Odcinek 10

Lithos po raz kolejny wezwa³ przed swoje oblicze Selena. W³aœnie teraz mówi³ mu, co ma zrobiæ:

- Znajdziesz j¹ i dostarczyæ na ten statek, zrozumia³eœ? Chcê j¹ tutaj mieæ, chcê jej...podziêkowaæ za to, co dla nas zrobi³a - wrednie siê uœmiechn¹³.

- Tak, panie, zrozumia³em - odpar³ Selen. - Nied³ugo stanie przed twoim obliczem.

- Na co jeszcze czekasz? - zniecierpliwi³ siê Lithos.

Selen pok³oni³ siê i uda³ do swojego pojazdu. Znów leci spotkaæ siê z Reven¹.

W miêdzyczasie Son Gohan hamowa³ przed drzwiami C18 i Kuririna. Ci ju¿ go zobaczyli i wyszli siê przywitaæ. Ten jednak¿e szybko przerwa³ ich powitanie:

- Teraz nie ma na to czasu. Yamcha zosta³ zabity. Przez jak¹œ kobietê.

- Co? - Kuririnowi zabrak³o tchu. - To jego ¿ona! Revena!

- ¯ona? - teraz Gohan zdumia³ siê niepomiernie. - Jaka znowu ¿ona?

- Fakt, bo ty nic nie wiesz...Pos³uchaj...

Son Gohan zosta³ w przyspieszonym tempie wprowadzony w tajniki ¿ycia Yamchy.

- Hm...Tak po prostu zgodzi³a siê zostaæ jego ¿on¹, chocia¿ znali siê tak krótko? - Son Gohan wêszy³ jakiœ spisek.

- Pewnie od pocz¹tku chcia³a go zabiæ...- wymamrota³ posmutnia³y Kuririn. W koñcu straci³ dobrego przyjaciela. - Musimy j¹ znaleŸæ...

- Masz racjê, ale teraz proponujê odnaleŸæ ojca. Polecia³ szukaæ Vegety.

- Vegety? A ten nam po co? Nie dosyæ nam zmartwieñ, jeszcze siê ten ksiêciunio nam bêdzie pêta³ pod nogami, z przerostem ego nad wzrostem? - zbulwersowa³ siê Kuririn.

Gohan dopiero teraz zda³ sobie sprawê, ¿e kolega nic nie wie. Opowiedzia³ mu wszystko.

- Trunks walczy³ z w³asnym ojcem? Nic ju¿ nie rozumiem...na dodatek ten œnieg mnie denerwuje! Nie wiesz czasem, sk¹d toto siê tu wziê³o?

- Wiesz, nie zda¿y³em sprawdziæ wszystkich moich teorii o...

- Nie, dziêki, nie pyta³em! - krzykn¹³ Kuririn i za chwilê lecieli ju¿ razem na poszukiwanie Goku.

Son Goten szybko znalaz³ ojca i w powietrzu opowiedzia³ mu o wszystkim. Mina Goku jeszcze bardziej zmarkotnia³a. Zna³ Yamchê ju¿ od tak dawna...

- Piccolo by siê przyda³, ale nikt nie wie, gdzie on teraz jest...Wypatruj Gohana, powinien nied³ugo do nas do³¹czyæ z Kuririnem. Jesteœcie mi teraz wszyscy potrzebni. Inaczej bêd¹ nastêpne ofiary.

Tak te¿ siê sta³o, po krótkiej chwili rodzinka Son i Kuririn byli ju¿ razem, w powietrzu. Goku wydawa³ rozkazy:

- Gohan i ja polecimy szukaæ Vegety. Kuririn i Goten - dla was pozostaje Trunks.

Wybór by³ jasny - mocniejsza ekipa mia³a odnaleŸæ mocniejszego przeciwnika, a Goten mia³ pomóc w "ob³askawieniu" Trunksa. Ale czy na pewno mocniejszego wroga wziêli na siebie Goku i Son Gohan? I czy na pewno wroga?

