Part Ten

O Boże! – jęknęła Relena, zasłaniając oczy. Pod ścianą leżał postrzelony żołnierz OZ, a Heero w ułamku sekundy znalazł się po drugiej stronie pomieszczenia. Zdążył umknąć przed pociskiem z pistoletu Higrota i pocisk trafił w żołnierza, stojącego za Heero. Higrot stał zdziwiony pośrodku, nie mogąc pojąć, co się właściwie stało przed chwilą, i został nagle powalony na ziemię. Wypuścił z ręki spluwę, i potoczył się pod ścianę. Heero tymczasem sam rozwalał ostatnich żołnierzy. Gdy wreszcie wszystkich powalił, chwycił przerażoną Relenę za rękę i razem z nią wybiegł z kabiny pasażerskiej. W przedsionku włazu wyjściowego z promu, Heero kazał Relenie ubrać się w skafander, a sam już wyleciał z promu, by uruchomić Winga Zero. Zaraz potem podleciał nim pod właz z promu i zabrał z niego Relenę, która czekała na niego, bezpiecznie u wylotu promu. Heero zabrał ją do kabiny pilota.

- Heero, już myślałam, że coś Ci się stało... – westchnęła Relena, znajdując sobie wygodnie miejsce między siedzeniem pilota a włazem do kabiny. Heero sprawdzał parametry systemu i nie zwrócił większej uwagi na to, co Relena właśnie do niego powiedziała.

Nagle, na radarze zaczęły się pojawiać kolejne punkty. Z każdą chwilą, było ich coraz więcej. Heero rozkodował typ mobilów, które się właśnie do niego zbliżały. Były to... zastępy Serpentów! Heero, wyraźnie zdziwiony, tym co właśnie zobaczył, wiedział, kto je sprowadził...

- Higrot, ty draniu... – syknął, i nagle poczuł ból w prawym ramieniu – kula Higrota musiała go wtedy postrzelić. Zdziwił się, że wcześniej tego nie poczuł. Ból stawał się coraz dokuczliwszy, co z każdą chwilą przekreślało jego szansę na wygraną z kilkusetnym zastępem Serpentów. Heero postanowił wezwać pozostałe Gundamy, gdyż wiedział, że w tej sytuacji sam nie podoła.

- Duo, Trowa, Quatre, Wufei, potrzebuję waszego wsparcia w punkcie o współrzędnych KS-76! Jestem razem z Releną, pośpieszcie się, wróg dysponuje Serpentami w nieokreślonej ilości.

- Odbiór, już tam lecimy! – odezwał się w radiu Duo. Heero tymczasem przygotował się do ataku.

- Releno... – odezwał się za siebie. – Czeka mnie kolejna bitwa. Trzymaj się mocno.

Po czym Wing Zero ruszył na wrogów.

- Ognia!

Bitwa rozgorzała się na dobre. Heero walczył sam, w samym środku, otoczony przez Serpenty i ostrzeliwany z każdej strony. Teraz on, razem z Releną znaleźli się w ogniu bitwy. A Heero tracił powoli energię. Szanse na to, że przeżyją tę samotną walkę, były znikome. Heero wiedział, że jeśli w porę nie pojawią się pozostałe Gundamy, będzie miał do wyboru dwie możliwości: albo strzelić z Twin Buster Riffle i zniszczyć wszystko dookoła, łącznie z jedną kolonią, lub dokonać samozniszczenia, ale wtedy zginąłby i on i Relena. No i parę Serpentów.

Nagle na ekranie pojawił się Higrot.

- Higrot! – warknął Heero do ekranu. – Czy te Serpenty to twoja robota?

- Owszem. – powiedział, zadowolony z siebie szpieg.

- Dlaczego!

- By Cię zabić, a jak myślisz? Do niczego się nie przydasz żywy, nie chcący przejść na stronę OZ. Możesz jedynie przysporzyć kłopotów.

- Komu służysz! Kto jest twoim zleceniodawcą!

- Znasz tego człowieka. – odpowiedział chichocząc Higrot. – Nazywa się Dekim Barton.

Heero nie krył zdziwienia. Dekim Barton? Z Fundacji? Jeden z pierwszych, którzy wymyślili Operacje Meteor...?

- Barton... Mogłem się domyślić... – syknął, rozwalając dwa Serpenty. Na radarze coś zamigało. Heero uśmiechnął się. – Jednak nie ciesz się zbyt długo przewagą, Higrot.

- Co ty nie powiesz? Jesteś u kresu!

- Ale lecą do mnie moi najlepsi przyjaciele, by mi pomóc. – podpowiedział złośliwie Heero.

- Co u licha...? – nagle zdziwił się Higrot, lecz jego radar również pokazał cztery punkciki, które powoli zbliżały się do nich. – Gundamy...?

Rzeczywiście. Deathscythe. Heavyarms, Sandrock i Altron otoczyli Winga Zero i wystrzelili pociski w stronę Serpentów.

- Sorry, że tak późno..

- O wiele za późno... ale dobrze, że jesteście - odpowiedział Heero Duo.

- Zajmiemy się nimi. – dorzucił Quatre.

