Odcinek 6
Ten ch³opak mia³ tylko osiemnaœcie lat, a prze¿y³ ju¿ tak wiele, jak nikt na Ziemi. Teraz, przemieniony w pierwszy stopieñ i blisko przejœcia w drugi, sta³ pora¿ony ogromem tragedii jaka go spotka³a, a zarazem gotów pomœciæ matkê za wszelk¹ cenê. Zacisn¹³ piêœci i wycedzi³ przez ³zy :
- Ty œmieciu ! Zabi³eœ mi matkê ! Teraz sam poczujesz, co to znaczy cierpieæ ! - pod koniec jego g³os prawie przeszed³ do krzyku, przepe³nionego z³oœci¹ i rozpacz¹.
Vegeta z pe³n¹ œwiadomoœci¹ zdawa³ sobie sprawê, co zrobi³. Nadal œciska³ zw³oki Bulmy, nadal jego cia³em wstrz¹sa³y dreszcze i szloch. Popatrzy³ na syna zza oceanu w³asnych ³ez :
- Ja...nie wiem...Coœ mi kaza³o...Trunks, ja...- g³os uwi¹z³ mu w gardle.
Jego syn mia³ w oczach tylko nienawiœæ. Podszed³ do rodzica, si³¹ oderwa³ jego rêce od trupa Bulmy i chwyci³ obur¹cz Vegetê za ubranie, podnosz¹c go do pozycji stoj¹cej. Wyrzek³ mu potem prosto w oczy :
- Teraz ja ciê zabijê - z tymi s³owami puœci³ go i z ca³ej swojej si³y wymierzy³ ojcu potê¿ny cios w twarz.
Ksi¹¿ê sta³ ods³oniêty, wiêc przyj¹³ ca³¹ si³ê ciosu. Piêœæ Trunksa trafi³a w lewy policzek , a¿ Vegeta siê zachwia³. Z rozciêtej wargi pop³ynê³a stru¿ka krwi. Wtedy w oczach starszego Saiyanina pojawi³ siê jakiœ z³owieszczy b³ysk. Wytar³ rêkawem usta i powiedzia³ :
- Rozumiem...Muszê nauczyæ ciê rozumu - wp³yw Khlorosian znów da³ o sobie znaæ. - Ale nie tutaj. Nie bêdê niszczy³ sobie domu - zaœmia³ siê niemi³o ksi¹¿ê. - Znasz tereny, gdzie wci¹¿ walaj¹ siê resztki nieskoñczonej budowy marketu Hit ? Tam poka¿ê ci, kim naprawdê jestem...
Dla Trunksa ten pomys³ by³ dobry z innego powodu. Zamierza³ po zabiciu - teraz ju¿ tylko tego pragn¹³ - mordercy matki pochowaæ j¹, a nie móg³ przecie¿ dopuœciæ do zbeszczeszczenia jej zw³ok. Zmierzy³ nienawistnym wzrokiem tego, który da³ mu ¿ycie i w milczeniu wzniós³ siê w powietrze. Wylecia³ przez okno i jak pocisk skierowa³ siê w stronê pozostawionych samym sobie fundamentów Hitu. Vegeta zacisn¹³ piêœci i pozwoli³, by jego cia³o ogarnê³a z³ota barwa. Na pierwszym poziomie polecia³ za synem i zd¹¿ali tak obaj obok siebie - bo ksi¹¿ê nie mia³ ¿adnych k³opotów z dogonieniem Trunksa - ku przeznaczeniu.
Goku le¿a³ ju¿ w ³ó¿ku i czeka³, a¿ Chi - chi skoñczy ogl¹daæ jakiœ program w TV, kiedy poczu³ coœ. Jakiœ niepokój w sercu. Zdawa³o mu siê, ¿e gdzieœ blisko coœ wybuch³o. Nie wiedzia³, ¿e w³aœnie teraz zginê³a Bulma. Jego synowie dawno spali, nie poczuli nic szczególnego. Son Goku wsta³ i w zielonej pi¿amie w fioletowe kropki pocz³apa³ do Chi - chi, do drugiego pokoju.
