Odcinek 5

Kiedy Bulma uda³a siê, aby porozmawiaæ z synem, Vegeta zosta³ sam. Sta³ przy oknie i rozmyœla³. Coœ nie dawa³o mu spokoju. Niby wszystko uk³ada³o siê pomyœlnie, znalaz³ w sobie si³ê, by przygotowaæ siê do spe³nienia obietnicy danej matce. Mimo to wiedzia³, ¿e coœ jest nie tak. Obserwowa³ krajobraz za oknem i czu³, ¿e o czymœ zapomnia³. Mia³ wielk¹ moc, du¿o wiêksz¹ od Son Goku i powinien siê cieszyæ. Przypomnia³ sobie, jaka to satysfakcja - przemieniæ siê prawie bez ¿adnego wysi³ku w Super Saiyanina stopieñ szósty..Siódmego chwilowo nie uda³o mu siê osi¹gn¹æ, ale by³ pewien, ¿e nied³ugo...Stop ! Zrozumia³, co siê nie zgadza³o !

- Jak to mo¿liwe ? - powiedzia³ sam do siebie. - Przecie¿ kiedy Super Saiyanin osi¹ga stopieñ czwarty, to powinien bardzo siê zmieniæ ! Powinienem mieæ oczy srebrne z czerwon¹ obwódk¹, a moje w³osy powinny byæ bardzo d³ugie i mieæ razem jasny i ciemny kolor...

Vegeta zmru¿y³ oczy. Coœ tutaj mu nie gra³o...Zafascynowany otrzyman¹ moc¹ zapomnia³ zupe³nie o tej zmianie postaci. Przez u³amek sekundy w jego umyœle pojawi³a siê w¹tpliwoœæ, czy to wszystko nie jest jak¹œ mistyfikacj¹, ale szybk¹ j¹ odrzuci³. Gdyby myœla³ tak jak dawniej, na pewno dalej by siê nad tym zastanawia³, ale jego œwiadomoœæ coraz bardziej by³a wypierana przez nieznan¹ si³ê.

Powoli dzieñ siê koñczy³. By³o ju¿ dosyæ póŸno, kiedy Son Goten zapuka³ do domu Trunksa. W ostatniej chwili przypomnia³ sobie o sprawdzianie z fizyki, o którym rano mówi³ koledze. Zakupy tak bardzo siê przeci¹gnê³y, ¿e wróci³ do domu dopiero teraz i tylko chwyci³ zeszyt, by od razu pobiec do Trunksa. Bulma i Vegeta przebywali gdzieœ w g³êbi domu, otworzy³ wiêc Son Gotenowi zachmurzony na niego Trunks.

- Czeœæ - powiedzia³ sucho, kiedy syn Son Goku radoœnie siê z nim przywita³. - Mi³o, ¿e wpad³eœ - dorzuci³ kwaœno.

- Wiesz, ¿e musia³em jechaæ na zakupy...To co, wyjaœnisz mi te prawa ?

- WchodŸ - mrukn¹³. Mimo przyjaŸni z ch³opcem Trunks nadal by³ na niego z³y.

Rozsiedli siê w pokoju potomka ksiêcia Saiyanów i Goten zacz¹³ wyjaœniaæ, o co mu konkretnie chodzi.

- I zupe³nie nie rozumiem te¿ tego zadania, o zobacz. Si³a razy masa do kwadratu podzielona przez...Nie, nie rozumiem ! Czemu tak ?

Cisza. Goten przez chwilê sam myœla³ nad zadaniem, ale w koñcu spojrza³ na twarz przyjaciela, zaintrygowany jego przed³u¿aj¹cym siê milczeniem. Nie dojrza³ jej jednak, gdy¿ Trunks mia³ g³owê zwieszon¹ w dó³, a twarz zas³ania³y mu jego d³ugie, fioletowe w³osy. W d³oniach coœ dzier¿y³, ale Goten nie dojrza³, co to jest.

- Hej, wszystko w porz¹dku ? - zaniepokoi³ siê syn Goku.

