Odcinek 3
By³a przygotowana i zdecydowana na wszystko. Z³oœæ, mi³oœæ, nawet rani¹ce s³owa -ale nie na to, co zobaczy³a. Wiele ju¿ razy widzia³a przemiany w SS i zawsze j¹ to fascynowa³o. Tym razem jednak nogi wros³y jej w pod³ogê. Wpatrywa³a siê zdumiona, przera¿ona i zafascynowana równoczeœnie, w mê¿a, podziwiaj¹c z³oto, czerwieñ, a miejscami nawet b³êkit mieni¹ce siê w jego fryzurze. Œwietliste promienie by³y piêkne i groŸne, otacza³y postaæ ksiêcia w ca³oœci. Twarz nabra³a jakiegoœ majestatycznego wyrazu, oczy przewierca³y na wylot Bulmê, chocia¿ nie mia³a pojêcia, ¿e odyska³ wzrok, to jednak spojrzenie wyda³o jej siê stalowe. Rêce skrzy¿owane na piersiach, nogi w lekkim rozkroku i ta cisza wokó³ niego, przerywana tylko cichutkimi odg³osami przypominaj¹cymi skwierczenie ognia w kominku - to energia znajdowa³a ujœcie w powietrze, gdy¿ by³a ju¿ zbytnio nagromadzona, a Vegeta nadal kumulowa³ now¹. By³ teraz w SS stopieñ 6...
Odwa¿y³a siê odezwaæ dopiero po chwili. Ba³a siê, ¿e coœ z³ego stanie siê, gdy tego nie powstrzyma. Wykrztusi³a :
- Przestañ, bo...bo zaraz wybuchniesz !
Nawet nie wiedzia³a, jak bliska jest prawdy. Ksi¹¿ê jednak jej nie s³ucha³. Teraz to on siê odezwa³, a g³os mia³ w³adczy jak nigdy dot¹d.
- OdejdŸ, pch³o z planety Ziemia ! Osi¹gn¹³em poziom niedostêpny nikomu z twojej rasy ! Nawet Son Goku mi nie dorówna !
Skupi³ siê i zacz¹³ generowaæ moc potrzebn¹ do siódmego poziomu ! Bulmie zaczê³o migotaæ w oczach. Nie wiedzia³a, co ma uczyniæ. A Vegeta by³ ju¿ blisko dotarcia do celu. Nic go ju¿ nie powstrzyma.
Zostaly sekundy do przejœcia. Im obojgu serca wali³y jak m³oty. Wreszcie Sayianin by³ gotów, za chwilê roz³o¿y rêce z okrzykiem i wtedy spe³ni swoje marzenie.
Sta³o siê. Kiedy poczu³ ogromn¹ falê energii, z rozmachem rozrzuci³ rêce daleko od siebie i zamierza³ wydaæ jakiœ okrzyk. Jednak¿e z jego ust wyda³ siê tylko cichy jêk, kiedy zemdlony osuwa³ siê na pod³ogê. Blask znikn¹³, w³osy znów by³y czarne. Uderzy³by o pod³ogê, gdyby nie Bulma, która w ostatniej chwili go powstrzyma³a. Bezw³adne cia³o mê¿a opad³o na jej rêce i zwisnê³o na nich. Znikn¹³ ca³y majestat i w³adczy wygl¹d. Otwarte usta powinny ch³on¹æ powietrze, ale...Coœ siê nie zgadza³o. Bulma u³o¿y³a mê¿a delikatnie na ³ó¿ku i pochyli³a siê nad nim.
- Vegeta ? - pog³adzi³a go czule po policzku.
Dopiero teraz zrozumia³a - on nie oddycha³ ! Jej ukochany m¹¿, jej ksi¹¿ê, jej...Opanowa³a przera¿enie i rozpoczê³a b³yskawiczny masa¿ serca po³¹czony ze sztucznym oddychaniem. Rozpaczliwie usi³owa³a przywróciæ go do ¿ycia. Na pró¿no ! Serce nadal nie bi³o.
- Nie umieraj ! - krzyknê³a ze ³zami i z ca³ej si³y uderzy³a go piêœci¹ w pierœ.
Podzia³a³o. Chwyci³ oddech p³ucami i serce znów zaczê³o biæ. Nawet zdo³a³ odzyskaæ przytomnoœæ. Spojrza³ potajemnie na Bulmê, kiedy ta ociera³a ³zy szczêœcia i bólu równoczeœnie.
