17 września 2015, czwartek
Następnego ranka Misato pożarła się z majorem Stanisławskim. Poszło o to, że puścił on swoich podopiecznych samopas i nie dopilnował, by nie byli niepokojeni. Major zupełnie nie poczuwał się do winy.
– Major Katsuragi, przecież te dzieciaki wiecznie są pilnowane. Niechże mają odrobinę swobody. Poza tym nie nauczą się samodzielności i odpowiedzialności, jeżeli nie da im się żyć na własne ryzyko. Muszą znać konsekwencje swoich czynów, zanim będzie za późno. A nic tak nie uczy jak własne doświadczenie.
– Wygodnie tak się tłumaczyć osobie, która przez cały tydzień zbierała doświadczenia w dzielnicy rozrywki… – chłodno odpowiedziała Misato. Major się wściekł.
– A mówi to osoba, od której codziennie jedzie podłym piwem. Niech sobie pani daruje osobiste wycieczki, pani major.
– Przepraszam – wtrącił się Marcin. – Wiem, że narażam się na obsów z obu stron, ale jak to mówią: nic o nas bez nas. Misato–san, potrafię stawić czoła konsekwencjom tego, co robię. Zresztą wie pani o tym. Panie majorze, technicy powiedzieli mi, że Jaskółka zaprogramowana jest by walić w centrum sylwetki – ostatnie zdanie również wypowiedział po angielsku, by i Misato zrozumiała.
– Zgadza się.
– Jest pewien problem. Evangelion działa w stanie sprzężenia zwrotnego z pilotem. To znaczy, że jeśli dostanie w serce, to pilot też poczuje, jakby dostał w serce. Może niech Jaskółka wali w nogi?
Misato spoważniała. Przypomniało jej się pierwsze starcie Shinjego z Ramielem, Piątym Aniołem. Jej pupil miał wtedy wyjątkowe szczęście, że pomiędzy nim a Aniołem stał budynek. Anioł nie przepalił Evy na wylot, ale Shinji i tak omal nie umarł od szoku.
– Myślisz, że Jaskółka przepali Evę? Przecież będzie ją chroniło pole AT, w pełni rozwinięte. Trzy dni temu wasza broń nie pokazała jakiejś szczególnej mocy.
Stanisławski i Wicher popatrzyli tylko po sobie.
– Trzy dni temu Jaskółka jechała na jednym promilu nominalnej mocy – oznajmił major. – Jej celem był przecież raptem pułk pancerny, a nie wasza Mechagodzilla. Poza tym, gdyby jej pole wówczas działało w pełni, to zakłóciłoby wszystkie urządzenia obserwacyjne i chałę byście zobaczyli. Teraz dopiero będzie prawdziwy pokaz. Masz rację synu – zwrócił się do Marcina po polsku. – Każę ją przeprogramować, by strzelała w nogi. Niepotrzebne nam dalsze wypadki.
– Co on powiedział? – spytała Misato, ze zdziwieniem patrząc, jak major odwraca się i odchodzi bez słowa wyjaśnienia.
– Powiedział, że mam rację i że przeprogramuje Jaskółkę, by strzelała w nogi, by wam któryś pilot nie wykitował. Nie patrz tak na mnie, Misato–san. My dobrze wiemy, co to za ptaszek, a ty się dopiero o tym przekonasz. Cały rok testowano to ustrojstwo na nas. Myślisz że za co dostaliśmy z Martyną tyle kasy?
Misato nieufnie spojrzała na szkaradną instalację, która nawet przestała udawać wielki patefon. Teraz wyglądała jak gigantyczny pieczony kasztan, w który powbijano wielkie kawały skośnie przyciętej papryki. Technicy zdążyli jej uprzednio wyjaśnić, że owe dziesięciometrowe romby to szczególne ogniwa zasilające Wymiar Cudów Jaskółki. Urządzenie nie mogło mieć zewnętrznego zasilania z powodu niesamowitych efektów elektromagnetycznych, jakie wywoływało w niechronionym otoczeniu. Dlatego zresztą uznano je za nieprzydatne dla obrony kraju i zdecydowano się sprzedać licencję NERV–owi.
