trunks. - Mam do ciebie proœbê. Mama jest bardzo zajêta, a ja mam na jutro napisaæ opowiadanie o w³asnej rodzinie. Czy móg³bym ci przeczytaæ to, co ju¿ napisa³em, ¿ebyœ mi to oceni³ ?
- Czytaj - rzek³ ponuro Vegeta.
Trunks odchrz¹kn¹³ i rozpocz¹³ czytanie.
- " Moja mama ma na imiê Bulma i jest bardzo m¹dra. Potrafi wymyœliæ ró¿ne wynalazki, zajmowaæ siê domem, a tak¿ê dbaæ o mojego ojca "...
- Dosyæ ! - przerwa³ mu Saiyanin. - Co za bzdury ! Wed³ug ciebie tylko ta Ziemianka cokolwiek umie, a ja jestem do niczego ? - ksi¹¿ê gwa³townie siê obróci³. Wœciek³oœæ ojca sparali¿owa³a Trunksa, sta³ tylko i s³ucha³.
- Zapamiêtaj sobie, ¿e jestem ksiêciem, ch³ystku ! - Vegeta ju¿ nie wytrzyma³ i z ca³ej si³y uderzy³ syna w twarz. Ten jeszcze przez chwilê sta³ bez ruchu, a¿ w koñcu pobieg³ do swojego pokoju ze ³zami w oczach.
Saiyanin tak¿e siê nie poruszy³. Skamienia³. Uderzy³ syna tak mocno, ¿e rozkrwawi³ mu nos i wargi. Nie móg³ siê otrz¹sn¹æ z widoku krwi Trunksa i jego oczu, wyra¿aj¹cych nieme zdziwienie. Uderzy³ go za nic...
- Nie chcia³em tego...-wyszepta³. - Co we mnie wst¹pi³o ?
Jego syn nie zd¹¿y³ dobiec do pokoju, bo zatrzyma³a go w kuchni Bulma. Od razu zorientowa³a siê, ¿e coœ siê wydarzy³o. Zapyta³a go, co siê sta³o. Syn prze³kn¹³ ³zy i powiedzia³ :
- Nic, mamo. Przewróci³em siê tylko przy æwiczeniach.
- Nie k³am, Trunks. Mój syn nie p³aka³by z takiego powodu. Kto ciê uderzy³ ?
W tej samej chwili do kuchni wszed³ Vegeta.
- Co tu siê dzieje ? - zapyta³ ch³odno, choæ siê domyœla³.
- Trunks pobi³ siê z kimœ, nie chce powiedzieæ, z kim. Mo¿e ty go wypytasz - westchnê³a Bulma.
- I tak mi nie powie - wzruszy³ ramionami jej m¹¿, po czym zrobi³ krok w kierunku pokoju.
- Dok¹d idziesz ? Co z obiadem ? - zapyta³a Bulma, nadal zdezorientowana.
- Nie jestem g³odny - odpar³ zimno. - Zajmij siê tym mazgajem, swoim synem.
Wyszed³ po tych s³owach. W innej chwili zrobi³aby mu awanturê za okreœlenie " swoim synem ", ale teraz tylko zrobi³o jej siê przykro. Cebulowa zupa wystyg³a, nie zjedzona przez nikogo. Bulma zapomnia³a nawet zaproponowaæ Vegecie kapsu³ê lecznicz¹.
W pokoju wœciek³y Vegeta sta³ przy oknie ze skrzy¿owanymi rêkami.
- Nie potrafiê ! - mówi³. - Nie potrafiê zabiæ w³asnej ¿ony i dziecka ! To ponad moje si³y ! Kocham ich i wolê nigdy nie ujrzeæ ojca, ni¿ ich zabiæ ! Wybacz mi, mamo, ale...
Nie dokoñczy³. Poczu³ ostry ból w d³oni lewej rêki. Spojrza³ na ni¹ i zobaczy³, ¿e jego ¿y³y zmieniaj¹ kolor na zielony. W g³owie zaczê³o mu szumieæ, kiedy ból obj¹³ ka¿d¹ ¿y³ê w ciele. Chwyci³ siê praw¹ rêk¹ krawêdzi ³ó¿ka. Prawie mdla³ z bólu. Zaciska³ zêby, ¿eby nie krzyczeæ. Zaczê³o mu brakowaæ tchu. Bliski œmierci wykrztusi³ :
- Zrobiê to...