Sporo kilometrów dalej niejaki Kuririn siedzia³ na taborecie w kuchni i z zaciêciem obiera³ ziemniaki. Jego ¿ona, C - 18, nakaza³a mu t¹ pracê kilka minut temu. Biedaczek musia³ siê zgodziæ, jeœli chcia³ zjeœæ obiadek. Tymczasem C - 18 z dzik¹ satysfakcj¹ ubija³a kotlety...rêk¹. Wzrok Kuririna, umêczony widokiem ³upin koloru ziemii, postanowi³ chwilê odpocz¹æ za oknem, gdzie te¿ siê uda³. ¯eglowa³ Kuririn wzrokiem pewien czas po chmurkach, kiedy z zamyœlenia wyrwa³ go g³os ¿ony :
- Obieraj ziemniaki, bo nie dam ci roso³u !
M¹¿ w b³yskawicznym tempie rzuci³ siê do obierania reszty ziemniaków. Nagle rzuci³ nieobranego ziemniaka do garnka z wod¹, który czeka³ na obrane. Gdzieœ na ziemiê upad³ nó¿, a z czeluœci gard³a Kuririna wydoby³ siê wrzask :
- Aaaaaaaaaa !
C - 18 natychmiast znalaz³a siê przy mê¿u, gotowa zaatakowaæ napastnika, który zaskoczy³ jej wybranka.
- Aaaa...Zaci¹³em siê w palec ! - dowrzeszcza³ on.
Morderczy wzrok C - 18, gdyby móg³, wwierci³by mu siê w oczy. Odpuœci³a mu dopiero po chwili.
- Przepraszam...- wyszepta³.
Na szczêœcie dla niego ktoœ do nich zapuka³. C - 18 oderwa³a wzrok od mê¿a i posz³a przywitaæ goœcia. W drzwiach sta³ Yamcha.
- Czeœæ rodzince ! Wpad³em na chwilê ! - Puar siedz¹cy na jego ramieniu pomacha³ ogonem na powitanie.
- WejdŸ - zaprosila go C - 18.
Yamcha, ubrany w pomarañczowy strój ze znakiem smoka, usiad³ na drugim kuchennym krzeœle.
- Co tam u was s³ychaæ ? Kuririn, widzê, ¿e pracujesz jako obieraczka ? - dorzuci³ z lekko z³oœliwym uœmiechem.
- Zamknij siê ! - odpar³ zagadniêty. - Kto tobie robi obiady, samotniku ?
- Hehe, a mylisz siê, Jest ktoœ, kto doskonale siê mn¹ opiekuje.
- O ? A co to za biedaczka ? - paln¹³ Kuririn.
- Jest piêkna i mi³a...Zreszt¹ to w koñcu moja ¿ona ! - wygada³ siê zadowolony z siebie Yamcha.
- Masz ¿onê ?! - wrzasn¹³ jego rozmówca tak nagle i g³oœno, ¿e Puar spad³ z ramienia Yamchy na pod³ogê i teraz z³ym wzrokiem patrzy³ na Kuririna.
- Mam, a co ? - zaperzy³ siê Yamcha, gotów do bitwy. - Kamehameh¹ chcesz ?
Tutaj C - 18 tylko spojrza³a na mê¿a, a ten szybko siê wycofa³ z przyjacielskiej k³ótni :
- Nie, co ty, kuchniê mi bêdziesz rozwala³ ? Jak j¹ pozna³eœ ?
- Wpad³em na ni¹ w sklepie z bielizn¹ damsk¹...
Wynurzenia Yamchy przerwa³y szeroko otwarte oczy przyjaciela.
- Nie bylem tam na zakupach przecie¿ ! - zdenerwowa³ siê Yamcha i pomóg³ Puarowi wejœæ na swoje ramiê. - Schroni³em siê przed deszczem.
- Dobra, dobra...Mów, co by³o dalej.