Dende sta³ przed swoim Pa³acem i obserwowa³ œnieg padaj¹cy na Ziemi. Wiedzia³, ¿e to jego sprawka. Wiedzia³, ¿e przez jego odwa¿n¹ decyzjê mo¿e zgin¹æ ¿ycie na Ziemi. Wiedzia³ te¿, ¿e gdyby nie jego decyzja, to to ¿ycie na pewno by zginê³o...

- Kunatemuszki, proszê ciê, poœpiesz siê...Ju¿ tak niewiele czasu ci pozosta³o...Musisz ich uratowaæ!

Westchn¹³ ciê¿ko. Dobrze wiedzia³, co knuj¹ Khlorosianie, ale nie móg³ sam im siê przeciwstawiæ. Potrzebowa³ potê¿nego wojownika, kogoœ, kto mia³by z nimi jakiekolwiek szanse. Zrobi³ wtedy coœ nieprawdopodobnego - dogada³ siê z Dabur¹ i Enm¹, ¿e na pewien czas przywróci ¿ycie Kunatemuszki...Ale tylko na pewien czas. W zamian za to na Ziemi co pewien czas bêd¹ pojawiaæ siê ró¿ne zak³ócenia klimatu, a¿ w koñcu przyroda zbuntuje siê ca³kowicie i zniszczy t¹ planetê...chyba, ¿e Kunatemuszki zd¹¿y wróciæ do piek³a. Bo tam by³ przez ostatnie lata.

Selen wyl¹dowa³ w œniegu. Resztê drogi musi przebyæ pieszo, miejsce spotkania z Reven¹ nie nadawa³o siê do l¹dowania promem kosmicznym, bo móg³ ich ktoœ zauwa¿yæ. Ukry³ wiêc prom tam, gdzie dawniej i zrobi³ dwa kroki w przód.

Dwa kroki i ten widok. Selen od razu zrozumia³, ¿e patrzy na plamy krwi na œniegu. Najpierw ma³e, ale potem coraz wiêksze. Ktoœ ciê¿ko ranny musia³ têdy przechodziæ, a s¹dz¹c po smugach krwi, póŸniej nie starczy³o mu ju¿ si³, by iœæ i posuwa³ siê na klêczkach. Selen postanowi³ to sprawdziæ. Byæ mo¿e jest to coœ, co zainteresuje jego pana? Szed³ wiêc tropem tych œladów ju¿ dosyæ d³ugi czas. Revena mo¿e zaczekaæ, to mog³o okazaæ siê o wiele wa¿niejsze. Dotar³ do jakichœ zaroœli, spl¹tanych razem tak gêsto, ¿e nawet on mia³ trudnoœci z przedarciem siê przez nie. Wiedzia³ jednak, ¿e ten, którego szuka, znajduje siê w œrodku. Rozsun¹³ ostatni bastion zaroœli i ujrza³ ksiêcia Vegetê.

Saiyanin le¿a³ na trawie, obficie rosz¹c j¹ krwi¹ z otwartych znów ran. Mia³ zamkniête oczy, a jego pierœ unosi³a siê powoli w p³ytkim oddechu. Piêœci co jakiœ czas zaciska³y siê jeszcze na krótk¹ chwilê, ale widaæ by³o, ¿e z ksiêcia uciekaj¹ ju¿ ostatnie si³y. Lot wyczerpa³ go do koñca, w pewnej chwili po prostu spad³ z nieba i znów bardzo ucierpia³. Doczo³ga³ siê potem do tych krzaków i tutaj kona³ samotnie. Momentami przestawa³ nawet czuæ ból, traci³ przytomnoœæ coraz czêœciej. Jego ostatnimi myœlami by³y wspomnienia chwil, które spêdzi³ z ¿on¹. Tak bardzo potrzebowa³ teraz jej mi³oœci...