- Kochanie - rozpocz¹³ zaspanym g³osem, przeczesuj¹c rêk¹ rozczochrane le¿eniem w poœcieli w³osy. - Chyba coœ siê sta³o w okolicy domu Vegety. Polecê to sprawdziæ.
- Czy choæ raz mo¿esz daæ spokój ratowaniu Ziemi ? - rozeŸli³a siê ma³¿onka. - Zaraz idziemy spaæ, poza tym Vegeta spokojnie da sobie radê. Zawsze siê chwali³, ¿e jest ksiêciem !
- Ale¿, skarbie...- zacz¹³ protestowaæ Goku.
- W porz¹dku, ale wracaj szybko, bo chcê jeszcze potem z tob¹ porozmawiaæ.
- Dobrze, misiaczku - ucieszy³ siê Goku.
Krótki dystans do domu przyjaciela i rywala w jednej osobie przemierzy³ szybko. Zapuka³, ale nikt mu nie otworzy³. Zawo³a³ :
- Bulma, Vegeta, to ja, wpuœcie mnie !
Odpowiedzia³ mu wiatr poruszaj¹cy liœæmi pobliskich drzew. Son Goku zdziwi³ siê nieco panuj¹c¹ tu cisz¹, tym bardziej, ¿e w pokoju Bulmy widzia³ œwiat³o. Rozpêdzi³ wiêc siê i wywa¿y³ drzwi. Wola³ nie u¿ywaæ pocisków Ki, kiedy chodzi³o tylko o wejœcie do domu, a nie zniszczenie go ca³ego.
Resztki drzwi uderzy³y o pod³ogê. Najwy¿ej Vegeta siê wœcieknie na niego, w koñcu zawsze siê z³oœci³ - pomyœla³ Goku z uœmiechem. Przekroczy³ próg i znalaz³ siê w doœæ ciemnym mieszkaniu, drogê znajdowa³ dziêki œwiat³u z pokoju Bulmy.
- Jest tu kto ? - zawo³a³. Na niebie œwieci³y ju¿ gwiazdy, kiedy wszed³ do pomieszczenia. Spojrza³ na pod³ogê i serce mu zamar³o. Zobaczy³ trupa Bulmy. Ciosy zadane w wielkiej wœciek³oœci, z bardzo bliska. Goku mo¿e momentami by³ naiwny, ale umia³ rozpoznaæ techniki walki. Wiedzia³ wiêc, ¿e œmieræ zosta³a zadana Renzoku Energy Dan' em. Tylko trzy osoby umia³y go wykonaæ - Vegeta, Piccolo i on sam. Ale przecie¿ nikt z nich nie móg³ tego zrobiæ...Czy¿by wdar³ siê tu jakiœ nieznany wróg i Briefsowie polecieli go œcigaæ ?
Teleportowa³ siê b³yskawicznie do domu, gdzie poinformowa³ Chi - chi o sytuacji. Niestety, nie móg³ jej teraz pocieszaæ, musia³a zostaæ sama ze swoim ¿alem po œmierci najlepszej przyjació³ki. Zbudzi³ synów i razem z nimi przeszuka³ dom ksiêcia.
- Nie widaæ œladów walki - przerwa³ milczenie Gohan. - Czy¿by to by³ atak z zaskoczenia ?
Goten od pocz¹tku by³ jakiœ markotny. Widaæ by³o, ¿e siê czymœ martwi, ale nikt nie mia³ czasu zapytaæ go o to. Kiedy jednak Gohan i Goku stali niezdecydowani na œrodku kuchni, podszed³ do rodziny i podsun¹³ im coœ, co wyj¹³ z kieszeni.
- To rysowa³ Trunks, kiedy t³umaczy³ mi fizykê...Kaza³ mi to ukryæ, ale wsadzi³em to w kieszeñ i ca³kiem o tym zapomnia³em...Przepraszam...
Starszy brat roz³o¿y³ pomiêt¹ kartkê i spojrza³ na rysunki.
- Na Dendego...Tato, zobacz - poda³ ojcu przera¿aj¹ce ilustracje.
Son Goku tak¿e to zobaczy³.