Minê³o jeszcze kilka sekund, a¿ w koñcu Trunks podniós³ g³owê i spojrza³ na niego nieobecnym wzrokiem, jakby znajdowa³ siê zupe³nie gdzie indziej. Jakby nie za bardzo wiedzia³, co ten ch³opak robi tu¿ obok niego i to na dodatek z jakimœ zeszytem pe³nym nieistotnych obliczeñ. Goten przerazi³ siê tego spojrzenia, by³ w nim ch³ód i zapowiedŸ jakiejœ tragedii.

- Trunks ? - szepn¹³ ch³opak. - Jesteœ tam ?

Kiedy zapytany nadal milcza³, Goten zauwa¿y³, ¿e trzymanym w rêce przez przyjaciela przedmiotem jest kartka papieru. Chwyci³ jego d³oñ i próbowa³ roz³o¿yæ mu palce, by baczniej przyjrzeæ siê temu œwistkowi. Mimo, i¿ palce te by³y jak zdrêtwia³e, to po pewnym czasie uda³o mu siê to. Wyj¹³ kartkê i zobaczy³, ¿e widniej¹ na niej rysunki. Pierwszy przedstawia³ w poœpiechu nakreœlon¹ postaæ Vegety, klêcz¹cego na kolanach. Nad nim sta³ jakiœ mê¿czyzna, ledwo tylko zarysowany. Szykowa³ siê do zadania ciosu. Potem by³ drugi rysunek, tym razem widnia³ tam Trunks z mieczem uniesionym jakby do ciosu, a w tle by³ tylko zarys drugiej postaci.

Zimno ogarnê³o serce Gotena. Nie rozumia³, co to wszystko ma znaczyæ. Czemu Trunks rysuje swojego ojca pokonanego, mo¿e nawet czekaj¹cego na œmieræ ? I kim jest druga postaæ z jego rysunku ? Kogo przyjaciel ma zamiar ugodziæ swoim mieczem ? Odwa¿y³ siê zapytaæ :

- Hej, co to jest ?

Wtedy Trunks nagle wróci³ do œwiata ¿ywych. Zorientowa³ siê, ¿e Son Goten widzia³ ju¿ wszystko, dlatego próbowa³ obróciæ zdarzenie w ¿art. Uœmiechn¹³ siê nawet i powiedzia³ :

- To nic takiego, po prostu æwiczy³em swój talent plastyczny ! Schowaj to g³êboko, bo ojciec by siê wœciek³ za takie obrazki ! Jesteœ moim kumplem, prawda ?

Kiedy Goten przytakn¹³, nadal jeszcze pod wra¿eniem ca³oœci, Trunks klepn¹³ go mocno w plecy i rzek³ :

- Wyrzuæ to gdzieœ, ¿eby nikt nie widzia³, a ja w koñcu wyt³umaczê ci te zadania. Umowa stoi ?

- J...jasne. Stoi ! - wydusi³ Goten. Do wyjœcia z domu kolegi odczuwa³ jakiœ nieokreœlony niepokój. Dlatego nawet by³ wdziêczny Trunksowi, ¿e ten zwolni³ go z obowi¹zku po¿egnania siê z jego rodzicami :

- Nie martw siê, pewnie ju¿ œpi¹. Po¿egnam ich od ciebie !

- Dziêki ! - Goten popêdzi³ do swojego bezpiecznego domu, gdzie czekali rodzice i brat z kolacj¹. Tam zapomnia³ o ca³ym zdarzeniu. Z buzi¹ pe³n¹ kanapek zas³ucha³ siê w rozmowê Chi - chi i Son Goku na temat jutrzejszego obiadu i rysunki wylecia³y mu z g³owy zupe³nie.