Selen mimowolnie wzdrygn¹³ siê na ten widok. Ksi¹¿ê by³ ich wrogiem, ale nie dane mu by³o walczyæ z nimi twarz¹ w twarz, pokazaæ prawdziwej swojej si³y. Mo¿e i zniszczy³ ich planetê, ale...Tym razem to piêœæ Selena zacisnê³a siê powoli. Mia³ oto ksiêcia w swej mocy i móg³ zakoñczyæ ca³¹ t¹ vendettê. Jednak¿e pewna dziwna myœl urodzi³a siê w g³owie pó³ Khlorosianina. Prawa d³oñ powêdrowa³a do pasa, jaki Selen mia³ przypiêty do siebie. Jak w zwolnionym tempie, Selen otworzy³ woreczek, jaki mia³ przypiêty i otworzy³ go. Wyj¹³ z niego coœ malutkiego i w³o¿y³ do prawej d³oni Vegety.

- Masz - powiedzia³ cicho. - Powinieneœ walczyæ z nami i mieæ szanse na zwyciêstwo...chocia¿ nas zniszczy³eœ...

Po czym odszed³, pamiêtaj¹c, ¿e Revena zapewne czeka ju¿ na niego.

Do umieraj¹cego Vegety dotar³ jakiœ g³os. Poczu³, ¿e w³aœciciel tego g³osu wk³ada mu coœ do rêki i odchodzi. Nie zrozumia³ jego s³ów, ale palcami stara³ siê zbadaæ, co dosta³ od tajemniczego goœcia. Co chwila brakowa³o mu tchu, na d³ug¹ chwilê zemdla³, zanim do niego dotar³o, co otrzyma³. Zd¹¿y³ jednak potem jeszcze odzyskaæ œwiadomoœæ i dokoñczyæ badanie przedmiotu. Przez kilka chwil zamar³, zaskoczony. Senzu! Ktoœ da³ mu do rêki Senzu! Wystarczy jeden wysi³ek, w³o¿enie sobie do ust i po³kniêcie, a bêdzie uratowany! Gdyby¿ to jednak by³o takie proste...

Vegeta jednak znany by³ z tego, ¿e do koñca siê nie poddawa³, a tym bardziej teraz, kiedy wlano mu w serce now¹ nadziejê. Rêka mu drgnê³a i w koñcu uda³o mu siê j¹ unieœæ. Wrzuci³ sobie do ust fasolkê i pozwoli³ rêce opaœæ znów na œnieg. Do tej pory nawet nie zastanawia³ siê, dlaczego pada³ œnieg. Teraz te¿ ca³¹ uwagê skupia³ na cudownym smaku fasolki. Rozgryz³ j¹, a potem po³kn¹³. Za moment jej cudowne w³aœciwoœci da³y o sobie znaæ. Nie up³ynê³o kilka minut, a on sta³ ju¿ w pe³ni zdrowy i gotów do walki. Uœmiechn¹³ siê. Teraz by³ pewien, ¿e odzyska syna, a sposób na o¿ywienie Bulmy te¿ siê znajdzie - ju¿ on tego dopilnuje!

Kunatemuszki bardzo siê zdziwi³, kiedy poczu³, ¿e moc Vegety wzrasta. Zdziwi³ i zaraz bardzo ucieszy³. Co prawda nie przewidzia³ tego, ale to znaczy³o, ¿e coœ wreszcie uk³ada siê po ich myœli. Postanowi³ zmieniæ nieco swoje zamiary i wtajemniczyæ we wszystko Vegetê. Tak bardzo siê cieszy³, ¿e go w koñcu zobaczy!

Saiyanin wystrzeli³ w niebo. By³ szczêœliwy, sam nie wiedzia³, dlaczego. Jakby w fasolce Senzu by³ jeszcze œrodek daj¹cy nadziejê. A mo¿e to œwiadomoœæ, ¿e nie jest jeszcze ca³kiem sam? ¯e ma jeszcze przyjació³, ¿e jeszcze nie wszystko stracone? ¯e da siê wszystko odzyskaæ?

