Odcinek 7

Fioletowe w³osy opad³y na czo³o syna Bulmy. Nie rozumia³, czy¿by przyjaciele mu nie wierzyli ?

- Goten, ty mnie przecie¿ znasz i wiesz, ¿e mówiê prawdê. Chyba mnie nie podejrzewacie ? - nagle poj¹³. - Kocha³em swoj¹ mamê i nigdy bym jej nie zabi³. Nie oszukiwa³em jej tak, jak ten bydlak, którego ukatrupi³em ! Wierzysz mi ? - zwróci³ siê do Son Gotena.

- A te rysunki ? - pokaza³ Gohan.

Trunks obróci³ siê do drugiego syna Goku.

- Jednak je widzieliœcie...-powiedzia³ jakby w zadumie. - Có¿, t³umaczy³em Gotenowi fizykê, ale na moment odda³em siê wspomnieniom dawnych czasów i rysowa³em to, co mi siê skojarzy³o - walkê z Freezerem, Cellem i tak dalej. Pewnie was przestraszy³em ? Nie chcia³o mi siê ich rysowaæ, narysowa³em tylko siebie i ojca. Co w tym z³ego ?

Wszyscy tutaj zgromadzeni czuli, ¿e to s³abe t³umaczenie. Ale w tej chwili interesowa³o ich co innego.

- Ci¹gle mówisz o kimœ, kto oszuka³ twoj¹ matkê. Kto to by³ ? Kogo tutaj zabi³eœ ? - spyta³ Goku.

- Jak to kogo ? Vegetê !

Zapad³o milczenie.

- Chcesz powiedzieæ - pierwszy odzyska³ g³os Goku - ¿e w³aœnie zabi³eœ swojego ojca ?

- Nie by³ moim ojcem, by³ zdrajc¹ ! - na moment w oczach Trunksa odbi³a siê wœciek³oœæ na Son Goku, ale szybko siê opanowa³ - Na dodatek zorientowa³em siê, ¿e nas ok³ama³, bo przez ca³¹ walkê widzia³ ka¿dy mój ruch ! On wcale nie by³ œlepy !

- Gohan, czy wyczuwasz energiê Vegety ? - z grobow¹ min¹ spyta³ syna Goku.

- Nie, tato.

- Ja te¿ nie. On chyba naprawdê zrobi³ to, o czym mówi !

Tymczasem w kosmosie Silex rozmawia³ z Lithosem :

- Nareszcie nam siê uda³o ! Zgin¹³ sprawca naszego nieszczêœcia i to pokonany przez w³asnego syna ! Wymyœli³eœ cudowny plan, przyjacielu !

Lithos pochyli³ siê w stronê Silexa :

- Zaczekaj. To jeszcze nie koniec. Si³a tego Saiyanina jest naprawdê potê¿na. Nie na darmo æwiczy³ tyle lat.

- Chcesz mi wmówiæ, ¿e on jeszcze ¿yje ?! - przerazi³ siê tamten.

- Jeszcze to dobre okreœlenie - uœmiechn¹³ siê Lithos.

Mia³ Lithos racjê. Oczom zdumionym wojownikom na ziemi ukaza³ siê niesamowity widok - rusztowania zaczê³y dr¿eæ, a¿ w koñcu rozpad³y siê na boki z wielkim hukiem. Miejsce gdzie uderzy³ Vegeta by³o zakopane g³êboko w ziemi, ale w koñcu ksiêciu uda³o siê stamt¹d wykopaæ i stan¹³ na w³asnych nogach. Wygl¹da³ strasznie - zmierzwione w³osy, pomieszane z piaskiem i z ziemi¹, resztki ubrania smêtnie zwisaj¹ce z cia³a, jedno oko - ju¿ z normaln¹ têczówk¹ - prawie ca³kiem zamkniête, prawa noga najprawdopodobniej z³amana, bo ledwo na niej sta³. Ca³e cia³o posiniaczone i pokrwawione, twarz wykrzywiona w potê¿nym bólu, zalana krwi¹ z szeregu ran. Spojrza³ na zgromadzonych woko³o w milczeniu. Nareszcie swój wzrok zawiesi³ na Trunksie, przera¿onym tym, ¿e jego ojciec jeszcze ¿yje. Vegeta spróbowa³ podejœæ do niego, ale widaæ by³o, ¿e noga sprawia mu straszliwy ból, nie mówi¹c ju¿ o reszcie ran. Uczyni³ parê kroków, ale nie da³ rady. Zachwia³ siê i przez u³amek sekundy przed upadkiem wyci¹gn¹³ rêkê do Trunksa, jakby prosz¹c, by ten go podtrzyma³. Jednak¿e syn tylko spojrza³ ze wzgard¹. Ksi¹¿ê ciê¿ko opad³ na ziemiê, zraszaj¹c j¹ œwie¿¹ krwi¹. Upad³ twarz¹ do spodu. Trunks podszed³ bli¿ej i z nienawiœci¹ kopn¹³ Vegetê. Ten potoczy³ siê kilka metrów, a¿ zamar³ na plecach. Oczy mia³ zamkniête. Wydawa³oby siê, ¿e umar³, ale teraz wszyscy czuli, ¿e tli siê w nim jeszcze dogasaj¹ca iskierka ¿ycia.