- I jeszcze...Trunks rano dzwoni³ do mnie i prosi³, ¿ebym do niego przyszed³, bo z jego ojcem dzieje siê coœ dziwnego, ale ja nie mia³em czasu, bo jechaliœmy do The Real...A potem przyszed³em do niego wieczorem i on to rysowa³...- wyrzuci³ z siebie jednym tchem Goten.
- Nie mogê uwierzyæ, ¿e to wszystko robota Trunksa...Co mu siê sta³o ? I kiedy nauczy³ siê Energy Dan' a ? - zastanawia³ siê Gohan.
- Nie wiem - powiedzia³ ojciec. - Ale musimy ich znaleŸæ !
W trójkê opuœcili mieszkanie. Nie wiedzieli, jak bardzo siê myl¹...
Trunks tymczasem wisia³ nad nieskoñczon¹ hal¹ serow¹ i patrzy³ na wroga. Przez moment chcia³ go nawet zrozumieæ, dowiedzieæ siê, dlaczego to zrobi³, ale po sekundzie odrzuci³ tê myœl. Widocznie odezwa³a siê znów przesz³oœæ ojca. Poczu³, ¿e tak naprawdê nigdy mu nie ufa³. Nigdy nie mia³ kontaktu. Mo¿e ju¿ dawniej wyczuwa³ z³o drzemi¹ce w duszy Vegety i tylko czekaj¹ce na wydobycie ?
- Bêdziemy tak staæ, czy zrobisz cokolwiek ? - przerwa³ mu te rozmyœlania Saiyanin. - Uderz pierwszy, chcê zobaczyæ, czego siê nauczy³eœ przez te wszystkie lata.
Trunks by³ tak wœciek³y, ¿e da³ siê podpuœciæ. Podlecia³ do ojca i z ca³ej si³y zamachn¹³ siê piêœci¹. Vegeta zrobi³ nieco zdziwion¹ minê i z ³atwoœci¹ chwyci³ rêkê Trunksa jeszcze w locie. Wykrêci³ j¹ z ca³ej si³y, ale tak, aby nie z³amaæ, tylko zadaæ jak najwiêkszy ból. Wycedzi³ potem przez zêby :
- Czy tylko tego siê nauczy³eœ ? Czy myœla³eœ, ¿e nie obroniê siê przed takim marnym ciosem ? I to ma byæ Saiyanin ?! - zadrwi³ na koniec. Puœci³ potem syna i odrzuci³ w dal.
Trunks równie ³atwo wyhamowa³ w powietrzu i przygotowywa³ nastêpny atak. Vegeta nie atakowa³, jakby wiedzia³, ¿e i tak zwyciê¿y. Tym samym wype³ni obietnicê dan¹ matce i ujrzy znów ojca, a wraz z nim planetê, gdzie bêd¹ rz¹dziæ. Sta³ i œmia³ siê na ca³e gard³o. Nie przerazi³ go wzrok syna, ani to, jak tamten kumulowa³ energiê.
- Znam ka¿dy twój cios, bo to ja by³em twoim nauczycielem - krzykn¹³ ufny w siebie Vegeta. - Za kilka minut bêdziesz martwy !
Trunks pozwoli³, ¿eby ogarn¹³ go smutek i ¿al po œmierci matki, przemieszany z wœciek³oœci¹. W³osy wyd³u¿y³y mu siê i sta³ przed rodzicem w SSJ2. Nadal milcz¹c wykona³ kilka ruchów d³oñmi.
- A potem odzyskam nale¿ne mi miejsce ! - kontynuowa³ Vegeta. Wydawa³o siê, ¿e nie zwraca uwagi na czyny syna. Obserwowa³ go jednak przez ca³y czas, staraj¹c sprowokowaæ do najsilniejszego ataku. Chcia³, aby ta walka przynios³a mu nie tylko zwyciêstwo, ale i satysfakcjê.
Nerwy m³odszego Saiyanina by³y ju¿ na wyczerpaniu. Z dzikim okrzykiem wypuœci³ ogromny pocisk Ki :
- Burning Attack !
Œwietlisty cios poszybowa³ w kierunku ksiêcia, ale on uchyli³ siê przed nim ³atwo.