Rozmowę Misato z Marcinem przerwało nadejście Shinjego, Asuki i Martyny. Trójka ta zakończyła właśnie obchód poligonu. Asuka ciągle jeszcze boczyła się na Marcina, ale z Martyną zamieniała od czasu do czasu słowo. Shinji natomiast trzymał się z dala od Polki. Ilekroć miał do niej przemówić, ogarniała go trema. Dlatego podczas oględzin Jaskółki postarał się szybko odłączyć od dziewczyn, bo już i Asuka zauważyła, że coś się z nim dzieje niezwykłego. Przyczyna była prosta. Tego ranka rodzeństwo zamiast cywilnych ciuchów miało na sobie mundury Służb Pomocniczych Wojska Polskiego. Wyglądali w nich zupełnie obco. Martyna przestała być zalotna i sprawiała wrażenie podenerwowanej bliskością Jaskółki, natomiast Marcin ściął swe długie włosy. Króciutki jeżyk, jaki miał teraz na głowie, posiadał naturalną, ciemnopopielatą barwę.
– Asuka, mogę prosić cię na słówko? – zapytał po niemiecku.
– Czego chcesz?
– Powiedzieć ci coś miłego. – uśmiechnął się Wicher.
– Bądź tak miły i znikaj mi z oczu – burknęła. – Wystarczy, że już raz mi grzebałeś w mózgu. Zabiję cię, jeśli spróbujesz jeszcze raz.
– Właśnie znikam – uśmiech Marcina stał się nieco szerszy. – Oboje z siostrą znikamy. Widzisz nas ostatni raz. Czyż nie jest to miła nowina?
– Jak to? – Asuka z zaskoczenia zamrugała oczami. Dała się Polakowi wziąć pod ramię i odprowadzić na bok.
– Chciałem przed wyjazdem kilka spraw naprostować. Owszem, jestem ESPerem, taki mój los. Boją się mnie ludzie. Ale nie grzebałem ci w mózgu. To po prostu efekt uboczny mojego talentu. Wszystko w obrębie mojego Wymiaru Cudów, czy, jak wy to nazywacie, pola AT, miesza się w jedno. Przykro mi, że odczułaś, jak inni umierają, starałem się w miarę możliwości zaoszczędzić ci tych wrażeń. Ale to chyba lepsze niż gdybyś sama miała umrzeć, nie sądzisz?
Asuka wzdrygnęła się.
– Martyna też jest…?
– Tak.
Po chwili Marcin dodał:
– Jeżeli myślisz, że to nas obliguje o grzebania w cudzych umysłach, to się mylisz. Równie dobrze mogłabyś myśleć, że jak ktoś umie czytać, to od razu czyta cudze listy. Z tą małą różnicą, że czytanie cudzych listów cię nie zabije, a używanie Wymiaru Cudów grozi śmiercią. Cena za coś, za czym wcale nie tęsknimy.
Souryuu z powątpiewaniem patrzyła na rozmówcę, przeżuwając w myślach otrzymane dane.
– Czemu wyjeżdżacie? – spytała.
– Bo nie nadajemy się na pilotów Evangelionów. A do testów Jaskółki już nie jesteśmy potrzebni, skoro zostanie przetestowana na was.
Asuka zrobiła wielkie oczy.
– Co, nie wiedziałaś?
– A wczorajsze testy… – wystękała Souryuu. – Myślałam, że Ritsuko znalazła jakiś sposób… Dzisiaj jest taka zadowolona.
– Wczorajsze testy były po to, by stwierdzić, co powoduje, że Evy czasami wariują i czym się różnią piloci od osób, które nie mogą pilotować. Doktor Akagi jest zadowolona, bo się wczoraj dowiedziała czego chciała. Poznała odpowiedzi przynajmniej na niektóre pytania. Potwierdziło się, że nasz talent wyklucza nas z grona pilotów.
Marcin zobaczył błysk radości w oczach dziewczyny.
– Tak, to znaczy, że znowu będziesz niezastąpiona – zakończył kpiąco.
– Jeżeli twierdzisz, że robienie pola AT może cię zabić, to czemu zgodziłeś się na testy? – zirytowała się Asuka.
– Żebyś się nie zamieniła w krytycznej chwili w ptasie łajno, kretynko – zimno odparł Marcin. – Nie podoba mi się, że jesteś taka cholernie zarozumiała i że dla ciebie cały świat jest po to, by się kręcił dookoła ciebie. Ale to nie znaczy, że ci życzę śmierci. Tak samo, jak szkoda mi tutejszych, chociaż w przeciwieństwie do pani Akagi uważam, że Polska JEST wystarczająco daleko. Aha, i tyle ci jeszcze powiem, że jak przyjdzie na ciebie kolej robić za tarczę strzelniczą dla Jaskółki, nie żałuj swojego pola. Jaskółka ma naprawdę cholernego kopa. W każdym razie zasugerowałem, by strzelano wam w nogi.