Kiedy dwaj przyjaciele przekomarzali siê ze sob¹, w mieszkaniu Sayianina nadal dzia³y siê przera¿aj¹ce wydarzenia. Ksi¹¿ê Vegeta zbudzi³ siê w³aœnie ze stanu nieprzytomnoœci i patrzy³ na p³acz¹c¹ Bulmê. Pamiêta³ wszystko, co siê wydarzy³o. Do momentu, kiedy straci³ œwiadomoœæ. Wyczuwa³, ¿e coœ posz³o nie tak i nie osi¹gn¹³ wybranego celu. Musia³ siê dowiedzieæ, co zrobi³ nie tak, ¿eby potem - przy nastêpnej próbie - ju¿ wszystko posz³o dobrze...
- Bulma ? - zawo³a³ j¹ cicho. Nadal jego osobowoœæ by³a pod w³adaniem mrocznej si³y, teraz jednak stara³ siê panowaæ na sob¹. By³o jeszcze za wczeœnie ostateczne rozwi¹zanie...
- Nareszcie siê obudzi³eœ. Nie mog³am przywróciæ ci œwiadomoœci. Przez chwilê myœla³am, ¿e...
- Ksi¹¿ê Vegeta nie umrze tak ³atwo ! - skarci³ j¹. - Opowiedz mi, co siê wydarzy³o, kiedy urwa³ mi siê film ?
Powiedzia³a mu tyle, co widzia³a. Chcia³a te¿ napomkn¹æ o swoim strachu o niego, dlatego siad³a obok i rzek³a cicho :
- Czy mo¿esz mi powiedzieæ, co siê z tob¹ dzieje ? Bojê siê...- wysunê³a rêkê do niego, ale szybko j¹ cofnê³a. By³ jakiœ obcy, na pewno nie ¿yczy³by sobie teraz takiej poufa³oœci.
- Niepotrzebnie. Wiesz, ja...wymyœli³em nowy sposób treningu i jeszcze ci o nim nie powiedza³em, przepraszam - sk³ama³. - A potem chcia³em ciê trochê przestraszyæ, dlatego na ciebie krzycza³em. By³em okropny, co ? - uœmiechn¹³ siê przepraszaj¹co.
- Eh, ty...- nie umia³a siê na niego gniewaæ. - Nie pozwolê ci wiêcej trenowaæ w ten sposób, ma³o nie umar³eœ przez te æwiczenia !
Poprawi³ siê na ³ó¿ku, przysuwaj¹c bli¿ej do niej. Nadal udaj¹c niewidomego poszuka³ jej d³oni, a kiedy mu j¹ poda³a, chwyci³ mocno i przytuli³ do swego policzka.
- Bulmo kochana, musia³em zmieniæ sposób trenowania, bo wiesz, ¿e nie widzê...Ale przesadzi³em i obiecujê, ¿e zmodyfikujê jeszcze raz æwiczenia...zgadzasz siê ?
Oczywiœcie, ¿e siê zgodzi³a. Nie mog³a siê oprzeæ prosz¹cemu spojrzeniu Vegety.
- Tylko uwa¿aj na siebie, proszê...
- Obiecujê ! - znów siê do niej uœmiechn¹³. - Kurczê, g³odny jestem ! - zdziwi³ siê ¿artobliwie.
- Ju¿ pêdzê do kuchni, zaraz podam ci coœ do jedzenia - zaraz jej nie by³o w pokoju.
Kiedy wysz³a, rzuci³ okiem na drzwi. Tym razem inny uœmiech wyp³yn¹³ na jego twarz i nie by³ on wcale mi³y.
- Jaka ona jest naiwna...- powiedzia³ do siebie. - A jak mi wierzy...Nie wie, co j¹ czeka z mojej rêki...
W miêdzyczasie Yamcha podniecony kontynuowa³ swoj¹ historiê :
- Jak ju¿ mówi³em, rozpada³a siê straszna ulewa, a ja nie chcia³em zmokn¹æ, uczesa³em sie przed wyjœciem i w ogóle, wiêc sam rozumiesz...Nie, sorry, nie rozumiesz, bo jesteœ ³ysy...
Kuririn ju¿ nie móg³ wytrzymaæ nerwowo, zacisn¹³ piêœci, a¿ ¿y³y mu wysz³y prawie.
- Zaraz ci poka¿ê, kto tu jest ³ysy...
Yamcha zobaczy³, ¿e przyjaciel nie ma dziœ humoru do ¿artów i b³yskawicznie przesta³ roztrz¹saæ sprawê ow³osienia Kuririna.