Ból natychmiast zel¿a³. Nie mia³ wyjœcia - albo zabije Bulmê i Trunksa, albo umrze w mêczarniach. Coœ kierowa³o jego ¿yciem, to samo coœ kaza³o mu uderzyæ dziœ syna, krzyczeæ na niego, a teraz ¿¹da³o œmierci dwóch najbli¿szych mu osób. By³ sam ze swoj¹ tragedi¹ - nikt nie móg³ mu pomóc.
Trunks w swoim pokoju otar³ ³zy. Wstydzi³ siê trochê, ¿e siê rozp³aka³. Coœ jest nie w porz¹dku z jego ojcem. Byæ mo¿e ma to coœ wspólnego z tamtym wybuchem. Musi rozwi¹zaæ t¹ sprawê. Poprosi o pomoc swojego przyjaciela. Podniós³ s³uchawkê telefonu i po³¹czy³ siê z Son Gotenem.
- Czeœæ, stary - rozpocz¹³ rozmowê. - Wpadnij do mnie zaraz. To pilne.
- Ale Trunks...Mama w³aœnie zabiera nas na zakupy do The Real...Tata i Son Gohan ju¿ siedz¹ w samochodzie - prostestowa³ szesnastolatek.
- Ch³opie, w moim domu dzieje siê coœ dziwnego. Ojcu coœ odbi³o, czyta³em mu wypracowanie na jutro i...
- Wypracowanie ?! - przerazi³ siê Son Goten. - Przypomnia³eœ mi, ¿e jutro mam sprawdzian z fizyki ! - tu przerwa³ na moment rozmowê, bo dobieg³y go poœpieszaj¹ce wrzaski Chi - Chi. - Ju¿ idê ! - odkrzykn¹³ jej i zwróci³ siê do coraz bardziej wkurzonego Trunksa, który ju¿ widzia³ w myœlach ogromny rachunek telefoniczny. - Jak wrócê, to wpadnê do ciebie z zeszytem, wyjaœnisz mi prawo Pascala ! Czeœæ ! - Son Goten od³o¿y³ s³uchawkê.
Trunks o ma³o nie przeszed³ w SS1 z wœciek³oœci. PóŸniej mo¿e byæ ju¿ za póŸno ! Potrzebowa³ pomocy teraz ! Do Bulmy nie pójdzie, tylko by siê przejê³a i nic poza tym. Musi daæ sobie radê sam.
Bulma te¿ chcia³a byæ dzielna. Najpierw tragedia w kuchni, potem sytuacja z synem - te zdarzenia przeros³y j¹. Daleko jej by³o do ³ez, ale potrzebowa³a z kimœ porozmawiaæ. Zapuka³a do pokoju syna, ale ten wyszed³ chwilê temu. Pewnie do sali æwiczeñ, wy³adowaæ swoj¹ z³oœæ. Westchnê³a g³êboko, zaciskaj¹c piêœci. Owszem, porozmawia ! Z Veget¹.
Czu³ siê, jakby mia³ w sobie drug¹ osobowoœæ. Ta nowa podstêpnie wykorzystywa³a jego t³umione pragnienia, siêga³a do mrocznej strony jego duszy. Ba³ siê jej, ale jednoczeœnie po¿¹da³. Teraz zaatakowa³a silniej, jak wirus, który rozwija siê w organiŸmie nosiciela, czy te¿ zara¿onoego osobnika. Podda³ siê jej, pozwoli³, by zaw³adnê³a sercem i rozumem. Z ³atwoœci¹ osi¹gn¹³ SS1, potem w sekundê zmieni³ siê w SS2. Wygl¹da³ niesamowicie, stoj¹c na œrodku pokoju z faluj¹cymi w³osami i aur¹ wokó³ cia³a. Bez wysi³ku wszed³ w SS3, pozosta³ mu tylko ostatni stopieñ Super Saiyanina. Czwórka by³a jego marzeniem.Skupi³ siê i nagle zrozumia³, ¿e mo¿e o wiele wiêcej, ni¿ SS4. Poczu³, ¿e zaraz przemieni siê w SS5. Wtedy wesz³a Bulma.
KONIEC ODCINKA NR. 2