– Zbytek łaski.
– Jak uważasz.
Wrócili akurat, gdy Martyna wyjaśniała Shinjemu w dość ostrych słowach, że nie jest nim zainteresowana, skoro przez tyle czasu nie zdecydował się na zaproszenie jej gdziekolwiek. Mimo, że mu ułatwiała sprawy, jak mogła. Co, może jeszcze ona miała go zabierać do kina?
Stojąca obok Misato z trudem zachowywała powagę.
– Szef przyjeżdża – podszedł do nich Hyuuga. – W bazie został jedynie komandor Fuyutsuki. Wszyscy inni zwalili się tutaj. Nie wiesz przypadkiem dlaczego, Misato–san?
– Wszyscy chcą na własne oczy zobaczyć tę osławioną polską Wunderwaffe – oświadczyła Asuka tonem wyrażającym absolutne lekceważenie. – O, nawet Wonder Girl ruszyła dupcię…
Śmigłowiec komandora Ikariego właśnie lądował przy hangarach. Obok charakterystycznej sylwetki Ikariego można było dostrzec przez szybki kabiny niziutką niebieskowłosą postać. Rei miała już założony swój plugsuit. W górze kołowały trzy czarne kształty, niczym sępy nad padliną, jak się skojarzyło Misato.
– To nikogo nie ma na warcie przy kwaterze głównej? – zdziwił się Shinji.
– Widzisz, że są wszystkie trzy Evy z transportowcami. W razie kłopotów przerzucą was tam, gdzie trzeba – Misato wskazała mu podchodzące do lądowania samoloty z podczepionymi pod nie człekokształtnymi figurami. Sama zaraz podbiegła pod śmigłowiec, gdy tylko jego wirnik przestał wywoływać lokalne tornado. Ikari wysłuchał raportów japońskiej i polskiej ekipy z postępów przygotowań. Asuka szarpnęła Shinjego za ramię.
– Czas się przebrać, baka. Tylko nie próbuj podglądać!
Pognali do hangaru.
Rei podeszła do bliźniaków.
– Dzień dobry, Marcin–kun. Dzień dobry, Wicher… Martyna–san.
– Cześć Rei. Wszyscy troje będziecie testować Jaskółkę?
– Tak, wszyscy troje będziemy testować waszą broń. Komandor Ikari uznał na podstawie poprzednich pokazów, że nie ma niebezpieczeństwa i ustalił kolejność odpowiadającą kolejności numerów licencji pilotów.
– Żeby się nie przejechał. Czyli ty idziesz na pierwszy ogień… Jaskółka będzie strzelać w nogi. Przygotuj się na to, że możesz je mimo osłony i mimo pola AT stracić.
Rei skinęła głową. W tej chwili dołączyli do nich Shinji i Asuka. Rei poinformowała ich o kolejności testów, nie reagując na zaczepki Souryuu, dziwiącej się głośno, że szef wystawi swoją pupilkę jako pierwszą. Marcin powtórzył swoje ostrzeżenia na użytek Shinjego.
– On już wie, powiedziałam mu – burknęła Asuka.
– Jeśli Jaskółka przebije wasze pola ochronne, to natychmiast je wygaście, jeśli możecie. Inaczej będzie do was ciągle strzelała. To tyle – zakończył Marcin.
Chwile później podeszła do nich Misato i powiedziała, że czas na wsiadanie do Entry Plugów. Razem z pilotami udała się do minivana Ritsuko, która miała ich zawieźć na stanowiska.
– Denerwujesz się? – spytała Martyna swego brata.
– Jak cholera. Jak sobie przypomnę tamten wypadek…
– Śniło mi się to dzisiaj – mruknęła Martyna. – Do tej pory nie wiem, jakim cudem wyszliśmy z tego cało… z czego się śmiejesz?
– Z miny tamtego Ruska. Tego, co mu Geranos usunął całą wyspę spod nóg. Teraz Ruscy nie mają nic, żadnej enklawy lądu u naszych granic. A tak ją szpikowali zabezpieczeniami, falochronami, betonem, stalą…
– To wcale nie jest śmieszne, braciszku. O mało nie mieliśmy wojny, i to przez taką głupotę. Mam nadzieję, że nasza ptaszyna nie zabierze ze sobą całego Honshu… Patrz, Evangeliony wstają. Czas ruszać na nasz punkt obserwacyjny.