Goku sta³ jak sparali¿owany zaistnia³¹ sytuacj¹, ale w koñcu siê ockn¹³ i wyrzek³ :

- Cokolwiek siê sta³o, nie wierzê, ¿eby Vegeta tak po prostu zabi³ twoj¹ matkê. To mój przyjaciel ! - powiedzia³ z moc¹. - Czy chcesz nam przeszkodziæ w zabraniu go do domu ? - zwróci³ siê groŸnie do Trunksa.

Ten wiedzia³, ¿e z Goku mo¿e nie wygraæ, dlatego odpowiedzia³ :

- Mo¿ecie go zabraæ, on i tak ju¿ d³ugo nie poci¹gnie - po czym odlecia³ w sobie tylko znanym kierunku.

Son Goku wzi¹³ ostro¿nie ksiêcia na rêce i w towarzystwie synów polecia³ do domu swojego i Chi - chi. Kiedy tam dotar³, wyjaœni³ wszystko ¿onie. Chi - chi nie by³a zbyt szczêœliwa, ¿e musi goœciæ ksiêcia Saiyanów w domu i to po tym, co siê zdarzy³o, ale ona sama czu³a, ¿e w tej sprawie tkwi jakaœ tajemnica. U³o¿yli Vegetê na ³ó¿ku i ¿ona Goku opatrywa³a mu rany, kiedy jej m¹¿ streszcza³ ostatnie wydarzenia.

Ranek ju¿ nadszed³, kiedy obudzi³ siê Yamcha. Przeci¹gn¹³ siê leniwie na ³ó¿ku i rêk¹ poszuka³ ¿ony. Reveny nie by³o jednak obok niego. Otworzy³ leniwie oczy i zobaczy³ pusty bok ³ó¿ka. Postanowi³ ca³kiem siê obudziæ i jej poszukaæ. Wsta³ i ziewaj¹c przeszed³ do drugiego pokoju. Zobaczy³ j¹ stoj¹c¹ przy oknie, ty³em do niego.

- Revena ? - zawo³a³ cicho. - Dlaczego sobie posz³aœ ?

Obróci³a siê w jego stronê. By³a ju¿ ca³kowicie ubrana, co oznacza³o, ¿e wsta³a du¿o wczeœniej od Yamchy. Spojrza³a na niego b³yszcz¹cymi oczami i powiedzia³a :

- Nie mog³am zasn¹æ. W kuchni masz œniadanie. Ja...ja muszê wyjœæ - zawaha³a siê lekko.

Yamcha podszed³ do ¿ony, obj¹³ j¹ i przytuli³.

- Zabierzesz mnie ze sob¹, kochanie ?

- Nie mogê - wysunê³a siê z jego objêæ. - To...to damskie sprawy - usi³owa³a siê uœmiechn¹æ. - Idê na zakupy, znudzi³byœ siê tym.

- Nigdy nie nudzê siê w twoim towarzystwie - p³omiennie zaoponowa³ Yamcha, ale ust¹pi³ b³aganiom ¿ony. Ze smutkiem jad³ œniadanie i patrzy³, jak wychodzi.

- Wróæ szybko ! - zawo³a³ za ni¹, kiedy zamyka³a drzwi. Bardzo j¹ kocha³. Do szaleñstwa.

Trunks sam dobrze nie wiedzia³, gdzie siê dok³adnie znajduje. Wisia³ nad jakimœ pustkowiem i co pewien czas posy³a³ strumienie energii w okolicê, tworz¹c now¹ rzeŸbê terenu. By³ wœciek³y. Nie potrafi³ zabiæ ojca, najprawdopodobniej Goku z rodzin¹ wykuruj¹ ksiêcia Saiyanów i znów bêdzie siê panoszy³ po tym œwiecie, bez sp³acenia d³ugu, jaki zaci¹gn¹³ swoim morderstwem. Bum ! Kolejny krater powsta³ na tym œwiecie.

- Jestem za s³aby ! Moje techniki nie wystarczy³y ! Przegra³em ! Nie potrafi³em ciê pomœciæ, mamo, wybacz mi ! - Trunks gwa³townie wytar³ ³zy, nap³ywaj¹ce mu do oczu. - Przysiêgam, ¿e bêdê æwiczy³, a¿ pewnego dnia pokonam tego, który ciê zabi³ ! Przysiêgam ! - krzykn¹³ z moc¹.