- Nie trafi³eœ ? Hañbisz mój ród ! - wrzasn¹³ Vegeta i b³yskawicznie skoczy³ w stronê przeciwnika. Starli siê na niebie, w potê¿nej walce miêdzy ojcem i jego synem. Postronny obserwator nie widzia³by nic, ale wprawne oko da³oby radê zaobserwowaæ piorunuj¹ce wymiany ciosów, trafiaj¹ce we wroga, lub te¿ w jego blok.
Trunks bi³ z ca³ej si³y i kilka jego uderzeñ trafi³o. Na ubraniu Vegety widaæ by³o ju¿ sporo dziur i otaræ, z ust i nosa ciek³a mu krew, pobity lewy bok dokucza³ boleœnie. Ale to wszystko nie liczy³o siê z tym, czego dost¹pi po tej walce. On równie¿ bi³ mocno, siniaki na ciele syna œwiadczy³y o tym doskonale. Obaj dyszeli ciê¿ko, obaj byli zlani potem.
W pewnej chwili Trunks osi¹gn¹³ na moment przewagê i uderzy³ z ca³ej si³y. Ojciec by³ œwietny, nawet nie wysili³ siê, by przejœæ w SSJ2, nadal walczy³ na jedynce, a i tak go pokonywa³. Jednak¿e tym razem Vegeta pozwoli³ sobie na chwilê nieuwagi, coœ odwróci³o jego uwagê. Ten moment wykorzysta³ w³aœnie Trunks do ataku. Wbi³ swoj¹ piêœæ w ¿o³¹dek ojca, a kiedy ten poczu³ przeszywaj¹cy ból i na kilka sekund przerwa³ walkê, Trunks uderzy³ ponownie.
- Burning Attack !
Tym razem trafi³ bez pud³a. Strza³ dotar³ prosto w klatkê piersiow¹ ksiêcia i odrzuci³ go daleko, w stronê pobliskich rusztowañ. Si³a ciosu wbi³a Vegetê w ziemiê, zary³ siê do tego stopnia, ¿e wokó³ niego utworzy³ siê szeroki krater. Nie dosyæ jednak na tym. Niedokoñczone zabudowania masarni zwali³y siê z g³oœnym hukiem i przygwoŸdzi³y Vegetê do pod³o¿a. Znikn¹³ zupe³nie pod gruzami.
Trunks spojrza³ na zakrwawion¹ rêkê. Miesza³a siê na niej krew jego i ojca. Uœmiechn¹³ siê ponuro. Oto pomœci³ matkê, teraz mo¿e wreszcie j¹ pochowaæ. Cieszy³o go jednak jeszcze coœ innego - da³ upust swojej nienawiœci do ojca, pokaza³ mu, ¿e nie jest mazgajem, ju¿ nigdy wiêcej nie bêdzie musia³ cierpieæ poni¿eñ z jego strony.
Nie wiedzia³, ¿e tym, co odwróci³o uwagê ojca, byli nadlatuj¹cy Goku z synami. Trunks by³ zbyt zajêty pomszczeniem matki, ¿eby na to zwracaæ uwagê. Teraz dopiero poczu³, kto nadlatuje. Nawet cieszy³ siê na to spotkanie, opowie im, jak wielkiego czynu dokona³.
Pierwszy dojrza³ go Son Gohan.
- Tato, spójrz ! To on ! Ale gdzie jest ta druga moc, z któr¹ walczy³ ?
Zatrzymali siê w powietrzu kilkanaœcie metrów przed nim. Na wszelki wypadek przyjêli pozycje bojowe. Goku spróbowa³ zrozumieæ, co tu siê w³aœciwie sta³o.
- Hej, Trunks ! Czy wiesz, co sta³o siê w domu twojej matki ?
- Jasne, ¿e wiem ! - wojowniczo odpar³ Trunks. - Ten drañ zabi³ moj¹ matkê, ale j¹ w³aœnie pomœci³em !
Son Goten, pomimo tego wszystkiego, co siê zdarzy³o, nie móg³ uwierzyæ, ¿e to wina jego najlepszego przyjaciela. Dlatego to wyznanie Trunksa wywo³a³o w nim jak¹œ ulgê. Ale czy móg³ mu uwierzyæ ?