Bulma szykowa³a siê do snu. Vegeta w ponurym humorze siedzia³ na skraju ³ó¿ka, pogr¹¿ony w myœlach. Jego mina mog³aby mieæ tytu³ : "Nie podchodŸ, bo wrzasnê ". W ogóle nie s³ucha³ s³ów Bulmy, która mówi³a o czymœ zupe³nie dla niego nieistotnym. A ona w³aœnie teraz postanowi³a zaznaæ trochê czu³oœci od swojego mê¿a i podesz³a do niego ze s³owami :

- Ale ty na pewno byœ sobie da³ z tym radê, mój ksiêciuniu, nie tak, jak ten drab ze sklepu - odnios³a siê do koñcówki swojego opowiadnia, tego, którego nie s³ysza³.

Jej serce zala³a mi³oœæ do Vegety i wyci¹gnê³a rêkê z zamiarem pog³adzenia go po policzku. To by³ b³¹d. Saiyanin od pewnego czasu by³ ca³kiem kierowany przez si³ê pochodz¹c¹ od Khlorosian. Denerwowa³a go ta marna istota. Dzisiaj wieczór mia³ dodatkowo z³y humor, co potêgowa³o efekt obcej potêgi.

W u³amku sekundy chwyci³ jej d³oñ zanim jeszcze go dotknê³a i ostro wykrêci³ jej rêkê do ty³u.

- Au, to boli - próbowa³a siê wyrwaæ, ca³kowicie zaskoczona. - Puszczaj, odbi³o ci ?! - zaskoczenie miesza³o siê z wœciek³oœci¹ na swojego ma³¿onka.

- Nie, nie odbi³o mi...- wysycza³, b³yskawicznie wstaj¹c i przysuwaj¹c Bulmê do siebie, unieruchamiaj¹c j¹ swoimi silnymi rêkami. - Na ziemiê ! - popchn¹³ j¹ brutalnie w kierunku k¹ta pokoju.

Jak szmaciana lalka wyl¹dowa³a bezw³adnie na pod³odze. Chcia³a siê zerwaæ i waln¹æ Vegetê, a dopiero potem dowiedzieæ siê, co tu jest grane. By³a wœciek³a nie mniej, ni¿ on. Nie uda³o jej siê to, bo m¹¿ stan¹³ nad ni¹ w pozycji sugeruj¹cej, ¿e jest zdolny do wszystkiego.

- Czy mo¿esz mi wyjaœniæ, co w ciebie wst¹pi³o ?! - wrzasnê³a na niego.

- Mogê. Jesteœ jedn¹ z przeszkód stoj¹cych na mojej drodze do wiecznej potêgi - wypowiedzia³ te s³owa, a potem Bulma ujrza³a po raz kolejny w ¿yciu, jak w³osy jej mê¿a zmieniaj¹ kolor na z³oty, a oczy staj¹ siê przeraŸliwie niebieskie. Pierwszy poziom Super Saiyanina...

- Vegeta ? - powiedzia³a cicho, powoli zdaj¹c sobie sprawê z tego, co on zamierza zrobiæ. - Czy ty naprawdê chcesz mojej œmierci ?

- Owszem ! - uœmiechn¹³ siê zjadliwie. - Powiem ci jeszcze coœ - ja widzê ! Odzyska³em wzrok kilka godzin po wypadku !

Na jej twarzy odbi³o siê potê¿ne zaskoczenie, ale nic nie powiedzia³a. Vegeta skumulowa³ energiê w obu d³oniach i wystrzeli³ w kierunku ¿ony kilkanaœcie pocisków Ki, stosuj¹c technikê Renzoku Energy Dan, stosuj¹c si³ê odpowiedni¹, by nie zrobiæ zbytniej krzywdy pomieszczeniu, a tylko Bulmie.

Dosiêg³y j¹. Poczu³a potworny ból w kilkunastu ranach na ciele. Zrobi³o jej siê ciemno przed oczami. Zdo³a³a dojrzeæ jeszcze tylko ksiêcia, który kucn¹³ przy niej, zamierzaj¹c powiedzieæ jej przed œmierci¹ jeszcze jakieœ nienawistne s³owa. Wiedzia³a, ¿e kona, coraz bardziej traci³a kontakt ze œwiatem. Obróci³a g³owê w jego kierunku i spojrza³a na niego, widz¹c ju¿ tylko zarysy mê¿a. Poszuka³a jego d³oni, chwyci³a j¹ mocno i wyszepta³a coœ.