Gdzieœ w kosmosie Lithos uœmiechn¹³ siê mrocznie. Oto wszystko uk³ada³o siê po jego myœli. Ksi¹¿ê Vegeta nied³ugo odp³aci za tragediê planety Khloros ! Lithos zatru³ ju¿ wiêkszoœæ osób potrzebnych mu do realizacji zemsty. Specjalnie wynaleziona i wytworzona przez niego - genialnego wojownika i naukowca jednoczeœnie - odmiana chloru, zosta³a wprowadzona do organizmów wybranych istot i od pewnego czasu pozwala skutecznie przejmowaæ kontrolê nad nimi. Lithos w³aœnie w umyœle dokonywa³ przegl¹du najwiêkszych sukcesów - sam ksi¹¿ê Vegeta zatruty mieszank¹ poprzez œwiat³o, jakie dosta³o mu siê do oczu pamiêtnej nocy. Oczywiœcie w pokoju Saiyanina nigdy nie by³o jego dawno nie¿yj¹cej matki, wszystko to by³o khlorosiañsk¹ mistyfikacj¹. Tak samo, jak moc, któr¹ to niby Vegeta mia³ dostaæ od niej w prezencie. Chlorowa mieszanka dawa³a z³udne poczucie mocy i potêgi, tak naprawdê powoli j¹ os³abiaj¹c. Jeœli zawiód³by plan zniszczenia ksiêcia przez nici spisku, to zawsze by³o awaryjne wyjœcie - w koñcu mieszanka wyssie z niego wszystkie si³y i zabije...Antidotum ? Mo¿e i jakieœ istnia³o, ale sam Lithos nie przywi¹zywa³ do jego stworzenia ¿adnej uwagi. Khlorosianie s¹ odporni na niszcz¹ce jej dzia³anie - w koñcu sami s¹ w wiêkszoœci stworzeni z chloru, wiêc ¿adne antidotum nie jest im potrzebne. Kogo tam jeszcze otruli ? Kasjerka w sklepie gdzie kupowa³ Goku, zatruta odpowiednio spreparowan¹ past¹ do zêbów. Ta sama kasjerka, która potem poda³a Chi - chi w³aœciwy kupon...Trunks, który zosta³ delikatnie uk¹szony przez Arachne khlor - paj¹ka wystêpuj¹cego tylko na Khloros...Zazwyczaj nie s¹ groŸne dla ludzi i du¿ych organizmów ¿ywych - chyba, ¿e tak jak temu wymieni im siê jad. Oraz ta dziewczyna - Revena...To dopiero zwyciêstwo. Wykluczy z walki Yamchê, który te¿ móg³by sprawiaæ pewne k³opoty. Lithos przypomina³ sobie, jak osi¹gn¹³ nad ni¹ w³adzê - szamponem do w³osów...Równie¿ otrzymanym w promocji przy dobrze znanej kasie w Centrum Zakupowym The Real. Wirus rozprzestrzeni³ siê ju¿ wszêdzie, pozosta³a tylko rodzina Goku, ale dotyk bonu na darmowe roczne zakupy powinien wystarczyæ...

Serce Dendego szarpa³ niepokój, smutek i ¿al. Widzia³, ¿e coœ z³ego dzieje siê z jego przyjació³mi, ale nie móg³ im pomóc. Westchn¹³ teraz ciê¿ko :

- Jeœli siê nie zorientujecie w zagro¿eniu, to wszyscy zginiecie...Wszyscy, co do jednego...¯al mi was, nawet Vegety...Nikt nie zas³uguje na to, przez co przechodzicie i bêdziecie przechodziæ, nikt...

Goku siedzia³ w kuchni w pi¿amie i jad³ œniadanie razem z ¿on¹. Oboje próbowali rozgryŸæ sekret rodziny Briefsów.

- Muszê zapytaæ Vegety, jak tylko siê obudzi - powiedzia³ Goku prze³ykaj¹c dwudziest¹ kromkê z szynk¹.

- To morderca i nie wiem, po co go ratowa³eœ. Trunks mia³ racjê, powinien go zabiæ ! - Chi - chi nie mog³a Vegecie wybaczyæ, ¿e by³ domniemanym morderstwa na przyjació³ce. - Na dodatek nasi synowie musieli na zmianê siedzieæ i pilnowaæ tego drania !

- Prosi³em ich o to, bo sam ju¿ nie wiem, co siê zdarzy, kiedy on siê obudzi. Widzia³em oczy Trunksa i w nich naprawdê zia³a nienawiœæ. Z drugiej strony ciê¿ko mi uwierzyæ w to wszystko...Daj mi jeszcze dziesiêæ kromek - zmieni³ temat.

- Nied³ugo znowu bêdziemy musieli pojechaæ na zakupy i od razu wydamy ca³y bon - jêknê³a Chi - chi.

- A w³aœnie - zorientowa³ siê Goku. - Czy móg³bym póŸniej go zobaczyæ i siê nim nacieszyæ ?

- W³o¿y³am go po podpisaniu do portfela, póŸniej ci go poka¿ê, teraz muszê zrobiæ pranie - odpar³a ¿ona.

W ten sposób tylko ona na razie dotyka³a feralnego talonu. Na razie...

Goten, zmêczony czuwaniem przez pó³ nocy, zdrzemn¹³ siê jakieœ pó³ godziny temu. To na niego wypad³o pilnowanie ksiêcia w drugiej turze, zastêpuj¹c Son Gohana. Nie dotrwa³ jednak do œwitu i teraz spa³ sobie smacznie. Nie widzia³, ¿e ciê¿ko ranny Vegeta w³aœnie odzyskuje przytomnoœæ i spogl¹da na niego...

KONIEC ODCINKA NR. 7