Trunks otrz¹sn¹³ siê z zaskoczenia padaj¹cym œniegiem i przesta³o mu siê robiæ zimno. PóŸniej zajmie siê t¹ pogodow¹ anomali¹, teraz najwa¿niejsza jest jego forma fizyczna i sprawnoœæ przed kolejn¹ walk¹ z jego ojcem. Zrobi³ kilka wymachów rêkami i w pewnej chwili poczu³, ¿e boli go lewa rêka. Zasycza³ z bólu i przyjrza³ jej siê bli¿ej, nie pamiêta³, ¿eby siê zrani³ w ferworze æwiczeñ. Ze zdumieniem zobaczy³, ¿e z lewego ramienia leci mu krew. Spojrza³ dok³adniej i znów siê zdumia³, tym razem jednak z innego powodu. Jego krew by³a jakaœ dziwna, du¿o ciemniejsza i gêstsza, ni¿ zawsze. Jakaœ taka...czarna...

Krew skapywa³a na ziemiê powoli i d³ugo. Trunks dziwi³ siê, ¿e tyle jej by³o w ma³ej przecie¿ rance. Sta³ i patrzy³, a¿ w koñcu zobaczy³, co siê sta³o z jego krwi¹. Ciecz ta uformowa³a na pod³o¿u sporej wielkoœci kszta³t. Syn Vegety pochyli³ siê i dotkn¹³ tego kszta³tu. By³ sta³y! Spróbowa³ go podnieœæ i uda³o mu siê to! Uniós³ go w górê i w koñcu zrozumia³, choæ nadal nie wiedzia³, jak to siê sta³o. Z jego krwi utworzy³ siê potê¿ny, czarnego koloru miecz. B³ysn¹³ w s³oñcu jakoœ tak ponuro i z³owieszczo. Tak samo uœmiechn¹³ siê Trunks do swojej nowej broni.

- Wiem, jak ciê nazwê...Mieczem Z³a...

Lithos a¿ podskoczy³ na krzeœle, kiedy us³ysza³ ten g³os, przypominaj¹cy syk wê¿a. Wlepi³ oczy w Miecz Z³a i szepta³ w kó³ko:

- To niesamowite! Paj¹k musia³ byæ innego gatunku! Zwyk³y Arachne khlor nie by³by w stanie stworzyæ czegoœ takiego z krwi wroga! Ale to nie wa¿ne, najwa¿niejsze jest, ¿e w koñcu ma broñ zdoln¹ pokonaæ naszego wroga...- uœmiechn¹³ siê podobnie jak Trunks.

Kunatemuszki poprawi³ swój kaptur i równie¿ polecia³ w kierunku ksiêcia Saiyanów. Musi siê z nim spotkaæ i wszystko mu opowiedzieæ. Mo¿e razem zdo³aj¹ pokonaæ t¹ zarazê...

Vegeta by³ szczêœliwy. Kiedy jego rozpacz zniknê³a, trucizna Khlorosian znów mia³a woln¹ drogê do jego organizmu. Zaczê³a ponownie atakowaæ. Powoli dawa³a znaæ o sobie, na pocz¹tek podsuwaj¹c z³e myœli na temat Trunksa. Szczêki Vegety coraz bardziej siê zaciska³y na myœl o zdradzie jedynego syna.

- Zabijê go, jak go tylko spotkam...- wycedzi³ sam do siebie.

Rozmyœlania na taki temat przerwa³ mu jakiœ kontur na niebie. W pierwszej chwili chcia³ pos³aæ w kierunku nieznajomego Big Bang Attack, ale siê opanowa³ i postanowi³ dowiedzieæ siê najpierw, kto to jest.

Kunatemuszki zaczê³o szybciej byæ serce, kiedy rozpozna³ nadlatuj¹cego. Wreszcie! Podlecia³ szybciej, chocia¿ specjalnie przys³oni³ bardziej swoj¹ twarz kapturem. W koñcu spotkali siê na tle nieba.

KONIEC ODCINKA NR. 10