- Yyy, o czym to ja...? Aha, ju¿ wiem ! Pierwszym napotkanym miejscem, gdzie mog³em siê schroniæ, by³ wspomniany sklep z majtkami i takimi tam. Nie mia³em wyjœcia i wparadowa³em do œrodka. Stan¹³em z boku przy drzwiach, ty³em do sprzedawczyni - ty wiesz, jak ja siê wstydzi³em ?! Na nieszczêœcie zauwa¿y³a mnie i zapyta³a " Czego pan sobie ¿yczy ? ". Odpar³em, ¿e tylko chroniê siê przed deszczem. Popatrzy³a na mnie jakoœ dziwnie i zajê³a swoimi sprawami. Ulewa koñczy³a siê powoli i ju¿ mia³em opuœciæ tamto miejsce, kiedy wesz³a moja piêknoœæ - Yamcha wyraŸnie siê rozmarzy³ wspomnieniami. - Najpierw zauwa¿y³em, ¿e w ogóle ktoœ wszed³ i zamyka bia³o - czerwony parasol. Kiedy wreszcie dano mi by³o ujrzeæ jej twarz, ma³o nie odlecia³em...Mówiê ci, bogini ! Niebieskie oczy, d³ugie blond w³osy spadaj¹ce jej a¿ na plecy...Potem rzuci³em okiem na doskona³¹ figurê, na d³ugie nogi, na jej...eee...ty³y...
Kuririn spojrza³ przeci¹gle na Yamchê i odezwa³ siê :
- Wiesz, ja mam du¿o czasu, ale chcia³bym siê dowiedzieæ reszty jeszcze w tym ¿yciu...
Yamcha opanowa³ siê i mówi³ dalej :
- Podesz³a do lady, mijaj¹c mnie bez s³owa. Zapyta³a o coœ sprzedawczyniê, ta poda³a jej jak¹œ czêœæ bielizny do obejrzenia. Gapi³em siê teraz na cudowne d³onie dziewczyny i marzy³em sobie...Tak siê zapatrzy³em, ¿e przez sekundê wydawa³o mi siê, ¿e ma zielone ¿y³y...Wyobra¿asz sobie, jaki mia³em zwid ? Zielone ¿y³y, te¿ coœ...
KONIEC ODCINKA NR. 3
By³a przygotowana i zdecydowana na wszystko. Z³oœæ, mi³oœæ, nawet rani¹ce s³owa -ale nie na to, co zobaczy³a. Wiele ju¿ razy widzia³a przemiany w SS i zawsze j¹ to fascynowa³o. Tym razem jednak nogi wros³y jej w pod³ogê. Wpatrywa³a siê zdumiona, przera¿ona i zafascynowana równoczeœnie, w mê¿a, podziwiaj¹c z³oto, czerwieñ, a miejscami nawet b³êkit mieni¹ce siê w jego fryzurze. Œwietliste promienie by³y piêkne i groŸne, otacza³y postaæ ksiêcia w ca³oœci. Twarz nabra³a jakiegoœ majestatycznego wyrazu, oczy przewierca³y na wylot Bulmê, chocia¿ nie mia³a pojêcia, ¿e odyska³ wzrok, to jednak spojrzenie wyda³o jej siê stalowe. Rêce skrzy¿owane na piersiach, nogi w lekkim rozkroku i ta cisza wokó³ niego, przerywana tylko cichutkimi odg³osami przypominaj¹cymi skwierczenie ognia w kominku - to energia znajdowa³a ujœcie w powietrze, gdy¿ by³a ju¿ zbytnio nagromadzona, a Vegeta nadal kumulowa³ now¹. By³ teraz w SS stopieñ 6...
Odwa¿y³a siê odezwaæ dopiero po chwili. Ba³a siê, ¿e coœ z³ego stanie siê, gdy tego nie powstrzyma. Wykrztusi³a :
- Przestañ, bo...bo zaraz wybuchniesz !
Nawet nie wiedzia³a, jak bliska jest prawdy. Ksi¹¿ê jednak jej nie s³ucha³. Teraz to on siê odezwa³, a g³os mia³ w³adczy jak nigdy dot¹d.
- OdejdŸ, pch³o z planety Ziemia ! Osi¹gn¹³em poziom niedostêpny nikomu z twojej rasy ! Nawet Son Goku mi nie dorówna !