KONIEC ODCINKA NR. 6
Ten ch³opak mia³ tylko osiemnaœcie lat, a prze¿y³ ju¿ tak wiele, jak nikt na Ziemi. Teraz, przemieniony w pierwszy stopieñ i blisko przejœcia w drugi, sta³ pora¿ony ogromem tragedii jaka go spotka³a, a zarazem gotów pomœciæ matkê za wszelk¹ cenê. Zacisn¹³ piêœci i wycedzi³ przez ³zy :
- Ty œmieciu ! Zabi³eœ mi matkê ! Teraz sam poczujesz, co to znaczy cierpieæ ! - pod koniec jego g³os prawie przeszed³ do krzyku, przepe³nionego z³oœci¹ i rozpacz¹.
Vegeta z pe³n¹ œwiadomoœci¹ zdawa³ sobie sprawê, co zrobi³. Nadal œciska³ zw³oki Bulmy, nadal jego cia³em wstrz¹sa³y dreszcze i szloch. Popatrzy³ na syna zza oceanu w³asnych ³ez :
- Ja...nie wiem...Coœ mi kaza³o...Trunks, ja...- g³os uwi¹z³ mu w gardle.
Jego syn mia³ w oczach tylko nienawiœæ. Podszed³ do rodzica, si³¹ oderwa³ jego rêce od trupa Bulmy i chwyci³ obur¹cz Vegetê za ubranie, podnosz¹c go do pozycji stoj¹cej. Wyrzek³ mu potem prosto w oczy :
- Teraz ja ciê zabijê - z tymi s³owami puœci³ go i z ca³ej swojej si³y wymierzy³ ojcu potê¿ny cios w twarz.
Ksi¹¿ê sta³ ods³oniêty, wiêc przyj¹³ ca³¹ si³ê ciosu. Piêœæ Trunksa trafi³a w lewy policzek , a¿ Vegeta siê zachwia³. Z rozciêtej wargi pop³ynê³a stru¿ka krwi. Wtedy w oczach starszego Saiyanina pojawi³ siê jakiœ z³owieszczy b³ysk. Wytar³ rêkawem usta i powiedzia³ :
- Rozumiem...Muszê nauczyæ ciê rozumu - wp³yw Khlorosian znów da³ o sobie znaæ. - Ale nie tutaj. Nie bêdê niszczy³ sobie domu - zaœmia³ siê niemi³o ksi¹¿ê. - Znasz tereny, gdzie wci¹¿ walaj¹ siê resztki nieskoñczonej budowy marketu Hit ? Tam poka¿ê ci, kim naprawdê jestem...
Dla Trunksa ten pomys³ by³ dobry z innego powodu. Zamierza³ po zabiciu - teraz ju¿ tylko tego pragn¹³ - mordercy matki pochowaæ j¹, a nie móg³ przecie¿ dopuœciæ do zbeszczeszczenia jej zw³ok. Zmierzy³ nienawistnym wzrokiem tego, który da³ mu ¿ycie i w milczeniu wzniós³ siê w powietrze. Wylecia³ przez okno i jak pocisk skierowa³ siê w stronê pozostawionych samym sobie fundamentów Hitu. Vegeta zacisn¹³ piêœci i pozwoli³, by jego cia³o ogarnê³a z³ota barwa. Na pierwszym poziomie polecia³ za synem i zd¹¿ali tak obaj obok siebie - bo ksi¹¿ê nie mia³ ¿adnych k³opotów z dogonieniem Trunksa - ku przeznaczeniu.
Goku le¿a³ ju¿ w ³ó¿ku i czeka³, a¿ Chi - chi skoñczy ogl¹daæ jakiœ program w TV, kiedy poczu³ coœ. Jakiœ niepokój w sercu. Zdawa³o mu siê, ¿e gdzieœ blisko coœ wybuch³o. Nie wiedzia³, ¿e w³aœnie teraz zginê³a Bulma. Jego synowie dawno spali, nie poczuli nic szczególnego. Son Goku wsta³ i w zielonej pi¿amie w fioletowe kropki pocz³apa³ do Chi - chi, do drugiego pokoju.