Spodziewa³ siê przekleñstw, z³oœci, czegokolwiek z ³adunkiem gniewu. W koñcu j¹ zabi³ ! Dlatego tak strasznie zdumia³o go to, co pos³ysza³ :

- Kocham ciê, Vegeta...- takie by³y ostatnie s³owa Bulmy. Potem umar³a.

Zamar³ w bezruchu, a jego wygl¹d znów sta³ siê normalny. W milczeniu patrzy³ na nieruchome cia³o. Powoli zaczê³o do niego docieraæ, co tak naprawdê zrobi³, trucizna Khlorosian na ten moment przegra³a, przyt³umiona rozpacz¹ ksiêcia. Patrzy³ jak sparali¿owany d³u¿sza chwilê na trupa, a¿ w koñcu z ogromnym szlochem przytuli³ Bulmê do siebie i zacz¹³ p³akaæ tak rozpaczliwie, jakby od iloœci wylanych ³ez zale¿a³o jej o¿ywienie. Szloch wstrz¹sa³ ca³ym jego cia³em, a na œmiertelne rany Bulmy lecia³y strumienie s³onej wody z oczu Saiyanina.

Trunks tego wieczoru nie mia³ ochoty na sen. Jakiœ niepokój zaj¹³ jego duszê. Nie by³ do koñca pewien, co go napad³o z tymi rysunkami, które powierzy³ do zniszczenia Son Gotenowi, ale w g³êbi serca czu³ satysfakcjê, ¿e uda³o mu siê narysowaæ coœ takiego. Jakby ukryty gdzieœ g³êboko ¿al do ojca za nienajlepsze traktowanie dopiero teraz siê ujawni³.

Le¿a³ rozciagniêty na swoim ³ó¿ku i rozmyœla³ nad tym wszystkim, oraz nad tym, co powiedzia³a mu matka w sali treningowej, kiedy to poczu³. We wnêtrzu domu coœ huknê³o, jakby ktoœ wystrzeli³ kilka pocisków Ki w krótkim czasie. Ma³ych, ale zawsze. Ha³as dochodzi³ z okolic pokoju jego rodziców. Trunks zerwa³ siê i pobieg³ tam.

Wszystkiego siê spodziewa³. Potê¿nego przeciwnika, rozwalonego domu, wszystkiego. Poza tym. Dobieg³ do progu tamtego pokoju, ale na progu zatrzyma³ siê w miejscu, jak wryty. Zobaczy³ ojca trzymaj¹cego w ramionach matkê. Trunks od razu zorientowa³ siê, ¿e ona nie ¿yje. Przez umys³ przebieg³y setki myœli naraz. Nagle ucho pos³ysza³o coœ, czego wola³oby nie dos³yszeæ. By³ to szept Vegety, przerywany ³kaniem :

- Moja ukochana...co ja uczyni³em...

Saiyañska krew zastyg³a w ¿y³ach Trunksa. Zrozumia³ wszystko w u³amku sekundy. Wiedzia³ ju¿, jak zginê³a Bulma. W mgnieniu oka poczu³, jak serce zalewa mu potê¿na fala wœciek³oœci, a w³osy przemieniaj¹ swój kolor na z³oty. Oczy zapa³a³y mu niebieskoœci¹ morza, a si³a wzros³a kilkanaœcie razy.

Trunks osi¹gn¹wszy pierwszy stopieñ zamierza³ coœ powiedzieæ, ale g³os uwi¹z³ mu w gardle. Jednak¿e jego ojciec wyczu³ go, bo odwróci³ g³owê w jego stronê. Zmierzyli siê wzrokiem - jeden przera¿ony w³asnym czynem i zrozpaczony, drugi wœciek³y i gotów zabiæ za matkê. Dwie wielkie si³y - rodzinne, a teraz sobie wrogie...

KONIEC ODCINKA NR. 5