Bliźniacy zawiadomili majora Stanisławskiego, że idą na Górę Czerwonego Miłorzębu, skąd zwykle dowódcy Sił Samoobrony i NERV–u obserwowali manewry większych związków taktycznych. Gdy zasapani dopadli szczytu, ujrzeli w oddali najeżoną swymi bateriami Jaskółkę i stojącą nieruchomo dwa kilometry od niej jednostkę 00, wspartą na osobliwej pawęży.
Usiedli sobie wygodnie na płaskiej płycie granitowej, wygrzanej słońcem. Za nimi całe stado japońskich oficjeli konferowało z Polakami oraz przedstawicielami NERV–u. Narzekali, że słabą mają stąd łączność z rządem i że zwykłe zeissowskie lornetki nie zastąpią profesjonalnych elektronicznych kamer, dających praktycznie dowolne powiększenie pola walki. Dwa Evangeliony ulokowały się po przeciwnych stronach góry, w jednakowej odległości od pola walki. Wkrótce na płaskim szczycie góry osiadł śmigłowiec z Ikarim i Stanisławskim na pokładzie. Wszyscy zajęli swe stanowiska obserwacyjne. Zaczęło się.
Rei wzniosła swe pole AT. Nie było ono widoczne, jednakże tereny, które obejmowało, natychmiast stawały w ogniu. Drobne kamienie, instalacje poligonowe i powalone drzewa rozsypywały się albo odlatywały dalej od stojącej w centrum miejsca zdarzeń Evy.
– Hyuuga melduje, że wszystko idzie zgodnie z planem – odezwał się jeden z techników towarzyszących komandorowi. – Pobór mocy w normie, stan pilota stabilny. Nasze odczyty wskazują, że tarcza zaczyna się nagrzewać wskutek oddziaływania pola AT.
Jaskółka ożywiła się, gdy promień sfery pola AT Evy00 osiągnął kilometr długości. Rozjazgotała się nagle jak stary kałasznikow i wysłała ze swej gardzieli serię ładunków wyglądających jak pociski smugowe. Seria była krótka, raptem półsekundowa, ale cel osiągnęła. Obserwatorzy jednocześnie krzyknęli, bo dolna połowa pawęży rozsypała się jak fajerwerk, zaś Eva runęła na ziemię, straciwszy obie nogi poniżej kolan. Zanikło jej pole AT, za to rozpoczęło się trzęsienie ziemi. Fale wstrząsów biegły w widoczny sposób od Jaskółki.
"Nie ma łączności! Łączność zerwana! Nie ma łączności!" – darli się technicy wszystkich formacji stłoczonych na Górze Czerwonego Miłorzębu. Marcin uświadomił sobie, że nie wiedzieć kiedy zerwał się na równe nogi. Zobaczył jak fioletowa Eva Shinjego daje ogromnego susa i dopada powalonej niebieskiej Evy, stawiając na sztorc resztki zniszczonej pawęży. Asuka strzeliła do Jaskółki ze swego karabinu.
– Nie, idiotko! – wrzasnął Marcin, choć przecież nie mogła go słyszeć. Jaskółka poczęstowała ją serią. Asuka podskoczyła, ale kolejna seria dosięgła ją w powietrzu, masakrując nogi czerwonej Evy. Upadający cyborg zwalił się bezładnie na ziemię. Entry Plug katapultował się. Wszyscy zamarli. Jasny, połyskujący cylinder zatoczył szeroki łuk w powietrzu i wyrzucił spadochron. Jaskółka milczała.
– Została zaprogramowana, by rozwalać obiekty emitujące pole AT – odezwał się Marcin. Obejrzał się i powtórzył to po angielsku. W tej chwili doszła do nich fala wstrząsu sejsmicznego, pełznąca jak ślimak. Wywołała potworny bałagan, przewracając ludzi, rozwalając wibracjami sprzęt elektroniczny, zrzucając lawiny co luźniej tkwiących w podłożu głazów. Pod kołem helikoptera NERV–u osunęła się połać gruntu i zjechała w dół zbocza, szczęściem maszyna osiadła brzuchem na wierzchu skarpy i nie runęła za lawiną.
Nagle wszystko ucichło. Wichrowie znali z autopsji podobne efekty. Geranos, broń poprzedniej generacji, był jeszcze bardziej niestabilny niż Jaskółka i potrafił dematerializować znaczne obszary. Pół biedy jeżeli brał się za niszczenie powietrza, gorzej gdy zabierał kawałek lądu.