- Kochanie - rozpocz¹³ zaspanym g³osem, przeczesuj¹c rêk¹ rozczochrane le¿eniem w poœcieli w³osy. - Chyba coœ siê sta³o w okolicy domu Vegety. Polecê to sprawdziæ.
- Czy choæ raz mo¿esz daæ spokój ratowaniu Ziemi ? - rozeŸli³a siê ma³¿onka. - Zaraz idziemy spaæ, poza tym Vegeta spokojnie da sobie radê. Zawsze siê chwali³, ¿e jest ksiêciem !
- Ale¿, skarbie...- zacz¹³ protestowaæ Goku.
- W porz¹dku, ale wracaj szybko, bo chcê jeszcze potem z tob¹ porozmawiaæ.
- Dobrze, misiaczku - ucieszy³ siê Goku.
Krótki dystans do domu przyjaciela i rywala w jednej osobie przemierzy³ szybko. Zapuka³, ale nikt mu nie otworzy³. Zawo³a³ :
- Bulma, Vegeta, to ja, wpuœcie mnie !
Odpowiedzia³ mu wiatr poruszaj¹cy liœæmi pobliskich drzew. Son Goku zdziwi³ siê nieco panuj¹c¹ tu cisz¹, tym bardziej, ¿e w pokoju Bulmy widzia³ œwiat³o. Rozpêdzi³ wiêc siê i wywa¿y³ drzwi. Wola³ nie u¿ywaæ pocisków Ki, kiedy chodzi³o tylko o wejœcie do domu, a nie zniszczenie go ca³ego.
Resztki drzwi uderzy³y o pod³ogê. Najwy¿ej Vegeta siê wœcieknie na niego, w koñcu zawsze siê z³oœci³ - pomyœla³ Goku z uœmiechem. Przekroczy³ próg i znalaz³ siê w doœæ ciemnym mieszkaniu, drogê znajdowa³ dziêki œwiat³u z pokoju Bulmy.
- Jest tu kto ? - zawo³a³. Na niebie œwieci³y ju¿ gwiazdy, kiedy wszed³ do pomieszczenia. Spojrza³ na pod³ogê i serce mu zamar³o. Zobaczy³ trupa Bulmy. Ciosy zadane w wielkiej wœciek³oœci, z bardzo bliska. Goku mo¿e momentami by³ naiwny, ale umia³ rozpoznaæ techniki walki. Wiedzia³ wiêc, ¿e œmieræ zosta³a zadana Renzoku Energy Dan' em. Tylko trzy osoby umia³y go wykonaæ - Vegeta, Piccolo i on sam. Ale przecie¿ nikt z nich nie móg³ tego zrobiæ...Czy¿by wdar³ siê tu jakiœ nieznany wróg i Briefsowie polecieli go œcigaæ ?
Teleportowa³ siê b³yskawicznie do domu, gdzie poinformowa³ Chi - chi o sytuacji. Niestety, nie móg³ jej teraz pocieszaæ, musia³a zostaæ sama ze swoim ¿alem po œmierci najlepszej przyjació³ki. Zbudzi³ synów i razem z nimi przeszuka³ dom ksiêcia.
- Nie widaæ œladów walki - przerwa³ milczenie Gohan. - Czy¿by to by³ atak z zaskoczenia ?
Goten od pocz¹tku by³ jakiœ markotny. Widaæ by³o, ¿e siê czymœ martwi, ale nikt nie mia³ czasu zapytaæ go o to. Kiedy jednak Gohan i Goku stali niezdecydowani na œrodku kuchni, podszed³ do rodziny i podsun¹³ im coœ, co wyj¹³ z kieszeni.
- To rysowa³ Trunks, kiedy t³umaczy³ mi fizykê...Kaza³ mi to ukryæ, ale wsadzi³em to w kieszeñ i ca³kiem o tym zapomnia³em...Przepraszam...
Starszy brat roz³o¿y³ pomiêt¹ kartkê i spojrza³ na rysunki.
- Na Dendego...Tato, zobacz - poda³ ojcu przera¿aj¹ce ilustracje.
Son Goku tak¿e to zobaczy³.