Skupi³ siê i zacz¹³ generowaæ moc potrzebn¹ do siódmego poziomu ! Bulmie zaczê³o migotaæ w oczach. Nie wiedzia³a, co ma uczyniæ. A Vegeta by³ ju¿ blisko dotarcia do celu. Nic go ju¿ nie powstrzyma.
Zostaly sekundy do przejœcia. Im obojgu serca wali³y jak m³oty. Wreszcie Sayianin by³ gotów, za chwilê roz³o¿y rêce z okrzykiem i wtedy spe³ni swoje marzenie.
Sta³o siê. Kiedy poczu³ ogromn¹ falê energii, z rozmachem rozrzuci³ rêce daleko od siebie i zamierza³ wydaæ jakiœ okrzyk. Jednak¿e z jego ust wyda³ siê tylko cichy jêk, kiedy zemdlony osuwa³ siê na pod³ogê. Blask znikn¹³, w³osy znów by³y czarne. Uderzy³by o pod³ogê, gdyby nie Bulma, która w ostatniej chwili go powstrzyma³a. Bezw³adne cia³o mê¿a opad³o na jej rêce i zwisnê³o na nich. Znikn¹³ ca³y majestat i w³adczy wygl¹d. Otwarte usta powinny ch³on¹æ powietrze, ale...Coœ siê nie zgadza³o. Bulma u³o¿y³a mê¿a delikatnie na ³ó¿ku i pochyli³a siê nad nim.
- Vegeta ? - pog³adzi³a go czule po policzku.
Dopiero teraz zrozumia³a - on nie oddycha³ ! Jej ukochany m¹¿, jej ksi¹¿ê, jej...Opanowa³a przera¿enie i rozpoczê³a b³yskawiczny masa¿ serca po³¹czony ze sztucznym oddychaniem. Rozpaczliwie usi³owa³a przywróciæ go do ¿ycia. Na pró¿no ! Serce nadal nie bi³o.
- Nie umieraj ! - krzyknê³a ze ³zami i z ca³ej si³y uderzy³a go piêœci¹ w pierœ.
Podzia³a³o. Chwyci³ oddech p³ucami i serce znów zaczê³o biæ. Nawet zdo³a³ odzyskaæ przytomnoœæ. Spojrza³ potajemnie na Bulmê, kiedy ta ociera³a ³zy szczêœcia i bólu równoczeœnie.
Sporo kilometrów dalej niejaki Kuririn siedzia³ na taborecie w kuchni i z zaciêciem obiera³ ziemniaki. Jego ¿ona, C - 18, nakaza³a mu t¹ pracê kilka minut temu. Biedaczek musia³ siê zgodziæ, jeœli chcia³ zjeœæ obiadek. Tymczasem C - 18 z dzik¹ satysfakcj¹ ubija³a kotlety...rêk¹. Wzrok Kuririna, umêczony widokiem ³upin koloru ziemii, postanowi³ chwilê odpocz¹æ za oknem, gdzie te¿ siê uda³. ¯eglowa³ Kuririn wzrokiem pewien czas po chmurkach, kiedy z zamyœlenia wyrwa³ go g³os ¿ony :
- Obieraj ziemniaki, bo nie dam ci roso³u !
M¹¿ w b³yskawicznym tempie rzuci³ siê do obierania reszty ziemniaków. Nagle rzuci³ nieobranego ziemniaka do garnka z wod¹, który czeka³ na obrane. Gdzieœ na ziemiê upad³ nó¿, a z czeluœci gard³a Kuririna wydoby³ siê wrzask :
- Aaaaaaaaaa !
C - 18 natychmiast znalaz³a siê przy mê¿u, gotowa zaatakowaæ napastnika, który zaskoczy³ jej wybranka.
- Aaaa...Zaci¹³em siê w palec ! - dowrzeszcza³ on.
Morderczy wzrok C - 18, gdyby móg³, wwierci³by mu siê w oczy. Odpuœci³a mu dopiero po chwili.
- Przepraszam...- wyszepta³.
Na szczêœcie dla niego ktoœ do nich zapuka³. C - 18 oderwa³a wzrok od mê¿a i posz³a przywitaæ goœcia. W drzwiach sta³ Yamcha.
- Czeœæ rodzince ! Wpad³em na chwilê ! - Puar siedz¹cy na jego ramieniu pomacha³ ogonem na powitanie.
- WejdŸ - zaprosila go C - 18.
