Part Four

Higrot wstrząsnął strzykawką a środek nasenny zapienił się i zaczął wyciekać przez cieniutką igłę. Heero stał dalej, przy balustradzie balkonu z przyciśniętą przez Higrota spluwą do własnego policzka. Nagle mężczyzna wyciągnął rękę i zatrzymał ją kilka centymetrów nad prawym ramieniem Heero.

- Jeden niepożądany ruch i nie żyjesz. – warknął, wciskając lufę w szczękę Heero, ocierając nią boleśnie o kości. Chłopak z narastającą uwagą obserwował, jak profesor chwyta brutalnie jego ramię i podnosi rękaw powyżej łokcia, zdzierając bandaż. Kryła się pod nim jeszcze nie zasklepiona rana po rozcięciu. Higrot podniósł wzrok na chłopca i zacisnął swą kościstą rękę wprost na ranie chłopca. Heero poczuł, jak pod jego ręką piecze go skóra a żyły są niebezpiecznie napięte.

- Co, boli...? – spytał złośliwym sykiem Higrot, zaciskając dłoń jeszcze mocnej. Heero szarpnął gwałtownie ręką i... wyskoczył przez balustradę.

Higrot podbiegł do balkonu i spojrzał w dół. Nie było jednak śladu po chłopcu. Wysunął się na tyle, ile mógł by spojrzeć pod nawis balkonowy. Heero zjeżdżał właśnie zgrabnie po rynnie i zaczął biec w stronę lasu. Profesor wyciągnął pistolet i nie zastanawiając się długo wystrzelił. Kula przestrzeliła na wylot powiewającą na Heero marynarkę, mijając o centymetry kręgosłup chłopca. Niezrażony, biegł dalej i gdy znajdował się już na samym skraju lasu, silne uderzenie powaliło go na kolana. Tym razem strzał był trafiony – kula Trafiła w wewnętrzną stronę kolana Heero, i tylko cud sprawił, że nie postrzeliła go całkowicie. A przynajmniej na to wyglądało. Rana zaczęła obficie krwawić, zaraz potem ciszę przerwały kolejne strzały i wszystkie zatrzymały się na drzewach wokół Heero, zdzierając z nich korę. Chłopak zacisnął zęby i podniósł się z trudem mając nadzieję, że Higrotowi zabrakło nabojów. Zaraz potem usłyszał za sobą głośny krzyk:

- Taurusy, do ataku! Leo czekają w lesie!

Odwrócił się. Higrot krzyczał do trzymanej w dłoni krótkofalówki. Więc... Taurusy i Leo są ukryte gdzieś w pobliżu... musi jak najszybciej dotrzeć do Gundama.

Dostrzegł ukryte pod gałęziami skrzydło Winga. Wślizgnął się do mobila, co nie było łatwe ze zranioną nogą i uruchomił System Zero. W ciemnościach lasu zajarzyły się zielone ślepia Zero, zaraz potem ogromny Gundam podniósł się z kolan i wystrzelił w powietrze, rozpościerając anielskie skrzydła. Światło bijące od niego rozświetlało całą dolinę a on sam unosił się wyżej i wyżej aktywując każdy ułamek swych możliwości. Wreszcie był gotowy do boju. Heero szukał na radarze KB... Znalazł je. Było ich więcej niż podejrzewał – był to jeden z większych oddziałów ulepszonych mobili jakie miał okazje spotkać. Czerwonych punkcików na radarze pokazywało się coraz więcej, wszystkie ustawiały się w ścisłej formacji wokół... rezydencji Peacecraftów! Z każdym przybywającym KB szanse Heero na samotną wygraną malały. Nawet w takim wspaniałym Gundamie jak Wing Zero nie jest w stanie pokonać takiej ilości Kombinezonów Bojowych...