- I jeszcze...Trunks rano dzwoni³ do mnie i prosi³, ¿ebym do niego przyszed³, bo z jego ojcem dzieje siê coœ dziwnego, ale ja nie mia³em czasu, bo jechaliœmy do The Real...A potem przyszed³em do niego wieczorem i on to rysowa³...- wyrzuci³ z siebie jednym tchem Goten.
- Nie mogê uwierzyæ, ¿e to wszystko robota Trunksa...Co mu siê sta³o ? I kiedy nauczy³ siê Energy Dan' a ? - zastanawia³ siê Gohan.
- Nie wiem - powiedzia³ ojciec. - Ale musimy ich znaleŸæ !
W trójkê opuœcili mieszkanie. Nie wiedzieli, jak bardzo siê myl¹...
Trunks tymczasem wisia³ nad nieskoñczon¹ hal¹ serow¹ i patrzy³ na wroga. Przez moment chcia³ go nawet zrozumieæ, dowiedzieæ siê, dlaczego to zrobi³, ale po sekundzie odrzuci³ tê myœl. Widocznie odezwa³a siê znów przesz³oœæ ojca. Poczu³, ¿e tak naprawdê nigdy mu nie ufa³. Nigdy nie mia³ kontaktu. Mo¿e ju¿ dawniej wyczuwa³ z³o drzemi¹ce w duszy Vegety i tylko czekaj¹ce na wydobycie ?
- Bêdziemy tak staæ, czy zrobisz cokolwiek ? - przerwa³ mu te rozmyœlania Saiyanin. - Uderz pierwszy, chcê zobaczyæ, czego siê nauczy³eœ przez te wszystkie lata.
Trunks by³ tak wœciek³y, ¿e da³ siê podpuœciæ. Podlecia³ do ojca i z ca³ej si³y zamachn¹³ siê piêœci¹. Vegeta zrobi³ nieco zdziwion¹ minê i z ³atwoœci¹ chwyci³ rêkê Trunksa jeszcze w locie. Wykrêci³ j¹ z ca³ej si³y, ale tak, aby nie z³amaæ, tylko zadaæ jak najwiêkszy ból. Wycedzi³ potem przez zêby :
- Czy tylko tego siê nauczy³eœ ? Czy myœla³eœ, ¿e nie obroniê siê przed takim marnym ciosem ? I to ma byæ Saiyanin ?! - zadrwi³ na koniec. Puœci³ potem syna i odrzuci³ w dal.
Trunks równie ³atwo wyhamowa³ w powietrzu i przygotowywa³ nastêpny atak. Vegeta nie atakowa³, jakby wiedzia³, ¿e i tak zwyciê¿y. Tym samym wype³ni obietnicê dan¹ matce i ujrzy znów ojca, a wraz z nim planetê, gdzie bêd¹ rz¹dziæ. Sta³ i œmia³ siê na ca³e gard³o. Nie przerazi³ go wzrok syna, ani to, jak tamten kumulowa³ energiê.
- Znam ka¿dy twój cios, bo to ja by³em twoim nauczycielem - krzykn¹³ ufny w siebie Vegeta. - Za kilka minut bêdziesz martwy !
Trunks pozwoli³, ¿eby ogarn¹³ go smutek i ¿al po œmierci matki, przemieszany z wœciek³oœci¹. W³osy wyd³u¿y³y mu siê i sta³ przed rodzicem w SSJ2. Nadal milcz¹c wykona³ kilka ruchów d³oñmi.
- A potem odzyskam nale¿ne mi miejsce ! - kontynuowa³ Vegeta. Wydawa³o siê, ¿e nie zwraca uwagi na czyny syna. Obserwowa³ go jednak przez ca³y czas, staraj¹c sprowokowaæ do najsilniejszego ataku. Chcia³, aby ta walka przynios³a mu nie tylko zwyciêstwo, ale i satysfakcjê.
Nerwy m³odszego Saiyanina by³y ju¿ na wyczerpaniu. Z dzikim okrzykiem wypuœci³ ogromny pocisk Ki :
- Burning Attack !
Œwietlisty cios poszybowa³ w kierunku ksiêcia, ale on uchyli³ siê przed nim ³atwo.