Yamcha, ubrany w pomarañczowy strój ze znakiem smoka, usiad³ na drugim kuchennym krzeœle.
- Co tam u was s³ychaæ ? Kuririn, widzê, ¿e pracujesz jako obieraczka ? - dorzuci³ z lekko z³oœliwym uœmiechem.
- Zamknij siê ! - odpar³ zagadniêty. - Kto tobie robi obiady, samotniku ?
- Hehe, a mylisz siê, Jest ktoœ, kto doskonale siê mn¹ opiekuje.
- O ? A co to za biedaczka ? - paln¹³ Kuririn.
- Jest piêkna i mi³a...Zreszt¹ to w koñcu moja ¿ona ! - wygada³ siê zadowolony z siebie Yamcha.
- Masz ¿onê ?! - wrzasn¹³ jego rozmówca tak nagle i g³oœno, ¿e Puar spad³ z ramienia Yamchy na pod³ogê i teraz z³ym wzrokiem patrzy³ na Kuririna.
- Mam, a co ? - zaperzy³ siê Yamcha, gotów do bitwy. - Kamehameh¹ chcesz ?
Tutaj C - 18 tylko spojrza³a na mê¿a, a ten szybko siê wycofa³ z przyjacielskiej k³ótni :
- Nie, co ty, kuchniê mi bêdziesz rozwala³ ? Jak j¹ pozna³eœ ?
- Wpad³em na ni¹ w sklepie z bielizn¹ damsk¹...
Wynurzenia Yamchy przerwa³y szeroko otwarte oczy przyjaciela.
- Nie bylem tam na zakupach przecie¿ ! - zdenerwowa³ siê Yamcha i pomóg³ Puarowi wejœæ na swoje ramiê. - Schroni³em siê przed deszczem.
- Dobra, dobra...Mów, co by³o dalej.
Kiedy dwaj przyjaciele przekomarzali siê ze sob¹, w mieszkaniu Sayianina nadal dzia³y siê przera¿aj¹ce wydarzenia. Ksi¹¿ê Vegeta zbudzi³ siê w³aœnie ze stanu nieprzytomnoœci i patrzy³ na p³acz¹c¹ Bulmê. Pamiêta³ wszystko, co siê wydarzy³o. Do momentu, kiedy straci³ œwiadomoœæ. Wyczuwa³, ¿e coœ posz³o nie tak i nie osi¹gn¹³ wybranego celu. Musia³ siê dowiedzieæ, co zrobi³ nie tak, ¿eby potem - przy nastêpnej próbie - ju¿ wszystko posz³o dobrze...
- Bulma ? - zawo³a³ j¹ cicho. Nadal jego osobowoœæ by³a pod w³adaniem mrocznej si³y, teraz jednak stara³ siê panowaæ na sob¹. By³o jeszcze za wczeœnie ostateczne rozwi¹zanie...
- Nareszcie siê obudzi³eœ. Nie mog³am przywróciæ ci œwiadomoœci. Przez chwilê myœla³am, ¿e...
- Ksi¹¿ê Vegeta nie umrze tak ³atwo ! - skarci³ j¹. - Opowiedz mi, co siê wydarzy³o, kiedy urwa³ mi siê film ?
Powiedzia³a mu tyle, co widzia³a. Chcia³a te¿ napomkn¹æ o swoim strachu o niego, dlatego siad³a obok i rzek³a cicho :
- Czy mo¿esz mi powiedzieæ, co siê z tob¹ dzieje ? Bojê siê...- wysunê³a rêkê do niego, ale szybko j¹ cofnê³a. By³ jakiœ obcy, na pewno nie ¿yczy³by sobie teraz takiej poufa³oœci.
- Niepotrzebnie. Wiesz, ja...wymyœli³em nowy sposób treningu i jeszcze ci o nim nie powiedza³em, przepraszam - sk³ama³. - A potem chcia³em ciê trochê przestraszyæ, dlatego na ciebie krzycza³em. By³em okropny, co ? - uœmiechn¹³ siê przepraszaj¹co.
- Eh, ty...- nie umia³a siê na niego gniewaæ. - Nie pozwolê ci wiêcej trenowaæ w ten sposób, ma³o nie umar³eœ przez te æwiczenia !