– Jest łączność z pilotami – zameldował Yamazaki Goro, technik obsługujący stanowisko NERV–u. – Pilot Ayanami jest cała i zdrowa, dochodzi do siebie po wstrząsie związanym z utratą nóg przez Evę00. Opiekuje się nią pilot Ikari. Pilot Souryuu jest cała i zdrowa, jak wskazują odczyty Entry Plugu. Nie może się z niego wydostać. Prawdopodobnie zablokowany jest właz. Ekipa ratunkowa już do niej zmierza.
– Zajmijcie się pilotami. Jednostki 00 i 02 mają zostać natychmiast ewakuowane do kwatery głównej celem regeneracji. Odzyskanie przez nie gotowości bojowej jest priorytetem – wydał dyspozycje komandor. Następnie zwrócił się po angielsku do Wichrów:
– Pójdziecie ze mną.
Schodzili z góry na piechotę, gdyż helikopter komandora był nie do ruszenia.
– Powiedziano mi, że to była twoja inicjatywa, by przeprogramować Jaskółkę na strzelanie w nogi? – Ikari zagadnął Marcina, gdy szybkim krokiem zmierzali w kierunku dwóch Evangelionów, wyglądających jak gigantyczna pieta.
– Moja – potwierdził Marcin.
– Zostaniesz wynagrodzony. Zarówno pieniężnie jak i w inny sposób. Z tym zastrzeżeniem jednak, że dzisiaj ostatni dzień widzisz się z pilotami. Jeśli masz jakieś inne życzenie…
– Owszem, mam – odpowiedział Marcin. – Żeby nam Ruscy przestali wreszcie głowy zawracać. Mają swoje wpływy na Białorusi, więc niech odpieprzą się od Suwałk.
Odpowiedział na odczepnego, gdyż sama idea, że mógłby przyjmować nagrodę za coś tak oczywistego, jak troska o ludzi postawionych przeciw Jaskółce, obrażała go. Ikari zamyślił się. Po dobrych paru minutach uśmiechnął się perfidnie i rzekł:
– W porządku. Da się zrobić. Polska będzie miała uznanie obecnych granic lądowych i postulowanego przez nią rozgraniczenia akwenów państwowych na Bałtyku.
Marcin prawie się zatrzymał z wrażenia. Kim jest ten człowiek, któremu obecnie towarzyszy!
U podnóża góry czekał na nich minivan Ritsuko Akagi. Pani doktor podwiozła ich pod samą "pietę". Kłębił się pod nią tłumek ludzi. Jedni tamowali wyciek krwi z naczyń Evy00 i odcinali resztki wypalonych tkanek, inni zajmowali się Rei. Shinji siedział przy niej, trzymając jej głowę na swoich kolanach. Pozycja, jaką oboje zajmowali, była niemal identyczna z ułożeniem zastygłych ciał ich robotów. Martyna parsknęła śmiechem.
– Szybko się pocieszył – szturchnęła brata łokciem. Ten patrzył na Rei.
Dziewczyna cała rozjaśniła się na widok komandora.
– Jak się czujesz? – spytał Ikari. Oboje Wichrowie zrozumieli pytanie, gdyż często im je tu zadawano. Rei podniosła się i coś mu odpowiedziała ożywionym tonem. Marcin nie spodziewał się, że kiedykolwiek zobaczy Niebieskowłosą tak rozpromienioną.
– A więc to jest niebo Rei – zachichotała Martyna. Marcin szturchnął ją łokciem i wskazał brodą na Shinjego. Chłopak stał w cieniu innych osób. Jego dłonie na przemian prostowały się i zaciskały w pięści. Komandor mówił coś ciepłym tonem do dziewczyny, nie zwracając na syna uwagi. Technicy i personel medyczny udawali, że nic nie widzą.
Marcin podszedł cicho do Shinjego, wziął go pod łokieć i dyskretnie wyprowadził z tłumu.
– Shinji – powiedział. – Zapomnij. Ojcem nie jest dawca nasienia. Ojcem jest ten, kto wychowuje i kocha.
Shinji wyrwał mu się.
– Zapomnij! Do mnie nigdy tak nie mówił! Tak… słodko! Zabiję go! Zabiję!
– To zabij – wzruszył ramionami Marcin. – Jak chcesz to zrobić?
Shinji nie znał odpowiedniego słowa po angielsku, więc tylko wyciągnął ręce przed siebie, jakby coś obejmował oburącz – i zacisnął chwyt.