- Nie trafi³eœ ? Hañbisz mój ród ! - wrzasn¹³ Vegeta i b³yskawicznie skoczy³ w stronê przeciwnika. Starli siê na niebie, w potê¿nej walce miêdzy ojcem i jego synem. Postronny obserwator nie widzia³by nic, ale wprawne oko da³oby radê zaobserwowaæ piorunuj¹ce wymiany ciosów, trafiaj¹ce we wroga, lub te¿ w jego blok.
Trunks bi³ z ca³ej si³y i kilka jego uderzeñ trafi³o. Na ubraniu Vegety widaæ by³o ju¿ sporo dziur i otaræ, z ust i nosa ciek³a mu krew, pobity lewy bok dokucza³ boleœnie. Ale to wszystko nie liczy³o siê z tym, czego dost¹pi po tej walce. On równie¿ bi³ mocno, siniaki na ciele syna œwiadczy³y o tym doskonale. Obaj dyszeli ciê¿ko, obaj byli zlani potem.
W pewnej chwili Trunks osi¹gn¹³ na moment przewagê i uderzy³ z ca³ej si³y. Ojciec by³ œwietny, nawet nie wysili³ siê, by przejœæ w SSJ2, nadal walczy³ na jedynce, a i tak go pokonywa³. Jednak¿e tym razem Vegeta pozwoli³ sobie na chwilê nieuwagi, coœ odwróci³o jego uwagê. Ten moment wykorzysta³ w³aœnie Trunks do ataku. Wbi³ swoj¹ piêœæ w ¿o³¹dek ojca, a kiedy ten poczu³ przeszywaj¹cy ból i na kilka sekund przerwa³ walkê, Trunks uderzy³ ponownie.
- Burning Attack !
Tym razem trafi³ bez pud³a. Strza³ dotar³ prosto w klatkê piersiow¹ ksiêcia i odrzuci³ go daleko, w stronê pobliskich rusztowañ. Si³a ciosu wbi³a Vegetê w ziemiê, zary³ siê do tego stopnia, ¿e wokó³ niego utworzy³ siê szeroki krater. Nie dosyæ jednak na tym. Niedokoñczone zabudowania masarni zwali³y siê z g³oœnym hukiem i przygwoŸdzi³y Vegetê do pod³o¿a. Znikn¹³ zupe³nie pod gruzami.
Trunks spojrza³ na zakrwawion¹ rêkê. Miesza³a siê na niej krew jego i ojca. Uœmiechn¹³ siê ponuro. Oto pomœci³ matkê, teraz mo¿e wreszcie j¹ pochowaæ. Cieszy³o go jednak jeszcze coœ innego - da³ upust swojej nienawiœci do ojca, pokaza³ mu, ¿e nie jest mazgajem, ju¿ nigdy wiêcej nie bêdzie musia³ cierpieæ poni¿eñ z jego strony.
Nie wiedzia³, ¿e tym, co odwróci³o uwagê ojca, byli nadlatuj¹cy Goku z synami. Trunks by³ zbyt zajêty pomszczeniem matki, ¿eby na to zwracaæ uwagê. Teraz dopiero poczu³, kto nadlatuje. Nawet cieszy³ siê na to spotkanie, opowie im, jak wielkiego czynu dokona³.
Pierwszy dojrza³ go Son Gohan.
- Tato, spójrz ! To on ! Ale gdzie jest ta druga moc, z któr¹ walczy³ ?
Zatrzymali siê w powietrzu kilkanaœcie metrów przed nim. Na wszelki wypadek przyjêli pozycje bojowe. Goku spróbowa³ zrozumieæ, co tu siê w³aœciwie sta³o.
- Hej, Trunks ! Czy wiesz, co sta³o siê w domu twojej matki ?
- Jasne, ¿e wiem ! - wojowniczo odpar³ Trunks. - Ten drañ zabi³ moj¹ matkê, ale j¹ w³aœnie pomœci³em !
Son Goten, pomimo tego wszystkiego, co siê zdarzy³o, nie móg³ uwierzyæ, ¿e to wina jego najlepszego przyjaciela. Dlatego to wyznanie Trunksa wywo³a³o w nim jak¹œ ulgê. Ale czy móg³ mu uwierzyæ ?
KONIEC ODCINKA NR. 6