Poprawi³ siê na ³ó¿ku, przysuwaj¹c bli¿ej do niej. Nadal udaj¹c niewidomego poszuka³ jej d³oni, a kiedy mu j¹ poda³a, chwyci³ mocno i przytuli³ do swego policzka.
- Bulmo kochana, musia³em zmieniæ sposób trenowania, bo wiesz, ¿e nie widzê...Ale przesadzi³em i obiecujê, ¿e zmodyfikujê jeszcze raz æwiczenia...zgadzasz siê ?
Oczywiœcie, ¿e siê zgodzi³a. Nie mog³a siê oprzeæ prosz¹cemu spojrzeniu Vegety.
- Tylko uwa¿aj na siebie, proszê...
- Obiecujê ! - znów siê do niej uœmiechn¹³. - Kurczê, g³odny jestem ! - zdziwi³ siê ¿artobliwie.
- Ju¿ pêdzê do kuchni, zaraz podam ci coœ do jedzenia - zaraz jej nie by³o w pokoju.
Kiedy wysz³a, rzuci³ okiem na drzwi. Tym razem inny uœmiech wyp³yn¹³ na jego twarz i nie by³ on wcale mi³y.
- Jaka ona jest naiwna...- powiedzia³ do siebie. - A jak mi wierzy...Nie wie, co j¹ czeka z mojej rêki...
W miêdzyczasie Yamcha podniecony kontynuowa³ swoj¹ historiê :
- Jak ju¿ mówi³em, rozpada³a siê straszna ulewa, a ja nie chcia³em zmokn¹æ, uczesa³em sie przed wyjœciem i w ogóle, wiêc sam rozumiesz...Nie, sorry, nie rozumiesz, bo jesteœ ³ysy...
Kuririn ju¿ nie móg³ wytrzymaæ nerwowo, zacisn¹³ piêœci, a¿ ¿y³y mu wysz³y prawie.
- Zaraz ci poka¿ê, kto tu jest ³ysy...
Yamcha zobaczy³, ¿e przyjaciel nie ma dziœ humoru do ¿artów i b³yskawicznie przesta³ roztrz¹saæ sprawê ow³osienia Kuririna.
- Yyy, o czym to ja...? Aha, ju¿ wiem ! Pierwszym napotkanym miejscem, gdzie mog³em siê schroniæ, by³ wspomniany sklep z majtkami i takimi tam. Nie mia³em wyjœcia i wparadowa³em do œrodka. Stan¹³em z boku przy drzwiach, ty³em do sprzedawczyni - ty wiesz, jak ja siê wstydzi³em ?! Na nieszczêœcie zauwa¿y³a mnie i zapyta³a " Czego pan sobie ¿yczy ? ". Odpar³em, ¿e tylko chroniê siê przed deszczem. Popatrzy³a na mnie jakoœ dziwnie i zajê³a swoimi sprawami. Ulewa koñczy³a siê powoli i ju¿ mia³em opuœciæ tamto miejsce, kiedy wesz³a moja piêknoœæ - Yamcha wyraŸnie siê rozmarzy³ wspomnieniami. - Najpierw zauwa¿y³em, ¿e w ogóle ktoœ wszed³ i zamyka bia³o - czerwony parasol. Kiedy wreszcie dano mi by³o ujrzeæ jej twarz, ma³o nie odlecia³em...Mówiê ci, bogini ! Niebieskie oczy, d³ugie blond w³osy spadaj¹ce jej a¿ na plecy...Potem rzuci³em okiem na doskona³¹ figurê, na d³ugie nogi, na jej...eee...ty³y...
Kuririn spojrza³ przeci¹gle na Yamchê i odezwa³ siê :
- Wiesz, ja mam du¿o czasu, ale chcia³bym siê dowiedzieæ reszty jeszcze w tym ¿yciu...
Yamcha opanowa³ siê i mówi³ dalej :
- Podesz³a do lady, mijaj¹c mnie bez s³owa. Zapyta³a o coœ sprzedawczyniê, ta poda³a jej jak¹œ czêœæ bielizny do obejrzenia. Gapi³em siê teraz na cudowne d³onie dziewczyny i marzy³em sobie...Tak siê zapatrzy³em, ¿e przez sekundê wydawa³o mi siê, ¿e ma zielone ¿y³y...Wyobra¿asz sobie, jaki mia³em zwid ? Zielone ¿y³y, te¿ coœ...
KONIEC ODCINKA NR. 3