– Dyletant – mruknął Wicher. – Tak się to robi.
Złapał Shinjego za kark i wtłoczył kciuki w jego tętnice, aż chłopakowi zaczęły latać mroczki przed oczyma.
– Pod moimi kciukami są tętnice – wyjaśnił Wicher od razu. – Naciskasz mocniej i blokujesz dopływ krwi do mózgu. Dwie sekundy i ofiara jest nieprzytomna.
Zmienił nieco położenie kciuków.
– Tu. Naciskasz i łamiesz krtań. Ofiara nie może oddychać i dławi się własną krwią. Zresztą już jest nieprzytomna. Cztery minuty i mózg umiera. Koniec. Tak się zabija.
Shinji patrzył na niego zszokowany, rozcierając krtań.
– Idź, zabij – powiedział Marcin. – Tak, jak ci pokazałem.
– Ale…
– Co, nie idziesz? To czemu mówisz, że chcesz zabić?
– Wcale nie chcę! Tylko tak się mówi!
Wicher pokiwał głową.
– Nigdy nie mów "zabiję" – powiedział lodowatym tonem. – Jeśli naprawdę masz taki zamiar, to tylko niepotrzebnie ostrzegasz ofiarę i narażasz się na cios uprzedzający. A jeśli nie zamierzasz tego robić i tylko tak gadasz, to znaczy, że jesteś pajacem, niewartym szacunku. Jak kretyn, który macha dla zabawy pistoletem.
Tuż przy nich wyhamował kolejny minivan, tym razem ze znakami ochrony NERV–u. Wypadła z niego Asuka, najwyraźniej w nastroju do kłótni. Martyna pokręciła głową. Wskazała brodą na komandora i Rei, zatopionych w rozmowie, następnie na Shinjego.
– Bądź dla niego miła, dobrze?
Asuka przyjrzała się scenie rodzajowej, następnie Shinjemu, który wyglądał jak siedem nieszczęść, po czym objęła go ramieniem i zgarnęła do samochodu, którym przyjechała. Minivan ruszył.
Marcin rozejrzał się. Ritsuko siedziała za kierownicą swojego samochodu, wpatrzona z ponurą miną w komandora i jego ulubienicę. Zorientowała się w pewnym momencie, że rodzeństwo ją obserwuje i zmieszała się.
– Podrzucić was do hotelu? – spytała, starając się zatuszować swą nieostrożność.
Marcin skinął głową, zagarniając siostrę.
– Choć, Kicia. Nic tu po nas.
Tego samego wieczora spakowali się i wsiedli do znajomej Mriji. Po wyładowaniu Jaskółki było w niej mnóstwo miejsca. Większa część personelu technicznego została w Japonii, chociaż test zakończył się.
– Wymontują komputer i wsadzą Jaskółkę do łoża standardowego karabinu Evangeliona – odpowiedział nagabnięty major Stanisławski. – Zmniejszą też wyjściową moc. To, co daliśmy w Matsushiro, było o wiele za silne. Mogliśmy im przerobić Japonię na drugą Antarktydę. Ale to wina Ikariego, odwołał testy kalibracyjne z wami i technicy przesadzili. Nie chcieli, by Jaskółka okazała się za słaba – zarechotał.
– I kto będzie miał tę przerobioną Jaskółkę? Shinji?
– Cała trójka. Następnym transportem doślemy im komponenty z kraju, by mieli na trzy sztuki. Mamy też kontrakt na kolejny projekt – cieszył się Stanisławski.
– Jaki? – zainteresował się Marcin.
– Coś w rodzaju broni drzewcowej, która będzie penetrowała pole AT Anioła. Komandorowi spodobała się autonomia Jaskółki i zażyczył sobie, by to nie była zwykła włócznia, ale coś magicznego. Co samo dosięga wroga…
– Damy radę stworzyć coś takiego?
– Pewnie. Nie topiliśmy pieniędzy w tych śmiesznych robotach, tylko szukaliśmy tanich sposobów ich unieszkodliwiania. Teraz mamy najbardziej zaawansowane centrum badawcze na świecie.
– I co, jak to się będzie nazywało? Druga Jaskółka?
Major zarechotał ponownie.
– Technicy wymyślili roboczą nazwę "Sztywny Pal Azji". Ale pewnie przerobią to na coś biblijnego…
Silniki Mriji zamruczały. Samolot wjechał na pas startowy i rozpoczął rozbieg do startu.