Z budynku rezydencji Peacecraftów zaczęli wybiegać ludzie – i uczniowie i nauczyciele. Wśród nich Heero nie dostrzegł Releny. Nie widział tez Higrota. Tymczasem Taurusy zaczęły ostrzeliwać północną część pałacu. Heero ruszył do walki i jednym przecięciem świetlistego miecza rozbiegł mały zastęp Taurusów. Na ich miejsce pojawili się nowi. Wing Zero wzbił się w powietrze i stamtąd strzelił w bezpieczną odległość od rezydencji, w sam środek wielkiej grupy KB. Zniszczył w ten sposób większą ich część, jednakże wiele jeszcze zostało... w dodatku z lasu zaczęły wychodzić Leo, i kroczyły w stronę pałacu. Heero ruszył na nich i swym ciężarem przygniótł cały zastęp do ziemi. Chwilę potem przybyło ich dwukrotnie więcej i bez problemu otoczyły Zero i strzelały do niego. Wing wzbił się w powietrze i zaatakował ich od tyłu. Jednak KB wciąż przybywało...

Nagle na ekranie pojawiła się okropna i szalona twarz Higrota.

- Co, Yuy, widzę, że nieźle sobie radzisz... – zaśmiał się szyderczo. Heero wiedział, że chce odwrócić jego uwagę i odwrócił się rozwalając skradającego się od tyłu Leo. - Rozwaliłeś mi niezłą liczbę KB, świetnie. Jednakże ich liczba mi się kończy i nie zamierzam Ci puścić płazem tej bitwy. Dlatego proponuję małą pogawędkę... Zobaczmy, co ja tutaj mam...?

Na ekranie pojawiła się Relena, trzymana przez Higrota za szyję i przyciśnięta do muru balkonowego. Trzymana za gardło powoli się dusiła.

- Relena! - wrzasnął Heero dostrzegając błyszczący pistolet przyłożony do jej skroni. Należał oczywiście do Higrota, który stał obok i śmiał się.

- Więc jednak jej życie coś dla Ciebie znaczy, tak? - spytał znacznie przesłodzonym głosem. - W takim razie weź sobie ją... Ale nie tak prędko! Widzisz, interesujecie mnie obaj - ty i twój Gundam. Mój zleceniodawca zażyczył sobie was obu. Ciebie - żywego i Gundama Winga Zero Custom - w komplecie. Relenka zostanie wypuszczona, jeżeli ty się za nią poświęcisz. Jeżeli będziesz próbował jakiś sztuczek, zabiję ją a może i Ciebie, wtedy zostanie mi tylko Gundam. Ale to nic, znajdziemy odpowiedniego pilota, na pewno lepszego od Ciebie, Yuy... Wybieraj - albo ona, albo ty i Zero. Aha, nawet nie próbuj samozniszczenia, bo wtedy zginiemy wszyscy – ty, Relena, ja, niewinni ludzie i żołnierze.

Heero czuł silnie pulsującą żyłę na własnej skroni i narastający ból w ramieniu, którego każdy nerw był teraz naciągnięty do granic wytrzymałości. Nie wiedział, co ma robić, jak postąpić. Nie może odstąpić Zero - jest najsilniejszym z Gundamów a jego zabójcza broń - Twin Buster Riffle - może zniszczyć całą planetę... Jeśli Gundam zostanie użyty w nieodpowiednim celu... dojdzie do jeszcze krwawszej wojny, bo będą masowo umierali niewinni ludzie...

- Mówię do Ciebie, Yuy! Poddajesz się! - krzyczał do niego Higrot z ekranu. Tymczasem Relena wyrwała się z uścisku szaleńca, by krzyknąć:

- Heero, nie rób tego... - Jednak zaraz potem Higrot uderzył ją w głowę rękojeścią pistoletu. Dziewczyna zachwiała się i z cichym jękiem upadła na ziemię.

- Relena! - wrzasnął Heero wpatrując się w ekran. Obraz leżącej Releny został zastąpiony przez schizofreniczną mordę Higrota.

- Daję Ci piętnaście minut na zastanowienie się, Yuy. Nie próbuj żadnych sztuczek, bo ona... - odbezpieczył pistolet i wycelował nim w stronę Releny. - zginie.

Ekran zgasł.