- W porządku, Heero...? – odezwał się nagle Trowa, lecz został zagłuszony przez Wufeia, który już krzyczał:

- Do ataku!

Serpenty zostały zaatakowane przez cztery Gundamy, które w przeciągu kilku minut wycięły ich w pień. Heero zaś wezwał przez radio Noin, by zajęła się Releną.

- Releno, za chwilę zjawi się tutaj Noin i poleci razem z tobą w bezpieczne miejsce. Musisz opuścić pole walki, tu nie jest bezpiecznie...

- Dlaczego jestem taka bezradna...? – szepnęła Relena, wpatrując się w Heero. Chłopak włączył na moment autopilota i odwrócił się do Releny.

- Moje życie nie jest ważne, Releno. Jestem tylko żołnierzem, nie mam przeszłości, ani imienia, istnieję po to, by walczyć. Nie znam innego życia. Dotychczas była to walka jedynie po to, by zabijać. Jednak, od kiedy Cię poznałem, nagle moja walka nabrała sensu. Miałem za co walczyć. Przez ten cały czas walczyłem za twoje życie, za to, byś doprowadziła świat do pokoju, którego pragnę całym sercem... Którego wszyscy pragniemy... Dlatego ty, Releno, musisz przeżyć. Moja misja... – Heero przerwał na moment, gdy Gundamem wstrząsnął gwałtowny wybuch, jednak chwilę później się uspokoił. – Moja misja to sprawowanie pieczy nad twoim życiem... to się stało celem mojej walki. Bo jesteś jedyną, a zarazem najsilniejszą osobą, która potrafi doprowadzić świat do pokoju i ten pokój utrzymać. My, piloci Gundamów, byliśmy wysłani, by zaprowadzić pokój za pomocą siły i przelania ludzkiej krwi... To nie jest odpowiednia droga do pokoju... Jednak w twojej obronie będę zdolny zabijać niebezpiecznych ludzi... I tylko tych ludzi... Tylko w twojej obronie, Releno... I wypełnię swoją misję...

- Heero... – szepnęła Relena, po czym zarzuciła się na szyję Heero i rozszlochała się na jego ramieniu. Chłopak delikatnie pogładził ja po ramieniu, po czym odjął od siebie, dopiął jej skafander i założył hełm, nie zamykając jednak szybki na twarz.

- Za chwilę przyleci Noin i zabierze Cię stąd. To nie jest bezpieczne miejsce. Ja tracę powoli siły. A jak już mówiłem, nie mogę dopuścić do twojej śmierci. Releno... – szepnął, gdy Relena spuściła głowę i podniósł ją delikatnie do góry po czym spojrzał jej głęboko w oczy. – być może już się więcej nie zobaczymy...

- Nie! Heero, nie! – krzyknęła nagle Relena, zdejmując z siebie hełm i wtulając się w pierś Heero. – Nie możesz umrzeć, uciekaj stąd! Nie chcę Cię stracić, Heero... Proszę, straciłam już ojca, nie chcę stracić Ciebie...! Jesteś najdroższą mi osobą... Jak ty zginiesz to moje życie straci sens, rozumiesz...! Nie pozwolę Ci zginąć! Słyszysz! NIE POZWOLĘ!

Wykrzykiwała te słowa waląc pięściami w pierś i ramiona Heero zanosząc się płaczem. Z każdym uderzeniem Releny, Heero czuł się coraz bardziej podle. Ukradkiem zerknął na radar, na którym pojawił się już niewielki prom kosmiczny, lecący w ich stronę. Heero zrozumiał, ze nie mają dużo czasu. Chwycił Relenę za ramiona, i odsunął ją od siebie, założył jej hełm i jeszcze zanim zamknął szybkę, spojrzał jeszcze raz, w zapłakane oczy księżniczki. Ta podniosła na niego zmartwiony wzrok.

- Wróć... Zawsze będę na Ciebie czekać... – szepnęła Relena, ściskając jego rękę. Heero spojrzał na nią spode łba, po czym delikatnie przejechał palcem po ustach Releny, zamykając je. Chwilę potem, złożył na nich pocałunek.

Radar dał znać o promie, który znalazł się w polu widzenia Zero. Na ekranie pojawiła się Noin.

- Tu Noin, Heero jestem gotowa.

- Za chwilę Relena do Ciebie podleci. Bez odbioru.

Ekran ponownie zgasł. Heero zamknął szybkę w hełmie Releny i jeszcze raz chwycił ja za rękę.

- Bądź silna Releno. Powodzenia...

Otworzył właz wyjściowy. Doprowadził Relenę do krawędzi.

- Heero... Niczym będzie pokój bez Ciebie.

Zaraz potem ześlizgnęła się zgrabnie z Gundama, puszczając dłoń Heero. Gdy prom Noin odleciał, Heero poczuł nagle ostry szpikulec, który wbijał mu się w serce. Nie umiał określić powstania tego bólu, wiedział jednak, że jest całkowicie obezwładniający. Westchnął głośno i ruszył z powrotem do walki. Jednak nagle to światło, do którego chciał dążyć, jakby przygasło.